„Żona ciągle wstawała w nocy. Myślałem, że nie może spać, a ona uciekała z łóżka z innego powodu”

zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, nyul
„Obudziłem się, bo poczułem chłód. Anety nie było w łóżku, a światło w przedpokoju delikatnie oświetlało drzwi. Zerwałem się. Może coś się stało? Wyszedłem z sypialni i spojrzałem na zegar – 2:37 w nocy. W salonie cicho buczał laptop, a Aneta siedziała skulona na kanapie”.
/ 18.01.2025 19:00
zamyślony mężczyzna fot. Adobe Stock, nyul

Codzienne życie czasem przypominało jedną wielką układankę. Wiesz, taką, gdzie z początku wszystko wydaje się proste, ale potem zauważasz, że w niektórych miejscach coś zaczyna nie pasować. Tak właśnie czułem się w naszym małżeństwie. Aneta i ja... z pozoru byliśmy jak dobrze naoliwiona maszyna. Ona – zawsze poukładana, z listą rzeczy do zrobienia na każdy dzień. Ja – trochę bardziej chaotyczny, ale wciąż z głową na karku. Niby stabilnie, niby spokojnie. Tylko że ostatnio ta układanka coraz częściej mi się rozsypywała.

Coś się między nami zmieniło

Odkąd pamiętam, kochałem Anetę. Była jak ta iskra, która rozpaliła mnie, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Z czasem jednak coś w niej zaczęło gasnąć. Może przez tę rutynę? Pracę, zakupy, sprzątanie, te same wieczory przy telewizorze. A może przez to, że oboje coraz mniej o sobie mówiliśmy. Zawsze tłumaczyłem sobie, że to normalne – że każde małżeństwo w końcu wchodzi w taki tryb. Ale Aneta zaczęła się zmieniać. Coraz częściej była zamyślona. Patrzyła na mnie, jakbym był jakąś mglistą figurą w tle jej życia. Tak to odbierałem.

Kilka tygodni temu coś we mnie drgnęło. Aneta budziła się w środku nocy i znikała z naszej sypialni. Z początku myślałem, że po prostu nie mogła spać. Ale kiedy zaczęło się to powtarzać, w mojej głowie pojawiły się pytania, których bałem się zadać. Czy coś ją martwi? Może nie radzi sobie z czymś, o czym ja nawet nie wiem? A może... może to coś zupełnie innego? Coś, co miało nas podzielić.

Aneta była dla mnie ważna. Wciąż była. Ale czułem, że zaczynam ją tracić, że dzieli nas jakaś niewidzialna bariera. I musiałem zrozumieć, co się dzieje. Musiałem to naprawić.

Znów jej nie było

Obudziłem się, bo poczułem chłód. Anety nie było w łóżku, a światło w przedpokoju delikatnie oświetlało drzwi. Zerwałem się. Może coś się stało? Wyszedłem z sypialni i spojrzałem na zegar – 2:37 w nocy. W salonie cicho buczał laptop, a Aneta siedziała skulona na kanapie. Ręce na klawiaturze, oczy wbite w ekran.

– Aneta? Co ty robisz o tej godzinie? – zapytałem, starając się, by mój głos nie zabrzmiał oskarżycielsko.

Podskoczyła, jakbym ją nakrył na czymś zakazanym. Odruchowo zamknęła laptopa, a ja poczułem, jak w mojej głowie zapala się czerwona lampka.

– Nic, Kuba. Nie mogłam zasnąć – rzuciła, unikając mojego wzroku. – Wróć do łóżka, zaraz przyjdę.

Nie ruszyłem się. Stałem tam jak głupiec, próbując zrozumieć, dlaczego jej słowa brzmiały tak dziwnie. Milczałem. Aneta w końcu spojrzała na mnie, ale tylko przez ułamek sekundy.

– Naprawdę, wszystko w porządku – dodała, ale jej głos był zbyt cichy, zbyt napięty.

Wróciłem do sypialni, ale sen już nie przyszedł. Myśli kołatały się w mojej głowie.

Odkryłem, co robi w nocy

Czasem człowiek trafia na coś, czego wolałby nie widzieć. To był jeden z takich momentów. Wracając wcześniej z pracy, spodziewałem się Anety, ale zastałem tylko włączony laptop na stoliku w salonie. Cisza w mieszkaniu była jak ostrzeżenie. Chciałem odejść, wmówić sobie, że to nic takiego, ale wzrok sam powędrował na ekran. Otwarta zakładka czatu przyciągała mnie jak magnes. 

"Mateusz: Tęsknię za twoim głosem. Kiedy znowu będziemy mogli porozmawiać w spokoju?"

Zamarłem. Słowa paliły mnie jak żarzące się węgle. Mateusz? Kto to, do diabła, jest Mateusz? Ręce same powędrowały do klawiatury. Kliknąłem, przewijając rozmowę wyżej. To, co zobaczyłem, zmroziło mi krew

"Mateusz: Wiesz, że jesteś dla mnie wyjątkowa. Z tobą czuję, że znów żyję."

Aneta odpowiadała mu, pisząc o samotności, o poczuciu, że nasze małżeństwo to tylko pusta formalność. O braku zrozumienia. W każdej linijce tych wiadomości czułem, jak oddalała się ode mnie – słowo po słowie, zdanie po zdaniu. 

Zamknąłem laptopa z takim impetem, że niemal spadł ze stolika. W mojej głowie narastał chaos: złość, smutek, niedowierzanie. Oparłem dłonie na stole, próbując złapać oddech. Co powinienem zrobić? Czy od razu skonfrontować się z Anetą? Może jest jakieś wytłumaczenie, którego nie dostrzegam? 

Ale wiedziałem, że w tym momencie nasze małżeństwo zmieniło się nieodwracalnie. Tego nie dało się już cofnąć.

Chciałem to wyjaśnić

Tego wieczoru Aneta wróciła późno. Siedziałem w salonie, wpatrując się w migoczący ekran telewizora, który od godziny nie zmienił kanału. W głowie kłębiły mi się słowa, które widziałem na laptopie. W końcu drzwi trzasnęły, a jej kroki rozbrzmiały w przedpokoju. 

– Kuba? Czemu siedzisz po ciemku? – zapytała, zrzucając buty. 

Wstałem, nie wiedząc, od czego zacząć. Tysiące myśli walczyło o pierwszeństwo, ale słowa wyszły z ust, zanim zdążyłem je ułożyć. 

Kim jest Mateusz? – zapytałem spokojnie, choć wewnątrz mnie wszystko wrzało. 

Aneta stanęła w miejscu. Jej twarz pobladła, a oczy rozszerzyły się w nagłym napięciu. 

– Kuba... To nie jest to, co myślisz... – zaczęła, ale jej głos był cichy, jakby bała się, że każde słowo tylko pogorszy sytuację. 

– Więc mi wytłumacz – przerwałem, starając się zapanować nad drżącym głosem. – Z kim dzielisz myśli, które powinnaś dzielić ze mną? 

– To tylko rozmowy. Potrzebowałam... wsparcia – powiedziała, unikając mojego spojrzenia. 

– Wsparcia? – wybuchłem. – To dlatego wymykasz się nocami? Piszesz z nim, bo ja nie wystarczam? 

Czuję się samotna, Kuba! – krzyknęła w końcu, jej głos drżał, a oczy zaszkliły się łzami. – Ty nawet nie zauważasz, co się dzieje! 

Stałem jak sparaliżowany. Miałem tysiąc pytań, ale zrozumiałem jedno – nasza przepaść była znacznie głębsza, niż myślałem.

Żona mi wszystko powiedziała

Kilka dni później, po pierwszej burzliwej kłótni, Aneta sama przyszła do mnie. Usiadła na kanapie naprzeciwko, jakby zbierała się w sobie, by powiedzieć coś, co od dawna ją przygniatało. 

– Kuba, muszę ci to wyjaśnić – zaczęła, zaciskając dłonie na krawędzi poduszki. Jej głos był cichy, ale pełen determinacji. 

– Słucham – powiedziałem, starając się zachować spokój. 

– Mateusz to... znajomy z internetu. Nigdy się nie spotkaliśmy. Rozmawialiśmy tylko przez wiadomości. – Przerwała, szukając w mojej twarzy reakcji. 

Nie odezwałem się, więc kontynuowała: 

– To zaczęło się niewinnie. Byłam zmęczona, przytłoczona. Pisał do mnie, kiedy nie mogłam zasnąć. Wtedy było mi łatwiej. Nie chciałam cię tym obciążać... 

Ale mogłaś obciążyć obcego faceta? – rzuciłem ostro, a ona wzdrygnęła się. 

– Nie rozumiesz, Kuba! On mnie słuchał. Nie oceniał, nie przerywał. Z tobą... – zacięła się, próbując znaleźć odpowiednie słowa. – Z tobą nawet nie wiem, jak zacząć rozmowę, bo zawsze kończy się na pouczaniu.

Słuchałem, ale każde jej zdanie raniło coraz mocniej. 

– Pisałam mu o tym, że czuję się niewidzialna, Kuba – wyznała z łzami w oczach. – Nie robiłam tego, żeby cię zranić. Po prostu... chciałam znów poczuć, że ktoś mnie zauważa. 

Słowa Anety odsłoniły prawdę, którą ignorowałem. Zrozumiałem, że jej rozmowy z Mateuszem były efektem czegoś, co oboje zaniedbaliśmy. Ale jednocześnie nie wiedziałem, jak zbudować most nad tą przepaścią.

Straciłem zaufanie do żony

Wieczór był chłodny, a w domu panowała cisza. Siedzieliśmy naprzeciw siebie przy kuchennym stole, każde z kubkiem zimnej już herbaty. Aneta miała opuszczoną głowę, jakby ważyła każde słowo. Ja patrzyłem na jej dłonie, które nerwowo obracały łyżeczkę. 

– Nie wiem, Kuba – zaczęła w końcu, łamiąc ciszę. – Nie wiem, czy jesteśmy w stanie to naprawić

Zacisnąłem pięści, próbując zapanować nad emocjami. 

– Naprawić co, Aneta? To, że pisałaś z innym, bo nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać? – zapytałem z goryczą w głosie. 

– Tak, właśnie to – odparła. Spojrzała na mnie z rozpaczą, która wypełniła jej spojrzenie. – Przestaliśmy być dla siebie ważni. 

– A dla mnie wciąż jesteś ważna – powiedziałem, sam nie będąc pewnym, czy to jeszcze prawda, czy po prostu desperacja. – Ale jak mam ci zaufać? 

Aneta milczała przez chwilę, potem odważyła się zapytać: 

– Ty naprawdę myślisz, że... że chciałam cię zdradzić? 

Nie odpowiedziałem od razu. Myślałem o tym przez wiele dni. Mateusz był cieniem, którego nie mogłem pozbyć się z mojej głowy. 

– Nie wiem, Aneta. Ale wiem jedno: jeśli mamy to przetrwać, oboje musimy chcieć. 

Jej oczy zaszkliły się. 

– Chciałabym, Kuba. Chcę, żebyśmy znowu byli blisko. Ale boję się, że za późno... 

Nasza rozmowa była pełna wyrzutów, wątpliwości i żalu. Ale gdzieś między słowami pojawił się cień nadziei – ledwie dostrzegalny, ale jednak. Zrozumieliśmy, że przed nami długa droga. Trudna, niepewna, ale jedyna, jeśli chcieliśmy spróbować jeszcze raz. 

Jakub, 40 lat

Czytaj także: „Mąż na emeryturze został pajacem w internecie. Wszyscy widzą, jak jem szlam z jarmużu, a on liczy złotówki”
„W oczach mojej matki zawsze byłam śmieciem. Żałuję, że jej pomogłam, gdy zachorowała, bo nawet wtedy była wredna”
„Mąż nie mógł dać mi dziecka, więc szukałam chętnego z dobrym nasionkiem. Tylko tyle potrzebowałam do szczęścia”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA