„Zostałam kochanką szwagra, bo musiałam. To handel wymienny. On daje mi kasę na spłatę długów, a ja jemu moje ciało”

atrakcyjna kobieta fot. Adobe Stock, goodluz
„– Wiem, moja żona ma dobre serce i jesteś jej siostrą, ale ja o wszystkim myślę biznesowo. Na przykład choć jesteś piękną kobietą, gdybyś się nie sprawdziła, bez wahania bym cię zwolnił. Więc jeśli mam ci dać te pieniądze, muszę coś dostać w zamian”.
/ 03.10.2023 22:00
atrakcyjna kobieta fot. Adobe Stock, goodluz

Czynsz 700 zł, gaz 200 zł, prąd 150 zł – wyliczała Majka, patrząc na rachunki. – Plus utrzymanie, plus raty kredytów, plus buty dla Mikusia… Ona mówiła, mnie ściskało w dołku i zbierało mi się na mdłości. Od pół roku lęk towarzyszył mi jak cień, nie dawał spać. Jak mogłam być taka głupia?

Siostra czuła się winna

Poznałam go przez siostrę Majkę i jej męża. Byli dobrze sytuowani, nie zadawali się z byle kim, więc sądziłam, że Jarek to ktoś bezpieczny i na poziomie. Niestety, oszukał nas. Nie był żadnym architektem, nie miał własnej firmy, a drogie ubrania i gadżety zdobywał zapewne dzięki takim kretynkom jak ja. Nigdy nie poprosił mnie o pieniądze, za to nie widziałam nic złego w tym, że to ja coraz częściej płaciłam za wspólne wyjścia, za zakupy.

Gdy przyznał się, że ma kłopoty w firmie, też nie poprosił o pomoc. To ja z własnej woli zaciągnęłam kredyt na pięćdziesiąt tysięcy złotych – taka inwestycja we wspólną przyszłość – a on zgarnął kasę i zniknął.

– Pośrednio to przeze mnie i Niko masz kłopoty – westchnęła Majka. – Więc się poczuwam.

– Nie mów tak, to nie wasza wina – odparłam odruchowo.

Ale fakt, poznałam go u nich w domu, na ich imprezie. Najgorsze, że mój syn zdążył polubić tego oszusta. Ojciec Mikołaja zginął tuż przed jego narodzinami. Gdy się o tym dowiedziałam, odeszły mi wody, ale nie było czasu na rozpacz. Musiałam być silna dla syna.

Pracowałam u szwagra

Zanim spanikowałam, Majka poprosiła męża, który akurat szukał asystentki, żeby dał mi posadę. Pracowałam dla niego ponad dwa lata i nie mogłam narzekać. Zarabiałam nieźle, a Niko był sprawiedliwym szefem, choć surowym i chłodnym. Rzadko mnie chwalił, ale nigdy nie robił problemów, gdy musiałam wziąć zwolnienie, bo Mikuś się rozchorował. 

– Marlena, słuchasz mnie? Mówiłam, że pogadam z Niko. Jeśli się zgodzi, pożyczymy ci kasę…

– Jesteś kochana, ale dość już mi pomogliście….

– Przestań, masz dwa kredyty na głowie. Nie stać cię teraz na dumę – wytknęła mi brutalnie. – On wie, jak ci ciężko. Powiedział mi, że cię podziwia, bo tak dobrze sobie radzisz.

Następnego dnia zachowywałam się jak zwykle. Jak co rano zrobiłam mu więc kawę i położyłam na biurku świeżą korespondencję. Rozmawiałam z nim wyłącznie o służbowych kwestiach. To on poruszył temat moich kłopotów.

– Maja mi mówiła… Wiedziałem, że jest źle, ale…

Uśmiechnęłam się smętnie.

– Tylko czekam, aż do moich drzwi zapuka komornik. Pewnie tutaj też przyjdzie pismo o zajęciu wynagrodzenia.

Niko spojrzał na mnie inaczej niż zwykle. Nie było w tym spojrzeniu współczucia czy troski przełożonego o podwładną. Gdybym go nie znała, pomyślałabym, że… otaksował mnie wzrokiem. Zmieszałam się. Nagle moja spódnica wydała mi się za krótka, a szpilki za wysokie. Nie, coś sobie ubzdurałam, on taki nie jest.

On mnie podrywał

Nikodem wstał zza biurka i podszedł do mnie bliżej.

– To spora suma. Firma dobrze prosperuje, ale nie mogę szastać pieniędzmi na prawo i lewo…

– Oczywiście, rozumiem. To nie był nawet mój pomysł.

– Wiem, moja żona ma dobre serce i jesteś jej siostrą, ale ja o wszystkim myślę biznesowo. Na przykład choć jesteś piękną kobietą, gdybyś się nie sprawdziła, bez wahania bym cię zwolnił. Więc jeśli mam ci dać te pieniądze, muszę coś dostać w zamian.

Nie wiedziałam, do czego zmierza ta rozmowa i czemu nagle w jego gabinecie zrobiło się tak duszno. Cofnęłam się dwa kroki w stronę drzwi, Niko podszedł trzy kroki bliżej.

– Ja nie mam aż tak dobrego serca… – dotknął mojego policzka czubkami palców, przesunął nim wzdłuż mojej szyi, ramienia, zatrzymał się na talii, złapał mnie wpół i przyciągnął do siebie. – Jesteś piękną kobietą, tym ładniejszą, że nie zdajesz sobie z tego sprawy. Nie uwodzisz mężczyzn, nie szukasz romansów ani wielkiej miłości, chciałaś po prostu stałego związku, bezpieczeństwa, stabilizacji. Nie wyszło, dałaś się oszukać. Twój błąd, ale moja szansa, bo bardziej niż utratą narzeczonego martwisz się teraz długami.

Jego słowa docierały do mnie jakby zza szyby. Bardziej skupiałam się na jego zapachu, twardym ciele, przylegającym do mojego, miękkiego, nagle dziwnie słabego, uległego. Działo się ze mną coś podejrzanego i mocno niestosownego.

– Widzisz, też to czujesz… Miałem nadzieję, że tak będzie. Wystarczyło cię dotknąć…

– Puść mnie! – pisnęłam jak wystraszona mysz. – Jeszcze ktoś wejdzie i odniesie mylne wrażenie, panie prezesie.

Zawarliśmy układ

Odsunął się, unosząc dłonie.

– Masz rację. Żadnych nieporozumień, zwłaszcza między nami. Musimy ustalić zasady naszej ewentualnej relacji. Dotąd nie miałem pretekstu ani podstaw do negocjacji. Teraz mam. Dam ci te pieniądze, lecz coś za coś. Będziemy się spotykać, póki nie uznam, że już wystarczy.

Zaśmiałam się nerwowo.

– Znaczy… póki ci się nie znudzę? To jakiś żart? Test?

Gapiłam się na niego zszokowana, jakby mój szwagier zrzucił maskę i okazał się kimś kompletnie innym. Obcym, który udawał człowieka. Chce mi płacić za seks? Dobrze zrozumiałam? Pomijając moralny aspekt, czemu ja? Wcześniej nie wyczułam w nim nawet cienia zainteresowania moją osobą. Sądziłam, że pomaga mi tylko ze względu na Majkę.

– Pragnę cię od momentu, w którym cię poznałem, ale umiem się kontrolować. Uciekłabyś, gdybym za wcześnie się zdradził. Albo wygadała Majce.

– Wciąż mogę to zrobić.

– Wkalkulowałem to ryzyko. Ale nie sądzę, byś to zrobiła. Tak jak nie sądzę, by Majka ci uwierzyła. A nawet gdyby, nie przekreśli dla ciebie tego, co mamy. Naprawdę ją szanuję. To dobra żona, matka i partnerka, jest moją kotwicą, nigdy się z nią nie rozwiodę, ale nie działa na mnie tak jak ty. Już od dawna nie sypiamy razem.

Słuchałam i płonęłam. Z gniewu i… nie tylko. Serce mi waliło, kolana miękły. Powinnam go trzasnąć w twarz, a potem trzasnąć drzwiami i wyjść. Powinnam bez wahania rzucić pracę dla tego fałszywego człowieka, zaraz po tym, jak z pogardą odrzucę jego niemoralną propozycję, ale oprócz satysfakcji co mi to da? Spłaci moje długi, nakarmi dziecko? Pozwoli mi spać spokojnie? Nie. A Mikuś ma tylko mnie, matkę, która ledwo wiąże koniec z końcem i boi się, gdy ktoś dzwoni do drzwi. Nikodem wziął moje milczenie za zgodę.

– Tu masz klucze do mieszkania, tego kupionego na firmę. Bądź dziś o siódmej. Adres znasz.

Odsunęłam dumę na bok

Sądziłam, że będę bić się z myślami i z sumieniem, że duma nie pozwoli mi tam pojechać. Ale nie. To Majka powiedziała, że nie stać mnie na unoszenia się honorem.

A seks z Nikodem był częścią handlu i bonusem. Za kwotę, którą mi dał, pozbyłam się zahamowań i oczekiwań. Z góry wykluczyliśmy zaangażowanie, ale to paradoksalnie wzmagało naszą namiętność i pomysłowość. Gdy robisz to, co chcesz, i pozwalasz drugiej osobie robić to, na co ma ochotę, możesz odkryć nieznane ci dotąd obszary przyjemności. I nie chodzi o jakieś perwersje. 

Nasz układ trwa już rok, a on nadal się mną nie znudził. Właściwie nie wiem, co mam teraz myśleć o naszej relacji. Daje mi praktyczne prezenty, jakich faktycznie potrzebuję: pralka, wyprawka szkolna dla syna, nowe opony do auta. Nie zabiera mnie do restauracji, ale gotuje dla mnie.

Gdy jestem chora, kupuje mi leki, wysyła do domu, a potem dzwoni i sprawdza, jak się czuję. W pracy zachowuje dystans, ale zwolnił pracownika, który próbował mnie podrywać. Łapię go czasem na tym, jak na mnie patrzy i wyraźnie na coś czeka. Odwracam głowę i milczę.
Przecież nie taka była umowa. Przecież ma Majkę, która miała nigdy się o nas nie dowiedzieć. Bo przecież nasz handel wymienny nie zakładał miłości.

Czytaj także: „Żona pozbyła się mnie jak starych kapci. Może i nie wylewam za kołnierz, ale jestem dobrym mężem”
„Mąż nie chciał mnie stresować w ciąży, więc kłamał. Długo nie wiedziałam, że ma już dwie byłe żony i czwórkę dzieci”
„Mogłam trzymać kasę w skarpecie, a nie inwestować na stare lata. Zaufałam synowi sąsiadki i zostałam bez grosza”

 

Redakcja poleca

REKLAMA