„Zostawiłam męża i rocznego synka, sama pojechałam do pracy za granicą. Teraz syn mnie nie poznaje, a mąż ma kochankę”

Kobieta, którą zostawił mąż fot. Adobe Stock
„– Żona wyjechała, bo pieniądze były dla niej ważniejsze od rodziny – tłumaczył w sądzie. – W ogóle się nami nie interesowała, syn traktuje ją jak obcą osobę, nie ma między nimi żadnej więzi”.
/ 18.04.2024 12:45
Kobieta, którą zostawił mąż fot. Adobe Stock

Straciłam pracę, nowej znaleźć mi się nie udało, zdecydowałam się więc wyjechać „za chlebem” do Wielkiej Brytanii. Nie było łatwo – przecież w kraju zostawiałam męża i rocznego synka…

Nigdy nie zapomnę tamtego dnia – siedziałam w fotelu lotniczym i ocierałam chusteczką łzy. Nie obchodziło mnie, że właśnie pierwszy raz w życiu lecę samolotem. Myślałam o tym, że z każdą minutą oddalam się od swojego dziecka, i pewnie minie wiele tygodni, zanim znów je zobaczę. Przed oczami wciąż miałam smutną twarzyczkę Kacperka. Rozpłakał się żałośnie, gdy całowałam go na pożegnanie…

To było koszmarne...

– Muszę, synku, muszę – powtarzałam ze ściśniętym gardłem.

– Idź już, Ewka, bo nie zdążysz, ja go zaraz uspokoję – powiedziała teściowa.

Kacperek skończył roczek, gdy straciłam pracę w markecie spożywczym. Zwolnili mnie, bo odważyłam się upomnieć o wolny dzień w zamian za przepracowaną niedzielę. Mąż pracował w hucie szkła, ale zarabiał niewiele. Jego pensja ledwie wystarczała na bieżące wydatki, a musieliśmy spłacać kredyt za mieszkanie. Musieliśmy pożyczać pieniądze od rodziny. Wtedy zadzwoniła z Londynu moja przyjaciółka z liceum.

– Przyjeżdżaj, znajdę ci jakąś robotę, zarobisz kasę i wrócisz, albo sprowadzisz tutaj rodzinę – namawiała Marta.

Nie chciałam jechać, miałam przecież małe dziecko, ale nie było wyjścia…

Londyn przywitał mnie deszczową pogodą, zupełnie jakby płakał razem ze mną. Marta załatwiła mi miejsce w wynajętym pokoju i pracę pokojówki w hotelu. To nie były wczasy, ale ja jestem przyzwyczajona do ciężkiej fizycznej pracy. Pierwsze zarobione pieniądze wysłałam do domu na ratę kredytu i kupno komputera.

– Niech ktoś zainstaluje programy, żebyśmy mogli rozmawiać i widzieć się przez kamerę – prosiłam Janka.

– Daj spokój, są telefony! – odparł. – Lepiej wyremontować samochód.
Przez jego upór kontaktowaliśmy się tylko raz na kilka dni przez telefon. Na pierwszy urlop przyjechałam do domu po dwóch miesiącach.

– Synku, to ja, twoja mamusia – zawołałam do Kacperka, lecz był nieufny i długo nie chciał się do mnie przytulić.

– Jak tak dalej pójdzie, to on przestanie mnie poznawać! – rozpaczałam.

– Daj spokój, ciesz się, że mały ma dobrą opiekę – usłyszałam. – Moja mama życie by za niego oddała.

– Tak za wami tęsknię, chyba nie wytrzymam dłużej tej rozłąki – żaliłam się.

– Damy radę, popracujesz rok, może półtora, odłożymy na spłatę kredytu, a wtedy wrócisz i założymy swoją firmę – uspokajał mnie mąż.

Wyjeżdżałam na lotnisko, szlochając z rozpaczy, ściskając w dłoni najnowsze zdjęcie synka. W Londynie brałam dodatkowe godziny, żeby więcej zarobić. Codziennie odliczałam tygodnie i dni do odwiedzin w Polsce. Te chwile, kiedy mogłam tulić do siebie synka, były dla mnie wielkim świętem. Zauważyłam jednak, że ja i Janek oddalamy się od siebie. On był jakiś oschły…

– Co się z nami dzieje? Nie tęsknisz za mną? – pytałam go.

– Daj spokój, nie jestem babą, nie będę się roztkliwiał – tłumaczył.

Każdego wieczoru po pracy włączałam komputer w nadziei, że pogadam z Jankiem, zobaczę przez kamerę synka. Zazwyczaj jednak widziałam na monitorze hasło „Janek niedostępny”. Nie dziwiło mnie to, bo mąż wciąż powtarzał, że nie znosi internetu. Usprawiedliwiałam go, że jest zmęczony i zmartwiony tą sytuacją tak samo jak ja. Myślałam, że gdy wrócę i skończą się nasze kłopoty finansowe, to znów będzie między nami dobrze.

Mój mąż sypiał z inną

Tamta wiadomość od przyjaciółki z rodzinnego miasta zwaliła mnie z nóg:

Ewa, ty naprawdę nie wiesz, że Janek ma drugą babę? – pisała. – To jakaś bezdzietna rozwódka od niego z pracy, ona zajmuje się Kacperkiem jak swoim! Pozwalasz na to? Janek twierdzi, że ty też ułożyłaś sobie życie w Anglii, i dziecko tylko by ci przeszkadzało.

Powinnam walczyć? Czy lepiej się poddać?

– Myślałaś, że będę tu siedział sam jak palec i czekał? Poza tym nie wierzę, że ty jesteś taka święta, na pewno też kogoś tam masz! – powiedział Janek, gdy zapytałam, czy to prawda.

Wykupiłam bilet powrotny na najbliższe połączenie. Znów siedziałam w samolocie, ukradkiem ocierając łzy. A przecież ten powrót miał być inny! Nie wiedziałam, co robić. Pogonić tamtą, walczyć o rodzinę, czy odpuścić i rozstać się z mężem? Ale to Janek podjął za mnie decyzję. On pierwszy złożył pozew o rozwód, w dodatku z orzeczeniem mojej winy. Walczył także o opiekę nad Kacperkiem, próbował udowodnić, że zaniedbałam własne dziecko.

– Żona wyjechała, bo pieniądze były dla niej ważniejsze od rodziny – tłumaczył w sądzie. – W ogóle się nami nie interesowała, syn traktuje ją jak obcą osobę, nie ma między nimi żadnej więzi!

Myślałam, że śnię koszmar. Nigdy nie przypuszczałam, że mąż może być zdolny do czegoś takiego. Musiałam szukać świadków i udowadniać, że odwiedzałam swoją rodzinę tak często jak mogłam, że wysyłałam pieniądze na utrzymanie, bo mąż nie był w stanie zarobić na podstawowe potrzeby rodziny.

– Jak możesz być tak podły, chcesz odebrać dziecko matce?! – pytałam go pod drzwiami sali sądowej.

– Lepiej wracaj, skąd przyjechałaś, ty widziałaś Kacperka może ze trzy tygodnie w ciągu ostatniego roku, ja i Zuza doskonale się nim zajmiemy! – powiedział, patrząc na mnie obojętnie.

Zdecydowałam się na wyjazd, ale nie dla zemsty. Półtora roku później sąd orzekł rozwód z winy obojga małżonków, a synka przyznał mnie. Straciłam wszystkie pieniądze na adwokata, ale odzyskałam wolność i dziecko.

– Błagam cię, tylko nie wyjeżdżaj z nim za granicę – prosił mnie Janek w dniu ogłoszenia wyroku. – Nie mogę stracić kontaktu z synem, nie zniosę tego.

– Ty śmiesz mnie o to prosić?! Po tym, co mi zrobiłeś? Żyłeś z kochanką za moje ciężko zarobione pieniądze, myślałeś, że nie wrócę do Polski, wyrzeknę się Kacperka, i będę ci płacić alimenty? Jesteś żałosnym bydlakiem! – mówiłam, patrząc na niego z odrazą.

Zdecydowałam się znów wyjechać z Polski, ale nie dlatego, żeby się zemścić na Janku. Ja po prostu nie widziałam w tym kraju przyszłości dla siebie. W Anglii założyłam firmę sprzątającą. Zarabiam nieźle, a mimo to przysługuje mi jako samotnej matce wysoki zasiłek na dziecko. Pracuję do szesnastej, odbieram synka z przedszkola i cały wieczór mamy dla siebie… Jestem szczęśliwa i wierzę, że może być tylko lepiej.

Czytaj także:
„Rodzina traktowała nasz domek na Mazurach jak darmowy hotel. Miałam dość tej bandy darmozjadów”
„Mąż zostawił mnie tuż przed porodem, bo mu się odwidziała zabawa w tatusia. Zostawił mnie samą w brudnych pieluchach”
„Gdy żona wyjechała, chciałem się zabawić. Straciłem czujność, a kochanka to perfidnie wykorzystała”

Redakcja poleca

REKLAMA