Moje życie toczyło się całkiem spokojnym rytmem. Mąż codziennie o poranku parzył dla nas kawę, a ja, przysiadałam się do niego przy kuchennym stole. Czułam, że mogę mu ufać. Zawsze myślałam, że mamy szczęśliwe małżeństwo. Ale ostatnio Marek zaczął zachowywać się dziwnie.
Nie poznawałam go
Często wychodził wieczorami pod pretekstem spotkań służbowych, a telefon miał zawsze przy sobie. Próbowałam zignorować te zmiany, wmawiając sobie, że to pewnie tylko stres w pracy.
Któregoś dnia, siedząc wygodnie na kanapie, przeglądałam media społecznościowe. To była moja codzienna rutyna, sposób na relaks po długim dniu w pracy. W pewnym momencie zatrzymałam się na zdjęciu, które ktoś opublikował na profilu lokalnej restauracji. Zamarłam. Na zdjęciu, przy jednym ze stolików, siedział Marek. Uśmiechał się, trzymając kieliszek wina. Towarzyszyła mu jakaś kobieta, której twarzy nie rozpoznałam.
Serce zaczęło bić mi szybciej. „Może to jakaś koleżanka z pracy?” – próbowałam się uspokoić, ale coś w moim wnętrzu krzyczało, że to nie jest niewinne spotkanie. Zdecydowałam się zapytać Marka o to zdjęcie jeszcze tego samego wieczoru.
– Możesz mi to wyjaśnić? – spytałam, pokazując mu zdjęcie.
Marek spojrzał na nie z wyraźnym zaskoczeniem, po czym na jego twarzy pojawił się wyraz zadowolenia, niemal niewinności.
– To nie ja. Ktoś musi mnie pomylić z kimś innym – jego odpowiedź była szybka.
– Jesteś pewien? Przecież to jest nasza ulubiona restauracja – dopytywałam.
– Naprawdę, kochanie, to nie ja – upierał się Marek, odwracając wzrok.
Nabrałam podejrzeń
Przypomniały mi się sytuacje, które wcześniej wydawały się bez znaczenia – telefon, który szybko chował, gdy tylko się zbliżałam, jego roztargnienie. Nie dawało mi to spokoju.
W końcu postanowiłam porozmawiać z moją przyjaciółką Anką. Zawsze mogłam na nią liczyć. Umówiłyśmy się na kawę. Kiedy dotarłam na miejsce, Anka już na mnie czekała. Usiadłam naprzeciwko niej i po chwili rozmowy o błahostkach postanowiłam przejść do sedna.
– Wiesz, ostatnio natknęłam się na dziwne zdjęcie Marka z jakąś kobietą. – starałam się mówić jak najspokojniej.
Zauważyłam, jak Ania na moment zamarła. Potem szybko sięgnęła po filiżankę i upiła łyk, unikając mojego wzroku.
– Może po prostu jakaś znajoma? – Powiedziała. – A jak tam twoja praca?
Jej reakcja mnie zaniepokoiła. Zawsze była bardziej otwarta i rozmowna, ale teraz wyraźnie unikała mojego spojrzenia.
– Coś w tym wszystkim mi nie pasuje. Wiesz coś więcej o tym, co Marek robi ostatnio? – zapytałam bezpośrednio.
– Nie wiem – odpowiedziała.
Podsłuchałam go
Wtedy zaczęłam mieć pierwsze podejrzenia, że coś przede mną ukrywa. Postanowiłam działać na własną rękę i odkryć prawdę. Zaczęłam zwracać większą uwagę na Marka i jego zachowanie. Byłam coraz bardziej czujna, a każda jego nieobecność stawała się powodem do zmartwień.
Pewnego wieczoru Marek wyszedł na balkon, mówiąc, że musi zadzwonić do kolegi z pracy. Postanowiłam podsłuchać tę rozmowę. Stanęłam przy lekko uchylonym oknie, starając się nie oddychać zbyt głośno.
– …zrozum, to dla niej byłby szok.
Marek o czymś rozmawiał, co musiało być utrzymywane w tajemnicy przede mną. Serce biło mi tak szybko, że czułam, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Kiedy wrócił do pokoju, nie wytrzymałam.
– Co to za tajemnice? – Zapytałam.
Jego twarz pobladła. Widziałam, jak próbuje znaleźć odpowiednie słowa, ale nie mógł już uciec od prawdy.
– Chcę znać całą prawdę – wykrztusiłam przez łzy.
Myślałam, że żartuje
W końcu spuścił głowę, jakby zrozumiał, że nie ma już odwrotu.
– Spotykam się z Anią od dłuższego czasu – przyznał w końcu.
Po tym wyznaniu wszystko wydawało się nierzeczywiste, jakbyśmy nagle znaleźli się w środku koszmaru, z którego nie można się obudzić. Próbował jeszcze coś mówić, ale ja nie chciałam tego słuchać. Zabrakło mi słów, tylko łzy spływały mi po twarzy, a w sercu poczułam pustkę, jakiej nigdy wcześniej nie znałam.
Wzięłam głęboki oddech i postanowiłam udać się do parku, aby zebrać myśli. Zastanawiałam się, jak mogłam tego nie zauważyć. Przypomniałam sobie różne sytuacje – te drobne momenty, kiedy Anka mówiła coś o Marku. „On jest taki czarujący” – mówiła, a ja traktowałam to jak żart.
Wtedy niespodziewanie spotkałam Olgę, koleżankę z dzieciństwa, która mieszkała nieopodal. Zauważyła, że coś jest nie tak, i zaprosiła mnie na kawę do siebie. Nie musiałam wiele mówić, by zrozumiała, co się stało.
– Nie pozwól, żeby to cię złamało – powiedziała. – Masz prawo do złości, smutku, ale musisz myśleć o sobie i o tym, co naprawdę jest dla ciebie ważne.
Byłam załamana
Po rozmowie z Olgą poczułam się nieco silniejsza, chociaż ból nie zniknął. Wiedziałam, że muszę skonfrontować się z Anką, usłyszeć to od niej i zamknąć ten rozdział w moim życiu. Zadzwoniłam do niej i poprosiłam o spotkanie. Zgodziła się bez wahania, co wydało mi się dziwne.
– Jak mogłaś mi to zrobić? – zapytałam, gdy siedziałyśmy naprzeciwko siebie.
Milczała przez chwilę, patrząc gdzieś w bok. W końcu westchnęła.
– Nie wiem, jak to się stało – zaczęła.
– Wiedziałaś, że to mnie zrani.
– Tak, wiedziałam – przyznała. – Przepraszam, ale to było silniejsze ode mnie. Marek…
– Był dla ciebie ważniejszy niż nasza przyjaźń? – Wtrąciłam ostro.
Nie chciałam już słuchać dalszych wyjaśnień. Nie obchodziły mnie jej motywacje. Dla mnie ważne było to, że straciłam nie tylko męża, ale i przyjaciółkę.
Próbowała jeszcze coś mówić, ale ja wstałam, czując, że nie mogę dłużej wytrzymać tej rozmowy.
– To koniec. Muszę pomyśleć o sobie – powiedziałam, odchodząc.
Wtedy poczułam się dziwnie lekka. Nie było to uczucie radości, raczej spokoju, który zaczynał powoli we mnie gościć.
Stanęłam na nogi
Wieczorem usiadłam na kanapie z filiżanką herbaty. Cisza w domu była niemal namacalna. W mojej głowie przewijały się obrazy z przeszłości – chwile, które dzieliliśmy z Markiem, śmiech, plany na przyszłość. Teraz musiałam zdecydować, co dalej.
Zaczęłam myśleć o tym, czego naprawdę chcę i potrzebuję. Wiedziałam, że muszę postawić na siebie, niezależnie od tego, jaką decyzję podejmę odnośnie do mojego małżeństwa. Czułam, że życie, które do tej pory znałam, dobiegło końca, ale jednocześnie dostrzegałam nowe możliwości.
Wieczorne rozmowy z samą sobą stawały się codzienną rutyną. Próbowałam zrozumieć, co jest dla mnie najważniejsze. Zaczęłam zapisywać swoje przemyślenia w dzienniku, co pozwalało mi uporządkować chaos w głowie. Z czasem poczułam, że powoli odnajduję swoją drogę.
Dominika, 31 lat
Czytaj także:
„Z córką zawsze miałam na pieńku, a syna rozpieszczałam bez opamiętania. Życie mnie za to pokarało”
„Niewierność to dla mnie bułka z masłem. Mąż myśli, że chodzę na fitness, a ja spalam kalorie inaczej”
„Mąż próbował mnie ustawiać do pionu, ale mu nie wyszło. Teraz jest na każde moje zawołanie, bo to ja rządzę w domu”