„Żona czepiała się o każdą wydaną złotówkę. Myślałem, że ożeniłem się ze sknerą, ale prawda była inna”

zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, Miljan Živković
„– Nie dramatyzuj! Wszystko jest pod kontrolą – Magda broniła się, jakbym to ja był winny, jakbym to ja coś ukrywał. – Pod kontrolą? Jesteśmy na skraju bankructwa! – krzyknąłem, zbliżając się do niej. – Wszystkie te zakupy... biżuteria, ubrania... Co się z tobą dzieje? Dlaczego to ukrywałaś? – pytałem”.
/ 25.10.2024 14:30
zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, Miljan Živković

Kiedyś myślałem, że mam wszystko pod kontrolą. Dobry dom, żona, stabilna praca – to powinno wystarczać, prawda? Ale od jakiegoś czasu, coś się zmieniło. Magda, moja żona, coraz bardziej przejmowała kontrolę nad naszymi finansami. Wcześniej wszystko robiliśmy wspólnie, teraz... nie pozwala mi nawet korzystać ze wspólnej karty kredytowej. Zawsze była silną osobowością, ale ostatnio to zupełnie inny poziom. Krytykuje mnie za każdą złotówkę, za każdą najmniejszą rzecz, którą kupuję. Nawet jeśli to tylko kawa po drodze do pracy, dostaję od niej burę.

Żona dziwnie się zachowywała

Z jednej strony to ona ma wgląd w nasz budżet. Jasne, rozumiem, ale czuję się jak intruz we własnym domu. Kiedy pytam, co się dzieje z pieniędzmi, patrzy na mnie tak, jakbym to ja był problemem. Mam swoje wydatki pod kontrolą, a ona wciąż mi zarzuca, że nie dbam o rodzinę. Jakby zapominała, że to ja zarabiam większą część tego, co mamy.

– Magda, co się dzieje? – zapytałem raz po cichu, po którejś z tych kłótni.

– Nic, po prostu musimy być ostrożni – odpowiedziała z chłodnym spokojem, jakbym to ja nie rozumiał.

Ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że w nocy przewracam się z boku na bok, myśląc o tym, co poszło nie tak. Gdzie się podziała Magda, która kiedyś razem ze mną snuła plany na przyszłość? Z każdym dniem jestem coraz bardziej zmęczony.

Miała pretensje o drobiazgi

– Naprawdę? Nowa koszula?! – usłyszałem, ledwo przekroczyłem próg mieszkania. Magda stała w przedpokoju, krzyżując ręce na piersi. W jej oczach tańczyła złość. Zmęczony po pracy, ledwo powstrzymałem westchnięcie.

– To tylko koszula, była na wyprzedaży... – próbowałem bronić się spokojnym tonem, ale wiedziałem, co zaraz nastąpi.

– Wyprzedaż, wyprzedaż! Ciągle coś kupujesz! A my ledwo wiążemy koniec z końcem! – krzyczała.

– Magda, kosztowała stówkę. Przecież to nie majątek – odpowiedziałem, czując jak wzbiera we mnie gniew.

Przez moment zastanawiałem się, czy to nie ja przesadzam. Może naprawdę wydaję za dużo? Ale nie. Przecież kupiłem jedną koszulę po miesiącach chodzenia w starych ubraniach.

– Nie mamy pieniędzy na takie bzdury, Jacek! Kiedy ty to zrozumiesz?! – Magda coraz bardziej się nakręcała.

– Ty za to wydajesz na paznokcie, fryzjera... To się nie liczy? – wyrwało mi się, choć wiedziałem, że to tylko pogorszy sytuację.

– Moje wydatki to co innego! Chyba nie chcesz, żebym wyglądała jakbym się o siebie nie dbała! Ty nigdy nie myślisz o tym, co ważne! – rzuciła ostro.

Opuściłem głowę. Nic, co bym powiedział, nie miało znaczenia. Rozmowa jak każda inna. Kupiłem koszulę, a zostałem oskarżony o rujnowanie budżetu.

Broniła dostępu do karty

Siedzieliśmy przy kolacji, ale atmosfera była tak gęsta, że można było ją kroić nożem. Magda odsunęła talerz, prawie go nie tknęła. Ja też nie miałem apetytu, choć to nie wina jedzenia.

– Magda, musimy porozmawiać o naszych finansach – zacząłem, starając się zachować spokój.

Już od dawna coś mnie niepokoiło, ale dziś miałem dość.

– O czym chcesz rozmawiać? Wszystko jest pod kontrolą, ale ty ciągle musisz robić z tego problem – odpowiedziała, nawet nie patrząc mi w oczy.

– Dlaczego tylko ty masz dostęp do karty kredytowej? Przecież oboje na to pracujemy. Ja nawet nie wiem, co się dzieje z naszymi pieniędzmi! – moje pytanie było bezpośrednie, bardziej niż zamierzałem. Czułem, jak serce bije mi szybciej.

Magda odłożyła widelec z hukiem.

– A co ty myślisz? Że ukrywam coś przed tobą? Może gdybyś nie wydawał na głupoty, nie musiałabym pilnować naszych finansów! – wybuchła, a jej oczy zabłysły złością.

– Magda, nie rozmawiamy o koszuli za sto złotych. Czemu ty wszystko kontrolujesz? – próbowałem, ale ona już była w trybie obronnym.

– Bo ty nie potrafisz oszczędzać! Ktoś musi pilnować tego domu! – rzuciła, odwracając wzrok, jakby rozmowa już była dla niej skończona.

Czułem, że rozmowa nie prowadzi donikąd. Z każdym słowem byłem coraz bardziej sfrustrowany. Ale decyzję już podjąłem. Skoro nie mogę dostać odpowiedzi, sam je znajdę. Gdy Magda będzie w pracy, sprawdzę, co się dzieje z naszym kontem.

Sprawdziłem stan naszego konta

Następnego dnia czekałem, aż Magda wyjdzie do pracy. Czułem się nieswojo, jakby zaraz miał mnie ktoś przyłapać. Gdy drzwi zamknęły się za nią, usiadłem przy komputerze. Ręce lekko mi się trzęsły, gdy logowałem się na wspólne konto. Z każdą sekundą rosło we mnie napięcie.

Po chwili zobaczyłem saldo. Zatrzymałem się, zamrugałem. Konto było prawie puste. Spojrzałem na limit karty kredytowej – maksymalnie zadłużona. Poczułem, jak serce wali mi w piersi. Kliknąłem na historię transakcji.

Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. Od miesięcy Magda robiła zakupy za ogromne sumy. Droga biżuteria, markowe ubrania, luksusowe usługi kosmetyczne... Każda z tych transakcji była jak cios. Przypominałem sobie każdą naszą kłótnię o pieniądze, o te „bzdury”, na które podobno wydaję. A ona... ona ukrywała te wydatki przez cały ten czas.

Wstałem od biurka i zacząłem chodzić po pokoju, próbując poukładać myśli. Byłem wściekły, rozczarowany, ale przede wszystkim... czułem się oszukany. Jak mogła mnie tak zmanipulować?

Żona była na mnie zła

Nagle usłyszałem, jak drzwi się otwierają. Magda wróciła wcześniej, nie zdążyłem się przygotować na tę konfrontację.

– Magda... co się dzieje z naszymi pieniędzmi? – zapytałem, ledwo panując nad emocjami.

Zatrzymała się w przedpokoju, patrząc na mnie chłodno.

– Jak śmiesz grzebać w naszych finansach bez mojego pozwolenia?! – warknęła, a ja wiedziałem, że teraz nie ma już odwrotu.

Stałem naprzeciw niej, czując, jak gniew we mnie narasta.

– Bez twojego pozwolenia? Naprawdę, Magda? To są nasze pieniądze! I właśnie odkryłem, że jesteśmy zadłużeni po same uszy! – wyrzuciłem z siebie, już nie próbując udawać spokoju.

– Nie dramatyzuj! Wszystko jest pod kontrolą – Magda broniła się, jakbym to ja był winny, jakbym to ja coś ukrywał.

– Pod kontrolą? Jesteśmy na skraju bankructwa! – krzyknąłem, zbliżając się do niej. – Wszystkie te zakupy... biżuteria, ubrania... Co się z tobą dzieje? Dlaczego to ukrywałaś? – pytałem, ale jednocześnie wiedziałem, że nie otrzymam jasnej odpowiedzi.

Zaczęła się tłumaczyć

Magda odwróciła wzrok, ale widziałem, jak jej twarz blednie. Po raz pierwszy dostrzegłem, że jest w tym coś więcej. Wzięła głęboki oddech, jakby przygotowywała się na coś trudnego.

– Potrzebowałam tego – wyszeptała. – Nie zrozumiesz tego, Jacek. Czułam się... pusta. Te rzeczy sprawiały, że chociaż na chwilę było lepiej. Potrzebowałam poczucia, że mam coś dla siebie, czegoś, co mnie uszczęśliwi, bo... bo w domu tego nie miałam.

Byłem w szoku. Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego. Przez chwilę nie mogłem wydobyć z siebie słowa.

– Zrujnowałaś nas finansowo, bo chciałaś poczuć się lepiej? – spytałem cicho, jakbym jeszcze próbował to zrozumieć. – Mogłaś mi o tym powiedzieć... mogliśmy coś razem z tym zrobić.

– Myślałam, że to ukryję, że jakoś uda mi się to naprawić, zanim się dowiesz – odpowiedziała z drżeniem w głosie. – Nie mogłam patrzeć, jak żyjemy z dnia na dzień, ciągle oszczędzając.

Czułem tylko gniew

Przez chwilę panowała cisza. Patrzyłem na nią, próbując znaleźć w sobie jakieś zrozumienie. Ale czułem tylko gniew i zawód.

– Wiesz, że tego nie da się tak po prostu naprawić, prawda? – spytałem, a ona milczała.

Nie wiedziałem, co dalej zrobić. Wyszedłem, trzaskając drzwiami za sobą, próbując uciec od tego chaosu.

Chodziłem po osiedlu bez celu, starając się złapać oddech. Z każdym krokiem myśli krążyły coraz szybciej. Jak mogliśmy do tego dopuścić? Gdzie popełniliśmy błąd? Magda... ta Magda, którą pokochałem, zawsze była silna, niezależna. Ale to, co dziś usłyszałem... To nie było tylko o pieniądzach. To o nas, o tym, jak się od siebie oddaliliśmy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Zatrzymałem się przy ławce. Przypomniałem sobie czasy, kiedy wszystko wydawało się prostsze. Pierwsze lata naszego małżeństwa, gdy razem podejmowaliśmy decyzje, planowaliśmy przyszłość. A teraz? Teraz czułem się jak ktoś, kto patrzy, jak jego dom się wali, a on nawet nie zdążył zauważyć, kiedy zaczęły pękać fundamenty.

Wiedziałem, że muszę wrócić do domu. Uciekanie przed tym problemem niczego nie rozwiąże. Ale co miałem powiedzieć? Czy cokolwiek, co padnie z moich ust, będzie w stanie to naprawić? Czułem, że nawet gdybyśmy jakoś wyprostowali nasze finanse, coś pękło między nami. I to pęknięcie może być nieodwracalne.

Te kłamstwa nas przygniotły

W końcu zebrałem się na odwagę i wróciłem. Magda siedziała przy stole w salonie, cicha i nieruchoma, jakby czekała na wyrok. Siadłem naprzeciw niej, nie bardzo wiedząc, jak zacząć.

– Nie wiem, co dalej – powiedziałem w końcu, łamiąc ciszę. – Po tym wszystkim... po tych kłamstwach... nie wiem, czy da się to naprawić.

Magda spuściła wzrok, dłonią bawiła się rogiem serwetki.

– Ja też nie wiem – odpowiedziała cicho. – Wszystko wymknęło mi się spod kontroli. Chciałam poczuć się lepiej, bo... bo ty byłeś coraz dalej. Praca, obowiązki... a ja zostawałam sama. Myślałam, że te rzeczy dadzą mi coś, czego mi brakowało, ale to była tylko iluzja.

– Czego brakowało? – spytałem, choć odpowiedź mnie przerażała. – Przecież mieliśmy stabilność. Mieliśmy wszystko.

– Nie wszystko, Jacek – podniosła na mnie wzrok. – Brakowało mi ciebie. Byłeś, ale tak naprawdę cię nie było. Cały czas zajęty. Zajęty pracą, problemami, wszystkim poza mną.

Zaniemówiłem. Czy to prawda? Może w jakimś sensie miała rację. Może rzeczywiście w tej gonitwie za stabilizacją i bezpieczeństwem coś umknęło. Tylko, że jej sposób na ucieczkę z tego problemu zrujnował nas dosłownie i emocjonalnie.

Jacek, 43 lata

Czytaj także: „Koledzy mnie wyśmiewają, bo żona pracuje, a ja zmieniam pieluchy dziecku. Nie wstydzę się, że jestem tatusiem na etat”
„Żona miała wypadek w drodze do kochanka. Jestem głupi, że od pół roku waruję przy jej łóżku i czekam, aż się obudzi”
„Szef traktował mnie gorzej, bo jestem kobietą. Żeby dostać awans, nie tylko w biurze musiałam pokazać, co potrafię”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA