Utrata pracy to był dla mnie szok. Gdy zostałem poproszony do gabinetu szefa, spodziewałem się podwyżki albo przynajmniej pochwały. A ten wręczył mi wypowiedzenie. No tak. Pogłoski o kiepskim stanie finansowym przedsiębiorstwa i nieuniknionej redukcji etatów okazały się prawdziwe. A któż inny miał polecieć, jeśli nie najmłodszy stażem informatyk?
Musiałem znaleźć nową pracę
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem, było pójście do baru. No niestety, taka prawda, ale musiałem odreagować. Następny dzień spędziłem w łóżku. Leczyłem kaca mordercę i obrzucałem szefa wszystkimi obelgami, jakie tylko przyszły mi do głowy. W myślach i na głos. Wieczorem, gdy tylko doszedłem do siebie, zabrałem się do wysyłania CV do potencjalnych pracodawców.
Miałem nadzieję, że po weekendzie rozdzwoni się telefon. Nie pomyliłem się. Już w poniedziałek ze snu wyrwał mnie dzwonek komórki.
– Haloooo – ziewnąłem do słuchawki.
– Dzień dobry – rozległ się kobiecy głos. – Czy rozmawiam z panem Romanem?
– Tak, słucham.
– Bardzo mi miło. Natalia. Chciałabym zaprosić pana na rozmowę kwalifikacyjną – poinformowała mnie miękkim głosem kobieta, po czym podała adres, godzinę spotkania i się rozłączyła. Tak po prostu.
Gdy wpisałem namiary w wyszukiwarce, okazało się, że to niewielka kawiarenka na jednym z oddalonych osiedli naszego miasta. Dziwne. Spodziewałem się zaproszenia do biura firmy, jaką reprezentowała. W dodatku nie wiedziałem, jak ta cała Natalia wygląda. Jak ją rozpoznam? A może ktoś robi mi żart? Nie miałem pojęcia, co o tym myśleć. Postanowiłem jednak jechać. Co mi szkodziło? Najwyżej napiję się kawy, posiedzę trochę i wrócę. I tak nie mam nic lepszego do roboty.
Na miejsce dotarłem dziesięć minut przed czasem. Zająłem miejsce w ogródku z tyłu lokalu. Rozsiadłem się wygodnie na ratanowym fotelu i zamówiłem espresso.
Od razu skróciła dystans
Kobieta kazała na siebie czekać. Celowe zagranie czy korki? Po kwadransie uznałem, że zostałem wystawiony do wiatru i postanowiłem wracać.
– Przepraszam za spóźnienie.
Odwróciłem się. Za mną stała wysoka brunetka. Starsza ode mnie kilka lat, piękna, zadbana, zgrabna. Niejedna kobieta, bez względu na wiek, mogłaby pozazdrościć jej wyglądu. Siadła po przeciwnej stronie stolika i uśmiechnęła się. Ile mogła mieć lat? Trudno ocenić. Doświadczenie życiowe kryło się jej spojrzeniu.
– Nic się nie stało – odparłem.
– Natalia – powiedziała, podając mi dłoń.
– Roman. Napije się pani czegoś? – zaproponowałem, przyglądając się jej dyskretnie.
Wydawała mi się znajoma. Coś w rysach jej twarzy, w uśmiechu… A może tylko była do kogoś podobna? Bo przecież nie zapomniałbym tak oszałamiającej kobiety.
– Och, dajmy spokój formułkom. Po prostu Natalia – znowu uśmiech. Piękny, jak ona cała, tylko jakiś niezaraźliwy. – Jestem zainteresowana współpracą. Potrzebuję kogoś, kto zadba o mój dom. Skosi trawę, umyje samochód, naprawi to i owo. Zamieszkasz u mnie i będziesz dbał o wszystko.
No i zrobiło się naprawdę dziwnie.
– Nie bardzo rozumiem… – odparłem zdezorientowany. – Jestem informatykiem, nie znam się na remontach.
– Nie szkodzi. Wszystkiego można się nauczyć.
– Szukam pracy jako informatyk, nie sprzątaczka czy ogrodnik – odezwała się we mnie ambicja.
– Dobrze płacę – powiedziała i podała kwotę, na jaką w poprzedniej firmie musiałbym tyrać przez pół roku.
Odbiło jej? Przez moment się wahałem, ale męska duma wygrała. Nie po to tyle lat studiowałem, żeby teraz kosić komuś trawnik albo myć samochód.
– Jednak nie. Dziękuję za propozycję, ale nie tego szukam.
– Jak sobie chcesz. Gdybyś jednak zmienił zdanie, na co liczę, masz mój numer.
Nie miałem wyjścia
Zostałem z mętlikiem w głowie. Dopiłem kawę, wsiadłem do auta i pojechałem do domu. Kolejne dni upływały mi na intensywnych poszukiwaniach zatrudnienia. Ale pomimo naprawdę niezłych kwalifikacji żadna z firm, do których aplikowałem, nie odezwała się.
Mijały tygodnie, a ja dalej pozostawałem bezrobotny. Zaczynało mnie to mocno stresować. Nigdy nie oszczędzałem, żyłem raczej chwilą. Pieniądze topniały w zastraszającym tempie. Doszło do tego, że musiałem zapożyczyć się u kilku znajomych, żeby zapłacić czynsz i mieć na jedzenie.
W końcu zrozumiałem, że nie mam innego wyjścia. Zadzwoniłem do Natalii.
– Cieszy mnie, że nie trwało to dłużej – usłyszałem. – Czekam – podała mi adres i przerwała połączenie.
Willa robiła wrażenie. Chroniona przed wzrokiem ciekawskich trzymetrowym ogrodzeniem, skrywała atrakcje niczym najlepszy hotel. Basen, siłownia, sala bilardowa, pokój gier wyposażony w konsole najnowszej generacji. Garaż na trzy samochody. Kwintesencja luksusu.
– Podoba ci się tu? – spytała Natalia, gdy skończyła prezentację i zasiedliśmy przy drinku na kanapie.
Skinąłem głową.
– Świetnie. Jeśli akurat nie będziesz miał nic do roboty, możesz do woli korzystać z wszystkich udogodnień. Na początek umyj auta. Zapoznaj się z domem. Sprawdź, czy gdzieś czegoś nie trzeba naprawić, wymienić. Zakładam, że skoro masz studia, będziesz się umiał zorientować.
Spojrzałem na nią skonsternowany. Jej słowa zabrzmiały tak, że nie mogłem się zdecydować, czy mnie chwali czy obraża.
Tu było luksusowo
Chwilę później się rozstaliśmy. Moja nowa szefowa musiała załatwić jakieś pilne sprawy, a ja zabrałem się ostro do roboty. Przez cały ten czas jedna myśl nie dawała mi spokoju. Skąd ja znam tę Natalię? Wrażenie, że już się kiedyś spotkaliśmy, nasiliło się. No nic. Pewnie z czasem wszystko się wyjaśni. Może sama mi powie. A jeśli nie, to trudno. Przeżyję.
Kolejne dni wyglądały podobnie. Spotykałem się z Natalią rano na kawie, a ona wydawała dyspozycje. Nie żądała ode mnie jakichś wielce skomplikowanych czynności. Umycie podłóg, spuszczenie wody z basenu i wysprzątanie go, wypucowanie okien, narąbanie drewna do kominka, takie rzeczy. Cóż, żadna praca nie hańbi. Kiedy uporałem się z obowiązkami, korzystałem z dobrodziejstw domu. Ćwiczyłem, pływałem, grałem na konsolach, czytałem. Moja przełożona znikała na cały dzień i nie wiem, czy wracała na noc. W sumie nie bardzo mnie to interesowało. Byle mi płaciła.
Uwiodła mnie
Jednak po miesiącu wydarzyło się coś, co zbiło mnie z tropu. To było tak zaskakujące, że przez cały następny dzień nie potrafiłem tego ogarnąć. W niedzielę wieczorem wziąłem kąpiel i położyłem się spać. Już prawie odpłynąłem, kiedy drzwi się otworzyły i w progu stanęła Natalia odziana jedynie w kusą, satynową haleczkę.
Bez słowa podeszła, położyła się na mnie i przywarła swoimi ustami do moich. Zgłupiałem, ale odwzajemniłem pocałunek. Nie miałem nikogo, ona chyba też. Należała do kobiet, których nie wyrzuca się z łóżka.
Dzięki Natalii wspiąłem się na wyżyny. Była drapieżna, namiętna i najwyraźniej wprawiona w sztuce miłosnej. Doskonale znała swoje ciało, wiedziała, czego w danej chwili potrzebuje, i potrafiła mnie na to naprowadzić. Czułem się przy niej jak nowicjusz, choć uważałem się dotąd za doświadczonego kochanka.
Problem polegał na tym, że po wszystkim rzuciła na pościel plik banknotów. Nie zamierzała ze mną zostać, spać do rana, na co chyba podświadomie liczyłem. Potraktowała mnie jak jakiegoś żigolaka.
– To premia – powiedziała i opuściła moją sypialnię.
Poszedłem się umyć i szorowałem się dokładniej niż po ciężkiej pracy fizycznej. Niestety, wciąż nie mogłem się pozbyć przykrego wrażenia brudu. Ponoć to faceci traktują kobiety instrumentalnie. No to chyba tu role się odwróciły. Wróciłem do łóżka, ale do świtu nie zmrużyłem oka. Nadal nie docierało do mnie, co się właściwie wydarzyło.
Płaciła mi za seks
Przez następny tydzień Natalia nie pokazywała się w willi. Zostawiła mi tylko listę zadań. Przekopanie ogrodu, posprzątanie piwnicy i garażu, wyszorowanie trzech łazienek. Tyrałem, pociłem się i cały czas myślałem o szefowej. Wreszcie się zjawiła. Kiedy zszedłem w niedzielę na śniadanie, ona już siedziała przy stole. Uśmiechnęła się do mnie, jednak nie odezwała się ani słowem.
– Słuchaj, to, co ostatnio zaszło między nami… – zacząłem, ale mi przerwała.
– Nie ma o czym mówić, uznaj to za dodatek służbowy.
Czyli jednak służący z opcją żigolaka. A ja poczułem się i obrażony, i rozczarowany. Zarazem chciałem więcej, dlatego gdy tej nocy znowu do mnie przyszła, nie protestowałem. Pragnąłem jej i nie chodziło tylko o to, że byłem pod wrażeniem jej łóżkowych umiejętności. Chyba mógłbym się w niej zakochać, gdyby dała mi szansę.
Ale ona, tak jak poprzednio, doprowadziła nas oboje na skraj szaleństwa, a po wszystkim rzuciła pieniądze na kołdrę i wyszła. Więc narastające uczucie niesmaku, upokorzenia też było znajome…
Wtedy zacząłem podejrzewać, że nasza znajomość nie jest przypadkowa, że namierzyła mnie i upolowała. Ona była łowczym, ja zwierzyną, która po początkowym oporze dość grzecznie wlazła do złotej klatki jej domu, dała się złapać w sidła jej uroku i utopić w bagnie pożądania. Najzwyczajniej w świecie mnie kupiła. I nie zamierzała ze swoich sieci wypuścić, póki się nie nasyci.
To mnie przerosło
Na następną sesję erotyczną zaprosiła mnie do swojej sypialni. Miała tam sporo gadżetów. Nigdy wcześniej nie korzystałem z tego typu zabawek, dlatego początkowo posługiwałem się nimi nieco nieudolnie, a ona cierpliwie instruowała mnie, co i jak.
– Na to się nie piszę. Zapomnij! – warknąłem, przybierając postawę obroną, jakby zamierzała mnie wychłostać.
Uśmiechnęła się drwiąco.
– Co, wymiękasz? Boisz się małego bólu? Czy nie ufasz mi dość, by zaryzykować? Płacę, więc wymagam.
Miała rację, byłem mięczakiem. I kretynem. Dałem się zmanipulować, wciągnąć w tę ni to pracę, ni grę, ni chorą zabawę, pozwoliłem zrobić z siebie jakąś marionetkę, ale nadal istniała granica, której nie przekroczę za żadne pieniądze.
– Nie ma mowy!
Natalia nie ruszyła się z miejsca. Patrzyła na mnie, a to, co kryło się w jej wzroku przeraziło mnie. Pogarda, nienawiść, satysfakcja i coś jakby… tęsknota? Za czym, za kim? Nie miałem pojęcia, ale wiedziałem, że tkliwsze uczucia się z tego nie zrodzą. Nie do mnie. Mogłem się łudzić, dopatrywać śladów miłości w fizycznych uniesieniach, wierzyć w szansę na jakiś związek, może dziwny, ale będący czymś więcej nie układem pracownik–szefowa, domina i jej niewolnik. Ale koniec z tym.
Nic na siłę
Przymknęła oczy i westchnęła teatralnie. Po czym uniosła powieki. W jej oczach dostrzegałem ślady wcześniejszych emocji. Nadal tam były, ale okiełznane, w otoczce zimnej obojętności. I zrozumiałem, że przegrałem. Nie wiem, o co grałem, ale przegrałem. Natalia rozłożyła ręce.
– Jasne, nic na siłę. Jesteś tu z własnej woli i nie zamierzam cię do niczego zmuszać. To by nie było zabawne ani pouczające. Możesz odejść. Pieniądze, które zarobiłeś, są oczywiście twoje. Zapracowałeś.
Chciałem się żachnąć, unieść resztkami dumy i honoru, ale miała rację. Zapracowałem. Poza tym, szczerze mówiąc, wolałem odejść, zanim zmieni zdanie. Zanim najmie osiłków, którzy mnie skrępują i… dalej wolałem sobie nie wyobrażać.
– Mała rada na koniec: nie opowiadaj nikomu o tym, co się tutaj działo. Ani nie dociekaj, czemu się stało. Uznajmy, że jesteśmy kwita. Inaczej uprzykrzę ci życie. Mam znajomości w różnych kręgach. Idź, ale już. Po prostu, wynoś się. Wynocha!
Nie musiała mi dwa razy powtarzać. Gdy dotarłem do domu, schlałem się jak świnia, a przez kolejne dni nie wyściubiałem nosa na zewnątrz, bojąc się… sam nie wiem czego. Że spotkam gdzieś na ulicy Natalię? Że naśle na mnie jakichś zbirów?
Ona tymczasem zrobiła mi przelew za ostatni tydzień. Z hojną odprawą. Jakby mi w twarz dała.
To nie mógł być przypadek
W poniedziałek zadzwonił mój były szef i zaprosił mnie na spotkanie.
– Słuchaj, Romek, gdybyś nic sobie jeszcze nie znalazł, to wiesz… Sytuacja w firmie uległa zmianie i jakbyś chciał wrócić, to, ten, tego, no, rozumiesz… – plątał się.
Miałem wielką ochotę w dosadnych słowach powiedzieć mu, gdzie może sobie wsadzić swoją propozycję, gdy nagle w mojej głowie przeskoczyły jakieś tryby. Korytarzem szła bowiem elegancko ubrana Natalia. Zdębiałem.
– Romek, to nasza nowa dyrektor operacyjna – rzucił szef, ale uważaj na nią, bo chodzi plotka, że żadnemu nie przepuści.
Wcześniej coś podejrzewałem, coś przeczuwałem, ale teraz byłem niemal pewien, że ta cała sytuacja – moje niespodziewane zwolnienie i problemy ze znalezieniem pracy – została ukartowana przez Natalię. Najwyraźniej była na tyle wpływowa albo miała takie haki na różne osoby. Czemu właśnie ja? Czym się kierowała, obierając mnie na swój cel?
– Halo, Romek, słuchasz mnie? – zapomniałem, że mój były szef wciąż jest obok.
– Widzimy się jutro – powiedziałem i wyszedłem.
Czy zapomnę i będę żył dalej, jakby tych tygodni z Natalią nigdy nie było? Wątpię. Raczej spróbuję się dowiedzieć, kim jest i czemu mi to zrobiła.
Czytaj także: „Kochałem się w koleżance z pracy, ale dla niej byłem tylko nudnym informatykiem. Wzgardziła mną, a ja się zemściłem”
„Nie byłam w pełni sobą, czułam, jakbym żyła cudzym życiem. Do momentu, gdy na mej drodze stanął ten mężczyzna”
„Bratu tak spieszyło się do spadku i przejęcia domu, że zmienił życie mamy w piekło. Utarła mu nosa po śmierci”