Nie mamy dzieci, co akurat teraz nawet mnie cieszyło. Byłoby głupio tłumaczyć się przed jakimiś gówniarzami, że „tatuś się zapomniał”. Ale żona też da mi popalić!
Nie ma co się wstydzić – zaśmiała się cicho dziewczyna. – Każdy ma prawo do odrobiny rozrywki. Cieszyłem się, że w lokalu jest przyćmione, nieco czerwonawe światło, bo dzięki temu mogłem ukryć rumieniec. Przed chwilą zostałem zdemaskowany… Chociaż pewnie nie przed chwilą, tylko jakiś czas temu. A dziewczyna ciągnęła dalej:
– Żona wyjechała i postanowiłeś się wyrwać. Mam rację?
– Skąd takie przypuszczenie? – zmarszczyłem brwi.
– Daj spokój – znów się roześmiała. – Masz ślad po obrączce.
Zerknąłem na dłoń. No tak, to samo światło, które ukryło moją konsternację, wydobywało wyraźnie blady paseczek skóry na serdecznym palcu prawej ręki.
– A może się rozwiodłem? – powiedziałem przekornie, myśląc jednocześnie o obrączce ukrytej w portfelu, w przegródce z drobnymi.
– Taa. I po ciężkiej przeprawie rozwodowej postanowiłeś odprężyć się w nocnym klubie – powiedziała poważnie, a potem wybuchnęła śmiechem. – Tylko że ja w to nie wierzę, misiaczku. Ale spoko, mnie to nie przeszkadza. Nie zamierzam się za ciebie wydawać. Przesunęła się leciutko z krzesłem ku krawędzi stolika, w moją stronę. Poczułem lekki zawrót głowy i zrobiłem to samo co ona. Pod blatem zetknęły się nasze kolana. Wiedziony impulsem, schowałem rękę pod blat i dotknąłem dziewczyny. Natrafiłem na podniecający śliskością materiał pończochy czy rajstop. Jeszcze nie wiedziałem, co włożyła.
Zaraz – jeszcze? Naprawdę tak pomyślałem!
Że JESZCZE nie wiem. Tak jakbym miał szansę się o tym przekonać… Postanowiłem zagrać bardziej zdecydowanie. Przesunąłem dłoń ku wewnętrznej stronie uda. Wóz albo przewóz. Najwyżej trzaśnie mnie w twarz i sobie pójdzie. Ale ona tylko się uśmiechnęła i podała biodra lekko do przodu, żeby mi ułatwić działanie. Miała oczywiście rację. Zostałem słomianym wdowcem na całe cztery dni.
Żona wyjechała do swojej starszej siostry, która parę dni wcześniej złamała nogę. Ja nie bardzo mogłem jechać, ale też i nie za bardzo chciałem. Akurat szwagierka nie należała do moich ulubienic. Dlatego chętnie skorzystałem z pretekstu, że w firmie jest gorący czas, i szef nie udzieli mi urlopu, żebym gnał na drugi koniec Polski do jakiejś emerytki.
– Ty musisz tam być – powiedziałem do żony. – Ale ja? Zresztą, kiedy cię nie będzie, wezmę pracę do domu i nadrobię zaległości. Hotel? Szkoda czasu na ceregiele Agata nie naciskała. Miałem nawet wrażenie, że jest całkiem zadowolona z takiego obrotu spraw. Nic dziwnego – moja wizyta zapewne skończyłaby się kolejną kłótnią z Danką. Naprawdę miałem zamiar nadrobić to i owo, ale wyszedłem z pracy, nie zabierając dokumentów. Po prostu wyleciało mi to z głowy. Dopiero pod domem przypomniałem sobie, że zostałem sam, że miałem coś podgonić, ale za późno było, by wracać. I wcale mi się nie chciało.
Tyle że w domu zacząłem się trochę nudzić, a kiedy człowiek się nudzi, przychodzą mu do głowy różne dziwne myśli. Włączyłem telewizor. Ponieważ to Agata oglądała pudło jako ostatnia, włączony był program z serialami. Na ekranie właśnie pan w średnim wieku uwodził przy barze młodą dziewczynę. Nie powiem, że wszystkiemu winna jest telewizja, ale właśnie w tej chwili pomyślałem, że mógłbym pójść do jakiegoś lokalu, zaliczyć dreszczyk emocji.
Na łatwy podryw nie liczyłem
Gość po pięćdziesiątce nie jest łakomym kąskiem dla dzierlatek.
– Nie tak szybko, misiu – zamruczała dziewczyna. – Nie bądź taki niecierpliwy, wieczór dopiero się zaczyna. Zrobiło mi się gorąco. Ręki z jej uda nie zabrałem, ale rzeczywiście zwolniłem tempo. – Może jeszcze zatańczymy? – zaproponowała.
Prawdę mówiąc, chętniej bym został przy stoliku, ale nie chciałem jej zniechęcić albo nawet przestraszyć. Grali właśnie wolny kawałek. Poruszaliśmy się na parkiecie, przytuleni. Czułem jędrne piersi dziewczyny, położyłem ręce na jej biodrach, a ona zarzuciła mi ramiona na szyję.
– Pojedziemy do ciebie? – szepnęła w pewnej chwili. Znów poczułem zawrót głowy. – Jasne – odpowiedziałem, zanim zdążyłem pomyśleć. „Może lepiej hotel?” – przemknęło mi przez głowę. Ale szybko porzuciłem ten pomysł. Szukanie wolnego pokoju, meldowanie się – to by mogło ostudzić jej gotowość i mój zapał. Nie podrywałem jej. To znaczy owszem, patrzyłem na nią, jak siedziała samotnie przy barze. Była młoda i śliczna, w spódniczce odsłaniającej smukłe uda, w białej bluzeczce uwydatniającej piękne ramiona. Sączyła drinka, patrząc w zamyśleniu w lustro barowe. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że ona także mnie obserwuje w odbiciu.
Odwróciła głowę, nasze spojrzenia spotkały się, na jej ustach pojawił się uśmiech. Skinąłem głową, wskazałem wzrokiem miejsce obok siebie. Nie śpieszyła się. Dopiła drinka i dopiero podeszła rozkołysanym, tanecznym krokiem. Ależ się poruszała!
– Cześć, misiaczku – powiedziała przyjemnie niskim, lecz niezmiernie kobiecym głosem. – Facet mnie wystawił, wiesz?
– Kretyn – skomentowałem. – Nie przyjść do takiej kobiety? Olej idiotę! W tym czasie pod stołem gorączkowo zdejmowałem obrączkę… Kiedy wyszliśmy z taksówki, dziewczyna spojrzała na willę.
– To tutaj? – spytała. – Bardzo ładna miejscówka, nie powiem. Tak, dom nam się udał, tyle że kredyt będę spłacać do emerytury. Ale za to widziałem, że zrobił wrażenie na Edycie, a to z kolei mnie sprawiło wielką przyjemność. Miałem tylko nadzieję, że żaden ciekawski sąsiad właśnie nie wygląda przez okno. Chociaż to było mało prawdopodobne o drugiej w nocy.
W środku Edyta natychmiast zrzuciła kurteczkę, poszła do salonu, kołysząc biodrami. Podążałem za nią jak zahipnotyzowany, wpatrując się w pośladki napinające materiał spódniczki. Narastało we mnie podniecenie. Zbliżyłem się, odwróciłem ją do siebie i przywarłem do jej ust. Odpowiedziała entuzjastycznie i zamarliśmy na chwilę w namiętnym pocałunku. A potem leciutko odepchnęła mnie i usiadła na kanapie, rozkładając ręce na oparcie i zakładając nogę na nogę. Wyglądała zjawiskowo!
– Zrób jakiegoś drinka – poprosiła, wskazując barek. – A potem… – zawiesiła głos i zobaczyłem czubek języka oblizujący górną wargę. Lekko drżącą dłonią nalałem po odrobinie starej whisky, podałem jej szklaneczkę.
– Możesz mi przynieść jakiejś wody? – spytała. – A jeszcze lepiej kawy…
– Nie ma problemu, już lecę! – uśmiechnąłem się. Odstawiłem szklankę na stolik, poszedłem do kuchni. Wróciłem po dosłownie dwóch minutach. Dobry ekspres to skarb. Podałem jej filiżankę. Wzięła ją w lewą dłoń, w prawej wciąż trzymała whisky. Wychyliła się, stuknęła swoją szklaneczką o moją.
– Do dna, misiu – powiedziała wibrującym głosem. – Za miły wieczór. Rzeczywiście wychyliła wszystko jednym haustem i odstawiła naczynie. Nie chciałem być gorszy. Usiadłem obok niej, dotknąłem uda, podciągnąłem wyżej spódniczkę. Edyta wskazała wzrokiem kawę.
– Ty spokojnie pij, a ja się zacznę bawić. Tak tylko troszeczkę – mruknąłem i zsunąłem się z kanapy, tak żeby przed nią uklęknąć. Pochyliłem się do lśniącego lycrą kolana i… To ostatnie, co pamiętam – widok kształtnej kończyny. Obudziłem się, kiedy było już jasno. Leżałem na podłodze, czułem się, jakby przejechał mnie czołg. Spojrzałem na zegar. Dziesiąta! Zerwałem się i musiałem od razu usiąść. Boże, co się stało? Z trudem przypominałem sobie wczorajszy wieczór. Lokal, dziewczyna, taksówka, whisky…
Zaraz, a gdzie Edyta?! Ślad po niej nie pozostał
Podobnie zresztą jak po telewizorze i sprzęcie audio. Powlokłem się do drugiego pokoju. Wszystko było splądrowane, szuflady otwarte, również szafka, w której żona trzymała kosztowności. Nie było mojego laptopa! Zapomniałem o słabości, popędziłem na górę do gabinetu, do sypialni. Komputera stacjonarnego i telewizora także nie było. Z kuchni zniknął drogi ekspres do kawy. Wróciłem do salonu.
Na środku leżał mój portfel, otwarty i wybebeszony. Znikła gotówka i karty. Byłem dziwnie pewien, że moje konta są już wyczyszczone, a w każdym razie mocno naruszone. W tej chwili dotarło do mnie, co się naprawdę stało, i co jest najgorsze! Przecież za dwa dni wróci Agata! Oczywiście, zgłoszę sprawę na policję, ale przecież nie zdołam ukryć przed żoną wszystkiego. Podniosłem portfel, zabrzęczały drobne, którymi wzgardzili złodzieje.
Tak, złodzieje, bo panienka na pewno nie była sama, ktoś jej to wszystko pomógł wynieść. Pewnie polowali na takich łatwowiernych, napalonych frajerów jak ja. Cholera! Rozpiąłem przegródkę z bilonem. Obrączka spokojnie tam sobie leżała niczym straszny wyrzut sumienia. Włożyłem ją na palec, a potem usiadłem na kanapie i ukryłem twarz w dłoniach. Czekał mnie teraz cały, długi spektakl pełen chwil wstydu i koszmarnych upokorzeń.
Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”