„Żona tresowała nasze dzieci. W tajemnicy przed nią zabierałem je na frytki, żeby miały trochę radości”

ojciec z dziećmi fot. Adobe Stock, Africa Studio
„– To tylko frytki, Monika! Dzieci też mają prawo być dziećmi, a nie żyć na twoich sałatkach – odpowiedziałem, starając się zachować spokój, ale w środku buzowałem. Monika podeszła do mnie bliżej, jej twarz robiła się czerwona. – Nie zrozumiesz, dopóki nie stanie się coś złego. A wtedy to będzie na twojej głowie! – krzyknęła”.
/ 23.10.2024 18:30
ojciec z dziećmi fot. Adobe Stock, Africa Studio

Na początku wszystko wyglądało normalnie. Jak każda rodzina, mieliśmy swoje wzloty i upadki, ale Monika... Monika zaczęła się zmieniać. Zaczęła zwracać uwagę na każdą kalorię, na każdy produkt, który lądował na naszych talerzach. Co rano soki z wyciskarki, bez cukru, bez chemii. Ale nie to było najgorsze. Najgorsze były te wieczne testy. Badania alergiczne, nietolerancje, sprawdzanie składu kosmetyków i ubrań. Ok, rozumiem – zdrowie dzieci jest ważne. Ale ja po prostu chciałem, żeby miały trochę radości z życia.

– Zosia ma testy alergiczne w przyszłym tygodniu. Nie zapomnij, bo to ważne – przypomniała mi Monika po raz trzeci tego samego dnia.

Nie wydaje ci się, że trochę przesadzasz? Przecież to tylko dzieci – odparłem, starając się utrzymać spokój.

Monika spojrzała na mnie z chłodem.

– To nasze dzieci, Paweł. Nie pozwolę, żeby coś im się stało, bo ktoś z nas nie ma pojęcia, co to zdrowie!

Byłem już zmęczony. Każda rozmowa o dzieciach kończyła się kłótnią. Dla niej liczyły się tylko zasady, zdrowie, dieta. A dla mnie? Ja chciałem, żeby były szczęśliwe.

Żona poznała nasz mały sekret

Wszystko zaczęło się pewnego popołudnia, kiedy wróciłem z dzieciakami do domu. Zosia i Olek byli rozpromienieni – pobyt u dziadków zawsze kończył się wycieczką na frytki. Byłem pewien, że Monika nie zauważy. Ale jak tylko weszliśmy do mieszkania, jej wzrok od razu skierował się na Zosię, która była ubrudzona keczupem.

– Co to jest? – zaczęła spokojnie, ale znałem ten ton. – Zosia jadła frytki? Mówiłam ci, żeby trzymać się diety!

Zosia skuliła się na dźwięk słów matki, a Olek nawet nie spojrzał w jej stronę. W głowie przelatywało mi milion myśli, ale najgłośniejsza z nich krzyczała: „Do cholery, to tylko frytki!”

– To tylko frytki, Monika! Dzieci też mają prawo być dziećmi, a nie żyć na twoich wiecznych sałatkach – odpowiedziałem, starając się zachować spokój, ale w środku buzowałem.

Monika podeszła do mnie bliżej, twarz jej zrobiła się czerwona.

Nie zrozumiesz, dopóki nie stanie się coś złego. A wtedy to będzie na twojej głowie! – wykrzyknęła, a jej głos podniósł się o kilka tonów.

Zdenerwowałem się

Wtedy coś we mnie pękło.

– Mam dosyć! – wrzasnąłem. – To nie jest życie, Monika. Dzieci potrzebują wolności, nie kontroli na każdym kroku! Przestań traktować je jak jakieś pieski do wytresowania!

Widziałem, jak jej twarz się zmienia. Z zaskoczenia na wściekłość. Wiedziałem, że już tego nie cofniemy. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, a ja, w przypływie gniewu, powiedziałem coś, co powinienem trzymać w tajemnicy.

– A wiesz co? Masz rację! Ale nie masz pojęcia, co tak naprawdę się dzieje. Od pół roku zabieram je na małe przyjemności, np. frytki, kiedy tylko nie patrzysz. Żadnych diet, żadnych zasad!

Monika zamarła. Patrzyła na mnie wściekła. Cisza wypełniła pokój, dzieci bezszelestnie zniknęły za drzwiami swoich pokoi, a ja poczułem, jak moja twarz blednie.

– Co?! To niemożliwe. Jak mogłeś to zrobić? – Monika była w szoku, jej głos był drżący, ale pełen gniewu.

Nie patrzyła już na mnie jak na partnera, ale jak na wroga. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Wiedziałem, że zniszczyłem coś ważnego.

Dzieci nie rozumiały, co się dzieje

Od tamtej chwili dom przestał być domem. Cisza między mną a Moniką była ciężka, dusząca. Każdy nasz kontakt to teraz wymiana nieprzyjemnych spojrzeń, rzadkie zdania rzucane na odczepnego. Czułem, że coś we mnie umiera, a Monika zaczęła zachowywać się jak ktoś zupełnie obcy. Zamiast rozmów – lodowate milczenie, jakby każda nasza interakcja mogła wywołać wybuch. Wieczory spędzała zamknięta w sypialni z laptopem, szukając nowych badań na temat diety dzieci, a ja coraz częściej uciekałem z domu, by w spokoju myśleć.

Dzieci z początku próbowały pytać, co się dzieje, ale szybko zrozumiały, że lepiej trzymać się z dala od nas. Zosia raz zapytała nieśmiało:

– Tata, dlaczego mama tak się złości?

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Spojrzałem na nią, próbując wymyślić coś mądrego, coś, co rozładowałoby napięcie, ale jedyne, co wydobyło się z moich ust, to:

To nie twoja wina, kochanie.

Monika zaczęła jeszcze bardziej izolować się od dzieci, patrząc na nie jak na ofiary mojego "zdradliwego" postępowania. Dla niej to był koniec – złamałem zasady, podważyłem jej zaufanie. A dla mnie? Z każdym dniem miałem coraz większe poczucie winy. Nie wiedziałem, jak to wszystko naprawić. Jak miałbym odzyskać jej zaufanie, jeśli ona w ogóle nie chciała mnie słuchać?

Do żony nic nie docierało

Pewnego wieczoru, kiedy atmosfera w domu była gęstsza niż kiedykolwiek, nie wytrzymałem. Monika siedziała przy stole, analizując jakieś wyniki badań, ignorując mnie całkowicie. W powietrzu unosiło się napięcie, które nie dawało mi spokoju. W końcu wybuchłem.

– Monika, musimy porozmawiać. – W moim głosie była desperacja. – Tak dalej nie da się żyć.

Ona nawet nie podniosła wzroku.

– O czym chcesz rozmawiać, Paweł? O tym, jak znowu mnie oszukasz? Jak znowu złamiesz zaufanie?

Jej słowa były jak nóż wbity prosto w serce. Wiedziałem, że zawaliłem, ale musiałem powiedzieć prawdę. Nie chciałem już tego dusić w sobie.

– Wiem, że cię zawiodłem. Ale zabierałem dzieci na fast-foody, bo... bo chciałem im dać coś, czego ty im odmawiasz. Chciałem, żeby były szczęśliwe. – Wreszcie to powiedziałem. Czułem się jakby kamień spadł mi z serca, ale Monika spojrzała na mnie z taką nienawiścią, że od razu pożałowałem.

– Szczęśliwe? Myślisz, że bycie zdrowym to nieszczęście? To ja jestem tą, która dba o ich przyszłość, a ty... ty podważyłeś wszystko, co robiłam przez te lata!

Wiedziałem, że nic już nie mogę dodać. W jej oczach byłem zdrajcą.

Tego się nie spodziewałem

Monika nie odzywała się do mnie przez kilka dni, a ja chodziłem jak na szpilkach, starając się zrozumieć, co teraz będzie. Widziałem, że jest rozdarta – z jednej strony kochała dzieci i chciała dla nich jak najlepiej, a z drugiej, ja... Byłem tym, który ją zawiódł. W jej oczach to ja byłem odpowiedzialny za każde możliwe zło, które mogło spotkać nasze dzieci.

Pewnego wieczoru, gdy wróciłem z pracy, zastałem ją pakującą nasze rzeczy. Na początku myślałem, że może jedziemy na weekend, ale jej mina mówiła coś innego.

– Co ty robisz? – zapytałem z przerażeniem.

Zosia i Olek jadą ze mną do mojej matki na kilka dni – odpowiedziała chłodno. – Muszę pomyśleć, co dalej. Nie wiem, czy mogę ci teraz zaufać, Paweł. Jak mam wierzyć, że naprawdę dbasz o nasze dzieci?

Nie potrafiłem odpowiedzieć. Słowa ugrzęzły mi w gardle. Monika, widząc moją bezradność, westchnęła.

– Ja... muszę to wszystko przemyśleć. A ty... musisz zrozumieć, że to nie chodzi tylko o te głupie fast-foody, ale o zaufanie. Zniszczyłeś coś, co budowałam przez lata.

W tej chwili zrozumiałem, że może już być za późno na jakiekolwiek naprawianie tego, co się rozpadło.

Żona to egoistka

Kiedy Monika wyjechała z dziećmi do swojej matki, dom stał się pusty. Cisza była przytłaczająca, a każdy kąt przypominał mi o tym, co straciłem. Mimo że miało to być tylko kilka dni, każdy z tych dni wydawał się wiecznością. Rozważałem swoje błędy, próbując zrozumieć, gdzie popełniłem największy błąd. Czy to było, kiedy po raz pierwszy w tajemnicy zabrałem dzieci na fast-foody? A może gdy pozwoliłem sobie na skrywanie tego przez tak długi czas?

Kiedy Monika wróciła, czułem, że coś się zmieniło. Była zimna, zdystansowana. Choć próbowała być uprzejma, to w jej oczach było widać, że coś pękło na zawsze. Wieczorem, kiedy dzieci poszły spać, usiadła naprzeciwko mnie przy stole.

– Paweł, musimy podjąć decyzję – zaczęła. – Nie wiem, czy mogę dalej żyć w takim związku. Zastanawiałam się nad separacją. Nie chcę, żeby dzieci cierpiały, ale muszę myśleć też o sobie.

Te słowa zabolały bardziej niż wszystko inne. Nie wiedziałem, że jest taką egoistką. Staliśmy przed wyborem – walczyć o naszą rodzinę, czy dać sobie spokój i iść własnymi drogami.

Paweł, 35 lat

Czytaj także: „Syn nagle zaczął mieć dużo pieniędzy. Źródełko poznałam, gdy nakryłam go w łóżku z moją koleżanką”
„Matka ukrywała przede mną swojego partnera. Gdy wreszcie się dowiedziałem, kto to, o mało nie padłem”
„Kocham męża, ale to teść rozgrzewa moje myśli. Gdy go widzę, moje myśli wędrują do łóżka, to silniejsze ode mnie”

 

Redakcja poleca

REKLAMA