Zbysiu, no, spójrz tylko, jak mnie postarza ta lwia zmarszczka między brwiami… – moja droga małżonka stała przed lustrem, marszczyła brwi, to znów unosiła je do góry, w skupieniu analizując wielkość wyimaginowanej zmarszczki.
Żona szukała w sobie wad
Nie mam pojęcia dlaczego, ale jakiś czas temu Iwona dostała absolutnej obsesji na punkcie swojego wyglądu i co krok wynajdywała kolejne niedoskonałości.
– Zrobiłabym sobie lifting twarzy, ale może z tym poczekam? – zapytała, obrzucając mnie nienawistnym spojrzeniem. – Halo, Ziemia! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
– Ależ oczywiście – potwierdziłem natychmiast. – Po prostu uważam, że nie potrzebujesz żadnego… liftingu.
Iwona zmarszczyła czoło, krytycznie oceniając poziome zmarszczki.
– Masz rację – stwierdziła, nie odrywając wzroku od lustra. – Spróbuję z falami ultradźwiękowymi. Bożenka mówiła, że to absolutny hit. Wyobrażasz sobie? Zupełnie bezinwazyjny sposób, żeby pozbyć się zmarszczek i poprawić napięcie skóry!
Dla świętego spokoju przytaknąłem, chociaż nie dopatrzyłbym się zmarszczek na czole mojej małżonki nawet wyposażony w ogromną lupę. Nie dlatego, że miałem problemy ze wzrokiem. Cóż, nadal uważałem, że Iwonka wygląda wspaniale. A że jej skóra nie była już tak gładka jak dziesięć lat temu? Przecież to normalne! Po co walczyć z nieuniknionym? Nie łatwiej po prostu zaakceptować upływ czasu? Mogłaby brać przykład ze mnie.
To tylko niegroźna fanaberia
Tymczasem pod wpływem swojej najlepszej przyjaciółki moja małżonka zaczęła regularnie odwiedzać gabinety kosmetyczne i poddawać się zabiegom, których nazw nie byłbym w stanie powtórzyć. Uznałem to za niegroźną fanaberię. Kiedy jednak zamieniła kosmetyczkę na lekarza medycyny estetycznej, stanowczo zaprotestowałem.
– Ty nic nie rozumiesz! – wybuchła wówczas płaczem Iwonka. – Przecież ja to dla ciebie robię… Żebyś mnie nie zostawił dla młodszej! Mam już 38 lat!
Dla mnie? Żebym jej nie zostawił dla młodszej? Co też ona sobie wymyśliła w tej głowie? Ja nigdy bym jej nie opuścił! Kochałem ją jak wariat, była dla mnie najpiękniejsza, nawet z tymi uroczymi wałeczkami na brzuchu mi się podobała. Po chwili jednak pożałowałem, bo… powiedziałem to głośno.
– A więc zauważyłeś? – Iwona zmrużyła oczy, a ja zmartwiałem pod jej spojrzeniem.
– Bożenka ma rację, rzeczywiście przydałaby mi się odessać trochę tłuszczu. Taka lipoliza...
– Co by ci się przydało?!
– Taki nowy zabieg – ożywiła się. – Preparat podaje się w formie zastrzyków i – wyobraź sobie – że pozwala to szybciutko pozbyć się nadmiaru tkanki tłuszczowej, a…
Pokręciłem z niedowierzaniem głową, podczas gdy ona trajkotała dalej, tłumacząc, że jeśli ten cały zabieg nie pomoże, ona podda się chirurgicznemu odsysaniu tłuszczu.
Właśnie tak. Odsysaniu.
– Ale to chyba w znieczuleniu ogólnym robią? – zauważyłem. – Tak mówili w jakimś programie. I musiałabyś w szpitalu leżeć!
Ha! Uderzyłem w najczulszy punkt. Iwonka bała się szpitali jak ognia, jednak chęć pozbycia się niewidocznego gołym okiem wałeczka tłuszczu była silniejsza, gdyż tylko wzruszyła ramionami. A może nie? W każdym razie nie wracała już do tego tematu.
Nie widziałem efektów
Pewnego wieczoru oglądaliśmy przytuleni film i było bardzo, bardzo romantycznie…Przygarnąłem żonkę do siebie, licząc na miłe zakończenie wieczoru, jednak Iwona odepchnęła mnie zdecydowanie.
– Zbysiu, przepraszam, ale nie mogę!
– A… ale dlaczego? Masz te dni? – wymamrotałem rozczarowany.
– A skąd! Po prostu muszę unikać bliższych kontaktów z mężem przez kilka tygodni.
– Co?! – nic nie rozumiałem.
– Zbysiu, o rany, no bo ja miałam pewien zabieg laserowy i teraz…
– Jaki znowu zabieg?
– Rewitalizujący – odpowiedziała niemal natychmiast.
– Że co? – poderwałem się z kanapy.
Byłem w szoku. Przecież ja sam nie zauważyłem najmniejszej różnicy.
Nie miałem pojęcia, z czego zrobiła taki problem, ale tym razem również odpuściłem. W końcu zabieg był mało inwazyjny i podobno bezpieczny dla Iwonki. Miałem tylko nadzieję, że Iwonka zupełnie zrezygnowała z pomysłu liftingu.
Nowe usta trochę nie wyszły
I owszem, z liftingu tak, ale zapragnęła wypróbować czegoś innego: chciała powiększyć usta. Zdecydowała się i zarezerwowała wizytę, a ja szalałem z wściekłości.
– Czyś ty zwariowała?! Będziesz wyglądała sztucznie i koszmarnie!
– Widać, że nie masz o tym zielonego pojęcia! – oburzyła się. – Botoks sprawia, że wygląda się młodziej, a nie sztucznie! Naczytałeś się głupich gazet, nie wiesz, o czym mówisz.
Zawsze była uparta, więc, oczywiście, dopięła swego. Pojechała na botoks, a ja postanowiłem, że nie odezwę się do niej ani słowem. Nigdy! Skoro zlekceważyła moje zdanie, niech sobie radzi sama, a co!
Wróciła zadowolona i poszła spać. Ostentacyjnie położyłem się w salonie, a rano obudził mnie pełen przerażenia krzyk. Postanowiłem na chwilę złamać swoje postanowienie o nieodzywaniu się do żony i zajrzałem do sypialni.
W drzwiach wpadłem na Iwonę, która, zasłaniając twarz, wybiegła do łazienki. Z oczu leciały jej łzy.
– Co się stało? – zapytałem.
– Nic nie mów – wymamrotała.
Wyglądała jakoś… dziwnie.
– Boże, Iwona, co ci się stało? – powtórzyłem swoje pytanie.
– Zobacz, jak ja wyglądam. Jak jakiś glonojad! – krzyknęła. – Chciałam tylko, żeby usta były ciut większe, lepiej uwypuklone, a to jest jakaś masakra!
Próbowałem się powstrzymać, ale nie dałem rady i wybuchnąłem śmiechem.
– I czego rżysz? – zachlipała żałośnie małżonka, ledwo otwierając usta.
– To już ci tak zostanie?
– Skąd! Efekty zabiegu są odwracalne. To znaczy… muszę czekać, żeby móc to rozpuścić – chlipnęła znowu.
Roześmiałem się jeszcze głośniej.
Brzuch rozbolał mnie ze śmiechu, a Iwonka obrażona zaszyła się w sypialni. Może nie powinienem śmiać się z jej nieszczęścia, ale wyglądała tak zabawnie! Poza tym – czyż nie ostrzegałem jej przed tym zabiegiem ? Nie posłuchała, to ma za swoje!
Na szczęście, od czasu tej koszmarnej przygody Iwonka omija gabinety kosmetyczne szerokim łukiem, a ja znowu mogę cieszyć się z mojej najpiękniejszej, bo naturalnej kobiety. I mam nadzieję, że już tak zostanie!
Czytaj także: „Wyjazd do leśnej głuszy nie jest w moim typie. Mąż miał chrapkę na mizianie na mchu, ale się przeliczył”
„Wpadłem w pachnące drogimi perfumami bagno pożądania. Ta kobieta bawiła się mną i czułem, że to nie przypadek”
„Żona mówiła, że brzydzi się roboty na wsi. Nie przeszkadzało jej za to brykanie na sianie z sąsiadem zza płotu”