Babcia Grażynka, mama mojej mamy, zawsze była mi bardzo bliska. Od najmłodszych lat spędzała ze mną bardzo dużo czasu. Pamiętam, jak zalewałam się łzami, kiedy rodzice wysłali mnie do przedszkola. Nie chciałam tam być i codziennie rano urządzałam histerie. Mama załamywała ręce i chcąc nie chcąc siłą prowadziła mnie do znienawidzonej placówki.
– Nie ma co męczyć dziecka, możecie przyprowadzać ją do mnie – powiedziała wtedy babcia.
Zawdzięczam babci najpiękniejsze chwile w życiu
I tak zakończyłam swoją krótką karierę przedszkolaka. Codziennie chodziłyśmy na plac zabaw, szyłyśmy razem ubranka dla lalek i lepiłyśmy pierogi. Uwielbiałam spędzać czas w przytulnym mieszkanku babci pełnym bibelotów, kwiatów i szydełkowych serwetek. Mieszkaliśmy na tym samym osiedlu, więc kiedy byłam już starsza, często wpadałam do babci po lekcjach. Zawsze czekała na mnie z ciepłym obiadem i dobrym słowem. I tak zostało do dziś. Kiedy więc dostałam moją wymarzoną pracę, od razu pobiegłam pochwalić się babci.
Babcia właśnie wróciła z sanatorium. Wyglądała na wypoczętą i zadowoloną, nawet podśpiewywała, wstawiając wodę na herbatę.
– Widzę, że wyjazd się udał? – zapytałam.
– Oj tak! Bardzo… – odpowiedziała babcia z entuzjazmem. Chyba jeszcze chciała coś dodać, ale jej przerwałam, bo aż mnie skręcało, żeby podzielić się dobrą nowiną.
– Nie uwierzysz, przyjęli mnie! Udało się, zaczynam od następnego tygodnia. Na razie mam umowę na 3 miesiące, ale myślę, że nie powinno być problemu z przedłużeniem.
– Oczywiście, że nie, wiedziałam, że cię wezmą. W końcu byłaś najlepszą kandydatką. Opowiadaj, jak przebiegała rozmowa.
Kiedy skończyłam swoją opowieść, robiło się już ciemno.
– Ojej, muszę już iść, późno się zrobiło – zreflektowałam się. – Nawet nie zdążyłaś mi opowiedzieć, jak było w sanatorium.
– Następnym razem kochanie. Nie wyganiam cię, ale nie chcę, żebyś chodziła po zmroku.
Mama miała rację. Babcia kogoś ma...
Następnego dnia spotkałam babcię, która … wybierała się do kosmetyczki.
– Do kosmetyczki? Ty? Przecież zawsze mówiłaś, że szkoda zachodu na takie rzeczy – byłam zaskoczona.
– Chyba czas najwyższy wziąć się za siebie – powiedziała babcia z tajemniczym uśmiechem.
Kilka dni później zmieniła też fryzurę, a zamiast kwiecistych sukienek, które nosiła od zawsze, zaczęła ubierać się w eleganckie bluzki i ołówkowe spódnice. Nic z tego nie rozumiałam.
– Ona chyba kogoś ma – stwierdziła mama. – Pewnie poznała go w tym sanatorium.
Mało nie zakrztusiłam się herbatą.
– Masz na myśli faceta? – zapytałam zdumiona, bo nie potrafiłam sobie wyobrazić babci w takiej sytuacji. Odkąd pamiętam, zawsze była sama, skupiała się tylko na nas i na swoich robótkach.
– No pewnie, że faceta – zaśmiała się mama. – Co się tak dziwisz? Przecież ona zachowuje się ostatnio jak zakochana nastolatka.
Postanowiłam zapytać babcię wprost. Ja nie miałam przed nią tajemnic, więc zakładałam, że ona też będzie ze mną szczera.
– Czy ty się zakochałaś? – ciężko było mi to z siebie wydusić, ale stwierdziłam, że nie ma sensu robić podchodów i udawać, że niczego nie zauważam. Przecież zawsze byłyśmy ze sobą szczere i mówiłyśmy sobie wszystko. Wyraźnie się zarumieniła.
– Chyba tak – przyznała spuszczając oczy jak jakaś cnotliwa panienka.
Czyli jednak. Choć było to dla mnie dziwne, właściwie co w tym złego? Przecież nie tylko młodzi ludzie mają prawo do miłości.
– No nie wstydź się tak, opowiadaj. Jaki on jest? – usiadłam przy stole, nalewając nam soku. – Chcę poznać wszystkie szczegóły.
– Poznaliśmy się w tym sanatorium – zaczęła babcia.
Jej wybranek miał na imię Stanisław i był wdowcem. Co więcej, okazało się, że mieszkał w tym samym mieście. Oczarował ją poczuciem humoru i nienagannymi manierami. Podczas wyjazdu nie mogli się nagadać, a zaraz po powrocie szybko umówili się na kawę. Od tamtego czasu widywali się praktycznie codziennie. Chodzili na koncerty, do teatru i restauracji. Zupełnie nie poznawałam mojej skromnej babci, która zawsze twierdziła, że nie potrzebuje takich rozrywek. Ale widać było, że promienieje.
Gdy babcia postanowiła zamieszkać ze Staszkiem, moja mama była wściekła
– Co ty w ogóle o nim wiesz? – pytała mama. Nie wykazywała też zbytniego entuzjazmu, kiedy babcia opowiadała o swoich kolejnych spotkaniach ze Staszkiem. Miałam wrażenie, że nie do końca podoba się jej, że babcia się z kimś spotyka, ale też nic nie mówiła. Do czasu.
– Postanowiliśmy ze Staszkiem razem zamieszkać. Wprowadzi się do mnie – oświadczyła pewnego dnia babcia.
– Chyba zwariowałaś! – wykrzyknęła mama. – Przecież znasz go dopiero od miesiąca!
– I co z tego? Tak, wiem, ze to niespodziewane, ale on ma małe problemy, właściciel mieszkania wypowiedział mu umowę i musi w ciągu miesiąca znaleźć sobie coś nowego. Bez sensu skoro ja mam sporo miejsca i mieszkam sama.
– Chcesz wpuścić obcego mężczyznę do swojego mieszkania? – mama aż gotowała się ze złości.
– Przecież on nie jest obcy – oburzyła się babcia. – Zresztą mogłabyś choć raz pomyśleć o mnie, o tym, czego ja chcę! To moje życie! – jeszcze nigdy nie widziałam babci Grażynki w takim stanie.
Już jako osiemnastolatka wyszła za mąż za mojego dziadka, który okazał się pijakiem i damskim bokserem. Przez lata z pokorą znosiła jego awantury i to, że przepuszczał wszystkie pieniądze. W końcu zebrała się na odwagę i uciekła od niego z trójką malutkich dzieci.
Nie było jej łatwo, musiała sama wychowywać moją mamę i jej rodzeństwo, a do tego pracowała ponad siły, żeby ich wszystkich utrzymać. Straciła najlepsze lata swojego życia. Mimo to nie straciła pogody ducha, nigdy nie była zgorzkniała. Podziwiałam ją za to. Chyba zasługiwała na odrobinę szaleństwa na starość, nawet jeśli nie podobało się to jej córce.
– Czy naprawdę musiałaś być dla niej taka ostra? – zapytałam mamy, kiedy zostałyśmy same.
– Przecież żadna z nas nawet nie widziała na oczy tego człowieka. A babcia jest zaślepiona, nie myśli logicznie. Ja nie mówię, że nie może kogoś mieć, tylko uważam, że za bardzo się z tym wszystkim spieszy.
– Może chodzi o to, że w ich wieku już nie chce się czekać?
– Ale to całkowicie nieodpowiedzialne!
– Oni się kochają. Nie widzisz, jaka babcia jest szczęśliwa?
– Jesteś straszną idealistką Gosiu. Życie to nie bajka – mama popatrzyła na mnie smutno.
– No właśnie, babci życie nie było bajką, ale może teraz ma na to szansę, nie psuj jej tego!
Mama tylko westchnęła.
– Nie kłóćmy się – powiedziała. – Ja wcale nie chcę mieć racji, obyś to ty ją miała. Lepiej będzie, jeśli się mylę i babcia będzie szczęśliwa z tym swoim Staszkiem.
Dwa tygodnie później odebrałam telefon. Po tym co powiedziała mama, aż zaparło mi dech
– Gosiu, czy mogłabyś pojechać na trochę do babci? – zapytała. – Byłam u niej przed chwilą, ale nie mogę zostać dłużej, a nie powinna być teraz sama.
– Coś się jej stało? – przestraszyłam się.
– Spokojnie, jest cała i zdrowa, ale w nie najlepszym stanie. Staszek zniknął bez śladu. Od tygodnia nie ma z nim kontaktu i ….
– Zniknął? Pewnie babcia odchodzi od zmysłów, że coś mu się stało. To starszy człowiek, mógł dostać zawału, albo coś. Ktoś u niego był?
Na chwilę w słuchawce zapadła cisza.
– To nie tak – odezwała się w końcu mama. – Powiedział babci, że wpadł w jakieś poważne kłopoty i potrzebuje pieniędzy. Pożyczyła mu 100 tysięcy.
– Ile? – byłam w szoku. Po pierwsze dlatego, że nawet się nie spodziewałam, że babcia ma tyle pieniędzy, a po drugie tym razem nawet mi zaświeciłaby się lampka ostrzegawcza. Wiedziałam już, jaki będzie dalszy finał tej historii.
Babcia jeszcze przez pewien czas łudziła się, że to jakieś nieporozumienie. Niestety. Mama zgłosiła sprawę na policji. Okazało się, ze Staszek nawet nie miał tak na imię. Był poszukiwany już od jakiegoś czasu za wyłudzenia pieniędzy od starszych kobiet. Na szczęście babcia zniosła to w miarę dobrze.
– No cóż, za naiwność trzeba płacić, szkoda tylko, że tak drogo. Ale to tylko pieniądze, są w życiu ważniejsze sprawy. Przynajmniej ty będziesz kiedyś mądrzejsza. Zawsze lepiej uczyć się na cudzych błędach niż popełniać swoje – uśmiechnęła się do mnie znad filiżanki z herbatą.
– Po twojej historii nauczyłam się, że faceci to świnie i oszuści i nigdy żadnemu nie zaufam.
– Nie mów tak kochanie, na świecie jest pełno dobrych ludzi. Może i ja jeszcze kogoś takiego spotkam?
Prawdziwa optymistka z tej naszej Grażynki – pomyślałam. I za to właśnie tak bardzo ją kocham.
Czytaj także:
„Moja narzeczona ledwo uszła z życiem. Drżę o to, czy kiedykolwiek stanie na nogi. To był najgorszy urlop mojego życia”
„Nie chciałem wracać do rodzinnej wsi. Nie dość, że wspomnienia wróciły, to jeszcze okazało się, że wszyscy tam powariowali”
„Wstyd mi, że okłamaliśmy z mężem nasze córki. Od nich wymagamy świętości, a sami zachowujemy się gorzej”