„Źle wychowałam córkę. Nie zajmuje się dzieckiem, imprezuje i zdradza męża. Jest okrutną egoistką”

Córka nie zajmuje się swoim dzieckiem fot. Adobe Stock
„– Mamo, ja się duszę w tym związku! – usłyszałam. – Nie jestem stworzona do takiego życia! Nie wszyscy spełniają się w zmienianiu pampersów i nocnych karmieniach! Już na sam widok zabawek na dywanie trafia mnie szlag”.
/ 28.03.2021 10:48
Córka nie zajmuje się swoim dzieckiem fot. Adobe Stock

Mam dwie córki. Jedna z nich wyrosła na wspaniałą, empatyczną dziewczynę, druga jest zakochaną w sobie egoistką, niedostrzegającą nic poza czubkiem własnego nosa. Cóż, syndrom młodszego i wychuchanego dziecka…

Wiem, że nie byłam sprawiedliwa wobec córek. Zawsze rozpieszczałam Natalię, a Karolina, jako starsze dziecko, przez to cierpiała. Ostatecznie jednak wyszło jej to na dobre. Kiedy dorosły, to właśnie z Natalią miałam całe mnóstwo problemów. Nieodpowiednie towarzystwo, alkohol, imprezy. Dużo w tym było mojej winy. Nie potrafiłam być konsekwentna i ukrywałam grzeszki Natalii przed mężem. Zawsze stawałam po jej stronie i wyciągałam ją z tarapatów, nawet kiedy wiedziałam, że to ona zawiniła. Dzisiaj wiem, że popełniłam klasyczny błąd.

Nigdy nie nauczyłam córki, że trzeba być odpowiedzialnym za swoje czyny. Natalia dorastała w przeświadczeniu, że jest księżniczką. Spotykała się z różnymi chłopcami, ale żaden nie zagrzał miejsca w jej życiu na dłużej.

– Ten pacan nie zasługuje na mnie – stwierdzała, kiedy odsyłała z kwitkiem kolejnego adoratora. Dopiero Marcin stał się jej naprawdę bliski. No ale chyba na każdego kiedyś przychodzi pora. Strzała Amora dosięgnęła również moją kapryśną, rozpieszczoną córkę. Ślub mieli jak z bajki. Ojciec nie szczędził pieniędzy na ukochaną córkę, ja miałam nadzieję, że piękna uroczystość będzie zapowiedzią udanego życia. Wierzyłam, że Natalia w końcu się ustatkowała. Marcin to naprawdę wspaniały chłopak. Ufałam, że zapewni mojej córce szczęście. Nie zastanawiałam się wówczas, czy to zadziała również w drugą stronę…

Kogo ja wychowałam?

Rok po ślubie Natalki i Marcina na świat przyszedł ich synek, Staś. Wtedy Natalia stwierdziła, że ona swoje zadanie wykonała, dała mężowi potomka, dlatego nie zamierza już więcej rodzić dzieci.

– Kochanie, znasz takie powiedzenie, że szczęście się mnoży, gdy się je dzieli? – przypomniałam jej kiedyś. – Tak samo jest z miłością. Im więcej dzieciaczków do kochania, tym bardziej dom jest pełen radości.

– Czyżby? – zapytała ironicznym tonem. – To niby dlaczego wy zawsze kochaliście Karolinę mniej? Zamarłam. Nie traktowaliśmy córek sprawiedliwie, to fakt, ale żeby z ust jednej z nich usłyszeć taką uwagę? Szybko zmieniłam temat i nigdy nie wracałam do tej rozmowy. Nie wtrącałam się w życie Natalii i Marcina. Uważam, że młodzi powinni się dotrzeć sami, a teściowa może narobić więcej szkody niż pożytku. Widywaliśmy się często, to zazwyczaj oni odwiedzali nas, ale zdarzyło się też tak, że Natalia zapraszała nas do siebie na kawę. Zawsze ochoczo korzystałam z zaproszenia.

Miałam wrażenie, że są szczęśliwi, chociaż może rzeczywiście Natalka miewała despotyczne zapędy, ale przecież taka była od zawsze. Nie widziałam, żeby w ich małżeństwie działo się coś złego… Staś miał dwa lata, kiedy bez zapowiedzi wpadłam do mojej drugiej córki, Karoliny. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam, że chłopiec jest u niej. Niby nie było w tym nic dziwnego, przecież siostra mogła podrzucić jej dziecko i wyjść z mężem do kina, jednak czułam, że ta sprawa ma drugie dno i, niestety, nie pomyliłam się.

– Staś? Co ty tutaj robisz? – zwróciłam się do wnuczka, uważnie obserwując córkę. Karolina nigdy nie potrafiła ukryć emocji. Z jej twarzy można było czytać, jak z otwartej księgi. I rzeczywiście córka musiała mieć jakiś problem, bo szybko zagarnęła siostrzeńca.

– Stasiu, ciocia włączy ci bajkę. Zaraz do ciebie przyjdę, muszę tylko chwilkę porozmawiać z babcią. Widać było po Karolinie, że stacza właśnie wewnętrzną walkę. Pewnie zastanawiała się, jak dużo może mi powiedzieć. W końcu uznała, że wyzna prawdę.

– Staś jest u mnie od trzech dni – przyznała. – Marcin poprosił mnie, abym się nim zajęła. Muszą z Natalią… – głośno przełknęła ślinę. – Muszą wyjaśnić swoje sprawy.

– A jakież to sprawy wymagają tego, żeby zostawić dwuletnie dziecko na trzy dni u ciotki?

– Oni… oni chyba mają kryzys, mamo – powiedziała niechętnie.

– Kryzys? O czym ty mówisz? – zdziwiłam się szczerze.

Nie ma mowy, tym razem nie stanę po jej stronie

Kiedy Karolina mówiła, kręciłam z niedowierzaniem głową. Było mi wstyd za Natalię. Źle ją wychowaliśmy. Dorastała w przeświadczeniu, że jest najważniejsza na świecie, a teraz cierpiała na tym rodzina, a najbardziej – jak zwykle w takich sytuacjach – dziecko. Biedny Staś!

– Natalia nie zajmuje się dzieckiem. Marcin musi łączyć pracę z opieką nad Stasiem – przyznała Karolina.

– Ale jak to? Jak może nie zajmować się własnym dzieckiem? Czy ona jest kompletnie pozbawiona uczuć? – nie wierzyłam. – To co ona robi?

No wiesz, po pracy zakupy, wyjścia z koleżankami, imprezy, wycieczki… A teraz jeszcze ten facet. Marcin jest załamany. Nie wie, co ma robić. Nie chce rozbijać rodziny. Zamierzał z nią porozmawiać, wyjaśnić tę całą sprawę, dlatego zostawił Stasia u mnie.

– Natalia ma kochanka?! – aż usiadłam z wrażenia.

– Niestety, na to wygląda.

Wyszłam od córki i bez zastanowienia skierowałam się w stronę osiedla, na którym mieszka Natalia ze swoją rodziną. Jeszcze nie wiedziałam, co chcę zrobić, ale miałam nadzieję, że ona wszystkiemu zaprzeczy, i jakoś wyjaśni mi zaistniałą sytuację…

– Mamo, ja się duszę w tym związku! – usłyszałam. – Nie jestem stworzona do takiego życia! Nie wszyscy spełniają się w zmienianiu pampersów i nocnych karmieniach! Już na sam widok zabawek na dywanie trafia mnie szlag.

– Dziecko, co ty mówisz? Rodzina jest w życiu najważniejsza! Wszystko inne to tylko chwilowe złudzenie. Zastanów się, co robisz. Wiesz, że jeśli Marcin podejmie taką decyzję, bez trudu uzyska rozwód z orzeczeniem o twojej winie i zabierze ci Jasia. Czy właśnie tego chcesz?

Mam nadzieję, że przemówiłam jej do rozsądku. Cały czas siedzimy jak na szpilkach. Czekamy na porozumienie. Marcin zabrał Stasia do domu. Teraz milczą oboje, i córka, i zięć… Nie wiem, czy to cisza przed burzą. Tak bardzo bym chciała, aby Natalia poszła po rozum do głowy i zaczęła dbać o rodzinę. Jeśli jednak Marcin złoży pozew o rozwód, tym razem nie stanę po stronie córki. Miejsce kobiety jest w domu, przy rodzinie, a nie na imprezach i u kochanka w łóżku!

Więcej prawdziwych historii:
„Mój mąż popełnił samobójstwo. Zostawił mnie z dwójką małych dzieci, bez grosza przy duszy, za to z ogromnymi długami”
„Miałem dobrą pracę, luksusowy dom i piękną narzeczoną. I to przez jej pazerność wszystko straciłem…”
„Straciłem pracę, pieniądze i szansę na miłość. Wszystko dlatego, że miałem jeden priorytet: napić się”

Redakcja poleca

REKLAMA