„Żona ma obsesję na punkcie zdrowia. Wystarczy, że ktoś z rodziny kichnie, a ona natychmiast dostaje ataku paniki”

rozmowa męża z żoną fot. iStock by Getty Images, Carles Navarro Parcerisas
„Pamiętam, jak Arek przepłakał całą noc, bo Marta nie wypuściła go z domu i przepadł mu ważny mecz, w którym miał zagrać. Żona ubzdurała sobie wtedy, że syn dozna kontuzji. Albo historia, kiedy Kasia miała pojechać na wymarzoną wycieczkę. Dzień wcześniej zakrztusiła się krakersem, a Marta uznała atak kaszlu córki za objaw… zapalenia płuc”.
/ 03.09.2023 11:15
rozmowa męża z żoną fot. iStock by Getty Images, Carles Navarro Parcerisas

Tamten poranek wyglądał w naszym domu tak samo jak zwykle. Zszedłem rano do kuchni, żeby wstawić wodę na herbatę i obudziłem po drodze dzieciaki. Marta jeszcze się szykowała, jak to kobieta. Zacząłem więc wyciągać z lodówki, co trzeba. Wkrótce kuchnia się zapełniła, Arek i Kasia zajadali swoje płatki, Marta szykowała im kanapki do szkoły, ja popijałem kawę. Czekaliśmy jeszcze na najstarszą Anitkę, naszą licealistkę. Wreszcie zbiegła, jak to ona, z werwą po schodach i wpadła radośnie do kuchni.

– Ale jestem głodna! – zawołała na wstępie. –Oj, mama, naszykuj mi więcej kanapek, bo po lekcjach zostaję na próbę! Już tylko tydzień do naszego przedstawienia i musimy zapiąć wszystko na ostatni guzik!

Z dumą spojrzałem na najstarszą latorośl – filar szkolnego koła Caritas. Wiedziałem, jak bardzo cieszy się na to przedstawienie, z którego dochód miał zostać przeznaczony na dziecięce hospicjum domowe działające w naszym mieście. Anita miała wielkie serce i chętnie dzieliła się swoim czasem oraz umiejętnościami ze wszystkimi potrzebującymi. Zamierzała nawet wybrać studia, które przygotowałyby ją do sprawowania opieki paliatywnej.

Głęboko wierzy w sny o babci Agacie

Usiadła przy stole i zabrała się do jedzenia śniadania. Z uśmiechem przyciągnęła do siebie wielki kubek z kawą i z lubością wciągnęła aromat świeżo zaparzonego napoju. Bardzo to lubiła, właściwie stanowiło to nasz poranny rytuał.

– Ale pachnie! – stwierdziła, jak co rano i kichnęła głośno, bo aromat parującej kawy załaskotał ją w nosie.

Marta natychmiast się odwróciła.

– A co ty tak kichasz? – zapytała, patrząc na córkę podejrzliwie.

– Oj tam, po prostu mi się kichnęło! – beztrosko odparła Anita, pałaszując ze smakiem śniadanie.

Żona jednak już była przy córce i kładła jej dłoń na czole.

Nie podoba mi się to! – oznajmiła. – Jakaś dziwnie rozpalona jesteś...

– No co ty, mamuś! Raz kichnęłam! Czuję się super! Nic mi nie jest! – zaśmiała się tylko Anita.

Ale Marty to nie uspokoiło. Ze zmarszczonym czołem odparła:

– Nie kicha się bez powodu! Nie darmo mi się wczoraj śniła babcia Agata! Ona mi się zawsze śni na chorobę! To już sprawdzone!

Córka spojrzała na mnie trochę z kpiną, ale trochę z obawą. Jej mina mówiła: „Oho! Znowu zaczyna!”.

Wiedziałem, co myśli. Sny o babci Agacie stały się ostatnio obsesją mojej żony. Po każdym takim śnie była święcie przekonana, że babcia ją ostrzega przed chorobą albo wypadkiem w rodzinie i z zaciętością Sherlocka Holmesa tropiła u nas najmniejsze nawet objawy, które według niej były niepokojące. Co gorsza, robiła też wszystko, żeby zapobiec nieszczęściu, które w jej mniemaniu nam groziło. A to nigdy nie kończyło się dobrze. Teraz też czujnie przyglądała się córce. Anita szybko przełknęła ostatni kęs i sięgnęła po kanapki do szkoły.

– To ja lecę! Trzymajcie się! Pa!

Złapała plecak i ruszyła do drzwi, ale matka zastąpiła jej drogę.

– A ty dokąd?! Chora jesteś i nigdzie nie pójdziesz! Marsz na górę do łóżka! – surowo nakazała jej Marta.

– Ale mama! No co ty! Przecież dobrze się czuję! Naprawdę nic mi nie jest! Ja nie mogę teraz siedzieć w domu! A przedstawienie? Przecież wiesz, że został już tylko tydzień i nie mogę tego zawalić!

– Zapomnij o jakimkolwiek przedstawieniu! – oznajmiła żona surowo. – Zdrowie jest ważniejsze! To przez to ciągłe latanie na próby i te wasze spotkania się przeziębiłaś! Złapałaś coś od tych chorych dzieciaków albo kiedy wracałaś wieczorem do domu, a wtedy jest już zimno! No, już! Do pokoju! I bez dyskusji!

Anita spojrzała na matkę, jakby nie rozumiała, co ona mówi. Powoli, akcentując każde słowo, powtórzyła, że czuje się świetnie i musi doprowadzić do końca akcję, która była jej pomysłem, i na której przygotowanie poświęciła wiele czasu i sił. Marty to jednak nie przekonało. Złapała dziewczynę za rękę i chciała zaprowadzić na górę. Ale córka wyrwała jej się, złapała plecak i wybiegła z domu. W drzwiach odwróciła się jeszcze i krzyknęła ze złością:

– Ty i ta twoja babcia Agata! Wierzysz w jakieś głupie sny i wszędzie tylko szukasz chorób! To nienormalne! Zastanów się wreszcie, co robisz!

– Jak możesz tak mówić?! Babcia zawsze mnie ostrzega! Zawsze potem któreś choruje! Wracaj natychmiast! – próbowała ją zatrzymać żona.

Ale Anita już była na ulicy i biegła w kierunku przystanku. Marta odwróciła się do mnie. Chyba musiała na kimś się wyładować, bo warknęła:

– Nieodrodna córeczka tatusia! Od ciebie się nauczyła mnie lekceważyć! Ty jej dałeś przykład tydzień temu!

Poszedłem po radę do teściowej

Nie odezwałem się, bo nie chciałem zaostrzać konfliktu. Wziąłem swoje rzeczy i pojechałem do pracy. Po drodze myślałem o zachowaniu Marty.

Faktycznie, jakiś miesiąc temu śniła jej się babcia Agata, a ja na drugi dzień dostałem biegunki. Ale to przecież nie miało nic wspólnego z jej snem! Po prostu złakomiłem się na przeterminowany jogurt. I tyle! Zażyłem, co trzeba, i mi przeszło. Ale Marta jak zwykle spanikowała i zażądała, żebym jeździł z nią po lekarzach i robił badania pod kątem… zapalenia jelit! Sprzeciwiłem się stanowczo, bo przecież nie będę robił cyrku przez głupią biegunkę!

Lekarstwo pomogło i po paru godzinach nie było śladu po dolegliwościach, jednak żona i tak miała mi za złe, że zignorowałem jej ostrzeżenia.

Sam już nie wiedziałem, co sądzić o tej jej obsesji. Bo to już chyba była obsesja… Ilekroć przyśniła jej się babcia Agata, Marta uznawała to za ostrzeżenie zza grobu i nie spoczęła, zanim któregoś z dzieci nie zapakowała do łóżka na kilka dni. Z początku było to nawet zabawne, a dzieciaki, zwłaszcza najmłodszy Arek, traktowały matczyne przewrażliwienie z humorem, bo uśmiechało im się parę dni laby. Kiedy jednak trochę podrosły, matczyna obsesja zaczęła im wyraźnie komplikować życie.

Pamiętam, jak Arek przepłakał całą noc, bo Marta nie wypuściła go z domu i przepadł mu ważny mecz, w którym miał zagrać. Żonie przyśniła się babcia Agata i ubzdurała sobie, że chłopak może doznać ciężkiej kontuzji. Koledzy obrazili się na niego, że opuścił ich w tak ważnym dla ich drużyny momencie, a trener długo trzymał go na ławce rezerwowych, zanim znów pozwolił mu zagrać w ważnym spotkaniu.

Albo historia, kiedy Kasia miała pojechać na wymarzoną wycieczkę do Centrum Nauki Kopernik. Dzień wcześniej zakrztusiła się krakersem i następnego ranka, zamiast na miejsce zbiórki, Marta zawiozła ją do lekarza, bo parę dni wcześniej śniła jej się babcia Agata i uznała atak kaszlu córki za objaw… zapalenia płuc.

Oczywiście nasza lekarka rodzinna niczego złego nie stwierdziła, ale na wyjazd było już za późno. Autokar z wycieczką dawno odjechał spod szkoły. Kasia chodziła potem obrażona przez tydzień i, prawdę mówiąc, nie przebolała tego do dzisiaj.

Zacząłem się martwić, że dziwaczne zachowanie Marty doprowadzi w końcu naszą rodzinę do jakiejś paranoi… I w końcu, sam już nie wiedząc, co robić, pojechałem po radę do teściowej. Opowiedziałem jej, co się stało i spytałem, skąd może się brać przekonanie Marty, że babcia ostrzega ją we śnie. Teściowa chwilę milczała, jakby się nad czymś zastanawiała, po czym westchnęła i odparła:

– Cóż! Babcia Agata, matka mojego męża, zawsze rozpieszczała Martę do niemożliwości. Córka za nią przepadała, bo pozwalała jej na wszystko. A ja… Trudno było mi się wykłócać z teściową i walczyć z jej zachowaniem, bo mieszkaliśmy u niej, pomagała nam. Wiem, że to, co powiem, zabrzmi może okrutnie, ale na szczęście teściowa zmarła, kiedy Marta miała jedenaście lat i jakoś udało mi się później naprawić to, co zepsuła. Sama nie wiem… Może powiedziała Marcie coś przed śmiercią? Albo Marta sama, jak to dziecko, wymyśliła sobie, że babcia będzie nad nią czuwać zza grobu. Kto wie, czy kiedyś jakiś sen o babci faktycznie nie zbiegł się w czasie z chorobą w rodzinie…

– Ale co teraz robić?! – zapytałem bezradnie. – Ta jej obsesja zaczyna narastać i komplikować nasze życie!

Porozmawiam z nią. Najlepiej będzie, jak od razu pojadę do was...

W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Teściowa otworzyła i do mieszkania wpadła rozgorączkowana Anitka. W jej głosie słychać było łzy, kiedy już od progu zawołała:

– Babciu! Pozwól mi mieszkać u ciebie! Ja już tego dłużej nie wytrzymam! Mama nas w końcu wpędzi w hipochondrię albo jakieś szaleństwo! Ona sama jest chyba chora!

Na mój widok zatrzymała się.

Nie wrócę do domu. Za nic w świecie! – oznajmiła z zaciętą miną.

– Wcale cię nie przyszedłem zabierać! – uspokoiłem ją, bo widziałem, że jest na skraju wytrzymałości nerwowej. – Przyszedłem opowiedzieć babci, co się stało dzisiaj rano, i jak mamy sobie z tym radzić.

Chyba przemówiła jej do rozsądku

Anitka objęła mnie za szyję i przytuliła się. Ja też objąłem ją mocno i zacząłem kołysać, jak wtedy, kiedy była małą dziewczynką i przyśnił jej się zły sen. Chwilę później teściowa była gotowa do wyjścia. W jej spojrzeniu dostrzegłem determinację.

– Jedziemy do was! Muszę porozmawiać z Martą, bo dłużej tak faktycznie nie może być! – powiedziała.

Anita spojrzała na babcię pytająco, ale ona pogłaskała ją delikatnie po policzku i kazała zostać. Kwadrans później byliśmy już w domu. Ledwie stanęliśmy w progu, gdy z kuchni odezwał się poirytowany głos Marty:

– To ty, Anita?! Gdzie się włóczyłaś?! Porozmawiamy sobie!

– Masz rację! Musimy porozmawiać! – oznajmiła teściowa ostro, stając w drzwiach kuchni.

– Mama? A skąd mama tu tak nagle? – zapytała żona niepewnym głosem. – Coś się stało?

Już dawno zauważyłem, że mimo ciepłych więzi, jakie łączą ją z matką, Marta czuje także przed nią respekt. Wyraźnie było to teraz widać, kiedy stała na środku kuchni ze ściereczką w dłoni i spoglądała na nas niepewnym wzrokiem.

Zostaw nas same! – zażądała jej matka i zamknęła za sobą drzwi.

Poszedłem do Kasi i Arka, aby się nimi zająć, bo usłyszeli głos babci i koniecznie chcieli się z nią przywitać. Wyjąłem z półki jakąś grę i rozsiedliśmy się wygodnie przy stole. Długo rozmawiały. Anita dzwoniła kilka razy, żeby się dowiedzieć, co się dzieje, ale nie umiałem jej nic powiedzieć, bo drzwi kuchni pozostawały zamknięte. Wreszcie otworzyły się i wyszły obie – matka i córka. Marta miała zapłakane oczy, a teściowa uśmiechała się delikatnie, ale nie triumfująco, lecz raczej z ulgą.

– Przepraszam was! – schrypniętym od płaczu głosem zwróciła się do nas moja żona. – Strasznie was przepraszam za wszystko! Zachowywałam się jak wariatka, ale to się zmieni...

A potem spojrzała na mnie błagalnie i powiedziała:

– Proszę, przywieź Anitkę!

Bez słowa wziąłem od teściowej klucze do jej mieszkania, które mi podała, i pojechałem po starszą córkę. Jakoś udało mi się ją nakłonić do powrotu obietnicą, że jeśli nadal będzie chciała, to wróci do babci. Na szczęście to nie było konieczne.

Nagle zrozumiałem wszystko...

W domu Marta, szlochając, objęła Anitę i przytuliła mocno. Dziewczyna, widząc, jak bardzo roztrzęsiona jest matka, nic nie powiedziała, tylko w milczeniu ją objęła.

Gdy chwilę później usiedliśmy w salonie, Marta zaczęła mówić:

– Babcia Agata była dla mnie ideałem. Kochałam ją bardzo. Babcia stanowiła niezbędną i, jak mi się wydawało, wieczną i niezmienną, część mojego świata. Jego filar. Dlatego, gdy umarła, poczułam, że mój bezpieczny, dziecięcy świat runął bezpowrotnie. Jako mała dziewczynka poznałam ból utraty i bezwzględność śmierci. To było straszne! Mamie udało się odbudować potem to poczucie bezpieczeństwa i przywrócić mi dzieciństwo, ale gdzieś w podświadomości pozostał lęk przed stratą tych, których kocham. A potem umarł mój tato i kilka innych, bardzo bliskich mi osób… Wreszcie wyszłam za mąż, urodziłam was…

Marta spojrzała z miłością na dzieci. Westchnęła i mocno splotła dłonie.

– Bałam się… Bałam się, że was też stracę! Pamiętasz, Adaś, jak mała Anitka zachorowała na odrę? Jak strasznie wtedy panikowałam!

Skinąłem głową w milczeniu. Pamiętałem aż za dobrze – choroba córeczki miała wyjątkowo ciężki przebieg i życie naszego dziecka przez kilka dni wisiało na włosku.

– Złapała tę odrę na przedszkolnej zabawie. A kilka dni wcześniej przyśniła mi się babcia Agata, taka jakaś smutna… Kiedy Anitka zachorowała, przypomniał mi się ten sen i uznałam, że pewnie babcia chciała mnie ostrzec, a ja nie zrozumiałam i posłałam dziecko na tę zabawę… I gdyby zostało w domu, to by nie zachorowało. Byłam na siebie taka zła!

– To przecież nie twoja wina! – zawołałem. – Odra szalała wtedy w całym mieście i dużo dzieci zachorowało, nawet tych, które nie były na tej zabawie! Wystarczyło wyjść do parku albo na plac zabaw. Nie można przecież trzymać dzieci pod kloszem.

– Tylko widzisz… Teraz to wiem i rozumiem, ale wtedy tak bardzo bałam się o Anitkę… – westchnęła moja żona. – A potem każdy sen, w którym pojawiała się babcia Agata zaczęłam odczytywać jako przestrogę przed nieszczęściem. I już nie chciałam zlekceważyć kolejnej. Przez to wszystko niszczyłam rodzinę swoimi urojeniami! rozpłakała się.

Trochę czasu minęło, zanim udało nam się ją wreszcie uspokoić. Obiecała, że przestanie panikować i wierzyć w sny. Mieliśmy nadzieję, że tak się stanie.

Następnego dnia poszliśmy do naszej parafii i zamówiliśmy mszę za spokój duszy babci Agaty. Od tamtej pory nie przyśniła się Marcie ani razu. A przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo… W każdym razie Marta od dłuższego czasu nie prześladuje nas już swoim lękiem przed chorobami i na powrót staliśmy się szczęśliwą rodziną, której nie niszczy już żadna dziwaczna obsesja.

Czytaj także:
„Moja przyjaciółka to hipochondryczka. Lekarze mówią, że jest zdrowa, a ona wydaje fortunę na badania, żeby >>coś znaleźć<<”
„Mamusia wymyślała synowi problemy. Chłopcu nic nie było, a matka odebrała mu beztroskie dzieciństwo”
„Moja żona robiła głupoty, ryzykowała życie naszego syna. Okazało się, że cierpi na rzadką chorobę psychiczną”

Redakcja poleca

REKLAMA