„Matka ukrywała przede mną swojego partnera. Gdy wreszcie się dowiedziałem, kto to, o mało nie padłem”

mężczyzna w kuchni fot. Getty Images, Lilly Bloom
„O mały włos matka w ogóle nie odtworzyłaby mi drzwi, chociaż wyraźnie słyszałem, że ktoś kręci się w środku. Jednak nie ustąpiłem. Pukałem, dzwoniłem, wołałem. Aż w końcu zwróciłem uwagę naszej sąsiadki”.
/ 21.10.2024 20:00
mężczyzna w kuchni fot. Getty Images, Lilly Bloom

Rodzice rozwiedli się, gdy miałem szesnaście lat. Dla nastolatka, który właśnie zaczął naukę w nowej szkole i z całkiem nowymi ludźmi, było to niezłe przeżycie. Buzujące hormony robiły swoje. Do tego dochodził dość wysoki poziom w moim liceum, wymagający nauczyciele i konieczność zbudowania autorytetu wśród kumpli.

Ojciec poznał młodszą i porzucił  matkę

W tym wszystkim potrzebowałem spokojnego domu, w którym zawsze czeka ciepły obiad i rodzice wspierający mnie w każdej chwili, a nie huśtawki emocjonalnej, którą mi zafundowali. Zdaje się, że ojca dotknął kryzys wieku średniego i starał się udowodnić, że jego młodość wcale jeszcze nie odeszła.

Zakochał się w młodej stażystce ze swojej firmy. No cóż, dwudziestolatka z nogami do nieba, niezłym biustem i figurą modelki najpewniej robiła wrażenie na każdym facecie w średnim wieku. Do dzisiaj nie mam pojęcia, dlaczego Kamila wzięła na tapet właśnie mojego ojca.

– Z lekką nadwagą, pierwszymi zakolami łysiny i wyraźnie odstającym brzuszkiem. Żeby chociaż miał pieniądze. Rozumiem, gdyby był prezesem zarabiającym krocie i mającym kontakty w branży. Wtedy laska poleciałaby na jego kasę. Ale przecież nie ma. Co ona widzi w tym podstarzałym gościu? – żaliłem się Hubertowi, kumplowi z klasy, który jaki jedyny z paczki znajomych wiedział, co u nas dokładnie się dzieje.

– Może i twój ojciec nie ma super stanowiska, ale całkiem dobrze zarabia. Sam mówiłeś, że wynajmuje to duże mieszkanie w kamienicy, które macie po babci. Wiesz, ile ono może być warte. Laska będzie przy nim ustawiona – kolega bardziej realnie patrzył na sytuację mojej rodziny.

Czy rzeczywiście tak było? Nie mam pojęcia. Kamila jest z nim jednak do dzisiaj, więc może rzeczywiście się w nim zakochała? Teraz mają dwójkę dzieciaków i są przykładną rodzinką. Sam dobiegam trzydziestki i ułożyłem w miarę poprawne kontakty z ojcem, macochą i przyrodnim rodzeństwem.

Po rozwodzie atmosfera była nieznośna

Ale to, co przeszedłem w związku z rozwodem rodziców, na zawsze zostanie w mojej pamięci. Matka zupełnie nie mogła pogodzić się z sytuacją. Ciągłe awantury, wzajemne przytyki, rzucanie talerzami. Dosłownie. Przez niemal rok u nas było to normą.

– Masz syna i rozbijasz rodzinę, bo jakaś małolata zakręciła ci tyłkiem przed oczami. Puszczę cię z torbami, zobaczysz – wrzeszczała, gdy tylko pojawił się w naszym domu.

Ojciec po rozwodzie starał się dalej utrzymywać ze mną kontakt, ale ona utrudniała to na wszelkie możliwe sposoby. Byłem już nastolatkiem, dlatego nie mogła zabronić nam spotkań. W końcu nie pilnowała mnie całymi dniami. Ale każde moje wyjście czy późniejszy powrót do domu wydawał się jej podejrzany.

– I co Piotrek? Pewnie znowu spotkałeś się z tym zdrajcą, który zabrał twojej matce najlepsze lata, a potem rzucił ją jak zużyty kapeć – syczała, gdy tylko przyjechałem ze szkoły o godzinę później niż zwykle.

I nie miało dla niej żadnego znaczenia, że po prostu poszedłem ze znajomymi na pizzę czy przedłużył się akurat mecz, który rozgrywaliśmy po lekcjach na szkolnej sali gimnastycznej. Przez całe liceum miałem na głowie nie tylko edukację i przygotowywanie się do matury, ale także wieczne humory porzuconej przez męża kobiety, które odbijały się na mnie.

Matka kontrolowała każdy mój ruch

Tymi swoimi fochami odstraszyła nawet moją pierwszą poważniejszą dziewczynę. Sylwia miała dość tego, że cały czas muszę meldować się w domu. A w soboty i niedziele trudno ze mną cokolwiek zorganizować, bo przecież nie zostawię płaczącej matki samej.

– Wiesz, z jednej strony nawet rozumiem, że ta kobieta poczuła się odrzucona. W końcu każda źle zareagowałaby jakby mąż zostawił ją dla młodszej. Ale bez przesady. Od rozwodu minęło już nieco czasu i twoja matka powinna zacząć układać sobie życie. Nie wiem, zapisać się na jakieś warsztaty, znaleźć koleżanki, hobby albo nowego faceta – mówiła ze złością, gdy znowu byłem zmuszony odwołać naszą randkę.

– Wiem, ale co mam niby zrobić?

– Nie mam pojęcia, co ty zrobisz. Ale ja zwyczajnie wypisuję się z tego układu – powiedziała i ze mną zerwała.

Na studiach już było lepiej. Wyjechałem do innego miasta i zamieszkałem w wynajętym mieszkaniu razem z kumplami. Ojciec poczuwał się, że ma syna i co miesiąc przelewał na moje konto całkiem niezłą sumkę. Dzięki temu odetchnąłem i mogłem wreszcie zająć się sobą.

Skończyłem finanse i bankowość. Jeszcze na trzecim roku zaczepiłem się w dużym banku jako doradca klienta. Po obronie dyplomu dostałem umowę na stałe i awans. Później poznałem Ewelinę i po trzech latach wzięliśmy ślub. Rok temu moja żona urodziła synka i przeszła na urlop macierzyński.

Może zajęłaby się wnukiem?

Teraz właśnie kończy się jej wolne i chciała wrócić do pracy. Z jednej strony, dodatkowa pensja bardzo by się nam przydała, bo mamy wysoką ratę kredytu za mieszkanie. Z drugiej, Ewelina jest lektorką języka angielskiego i zwyczajnie kocha swoją pracę. Dotychczas prowadziła zajęcia dla dzieci w przedszkolach. Ma świetne podejście do najmłodszych, wciąż śledzi nowe metody nauczania i nie chce na dłużej wypaść z zawodu.

– Ten rok z Michałkiem był cudowny, ale nie chciałabym brać bezpłatnego wychowawczego. Zresztą, sam wiesz, że druga pensja bardzo by nam się przydała – pewnego wieczoru Ewelina zaczęła ze mną szczerą rozmowę.

– To co proponujesz? Chcesz oddać małego do żłobka?

– Myślałam o twojej matce. W zeszłym roku przeszła przecież na emeryturę, kocha wnuka. Sama kiedyś mówiła, że jej się nieco nudzi w domu.

Nie spodziewałem się takiej propozycji. Szczerze mówiąc, sam jakoś nie pomyślałem o tym, że to moja matka mogłaby zająć się wnukiem. Ale rzeczywiście, to mogłoby być dobre rozwiązanie do czasu, gdy mały pójdzie do przedszkola. Na ten czas mogłaby przeprowadzić się do nas, a swoje mieszkanie odwiedzać w weekendy.

Po ten rozmowie z żoną uświadomiłem sobie jednak, że w ostatnim czasie matka bardzo rzadko się do nas odzywa. Dawniej często dzwoniła, zapraszała nas na niedzielne obiady. Od kilku miesięcy jest niemal cisza. Czym ona jest tak zajęta? Zdecydowałem się, że pojedziemy do niej w następną niedzielę i przedstawimy naszą propozycję.

– Możemy nawet zapłacić jej za tę opiekę. Nie wiem, ile ma emerytury, ale na pewno nie jest to jakaś ogromna suma. W tym swoim urzędzie miała przeciętną pensję – powiedziałem do żony, a ona pokiwała głową.

– Jasne, sama powinnam o tym pomyśleć. Mały będzie miał opiekę babci, a twoja mama dorobi sobie parę groszy do emerytury. Myślę, że to fajny układ i na pewno będzie zadowolona z naszej propozycji.

Okazało się jednak, że pomysł wcale nie spotkał się z entuzjazmem.

– Ale jak wy to sobie wyobrażacie? Że zostawię wszystkie swoje sprawy i na trzy lata przeprowadzę się do was?

– Ale mamo, co cię tutaj trzyma? – próbowałem racjonalnie wytłumaczyć jej nasze argumenty. – Michaś będzie z tobą bezpieczny, a my zapłacimy ci za opiekę. Dzięki temu odłożysz sobie jakieś pieniądze na później. Ewelina już kupiła farby, żeby odmalować pokój dla ciebie.

Moje słowa jeszcze bardziej ją rozsierdziły.

– Już kompletnie zwariowaliście? Chcecie mi układać życie tak, żeby wam było wygodnie? A ja to już nic nie mam do powiedzenia?

Gdy przedstawiła to w taki sposób, dziwnie się poczułem. Może rzeczywiście wyrwaliśmy się przed szereg, nie pytając jej wcześniej o zdanie.

Od dłuższego czasu z kimś się spotyka

Okazało się jednak, że wcale nie chodziło o to, że wcześniej nic nie ustaliśmy. Matka w końcu, przyparta do muru, powiedziała, że od jakiegoś czasu z kimś się spotyka.

– To świetnie – ucieszyłem się na tę wiadomość.

– A kiedy przedstawisz nam tego pana? – Ewelina mrugnęła do niej okiem, przekonana, że teściową ucieszy fakt, że chcemy poznać jej nowego partnera.

Ona jednak zignorowała nasze sugestie i możliwość spotkania we czwórkę. Niemal siłą wypchnęła nas z mieszkania, twierdząc, że na wieczór jest umówiona z koleżanką.

– Czy to nie wydaje ci się podejrzane? Dlaczego ona ukrywała przede mną tego faceta od dobrych kilku miesięcy? – myślałem, że żona powie coś konkretnego, ale ona była zaskoczona tak samo jak ja.

Mijały kolejne tygodnie, a matka nawet słowem nie wspomniała o możliwości przedstawienia nam mężczyzny, z którym się spotyka. W końcu nie wytrzymałem i postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce.

– A może to jest jakiś naciągacz? Dlaczego ona nie chce żebyśmy go poznali? – próbowałem dociekać. – Musimy coś z tym zrobić i postawić ją przed faktem dokonanym. Pojadę do niej bez zapowiedzi w przyszłą sobotę popołudniu i może go zastanę.

Tak też zrobiłem. O mały włos matka w ogóle nie odtworzyłaby mi drzwi, chociaż wyraźnie słyszałem, że ktoś kręci się w środku. Jednak nie ustąpiłem. Pukałem, dzwoniłem, wołałem. Aż w końcu zwróciłem uwagę naszej sąsiadki. Pani Zosia wyjrzała z mieszkania. Matka usłyszała jej głos, bo w końcu mi otworzyła i wciągnęła do środka.

– Dlaczego robisz przedstawienie? Ty jesteś poważny? Tłuczesz się tak, że zaraz wszyscy sąsiedzi zlecą się na nasze piętro – syczała tonem, który doskonale pamiętałem z czasów jej rozwodu.

– Jak to dlaczego się tak tłukę? Nie mogę pozwolić, żeby moją własną matkę uwiódł jakiś żigolak w moim. Albo nawet facet udający amerykańskiego żołnierza. Ewelina czytała coś o tym!

Na  tę sugestię zaczęła się histerycznie śmiać, a ja nie wiedziałem, co dalej robić. Czego się spodziewałem? Że z sypialni zaraz wyjdzie jakiś młody chłopak, może nawet mój kolega ze szkoły lub ktoś w tym stylu. W końcu z jakiegoś powodu tak długo ukrywała tego faceta przede mną.

Nie, nie wyglądał dziwnie, nie był dużo młodszy i nic nie było z nim nie tak. Do pokoju wszedł bowiem… mój własny ojciec. Tak, tak. Okazało się, że mama spotyka się właśnie z nim. Z człowiekiem, który niegdyś zostawił ją dla stażystki i z którym przez lata walczyła, nazywając zdrajcą, kłamcą, najgorszą kanalią. Teraz ponoć ojciec zostawił Kamilę i dzieciaki dla swojej byłej żony. Czyżby historia zakręciła koło? Ja już nie ogarniam tego wszystkiego. Ten świat nie jest nieźle pokręcony.

Piotr, 32 lata

Czytaj także:
„Zamieniłem Lexusa na traktor i wreszcie jestem szczęśliwy. Oprócz czystego powietrza, na wsi znalazłem inne atrakcje”
„W rozgrzanej pościeli obiecywał mi, że odejdzie od żony. Ciągle czekałam i wierzyłam w te słowa jak naiwna małolata”
„Teściowa uparła się, że urządzi nam mieszkanie. Wjechała do salonu ze starym stołem, chcąc nam zrobić z domu muzeum”

Redakcja poleca

REKLAMA