„Kochałem naturalny wygląd żony, a ona chciała się na siłę upiększyć. Miałem niezły ubaw, gdy trochę przeholowała”

uśmiechnięty mężczyzna fot. Adobe Stock, goodluz
„Uznałem to za niegroźną fanaberię. Kiedy jednak zamieniła kosmetyczkę na lekarza medycyny estetycznej, stanowczo zaprotestowałem. – Ty nic nie rozumiesz! – wybuchła wówczas płaczem Iwonka. – Przecież ja to dla ciebie robię… Żebyś mnie nie zostawił dla młodszej! Mam już 38 lat!”.
/ 12.10.2023 19:15
uśmiechnięty mężczyzna fot. Adobe Stock, goodluz

Zbysiu, no, spójrz tylko, jak mnie postarza ta lwia zmarszczka między brwiami… – moja droga małżonka stała przed lustrem, marszczyła brwi, to znów unosiła je do góry, w skupieniu analizując wielkość wyimaginowanej zmarszczki.

Żona szukała w sobie wad

Nie mam pojęcia dlaczego, ale jakiś czas temu Iwona dostała absolutnej obsesji na punkcie swojego wyglądu i co krok wynajdywała kolejne niedoskonałości.

– Zrobiłabym sobie lifting twarzy, ale może z tym poczekam? – zapytała, obrzucając mnie nienawistnym spojrzeniem. – Halo, Ziemia! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

– Ależ oczywiście – potwierdziłem natychmiast. – Po prostu uważam, że nie potrzebujesz żadnego… liftingu.

Iwona zmarszczyła czoło, krytycznie oceniając poziome zmarszczki.

– Masz rację – stwierdziła, nie odrywając wzroku od lustra. – Spróbuję z falami ultradźwiękowymi. Bożenka mówiła, że to absolutny hit. Wyobrażasz sobie? Zupełnie bezinwazyjny sposób, żeby pozbyć się zmarszczek i poprawić napięcie skóry!

Dla świętego spokoju przytaknąłem, chociaż nie dopatrzyłbym się zmarszczek na czole mojej małżonki nawet wyposażony w ogromną lupę. Nie dlatego, że miałem problemy ze wzrokiem. Cóż, nadal uważałem, że Iwonka wygląda wspaniale. A że jej skóra nie była już tak gładka jak dziesięć lat temu? Przecież to normalne! Po co walczyć z nieuniknionym? Nie łatwiej po prostu zaakceptować upływ czasu? Mogłaby brać przykład ze mnie.

To tylko niegroźna fanaberia

Tymczasem pod wpływem swojej najlepszej przyjaciółki moja małżonka zaczęła regularnie odwiedzać gabinety kosmetyczne i poddawać się zabiegom, których nazw nie byłbym w stanie powtórzyć. Uznałem to za niegroźną fanaberię. Kiedy jednak zamieniła kosmetyczkę na lekarza medycyny estetycznej, stanowczo zaprotestowałem.

– Ty nic nie rozumiesz! – wybuchła wówczas płaczem Iwonka. – Przecież ja to dla ciebie robię… Żebyś mnie nie zostawił dla młodszej! Mam już 38 lat!

Dla mnie? Żebym jej nie zostawił dla młodszej? Co też ona sobie wymyśliła w tej głowie? Ja nigdy bym jej nie opuścił! Kochałem ją jak wariat, była dla mnie najpiękniejsza, nawet z tymi uroczymi wałeczkami na brzuchu mi się podobała. Po chwili jednak pożałowałem, bo… powiedziałem to głośno.

– A więc zauważyłeś? – Iwona zmrużyła oczy, a ja zmartwiałem pod jej spojrzeniem.

– Bożenka ma rację, rzeczywiście przydałaby mi się odessać trochę tłuszczu. Taka lipoliza...

– Co by ci się przydało?!

– Taki nowy zabieg – ożywiła się. – Preparat podaje się w formie zastrzyków i – wyobraź sobie – że pozwala to szybciutko pozbyć się nadmiaru tkanki tłuszczowej, a…

Pokręciłem z niedowierzaniem głową, podczas gdy ona trajkotała dalej, tłumacząc, że jeśli ten cały zabieg nie pomoże, ona podda się chirurgicznemu odsysaniu tłuszczu.

Właśnie tak. Odsysaniu.

– Ale to chyba w znieczuleniu ogólnym robią? – zauważyłem. – Tak mówili w jakimś programie. I musiałabyś w szpitalu leżeć!

Ha! Uderzyłem w najczulszy punkt. Iwonka bała się szpitali jak ognia, jednak chęć pozbycia się niewidocznego gołym okiem wałeczka tłuszczu była silniejsza, gdyż tylko wzruszyła ramionami. A może nie? W każdym razie nie wracała już do tego tematu.

Nie widziałem efektów

Pewnego wieczoru oglądaliśmy przytuleni film i było bardzo, bardzo romantycznie…Przygarnąłem żonkę do siebie, licząc na miłe zakończenie wieczoru, jednak Iwona odepchnęła mnie zdecydowanie.

– Zbysiu, przepraszam, ale nie mogę!

– A… ale dlaczego? Masz te dni? – wymamrotałem rozczarowany.

– A skąd! Po prostu muszę unikać bliższych kontaktów z mężem przez kilka tygodni.

– Co?! – nic nie rozumiałem.

– Zbysiu, o rany, no bo ja miałam pewien zabieg laserowy i teraz…

– Jaki znowu zabieg?

– Rewitalizujący – odpowiedziała niemal natychmiast.

– Że co? – poderwałem się z kanapy.

Byłem w szoku. Przecież ja sam nie zauważyłem najmniejszej różnicy.
Nie miałem pojęcia, z czego zrobiła taki problem, ale tym razem również odpuściłem. W końcu zabieg był mało inwazyjny i podobno bezpieczny dla Iwonki. Miałem tylko nadzieję, że Iwonka zupełnie zrezygnowała z pomysłu liftingu.

Nowe usta trochę nie wyszły

I owszem, z liftingu tak, ale zapragnęła wypróbować czegoś innego: chciała powiększyć usta. Zdecydowała się i zarezerwowała wizytę, a ja szalałem z wściekłości.

– Czyś ty zwariowała?! Będziesz wyglądała sztucznie i koszmarnie!

– Widać, że nie masz o tym zielonego pojęcia! – oburzyła się. – Botoks sprawia, że wygląda się młodziej, a nie sztucznie! Naczytałeś się głupich gazet, nie wiesz, o czym mówisz.

Zawsze była uparta, więc, oczywiście, dopięła swego. Pojechała na botoks, a ja postanowiłem, że nie odezwę się do niej ani słowem. Nigdy! Skoro zlekceważyła moje zdanie, niech sobie radzi sama, a co!
Wróciła zadowolona i poszła spać. Ostentacyjnie położyłem się w salonie, a rano obudził mnie pełen przerażenia krzyk. Postanowiłem na chwilę złamać swoje postanowienie o nieodzywaniu się do żony i zajrzałem do sypialni.

W drzwiach wpadłem na Iwonę, która, zasłaniając twarz, wybiegła do łazienki. Z oczu leciały jej łzy.

– Co się stało? – zapytałem.

– Nic nie mów – wymamrotała.

Wyglądała jakoś… dziwnie.

– Boże, Iwona, co ci się stało? – powtórzyłem swoje pytanie.

– Zobacz, jak ja wyglądam. Jak jakiś glonojad! – krzyknęła. – Chciałam tylko, żeby usta były ciut większe, lepiej uwypuklone, a to jest jakaś masakra!

Próbowałem się powstrzymać, ale nie dałem rady i wybuchnąłem śmiechem.

– I czego rżysz? – zachlipała żałośnie małżonka, ledwo otwierając usta.

– To już ci tak zostanie?

– Skąd! Efekty zabiegu są odwracalne. To znaczy… muszę czekać, żeby móc to rozpuścić – chlipnęła znowu.

Roześmiałem się jeszcze głośniej.

Brzuch rozbolał mnie ze śmiechu, a Iwonka obrażona zaszyła się w sypialni. Może nie powinienem śmiać się z jej nieszczęścia, ale wyglądała tak zabawnie! Poza tym – czyż nie ostrzegałem jej przed tym zabiegiem ? Nie posłuchała, to ma za swoje!

Na szczęście, od czasu tej koszmarnej przygody Iwonka omija gabinety kosmetyczne szerokim łukiem, a ja znowu mogę cieszyć się z mojej najpiękniejszej, bo naturalnej kobiety. I mam nadzieję, że już tak zostanie! 

Czytaj także: „Wyjazd do leśnej głuszy nie jest w moim typie. Mąż miał chrapkę na mizianie na mchu, ale się przeliczył”
„Wpadłem w pachnące drogimi perfumami bagno pożądania. Ta kobieta bawiła się mną i czułem, że to nie przypadek”
„Żona mówiła, że brzydzi się roboty na wsi. Nie przeszkadzało jej za to brykanie na sianie z sąsiadem zza płotu”

 

Redakcja poleca

REKLAMA