„On nazwał mnie jędzą, a ja jego starym burakiem i skończyliśmy w łóżku. Miłość i nienawiść dzieli cienka linia”

Zakochana kobieta fot. Adobe Stock, peopleimages.com
„Zatrzasnęłam zamek, a potem całowaliśmy się jak szaleni w przedpokoju, sypialni, na łóżku. Nie musiał się wcale starać, żeby mnie wyłuskać z ubrania. Ja rozbierałam go wolno, przedłużając chwilę, kiedy już nic nas nie będzie dzieliło”.
/ 25.04.2022 15:41
Zakochana kobieta fot. Adobe Stock, peopleimages.com

Ledwo wyszłam z przeziębienia, a tu nade mną rozkichał się jakiś facet!?Autobus to nie taksówka, trudno w nim o luksus i wygodę, ale jeśli ktoś rozsiewa wirusy, niech siedzi w domu, a nie zaraża innych!

Widocznie jednak ten zakatarzony burak był innego zdania, bo nadal wisiał nade mną uczepiony metalowego pałąka i nie miał zamiaru się przesunąć ani o krok…?

– Niech pan na mnie nie parska – nie wytrzymałam. – To szczyt chamstwa i egoizmu tak narażać cudze zdrowie!?

Zagrypiony spojrzał na mnie z urazą.

– Ja za parę dni będę zdrowy, ale pani na wieczność zostanie skwaszoną, złośliwą jędzą. Na to nie ma lekarstwa!

Zatrzęsłam się ze złości. Co za palant! Zamiast przeprosić – obraża mnie i kpi!

Cały dzień miałam zepsuty

Na przystanku zostawiłam parasolkę, a kiedy po nią wróciłam, oczywiście zniknęła bez śladu. Potknęłam się o wystającą płytę chodnikową i boleśnie nadwerężyłam ścięgna w kostce! Byłam pewna, że to wszystko przez dziadygę z autobusu, który mnie tak wkurzył i rozkojarzył.

„Niech no ja cię kiedyś spotkam! – odgrażałam się w myślach. – Popamiętasz mnie! Ja ci dam jędzę!”.

Minęło kilka dni… Właśnie wybierałam pomidory na osiedlowym bazarku, kiedy usłyszałam znajomy głos:

– Miód pan ma? Ale niefałszowany, najlepiej z gryki albo spadziowy…

To był on! Ubrany w jasną kurtkę i dżinsy wyglądał młodo, chociaż na pewno nosił na karku pięćdziesiątkę. Sama jestem w takim wieku, więc bezbłędnie rozpoznaję rówieśników. On mnie także zauważył i od razu szeroko się uśmiechnął.

– Ho, ho! – zawołał. – Niedobra pani złośnica. Witam, witam…

O mało mnie szlag nie trafił!

– Odczepi się pan wreszcie?!

– Nic się pani nie zmienia. W każdej sytuacji tak samo niegrzeczna!

Sprzedawca podawał mu właśnie słoik ciemnego miodu. Odwróciłam się gwałtownie, żeby odejść i już nie oglądać tego durnia, ale zahaczyłam o wyciągniętą rękę straganiarza, i lepki, brązowozłoty strumyczek popłynął na ziemię. Zamarłam…

– Strasznie mi przykro – wyjąkałam po chwili. – Ja zapłacę za ten słoik i za następny także. To moja wina!

– Niewątpliwie – zgodził się nieznajomy. – Niebiosa panią ukarały.

– Pana także – wtrącił się straganiarz.

– To był ostatni miód z mojej pasieki.

Byłam purpurowa ze wstydu i nerwów. Czułam, jak mi leci puls i skacze ciśnienie.

– Mam w domu pyszny miód, dam go panu w prezencie – zapewniłam gorąco– I sok malinowy dorzucę! – obiecałam, a mężczyzna przyjrzał mi się uważnie.

Nagle wziął moją rękę, jakby badał puls

– Spokojnie. Jestem lekarzem. Proszę się już nie denerwować…

Miał takie ciepłe, miłe dłonie. Nie nosił obrączki. Powoli się wyciszałam. Ten człowiek zaczął na mnie działać kojąco. Kompletnie odjechałam; od niechęci do sympatii. Zwariowałam chyba. Nie pozwolił mi zapłacić za potłuczony słoik miodu. Wziął moją siatkę z pomidorami i zapytał, jak się czuję.

– Mam do domu parę kroków, przyprowadzę auto i panią odwiozę – dodał.

– Nie trzeba. Mój blok stoi niedaleko.

– Więc idziemy? Dobrze się pani czuje?

Czułam się znakomicie! Wyobrażałam sobie moją wścibską sąsiadkę, jak zza firanki zobaczy mnie z takim przystojnym panem, i się zagotuje z zazdrości! Specjalnie wybrałam dłuższą drogę i chodnik tuż pod balkonami.

Wiedziałam, że tam jest i udaje zajętą, ale ma radar w oczach. Będzie stała pod wizjerem i obserwowała… Sama tak wielokrotnie robiłam, kiedy ją ktoś odwiedzał. Obie miałyśmy wprawę w szpiegowaniu siebie nawzajem!?

– Napije się pan dobrej herbaty? – zapytałam. – Zapraszam.

– A co mąż na to?

– Nie mam męża. Od razu mówię: jestem samotną kobietą i kto wie, może będę chciała pana uwieść. Jeśli się pan boi…

Roześmiał się.

– Jest pani superbabka! Od razu wiedziałem, że musimy się jeszcze spotkać. Nie ma mowy, nigdzie nie idę.

– A jeśli naprawdę spróbuję pana namówić do grzechu?

– Po co namawiać? Ja o tym marzę!

Wtedy jeszcze do niczego między nami nie doszło, choć iskry latały po pokoju. A kiedy on mnie pocałował w policzek na pożegnanie, o mało nie zemdlałam i miałam miękkie kolana. Powiedział, że jest rozwiedziony, że ma dorosłe dzieci, że była żona mieszka za granicą i że pozostają w przyjaźni.

Pracuje jako lekarz w miejskim szpitalu. Rzadko sam choruje, ale wówczas, kiedy mu zrobiłam awanturę w autobusie, istotnie był przeziębiony. Zostawił samochód na szpitalnym parkingu, bo bał się prowadzić.

Taki dowcipny pan, miły, taki zwyczajny

Byłam zachwycona, że jest taki miły, dowcipny, zwyczajny, wesoły… Od dawna jestem sama. Mój poprzedni partner był ponurakiem i mrukiem. Przy tym mężczyźnie czułam się wspaniale. Zaczęło się czekanie na telefon albo wizytę. Niestety, nie odzywał się.

„Wariatko – mówiłam sobie. – Wystraszyłaś go. Byłaś namolna jak jakaś napalona kretynka. Faceci takich nie lubią!”.

Przyszła zapłakana deszczem sobota. Od rana snułam się jak mucha w smole, nie chciało mi się ubrać. Usłyszałam dzwonek przy drzwiach i pomyślałam, że to sąsiadka przyszła mi zawracać głowę…
Nie wiem, jak to się stało, ale kiedy go zobaczyłam, przestałam myśleć logicznie.

Zatrzasnęłam zamek, a potem całowaliśmy się jak szaleni w przedpokoju, sypialni, na łóżku. Byłam goła pod tym dresem. Nie musiał się wcale starać, żeby mnie wyłuskać z ubrania. Ja rozbierałam go wolno, przedłużając chwilę, kiedy już nic nas nie będzie dzieliło, kiedy nareszcie poczuję jego ciało.

Nasz seks był piękny i szalony.

– Jesteś cudowna – szeptał. – Tyle w tobie ognia. Nigdy nie spotkałem kobiety tak gorącej i czułej… Chcę cię ciągle od nowa.

Tak mówił o mnie, którą były nazywał drewnianą kukłą. Niechby mnie teraz zobaczył! Kocham, jestem szczęśliwa.

– Jesteś miód, malina – mówi mój ukochany, a ja mu wierzę.

Czytaj także:
„Zgrywała biedaczkę bez pieniędzy na dzieci, a ja naiwna się na to złapałam. Perfidnie wykorzystała moje miękkie serce”
„Na widok sąsiadki dostawałam palpitacji serca. Złośliwa baba nazywała mnie kurtyzaną i z uśmiechem zatruwała mi życie”
„Siostra znosiła męża tyrana, bo bała się plotek. W końcu poszła po rozum do głowy i uciekła z prawdziwą miłością”

Redakcja poleca

REKLAMA