„Własnymi rękoma dorobiłem się fortuny. Na starość chciałem żyć jak pączek w maśle, a gotuję się we własnym sosie”

samotny mężczyzna fot. Getty Images, Antonio Marquez lanza
„Dziś mam jedną z najprężniej rozwijających się firm z branży IT na rynku, wypasiony samochód, masę pieniędzy na koncie i mieszkam w ogromnej, piętrowej willi. Sam. Kalina wyprowadziła się pół roku temu. Dzieci też wyjechały”.
/ 17.10.2023 07:15
samotny mężczyzna fot. Getty Images, Antonio Marquez lanza

Pracowałem, pracowałem i pracowałem. Chciałem, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nie bywałem w domu, bo nie miałem kiedy. Rodzina nie powinna narzekać – przecież mieli wszystko, czego dusza zabraknie. Pieniędzy im przecież nie żałowałem.

W życiu trzeba się ustawić

Uczono mnie, że najważniejsze w życiu, to znaleźć sobie dobre zajęcie. Właściwie nie zwątpiłem w to ani przez chwilę. Uczyłem się pilnie przez całą szkołę, kiedy koledzy ganiali za piłką i dziewczynami, przyklejono mi nawet łatkę kujona. Inni pewnie by się tym przejęli, ale nie ja, bo chciałem po prostu zostać kimś. Mieć pieniądze, a nie się o nie prosić czy być zależnym od banków i ich kredytów.

Lubiłem nauki ścisłe, interesowały mnie też różne sprzęty elektroniczne i z tym chciałem związać swoją przyszłość. Już pod koniec liceum byłem miejscowym specem od psujących się telewizorów czy odbiorników radiowych. Potem zająłem się naprawą wszystkiego, co wpadło mi w ręce i szło mi to całkiem nieźle. Wielu znajomych dziwiło się, że mam do tego taki dryg. Ja tymczasem robiłem to, co lubiłem, mając nadzieję, że z czasem, kiedy zajmę się tym na poważnie, będą z tego jakieś zyski.

Kalina była siostrą chłopaka ze studiów, któremu naprawiałem starszy model telewizora, bo tego nikt nie chciał ruszyć, żeby przypadkiem bardziej nie popsuć. Kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem, dosłownie zapomniałem języka w gębie. Musiała trzy razy powtórzyć pytanie, żebym w końcu odpowiedział, czym wywołałem konsternację u niej i głośny śmiech u jej brata. Mimo wszystko odważyłem się potem zaprosić ją na kawę, a ona się zgodziła.

Wydawało mi się wtedy, że jesteśmy sobie pisani. To dlatego tak nalegałem na kolejne spotkania, a przez nie czasem zawalałem zlecenia, których się podejmowałem. Dla jej towarzystwa mogłem to przełknąć. Gorzej było z rodzicami, którzy gniewali się, że nie podchodzę do swojej pierwszej pracy na poważnie. Kiedy jednak oboje poznali Kalinę, szybko zmiękli. Mama nawet zaczęła na mnie naciskać, żebym jak najszybciej jej się oświadczył, zanim ktoś inny sprzątnie mi ją sprzed nosa.

Ona chyba też była mną zauroczona, bo nie zastanawiała się długo nad odpowiedzią. Wzięliśmy ślub, a ona nie posiadała się z radości. Zresztą, już wtedy była ze mną w ciąży, do czego oczywiście nie przyznaliśmy się rodzicom. Wkrótce na świat przyszedł Pawełek, a dwa lata później Anielka.

Praca była najważniejsza

Niedługo po narodzinach drugiego dziecka wpadłem na pomysł własnej firmy. Z początku zajmowaliśmy się naprawą sprzętu biurowego, telewizorów i odbiorników radiowych. Z czasem staliśmy się też wsparciem technicznym dla innych firm. Zacząłem też interesować się programowaniem. Przewidywałem, że na tym gruncie można będzie sporo osiągnąć, a tym samym znacznie rozszerzyć naszą działalność.

Robiłem liczne kursy, dużo czytałem, także w zagranicznej prasie, współpracowałem z każdym, kto mógł pomóc w rozwoju mojej firmy. A ta rzeczywiście parła naprzód, zyskując coraz więcej zadowolonych klientów. Nie pozwalałem sobie jednak popadać w euforię, bo wiedziałem, jak wielka jest konkurencja na rynku. Liczyły się osiągnięcia, a ja nie mogłem sobie pozwolić, by nasze obroty zaczęły spadać. Starałem się też, by mówiono o nas jak najlepiej i kojarzono z samymi dobrymi rzeczami.

Pracowałem, pracowałem i pracowałem. Chciałem, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Nie bywałem w domu, bo nie miałem kiedy. Rodzina nie powinna narzekać – przecież mieli wszystko, czego dusza zabraknie. Pieniędzy im przecież nie żałowałem.

Kiedyś, po wyjątkowo męczącym tygodniu, w niedzielne popołudnie udało mi się oderwać od ekranu komputera i położyć na kanapie w salonie. Nie dane mi było jednak odpocząć.

– Tato, musisz mi pomóc – odezwała się Aniela, wówczas czternasto- albo piętnastoletnia, sam nie byłem pewien. – Zepsuł mi się laptop, a muszę koniecznie coś skończyć do szkoły. Mógłbyś zerknąć, dlaczego się nie odpala?

– Później, córcia – mruknąłem. – Nie teraz.

Kiedy się jej pozbyłem, jak na zawołanie pojawił się Paweł.

– Tato, mam teraz taką świetną grę na konsoli – rzucił z entuzjazmem. – Mama mi kupiła, wiesz?

– Super – rzuciłem, nawet nie starając się wykrzesać entuzjazmu.

– No, mieli koledzy wpaść, ale nie dadzą dziś rady, a ja chciałem sobie wszystko obczaić – ciągnął niestrudzenie. – Może chcesz zagrać? Bo mama to wiesz, nie ogarnia w takie rzeczy, a Aniela nie lubi.

– Paweł, ile ty masz lat? – rzuciłem karcąco. Nie rozumiałem, czemu dzieciaki były teraz takie beztroskie. – Wziąłbyś się za coś poważnego, a nie gierki ci w głowie. Poza tym zmęczony jestem. Daj odpocząć.

On na szczęście też sobie poszedł, marudząc coś pod nosem.
Nie no, dobrze, że pan domu się objawił – usłyszałem jeszcze sarkastyczny komentarz od żony.

– O co ci chodzi? – burknąłem, unosząc się na łokciach. – Czy ja nie mogę mieć nawet chwili dla siebie?

Prychnęła.

– Nie no, pewnie – rzuciła ostro. – Ciekawe tylko, kiedy będziesz miał chwilę dla nas. Dla dzieci przynajmniej, bo o sobie to już nie wspomnę.

– Już nie przesadzaj – mruknąłem. – Pracuję, zarabiam na te wasze wszystkie zachcianki… to nie wystarczy?

– No wyobraź sobie, że nie wystarczy! – krzyknęła. – Traktujesz dom jak hotel, Dorian! Niedługo zapomnę, jak wyglądasz! Nie przeszkadza ci to?

Nie pojmowałem, jak może być taka krótkowzroczna. Przecież to wszystko robiłem dla nich! Żeby mieli dobre warunki do życia, żeby niczego im nie brakowało. Czy to naprawdę czyniło mnie jakimś potworem?

– Mam dość twojej histerii – stwierdziłem, zbierając się z miejsca. – Jestem zmęczony. Idę spać.

Nic już nie powiedziała, ale nie podejrzewałem, by cokolwiek zrozumiała.

Teraz jest już za późno

Lata mijały, a ja wciąż całą energię poświęcałem firmie. Teraz stała się ważnym graczem na rynku i każdy, dosłownie każdy z branży musiał się z nami liczyć. Rodzina wreszcie trochę odpuściła – Kalina zajęła się sobą i koleżankami, do których często teraz chodziła, a dzieci studiowały, więc skupiały się głównie na nauce albo znajomych z uczelni.

Myślałem, że wreszcie zrozumieli, jak ważną pracę wykonuję. Pasowało mi to, dlatego podwajałem swoje wysiłki, by notować coraz lepsze wyniki. Chciałem im udowodnić, że mogę jeszcze więcej, a zarobione pieniądze odkładałem. Zależało mi na naszym zapleczu finansowym i uważałem, że już wkrótce zrealizuję wszystkie swoje życiowe cele. Nawet przez moment nie podejrzewałem, że to cisza przed burzą, a ja właśnie ignoruję ostatni dzwonek.

Dziś mam jedną z najprężniej rozwijających się firm z branży IT na rynku, wypasiony samochód, masę pieniędzy na koncie i mieszkam w ogromnej, piętrowej willi. Sam.
Kalina wyprowadziła się pół roku temu. Przyznała się, że od pięciu lat mnie zdradza, a jej kochanek w końcu przekonał ją, że poradzą sobie bez mojej fortuny, we dwoje. Podobno ją kochał, okazywał szacunek i poświęcał dużo uwagi. Nie był szczególnie zamożny, ale Kalina twierdziła, że z głodu nie umrą. Moich tłumaczeń nie chciała słuchać, tylko zażądała rozwodu. Jakbym co najmniej zrobił jej coś złego. Jakbym ja jej nie kochał.

Dzieci też nie mieszkają już w domu. Paweł znalazł sobie dziewczynę, teraz w zasadzie narzeczoną i przeprowadził się do mieszkania, które sam mu kupiłem. Aniela z kolei przeniosła się do innego miasta na studia i tam została. Chociaż u Kaliny i tego jej amanta była już trzy razy od wyjazdu, do mnie nawet nie zajrzała.
Mam wrażenie, że coś mi umknęło. Że z jakiegoś powodu przegrałem swoje życie. A tak się starałem. Tyle zainwestowałem w firmę. Obawiam się, że rodziny już raczej nie odzyskam, nawet gdybym się bardzo starał. Oni mają teraz własne życie, w którym mnie ewidentnie nie potrzebują.

A ja? Co ja mógłbym jeszcze zrobić? Nie zacznę przecież zupełnie nowego rozdziału, bo kto by tam chciał takiego podstarzałego nudziarza jak ja? Poza tym pewnie te, które by się znalazły, pokochałyby moje pieniądze, a nie mnie samego. Mimo wszystko nie będę tracił nadziei. Może znów znajdę miłość i tym razem nie pozwolę jej zniszczyć?

Czytaj także:
„Rodzice zabronili mi związku z dzieciatym rozwodnikiem. Zrobiłam to, bo nie chciałam w domu awantur”
„Nie podołałem samotnemu ojcostwu. Syna zostawiłem na wychowanie siostrze i zniknąłem bez słowa, uciekłem za granicę”
„Koleżanka wskoczyła do łóżka mojemu ojcu i umilała mu czas swoim ciałem. Zgred miał rozrywkę, a mnie to obrzydzało”

Redakcja poleca

REKLAMA