„Żona co weekend wychodzi do klubu się bawić, a mnie zostawia samego z dziećmi. Wyznała, że nie wyszumiała się przed ślubem”

Zmęczony mężczyzna z dziećmi fot. iStock by GettyImages, Image taken by Mayte Torres
„W kolejny piątek wyszła jak zawsze. Chociaż tym razem miało być inaczej. Mieliśmy spędzić ten wieczór razem ‒ zostawić dzieci pod opieką moich rodziców, pójść do kina, zjeść romantyczną kolację. Ale nie, moja żona wolała towarzystwo tych swoich koleżaneczek”.
Listy od Czytelniczek / 27.11.2023 21:15
Zmęczony mężczyzna z dziećmi fot. iStock by GettyImages, Image taken by Mayte Torres

Z Majką po prostu zawsze dobrze mi się gadało. No nie ukrywam, była ładna i bardzo w moim typie. Tym bardziej kurczowo się jej trzymałem, że odnosiłem wrażenie, że ona też pozostaje mną zainteresowana. Najpierw to była po prostu przyjaźń – zachowywaliśmy się jak dwoje dobrych kumpli. Potem zaczęło się robić poważniej.

Przedstawiła mnie swoim rodzicom, ja zaprosiłem ją do swoich. Nie było żadnych spięć ani drętwych komentarzy. Wszyscy z miejsca się dogadali. To podpowiedziało nam, że dobrze wybraliśmy – rzeczywiście powinniśmy być parą. Oświadczyny wyszły więc całkiem naturalnie, ślub też. Ona bardzo się cieszyła, ja także – na swój sposób, bo z natury byłem bardzo spokojny i daleki od gwałtownego okazywania entuzjazmu. Wydawało mi się, że po ślubie wszystko będzie idealnie, bo bez trudu dogadamy się w każdej sprawie. Nie przypuszczałem nawet, że Majka może mnie czymś zirytować.

Z początku było dobrze

Przez pierwsze trzy lata było wspaniale. Najpierw urodził się Mirek, dwa lata później Agatka. Moja żona była bardzo zaangażowana w opiekę nad dziećmi i wydawało mi się, że świata poza nimi nie widzi. Choć oczywiście pomagałem jej, jak mogłem, by się nie przemęczała, i tak starała się robić przy nich wszystko. Moi rodzice byli zachwyceni, jak świetnie radzi sobie w roli matki.

W międzyczasie zrezygnowałem z dotychczasowej pracy i znalazłem inną, dużo lepiej płatną. Jednocześnie udało mi się wygospodarować sporo czasu, który mogłem spędzać razem z moją rodziną. Mocno się do niej przyzwyczaiłem, a co za tym idzie, chętnie wracałem do domu. Mimo że maluchy potrafiły czasem naprawdę zmęczyć.

Któregoś razu, gdy wróciłem późnym piątkowym wieczorem, Maja siedziała z dziećmi. Od razu zauważyłem, że jest wykończona. Widziałem sińce pod jej oczami, zmęczoną twarz, uśmiech, wciąż szczery, ale odrobinę wymuszony. Wtedy zacząłem ją namawiać, żeby się rozerwała, spróbowała gdzieś wyjść z koleżankami.

I to był błąd.

Majka wychodziła co weekend

Odkąd nakłoniłem ją do pierwszego wyjścia, zaczęła to robić regularnie. Już po jakichś dwóch miesiącach pożałowałem swojej lekkomyślności. Majka tak się w to wkręciła, że w ogóle nie zamierzała odpuszczać. Wychodziła regularnie, w każdy piątek i sobotę, a wracała tak późno, że zwykle już spałem. Gorzej, że to na mnie przez ten czas spadał obowiązek zajmowania się pięcioletnim Mirkiem i trzyletnią Agatką.

Pierwsze trzy razy nie były takie złe. Potem zaczęło mnie to denerwować, z czasem męczyć. Najgorzej było w piątki, kiedy wracałem z pracy i miałem raptem godzinę, żeby coś zjeść i mniej więcej się ogarnąć, bo potem moja żona ruszała w tango. A najgorsze, że wcale nie chciała się zwierzyć, co takiego robi. Wiedziałem tylko, że chodzi po klubach.

Myślałem, że może kiedyś sobie o mnie przypomni. Że wyjdziemy gdzieś razem, jak prawdziwe kochające się małżeństwo. Ale gdzie tam!

W kolejny piątek wyszła jak zawsze. Chociaż tym razem miało być inaczej. Mieliśmy spędzić ten wieczór razem – zostawić dzieci pod opieką moich rodziców, pójść do kina, zjeść romantyczną kolację. Ale nie, moja żona wolała towarzystwo tych swoich koleżaneczek. Mało tego, ja nawet nie do końca wiedziałem, z kim ona tam tak dokładnie się prowadza!

Byłem wściekły, ale co miałem robić? Prowadzić do jakiejś bezsensownej kłótni? Zawsze byłem raczej kiepski w przerzucaniu się argumentami, więc się do tego nie paliłem. Uznałem, że lepiej zacisnąć zęby i to przetrwać. Tłumaczyłem sobie, że pewnie Majka musi odreagować i potem do nas wróci.

Borys nakłonił mnie do działania

Najbardziej głupio było mi w obliczu kolegów, którym ciągle odmawiałem jakichkolwiek wyjść. Wciąż wymyślałem coraz to nowsze wymówki, ale oni chyba nie do końca wierzyli. Wszystko potwierdziło się w któryś piątek, gdy przybyli do mnie z niezapowiedzianą wizytą.

– Niespodzianka! – zawołał z entuzjazmem Romek.

– Skoro Alan nie mógł dotrzeć do nas, my dotarliśmy do Alana – zaśmiał się Jarek. Pokazał mi sześciopak. – I piwko przynieśliśmy.

– Chyba nie przeszkadzamy? – zapytał Borys, przyglądając mi się niepewnie.

Choć zupełnie nie wiedziałem, co z nimi zrobić, oczywiście pokręciłem głową i wpuściłem ich do środka. Wtedy jednak z mniejszego pokoju dobiegły pełne entuzjazmu dzieci, skupionych na ich ulubionym serialu animowanym.

– Ej, ty z dziećmi siedzisz? – nie dowierzał Jarek.

Zanim zdążyłem odpowiedzieć, odezwał się Romek:

– A Majka gdzie?

Starałem się włożyć w to wzruszenie ramion jak najwięcej nonszalancji.

– A wiesz, z dziewczynami gdzieś poszła – mruknąłem.

Chociaż nie drążyli tematu, rozmowa między nami jakoś się nie kleiła. Romek i Jarek wykręcili się zresztą po jakiejś godzinie i szybko się zmyli. Zostałem więc sam z Borysem.

– Idź też, jak chcesz – stwierdziłem z rezygnacją. – Ja muszę posiedzieć z dzieciakami. Zresztą, za pół godziny kończą się ich bajki.

Przyjaciel popatrzył na mnie uważnie.

– Dobra, stary – rzucił poważnie. – Ty lepiej mów, o co chodzi. Nie układa wam się?

– Z Majką? – zdziwiłem się. – No coś ty. Ona po prostu… no, pewnie musi odreagować…

Uśmiechnął się z politowaniem.

– No, i ile już tak odreagowuje? – spytał.

Zastanowiłem się.

– Z pół roku będzie – przyznałem. – Ale no, mam jej zabronić? Z koleżankami tylko wychodzi.

– A widziałeś te koleżanki? – odezwał się z powątpiewaniem. – Masz pewność, że ona nie ma jakiegoś kochasia?

– Przecież dobrze się dogadujemy. – Pokręciłem głową. – Znam ją. Majka nie jest taka. Kocha mnie.

Borys nie drążył dalej tematu, a chwilę potem wspólnie zajęliśmy się dzieciakami. On nie protestował i podobnie jak ja udawał groźnego potwora spod łóżka. Kiedy Mirek i Agatka zasnęli, jeszcze chwilę rozmawialiśmy, ale ja jakoś nie mogłem się skupić. Mimo wszystko podejrzenia Borysa trochę mnie zaniepokoiły. A jeśli Majka rzeczywiście kogoś miała?

Szczera rozmowa przyniosła zaskakujący efekt

Następnego dnia stanowczo zażądałem od mojej żony poważnej rozmowy. Choć na początku była trochę zdumiona, w końcu się zgodziła.

– Dlaczego ty ciągle wychodzisz? – nie wytrzymałem. – Czemu wciąż mnie zostawiasz? Ja wiem, z dziećmi jest trudno, ale… naprawdę? Musisz znikać co weekend?

Wbrew moim przewidywaniom, Majka wcale nie zaczęła się od razu bronić. Dłuższą chwilę siedziała w milczeniu, a w końcu rzuciła cichym głosem:

– Brakowało mi tego. Tego szaleństwa, które pamiętam z liceum. Na studiach i później nie było na to czasu. Teraz… teraz uznałam, że wreszcie uda się nadrobić stracone wieczory.

– No… dobrze – stwierdziłem powoli – ale dlaczego nie możesz wychodzić ze mną? Wolisz te koleżanki? A może jest ktoś jeszcze?

– Nie! – zaprzeczyła natychmiast. – Ty… przy tobie po prostu trochę bym się krępowała tych… tych wszystkich szaleństw. Nie martw się, to… nic złego, ale ty… Ty jesteś taki spokojny…

Westchnąłem. Naprawdę nie potrafiłem uwierzyć, że chodzi wyłącznie o to.

– Daj spokój – mruknąłem. – Akceptuję cię i kocham taką, jaka jesteś. Nie musisz się niczego wstydzić, Majka!

Ona chyba zrozumiała

Moja żona musiała sobie przemyśleć sporo rzeczy od naszej ostatniej rozmowy. I chyba coś do niej dotarło, bo dziś zaproponowała, żebyśmy wyszli na jakiś seans, a potem odwiedzili jeden z jej ulubionych klubów. Do dzieci podobno ma przyjść jej matka, która cieszy się, że trochę pobędzie z wnukami.

Mam nadzieję, że to będzie udany wieczór. I że po tym nastąpią kolejne. A później? Pewnie dogadamy się też co do tych samotnych wyjść.

Alan, 32 lata

Czytaj także:
„Siostra adoptowała Jasia, a potem go poślubiła. Po latach miłość matczyna ustąpiła miejsca tej romantycznej”
„Nie wiedziałam czemu tak często odwiedza nas proboszcz. Mama na łożu śmierci wyznała, że ksiądz jest moim ojcem”
„Mąż mnie zdradzał ze stażystką. Kiedy dowiedziałam się o romansie i postanowiłam odejść, zapytał, czy zapłacę mu rachunki”

Redakcja poleca

REKLAMA