„Zmarnowałam lata na toksyczne związki z maminsynkami. Bałam się, że przegapiłam swoją szansę. Wtedy spotkałam jego”

szczęśliwa para fot. Adobe Stock, Krakenimages.com
„Każde z nas czuło, że jest we właściwym miejscu. Całowaliśmy się namiętnie przed hotelem jak dzieciaki. W końcu zaproponowałam, żebyśmy przenieśli imprezę do mojego pokoju. Ta noc była po prostu cudowna i nie chciałam, żeby kiedykolwiek się skończyła”.
/ 08.08.2023 13:15
szczęśliwa para fot. Adobe Stock, Krakenimages.com

Tomek bardzo podobał mi się na studiach, ale nigdy nie miałam odwagi, żeby zrobić pierwszy krok. Gdy nasze drogi się rozeszły, rzadko wracałam myślami do tamtych czasów.

Los był jednak dla mnie łaskawy. Po ponad 15 latach znów udało się nam spotkać. Tym razem obydwoje byliśmy jednak zdecydowani, aby nie przegapić danej nam szansy.

Zrezygnowałam z facetów

Kolejne 15 lat mojego życia po studiach to mnóstwo sukcesów zawodowych i jeszcze więcej porażek w życiu prywatnym. Nie zliczę, na ilu nieudanych randkach byłam w tym czasie. Przetrwałam też 3 poważne związki, które nie służyły mojemu zdrowiu psychicznemu.

Na szczęście w którymś momencie stwierdziłam, że czas przestać szukać na siłę partnera. W końcu zorientowałam się, że lepiej żyć spokojnie samej, niż tkwić w byle jakim związku. Skończyłam więc pogoń za facetami i skoncentrowałam się głównie na swojej pracy oraz podróżach.

Na początku nie sądziłam, że wytrwam w tym postanowieniu długo. Szybko okazało się jednak, że do szczęścia wcale nie jest mi potrzebny mężczyzna. Codziennie robiłam dokładnie to, co chciałam. Nie musiałam już tłumaczyć się z późniejszych powrotów do domu albo dostosowywać się do planów partnera.

Poczułam prawdziwą ulgę, bo z natury byłam dość uległa i wolałam spełniać zachcianki innych, niż walczyć o to, czego ja sama akurat chcę. Stałam się wolna oraz pewna siebie i nie miałam zamiaru rezygnować z tego dla byle jakiego faceta.

Oczywiście nigdy nie przekreśliłam możliwości, że kiedyś znów się zakocham. Nie stałam się zgorzkniałą singielką, która odpycha każdego adoratora. Zaczęłam tylko szanować siebie i swój czas, nie marnując go już na relacje, które nic nie wnoszą do mojego życia. I czułam się z tym doskonale!

Ciągle rozwijałam się w pracy, realizując odważne projekty, a w czasie wolnym odkrywałam najpiękniejsze miejsca w Europie i na świecie. Czasem zupełnie sama, a czasem w gronie najbliższych przyjaciół.  Nauczyłam się cieszyć tym, co mam tu i teraz, zamiast skupiać się na szukaniu szczęścia w ramionach pierwszego lepszego faceta. Nie sądziłam jednak, że jeden z mężczyzn z mojej przeszłości, ponownie pojawi się w moim życiu i tak bardzo w nim namiesza.

To była udana konferencja

Uwielbiałam jeździć na konferencje i spotykać ludzi, którzy mają podobne zainteresowania do moich. Zwykle przyjeżdżam na takie imprezy wcześniej, żeby jeszcze lepiej wczuć się w klimat i wziąć udział w jak największej liczbie eventów.

Tak też zrobiła tym razem i pojawiłam się w Poznaniu dzień przed oficjalnym otwarciem konferencji. Kiedy meldowałam się w hotelu, zauważyłam, że przygląda mi się jakiś mężczyzna siedzący w lobby. Kiedy wstał i zaczął się do mnie zbliżać, na chwilę zamarłam, ale po chwili jego twarz wydała mi się znajoma.

— Aga, to ty? — zapytał nieznajomy.

— Tak, a kto pyta? — byłam bardzo zakłopotana.

— Tomek, studiowaliśmy razem, ale możesz mnie nie pamiętać, bo wolałaś imprezować z tą fajniejszą grupą — uśmiechnął się szeroko i w tym momencie wróciły do mnie wszystkie wspomnienia.

Tomek przytulił mnie mocno, a ja nie mogłam uwierzyć, że zapomniałam o facecie, w którym podkochiwałam się przez niemal całe studia. Okazało się, że przyjechał na tę samą konferencję i zatrzymał się w tym samym hotelu, co ja. Przez niemal godzinę gadaliśmy w lobby i zupełnie straciliśmy poczucie czasu.

— Przepraszam, że tak cię zatrzymałem, a ty się nawet jeszcze nie rozpakowałaś — ocknął się nagle Tomek.

— Jakoś wcale mi to nie przeszkadza — uspokoiłam go.

— To może umówimy się dzisiaj na kolację? — zaproponował.

— Pod warunkiem, że potem dasz się wyciągnąć na drinka. Umówiłam się ze znajomymi w podobno najlepszym klubie w mieście, więc będzie okazja, żeby poszaleć jak za dawnych lat — odparłam.

— Przekonałaś mnie!

Podczas kolacji nie mogliśmy przestać gadać. Oczywiście wspominaliśmy czasy studiów, ale też opowiadaliśmy sobie o tym, jak potoczyło się nasze dalsze życie. Okazało się, że Tomek ożenił się tuż przed 30. z koleżanką z pracy. Dosłownie kilka miesięcy po ślubie jego wybranka stwierdziła jednak, że jego przełożony jest znacznie lepszym kąskiem i wyjechała z nim za granicę.

Podobnie jak ja Tomek oddał się swojej pracy, odstawiając życie miłosne na dalsze tory. Tak dobrze nam się rozmawiało, że trochę żałowałam tego wyjścia do klubu. Szybko przekonałam się jednak, że to był wspaniały pomysł.

Moi znajomi przyjęli Tomka z otwartymi ramionami, a z każdym kolejnym drinkiem atmosfera robiła się coraz luźniejsza. W klubie trwała właśnie impreza ze starymi przebojami, które przeniosły nas ponownie do czasów młodości. Trudno było nam zejść z parkietu, choć każdy twierdził, że chce wstać jutro rano na rozpoczęcie konferencji.

On też się we mnie podkochiwał

Nasza ekipa zaczęła się wykruszać dopiero około 2 w nocy. My zamknęliśmy natomiast imprezę grubo po trzeciej. Wracając do hotelu, ciągle się śmialiśmy, ale kiedy znaleźliśmy się przed hotelem, Tomek nagle się zatrzymał i spojrzał na mnie z poważną miną.

— Aga, ale ty wiesz, że się w tobie podkochiwałem na studiach? — zapytał.

— Co? Chyba sobie żartujesz? — odpowiedziałam zszokowana.

— Nie udawaj! Musiałaś zauważyć, jak się ciągle koło ciebie kręcę — nie dowierzał Tomek.

— Nie miałam pojęcie Tomek... Tym bardziej że ja też się w tobie podkochiwałam...

— Co?! Chcesz mi powiedzieć, że obydwoje czuliśmy do siebie miętę i żadne z nas nic z tym nie zrobiło? — Tomek patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami.

— Wygląda na to, że przegapiliśmy swoją szansę — powiedziałam smutno.

— To może chociaż wykorzystamy kolejną — Tomek przywarł do mnie i delikatnie mnie pocałował, upewniając się, że odwzajemnię pocałunek.

Każde z nas czuło, że jest we właściwym miejscu. Całowaliśmy się namiętnie przed hotelem jak dzieciaki. W końcu zaproponowałam, żebyśmy przenieśli imprezę do mojego pokoju. Ta noc była po prostu cudowna i nie chciałam, żeby kiedykolwiek się skończyła.

Kiedy się obudziłam, poczułam jak oplata mnie silne ramię Tomka i byłam przeszczęśliwa. Choć nie do końca wierzyłam w to, co się właśnie stało, postanowiłam w pełni czerpać z tego doświadczenia. Zjedliśmy więc śniadanie w łóżku i oczywiście spóźniliśmy się na konferencję, ale to nas w ogóle nie obchodziło. Zachowywaliśmy się jak zakochane nastolatki, które nie mogą oderwać od siebie rąk.

Stwierdził, że u mnie zostanie

Jak można się domyślić, konferencja zeszła na drugi plan. Zamiast gonić z jednej prelekcji na drugą, koncentrowaliśmy się na tym, jak miło spędzić te trzy dni razem. I bawiliśmy się naprawdę doskonale. Ciężko było się więc rozstać w niedzielny wieczór, gdy każdy musiał odjechać w swoją stronę.

Obiecaliśmy sobie oczywiście, że będziemy w kontakcie i zaplanujemy jakieś spotkanie najszybciej, jak to możliwe. Nie byłam już jednak naiwną małolatą, więc nie do końca wierzyłam, że tak rzeczywiście będzie. Na szczęście bardzo się pomyliłam.

Ledwo weszłam do mieszkania, a mój telefon już dzwonił. I nie przestawał dzwonić regularnie przez kolejne dni i tygodnie. Udało nam się też spotkać kilka razy u mnie, u Tomka i na romantycznych wyjazdach. Byłam mile zaskoczona, że tak świetnie się dogadujemy i jest nam ze sobą po prostu dobrze.

Żadne z nas nie musiało niczego udawać ani się spinać, żeby przypodobać się drugiej stronie. Mieliśmy już za sobą sporo różnych doświadczeń, dlatego do tej relacji podeszliśmy na wielkim luzie. Zresztą trochę się już znaliśmy, więc było nam o wiele łatwiej.

W któryś weekend Tomek przyjechał do mnie i po prostu zakomunikował, że chyba już tu zostanie. Stwierdził, że mnie kocha i chce ze mną być na co dzień, a nie tylko od święta. Popłakałam się ze szczęścia i wprost nie mogłam się doczekać jego przeprowadzki.

Oczywiście pozałatwianie wszystkich spraw trochę nam zajęło, ale w końcu się udało. Mieszkamy razem już prawie rok i zaczynamy planować nasz wymarzony ślub. Kto by pomyślał, że wyjdę za mąż za kolegę ze studiów, do którego wstydziłam się odezwać.

Czytaj także:
„W sanatorium spotkałam Artura, który wiele lat temu złamał mi serce. Byłam jedną z wielu i teraz znów dałam się nabrać...”
„Wyjechałam do uzdrowiska, by wyrwać jakieś ciasteczko. Już pierwszego dnia miałam kilku chętnych. Później odkryłam, dlaczego”
„Babcia na stare lata straciła głowę dla faceta z sanatorium. Cwaniak bezlitośnie ją omamił i wydoił z oszczędności życia”

Redakcja poleca

REKLAMA