Nie byłem święty. Wpadłem w długi i alkoholizm, a im więcej byłem dłużny, tym więcej piłem. Straciłem pracę, odeszła ode mnie żona, a sąd przyznał jej opiekę nad naszą 5-letnią wtedy córeczką. Wtedy byłem jednocześnie wściekły i załamany, dziś wcale się temu nie dziwię.
Byłem wrakiem człowieka
Bez dobrze płatnej pracy, którą straciłem, bo przychodziłem do niej pijany. Bez rodziny, która się ode mnie odwróciła. I przede wszystkim — bez nadziei, że kiedykolwiek odmienię swój los.
Nie odbiłbym się od dna, gdyby nie słowa byłej żony, gdy już po rozwodzie przyszedłem błagać ją o pieniądze: jesteś żałosny. Słyszałem to wiele razy, ale ten jeden był wyjątkowy. Trzymała za rękę naszą córkę, a ona patrzyła na mnie. Nie obojętnie, nie z wściekłością: przejmująco smutno. To był ostatni raz, kiedy ją widziałem. I wtedy dotarło do mnie, że jeśli ja sobie nie pomogę, nikt inny tego za mnie nie zrobi.
Najtrudniejszy był pierwszy miesiąc. Nie miałem za co żyć, w domu zostało mi już tylko kilka sprzętów, a i tak kilka razy w tygodniu nawiedzali mnie windykatorzy. Decyzja o odwyku nie była najtrudniejszym krokiem. Proszenie o wybaczenie moich bliskich — już tak.
Pieniądze pomogli spłacić mi rodzice i brat, ale dług, który ja zaciągnąłem u nich, był o wiele większy niż tych kilkanaście tysięcy. Dostałem od nich kredyt zaufania. Spłacany codziennie, a w przypadku nieregularności z ogromnymi odsetkami.
Znalazłem pracę, wynająłem nowe mieszkanie, żyłem skromnie i stopniowo oddawałem pieniądze rodzinie. Moja była żona w tym czasie zdążyła po raz drugi wyjść za mąż i przeprowadzić się kilkaset kilometrów dalej. Zdobyłem jej numer, ale gdy zacząłem prosić o spotkanie z naszą córką, blokowała go. Gdy pojechałem do niej pożyczonym autem, zamknęła mi drzwi przed nosem i zaczęła grozić, że wezwie policję.
Sąd wyznaczył mi widzenia z córką na co drugi weekend, ale moja żona zabrania jej się ze mną kontaktować. Mówi, że jestem alkoholikiem. I jestem nim, ale od 3 lat nie miąłem w ustach nawet szampana na weselu. Tęsknię za swoją małą księżniczką i nie mogę sobie wybaczyć, że przez swój błąd straciłem ją, prawdopodobnie bez powrotu. Od 3 lat nie widziałem swojej córki, nie rozmawiałem z nią nawet przez telefon; przecież teraz jestem dla niej obcym człowiekiem...
Siłę, by walczyć o małą, daje mi rodzina i psycholog. Chcę odzyskać córkę i znowu być tatą. Ale jak mam to robić, jeśli moja była żona nawet nie daje mi na to szansy?
Czytaj także:
„20 lat temu bez słowa uciekłam od męża i dziecka. Nie żałowałam tej decyzji nawet przez chwilę”
„Zazdrościłam przyjaciółce wszystkiego, ale najbardziej męża, który ją kochał. Próbowałam zniszczyć jej związek”
„Mąż bił mnie tak, by nie było widać. Bałam się odejść lub komukolwiek o tym powiedzieć”