Kubuś ucieka przede mną. Chowa się za plecami swojej matki, płacze, nie chce nawet przyjąć zabawki. Odwraca głowę i krzyczy: „Idź sobie! Nie lubię cię!”. Ma trzy lata. Jest moim jedynym dzieckiem.
W dniu jego narodzin pomyślałem, że zdarzył się cud. Ja, czterdziestosiedmioletni facet po operacji, nie liczyłem już na potomstwo.
Kiedy Olga powiedziała, że jest w ciąży, zwariowałem ze szczęścia. Znów miałem po co żyć! Zagroziła, że za mnie nie wyjdzie, jeśli nie dostanie pierścionka z wielkim brylantem. Jestem zamożnym facetem, więc kupiłem naprawdę piękny i drogi. Dla matki mojego syna niczego bym nie poskąpił, a przeczucie mi mówiło, że to będzie syn! Chciałem ją uszczęśliwić.
Była ładna, miała wdzięk i chęć na mnie
Tymczasem dziś Olga twierdzi, że jej nigdy nie kochałem, że była dla mnie jak inkubator:
– Gdyby nie to, że wpadłam, w życiu byś się ze mną nie ożenił.
Ma rację, ale po co o tym gadać? Zrobiłem, co należało; stworzyłem jej takie życie, o jakim mogłaby tylko śnić. Żyje w dobrobycie, nie musi pracować, kupuje drogie ciuchy i wyjeżdża, gdzie chce. Czy to mało?
Jest młoda, jeszcze nie ma trzydziestki, ciągle by tylko się chciała przytulać i patrzeć mi w oczy. Tłumaczę, że ktoś musi pracować na ten jej chleb oraz frykasy, a ona się wtedy obraża
i funduje mi parę cichych dni. W sumie nawet to wolę, bo kiedy mnie omija i udaje nieobecną, ja odpoczywam od jej ciągłego gadania i pretensji.
– Sopel lodu ma w sobie więcej ciepła niż ty! – marudzi żona. – Zimno mi przy tobie.
– Kupię ci nowe futro – żartuję, żeby ją udobruchać. – Najdroższe, jakie będzie w sklepie. W nim nie zmarzniesz!
Olga ma duży temperament. Ja zawsze byłem dosyć obojętny na seks: wystarczało mi raz na dwa, trzy tygodnie, nawet kiedy byłem młody, a co dopiero teraz, po operacji. A moja żona potrzebuje się kochać co noc! Tu się rozmijamy zasadniczo i nie wiem, jak moglibyśmy się dogadać.
– Wezmę sobie kochanka, zobaczysz! – wykrzyczała mi kiedyś. – Trzeba się było zastanowić, kiedy się za mnie brałeś!
Nad czym się miałem zastanawiać? Sama mi weszła do łóżka. Pracowała w mojej firmie, była ładna, miała wdzięk, tupet i śliczne się uśmiechała. Kiedyś weszła do mojego gabinetu z jakimiś papierami.
– Albo mnie pan prezes wyrzuci z roboty, albo awansuje – powiedziała, bezczelnie usiadła mi na kolanach i pocałowała w usta.
Przez nią Kubuś przestaje mi ufać
Podobała mi się wtedy jej nachalność; nawet nie zapytałem, czy się zabezpiecza. Sprawiała wrażenie doświadczonej i pewniej siebie. Zresztą ja po operacji nie miałem nadziei na to, że zostanę ojcem, chociaż lekarze kategorycznie tego nie wykluczali.
– Wszystko jest możliwe, panie Adamie – mówili. – Ludzki organizm to tajemnica!
No i stało się. Nie mogę mieć żadnych wątpliwości, że Kubuś jest mój – jakby skórę ze mnie zdarł.
– To pan prezes w miniaturze! – śmieją się moi pracownicy, kiedy go zabieram do firmy.
Właściwie kiedy zabierałem, bo od dawna tego nie robię. Olga gra naszym dzieckiem. Kubuś jest dla mnie karą, gdy coś zawinię, i rzadziej nagrodą; ona decyduje, co mi się należy. Ma zły humor, patrzy na mnie wilkiem, pyskuje – wtedy Kubuś zostaje włączony do akcji.
– Tatuś jest brzydki – mówi Olga. – Nie kocha mamusi.
– Co ty wygadujesz dziecku? – denerwuję się, a ona wtedy złośliwie się uśmiecha:
– Widzisz, synku, jak tatuś krzyczy na mamusię? Mamusia się boi tatusia. Nie wiadomo, co tatuś może mamusi zrobić.
– Nie pleć głupot! Nie widzisz, że on się boi? – błagam ją.
– Niech się boi! Niech wie, że tobie nie można wierzyć. Obiecywałeś mi raj, i co?
– Źle ci jest? Masz jak w raju!
Rzadko zdarza się, że moja żona jest dla mnie łaskawsza. Ale i wtedy manipuluje Kubą.
– Twój tata jest bardzo bogaty – zaczyna. – Jak go poprosisz, kupi ci siostrę lub braciszka.
– To dzieci się kupuje? – Kuba robi wielkie oczy.
– Normalnie się rodzi, ale u twojego taty wszystko jest odwrotnie. On je kupuje!
– Mnie też kupił?
– Ty się urodziłeś, ale najpierw twój tatuś kupił mnie! Zapłacił dużo pieniążków…
Mały robi wielkie oczy, on tego nie rozumie. A Olga ciągnie:
– Jak go poprosisz, też ci wszystko kupi. Co zechcesz.
– Wszystko? – pyta mały.
– Tak! A gdyby nie chciał, to się pogniewasz. Rozumiesz?
Kuba wyrasta na nerwowego, histerycznego chłopca, który krzykiem i dąsami wymusza na dorosłych, żeby tolerowali jego zachowanie. Ja się nie mogę wtrącać, bo Olga natychmiast robi mi piekielną awanturę, a wtedy jest jeszcze gorzej.
Jak daleko jest zdolna się posunąć?
Próbuję jej tłumaczyć, że krzywdzi nasze dziecko, lecz ona ma to w nosie. Nastawia syna przeciwko mnie. Kuba się na mnie boczy, nie pozwala się dotknąć, nie chce mi dać buziaka. Ostatnio pluł i gryzł, kiedy chciałem go przytulić… Zachowywał się jak przerażone zwierzątko.
– Rozstańmy się – proszę Olgę. – Mnie nie zależy na forsie, dam ci wszystko, co chcesz. Tylko dziecka mi nie zabieraj…
– Chciałbyś… – syczy. – Niedoczekanie! Musi być jakaś kara.
– Jaka kara? Za co?
– Nie chcesz mnie, to Kuby też nie będziesz miał! Jasne?
– Przecież ty wcale mnie nie kochasz – dziwię się.
– Jak mam kochać taką drewnianą kukłę? Tobie nie jest potrzebna kobieta!
– Powiem prawdę. Ty mi nie jesteś potrzebna. Nie kocham cię. Ale jesteś mi bliska i zawsze będziesz. Mamy dziecko!
– Pożałujesz tych słów! – wścieka się żona. – Kuba cię znienawidzi, tak jak ja cię nienawidzę! Już ja się o to postaram!
Rozmawiałem z kumplami, jeden z przyjaciół ma za sobą burzliwe rozstanie z żoną, walkę o dzieci. On mnie namawia, żebym wynajął adwokata i spróbował w sądzie dochodzić swoich praw. Olga o sądzie nie chce słyszeć. Rzuca różnymi przedmiotami, wrzeszczy, szlocha, a Kuba wtedy chowa się po kątach.
– Jeśli mnie będziesz zmuszał do rozwodu, zemszczę się. Wolałbyś nie wiedzieć, jak to zrobię!
– Kobieto, co ci chodzi po głowie? Za co tak mnie ranisz?
Patrzy mi w oczy, jakby chciała zabić wzrokiem
– Kiedyś cię nawet kochałam, ale ty mnie odepchnąłeś. Tego się nie wybacza!
Boję się jej! Bóg jeden wie, co tej wariatce chodzi po głowie. Mam związane ręce, bo nie mogę sobie wyobrazić, że stracę syna, że mi nie pozwoli się z nim widywać. Co gorsza, kiedy czasem widzę, jak Olga potrafi się wściekać, boję się, że nawet naszemu dziecku mogłaby jakąś krzywdę zrobić!
Może powinienem go wywieźć za granicę i tam zacząć nowe życie? Jednak czy mam prawo narażać Kubusia na taki szok jak rozstanie z matką, którą on przecież bardzo kocha? Olga to dla mnie obca kobieta.
Nie życzę jej źle, jestem gotów pomagać, gdyby tego potrzebowała, lecz nie chcę z nią być, nie chcę jej już dotykać, kochać się z nią. Nie umiałbym się do niej zbliżyć! Czy dla syna mam udawać, że wszystko między nami jest w porządku? Nie zmuszę się do tego, nie wytrzymam. Ale dziecka też stracić nie mogę. Kocham je…
Czytaj także:
„On nazwał mnie jędzą, a ja jego starym burakiem i skończyliśmy w łóżku. Miłość i nienawiść dzieli cienka linia”
„Była żona zabrania mi kontaktów z córką. Nie widziałem mojej księżniczki już 3 lata. Nigdy sobie tego nie wybaczę”
„Mąż katował mnie i odżyłam dopiero po jego śmierci. Wtedy straciłam głowę dla Stasia, który był sanatoryjnym lowelasem”