„Jeszcze znicze na grobie mamy nie zgasły, kwiaty nie zwiędły, a ojciec już grzał łoże kochance. Czuję do niego obrzydzenie”

kobieta w żałobie fot. iStock, D-Keine
„On naprawdę to robił. Całował się z jakąś obcą babą. Mama nic dla niego nie znaczyła. Czy on… naprawdę kiedykolwiek ją kochał, skoro nie minął nawet miesiąc, a już wskoczył w objęcia innej? A ja, głupia, myślałam, że nie odbiera, bo nie radzi sobie ze stratą”.
/ 20.10.2023 21:15
kobieta w żałobie fot. iStock, D-Keine

Wiedziałam, że mama jest chora, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak poważnie, nim nie odwiedziłam rodziców na tydzień przed jej śmiercią. Przeraziłam się jej stanem, bo dosłownie gasła w oczach. Wcześniej przyznaję, nie miałam czasu wpadać do rodzinnego domu.

Było dużo pracy, moja córka, Martynka, była dość często chora, no i sporo rzeczy musieliśmy robić z mężem w związku z remontem. Wtedy, kiedy zrozumiałam, że z mamą jest naprawdę źle, miałam do siebie ogromne pretensje. Cały czas łudziłam się jeszcze, że może jakoś z tego wyjdzie. Że zdarzy się cud, a ona nagle poczuje się lepiej.

Niestety, cud się nie wydarzył. Mama pojechała do szpitala, gdzie spędziła jeszcze dwa dni, a później otrzymaliśmy wiadomość o najgorszym.

Przeżywałam koszmar razem z tatą

Tata wyraźnie załamał się po śmierci mamy. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało. Byli przecież ze sobą tacy związani, zawsze wszystko robili razem. Nie dziwiłam się więc, że na pogrzebie był taki milczący i ledwie reagował na składane kondolencje. Reszta rodziny żaliła się nawet, że nie ma z nim kontaktu, ale ja wtedy świetnie go rozumiałam.

Nie bardzo wiedziałam, co ze sobą zrobić. Cały czas chciało mi się płakać i cieszyłam się, że obok siebie mam kochającego męża. Nie miałam pojęcia, jak tata może siedzieć sam w czterech ścianach, i to tych czterech ścianach, w których do tej pory mieszkał z mamą.

Po pogrzebie starałam się z nim porozmawiać. Jakoś do niego dotrzeć. Odpowiadał jednak półsłówkami, a potem w ogóle przestał cokolwiek mówić – wpatrzył się tylko w okno. Czułam, że muszę dać mu czas. Dlatego zostawiłam go w spokoju, by mógł to sobie wszystko poukładać.

W ogóle się nie odzywał

Po trzech dniach bez wiadomości od taty zaczęłam się niepokoić. Zadzwoniłam do niego, a on nie odebrał. Próbowałam jeszcze kilka razy, ale ponownie bez skutku.

– Izka, tak nie może być – rzucił mój mąż, widząc, jak krążę po pokoju i się denerwuję. – Trzeba sprawdzić, co z nim.

– Chciał być sam… – zaoponowałam słabo.

– Wiesz, że jest teraz w bardzo trudnej sytuacji – przekonywał dalej. – A co, jeśli zrobi coś głupiego?

– Głupiego? – Spojrzałam na niego z jeszcze większym niepokojem. – Co masz na myśli? Wydaje ci się, że on mógłby… mógłby coś sobie zrobić?

– Nie wiem, Izka – mruknął. – Ale wiem, że bardzo to wszystko przeżył.

Nakręcona przez męża, wsiadłam w samochód i pojechałam prosto do rodzinnego domu. Długo dobijałam się do drzwi, zanim ojciec mi otworzył.

– Co tak walisz? – rzucił z lekkim oburzeniem. – Stało się coś?

– Czy się stało? – Nie wierzyłam, że naprawdę o to pyta. – Nie odbierasz telefonów, sam nie dzwonisz…

– Mówiłem, że chcę zostać sam – przerwał mi stanowczo. – Mogłabyś chociaż raz uszanować moją prośbę.

Mimo wszystko udało mi się wprosić do środka. Zmusiłam tatę do jakiejkolwiek interakcji, ale widziałam, że wciąż nie jest z nim za dobrze. Przekonywałam go, że musi sobie znaleźć jakieś zajęcie. Zaproponowałam nawet, żeby do nas częściej wpadał. On obiecał, że pomyśli.

Zobaczyłam go z inną

Czas płynął bardzo powoli. Bez mamy nic już nie było takie samo. Wciąż łapałam się na tym, że chcę do niej zadzwonić, zapytać o coś, poprosić o radę i nie mogę. To doprowadzało mnie do szału i wpędzało w rozpacz. Gdyby nie mąż, chyba bym zwariowała. Zwłaszcza że bez pytania wziął teraz na siebie ciężar opieki nad Martynką. Ja byłam zbyt nieobecna duchem, by poświęcać jej należytą uwagę. Bardzo cieszyłam się, że on to rozumie.

Tata powoli dochodził do siebie. Wpadł do nas dwa, może trzy razy, zainteresował się nawet tym, co robi Martynka, zabrał ją na spacer. Cieszyłam się, że powoli wraca do normalności. Co prawda nadal rzadko odbierał telefony, ale uznałam, że po prostu rzeczywiście potrzebuje czasu.

W końcu mąż wyciągnął mnie do kina. Namawiał mnie na nie już od dłuższego czasu, mówił, że powinnam się trochę odprężyć i przestać myśleć, no i w końcu się zgodziłam. Martynkę zostawiliśmy u jego rodziców i pojechaliśmy. Seans był przyjemny, a ja rzeczywiście na chwilę się wyciszyłam, zrelaksowałam i… chyba zapomniałam o tym, co tak bolało.

Po filmie czekałam na męża przed kinem, a wtedy przed oczami stanęła mi druzgocąca scena. Zobaczyłam mojego ojca z kobietą. Kobietą, której nigdy wcześniej nie widziałam!

Myślałam, że wzrok mnie zawodzi, że coś sobie uroiłam. Nie, on naprawdę to robił! Całował się z jakąś obcą babą! Mama nic dla niego nie znaczyła! Czy on… naprawdę kiedykolwiek ją kochał, skoro nie minął nawet miesiąc, a już wskoczył w objęcia innej? A ja, głupia, myślałam, że nie odbiera, bo nie radzi sobie ze stratą! Kiedy mnie zauważył, był głęboko zaskoczony.

– Iza? – zawołał.

Nie słuchałam tłumaczeń

Niestety, ojciec podążył za mną. Zupełnie niepotrzebnie, bo wcale nie chciałam z nim rozmawiać. Ani tutaj, ani nigdzie indziej. Nie miałam o czym rozmawiać z tym bydlakiem.

– Iza, posłuchaj… – zaczął zupełnie bez sensu.

– Nie, nie będę niczego słuchać – wycedziłam. – Nie chcę w ogóle wiedzieć, co tam się zadziało. Nie chcę się niczego nawet domyślać, wiesz?

– Alicja jest wspaniałą…

– Jak możesz, co? – warknęłam. – Mama dopiero co umarła, a ty już sobie znalazłeś jakąś krowę?

– Polubiłabyś ją, gdybyś tylko…

– Kiedy ją poznałeś, co? – spytałam ostro. – Jeszcze jak mama żyła, prawda?
Odchrząknął.

– Alicja była moją przyjaciółką – przyznał. – Bardzo mi pomogła…

– No biedactwo – prychnęłam. – Przyznaj się! Mama umierała, a ty grzałeś łóżko jakiejś obcej baby?!

– Izabela, zmień ton – nakazał, siląc się na stanowczość. – Jestem twoim ojcem i wymagam odrobiny szacunku!

Roześmiałam się histerycznie

– O nie! – zapewniłam. – Ty już nie jesteś moim ojcem! Nie istniejesz dla mnie, rozumiesz? Nie istniejesz!

Myślałam, że ojciec pójdzie po rozum do głowy, że coś do niego dotrze po tym, co mu powiedziałam, ale moje nadzieje były płonne. Ten dureń nadal prowadza się z tym babsztylem, jakby w ogóle skreślił mamę. Nawet nie szanuje pamięci o niej!

W ogóle nie kryje się z tym, że są teraz razem! Prowadza się z nią po osiedlu, na pewno gorsząc sąsiadów i znajomych. Podobno niektórzy z nimi rozmawiają, ale pewnie bardziej z grzeczności. Ja natomiast obiecałam sobie, że nie odezwę się do tego człowieka, dopóki nie przestanie bawić się w ten cyrk.

Nie sądzę, żeby coś miało się zmienić. On jest zatwardziały w swoim uporze i nie próbuje niczego zmieniać. Kiedy powiedziałam mu, że nie ma wstępu do nas do domu, a już na pewno nie z tą babą, nawet nie protestował. Nie wiem, kiedy on tak zgłupiał, ale raczej nie dozna nagłego olśnienia.

Ja jednak będę czekać. Jeśli zerwie z tą kobietą, przyjdzie do nas i przeprosi, wyrażając skruchę w związku z tym, jak potraktował mamę, myślę, że będę w stanie mu wybaczyć.

Czytaj także:
„Jakiś obcy facet odwiedzał grób mamy, zapalał znicz i znikał. Te wizyty na cmentarzu znaczyły więcej, niż myślałem”
„Własnymi rękoma dorobiłem się fortuny. Na starość chciałem żyć jak pączek w maśle, a gotuję się we własnym sosie”
„Narzeczony chciał położyć łapę na majątku moich rodziców. Niby mnie kochał, ale wściekł się, gdy zażądałam intercyzy”

 

Redakcja poleca

REKLAMA