„Zięć narobił długów i zwiał, zostawił list z przeprosinami. Ten idiota założył restaurację w pandemii!”

Starszy mężczyzna załamany długami zięcia fot. Adobe Stock
Michałowi zamarzyła się knajpa, ale pracować mu się nie chciało! Gdy statek tonął, zwiał z niego, zostawiwszy moją córkę samą na pastwę losu. Ale ona widziała, co ma robić. W sumie dobrze, że go nie ma, a jak wróci, to obiję mu gębę!
/ 22.03.2021 10:08
Starszy mężczyzna załamany długami zięcia fot. Adobe Stock

Zięć plany miał ambitne, gorzej było z konkretami na co dzień. Jestem prostym człowiekiem, cenię ciężką pracę, a marzeń i bujania w obłokach po prostu się boję. Jak się okazało, słusznie.

Wychowywałem swoją córkę na twardą kobietę. Pragnąłem dla niej szczęścia, ale jednocześnie dbałem o to, żeby była gotowa na trudne chwile w życiu. Zdrowy rozsądek podpowiadał mi, że prędzej czy później będzie musiała się z takimi mierzyć. Miałem rację.

Pierwszą poważną próbą charakteru było jej małżeństwo. Porażka, którą jednak udało się przekuć w sukces. Ania poznała Michała tuż po studiach. Spotkali się na dyskotece. Muszę przyznać, że i ja go polubiłem. Był wesoły, energiczny, otwarty na ludzi. Razem z żoną cieszyliśmy się, że córka znalazła sobie tak miłego chłopaka.

Zięć miał swoje marzenia

Chętnie gościliśmy go w domu i z przyjemnością patrzyliśmy, jak ich znajomość krok po kroku zmierza do małżeństwa. Po dwóch latach stanęli przed ołtarzem. Ania uparła się, że zostanie na etacie. Moja krew! Michał od początku deklarował, że chce się szybko dorobić, a potem korzystać z zarobionych pieniędzy. Uśmiechaliśmy się, kiedy nam to opowiadał, bo oboje z żoną wiedzieliśmy, że w życiu nic nie przychodzi łatwo, a „szybko dorobić” udaje się tylko niewielu. Ja sam prowadziłem warsztat samochodowy już trzydzieści lat. Nie mogłem narzekać na dochody, jednak ciągle musiałem trzymać rękę na pulsie, doglądać interesu.

Zięć upierał się jednak przy swoim. Przekonywał, że ma plan i dzięki niemu w trzy lata uda mu się zbudować przyszłość finansową rodziny.

– Otwieram restaurację – zapowiedział jeszcze przed ślubem. – Pieniądze odkładałem od dawna. Ania też ma oszczędności, więc będziemy mieli co zainwestować. Za trzy lata dobrze prosperujący interes przekażemy w ręce sprawnego menadżera, a my z Anią będziemy podróżować!

To był plan Michała. Córka spoglądała w przyszłość bardziej sceptycznie. Po pierwsze, nie dała się namówić mężowi na rzucenie pracy. A on nalegał, żeby we dwoje zajęli się restauracją. Ania słusznie jednak zdecydowała, że interesem będzie się zajmował głównie Michał, a ona zostanie na etacie, aby mu pomagać po godzinach.

– Nie będziesz miała chwili wytchnienia. Wiesz o tym? – pytałem ją czasem, gdy zięć nie słyszał.

– Wiem, wiem. Ale musimy mieć jedną stałą pensję. Michał się ze mną nie zgadza, ale wiesz, jaki on jest…

– Marzyciel i lekkoduch?

– Trochę tak – westchnęła.

Tak, to były wady mojego zięcia. Z prawdziwą mocą ujawniły się jednak dopiero wtedy, gdy trzeba było zakasać rękawy. Kiedy w końcu udało się otworzyć restaurację i trzeba było ją prowadzić. Właśnie wtedy okazało się, że Michał ma talent do bujania w obłokach, a gdy przychodzą konkretne zadania, to sobie nie radzi.

Po trzech miesiącach od otwarcia restauracja wciąż nie przynosiła zysków. Kuchnia była słaba, ceny wysokie, promocja leżała, podejścia do klienta nie było żadnego, a w księgach panował bałagan. Nasze dzieci zaczęły się poważnie zadłużać.

– Martwisz się? – pytałem zmęczoną córkę, która w dzień pracowała na etacie, a wieczorem próbowała ratować restaurację.

– No martwię, martwię…

– Już chyba więcej nie możecie pożyczyć… – ostrzegałem.

– Nie powinniśmy, ale Michał nalega.

– Nie pozwól mu. Dajcie sobie spokój. Zamknijcie to i próbujcie inaczej. Może po twojemu, gdzieś na etacie?

– Już z nim o tym rozmawiałam, ale on nie chce. Zarzeka się, że nie będzie harował u kogoś. Michał zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością.

Wziął kolejną pożyczkę i wpompował ją w restaurację. Jednocześnie nic nie zmienił w sposobie zarządzania. Wszystko było po staremu. Widziałem, że się nie przykłada. Przez dwa miesiące przyjeżdżałem do restauracji kilka razy w tygodniu, żeby zobaczyć, ile czasu tam spędza. Czy jest na miejscu i dogląda interesu. Niestety, często go nie zastawałem. 

Ba, nawet pracownicy między wierszami sugerowali, że nie mogą się z nim skontaktować, gdy trzeba. Kiepska sytuacja finansowa odbijała się na małżeństwie córki. Coraz częściej się kłócili. Na niedzielne obiady przyjeżdżała do nas tylko Ania. Zięcia widywaliśmy coraz rzadziej. Po roku tonęli w długach, a ich lokal ciągle nie dawał nadziei na zyski.

Wszystkim nam wydawało się, że nie może być już gorzej, ale okazało się, że najcięższe chwile dopiero przed nami. Pewnego dnia Ania od rana nie mogła dodzwonić się do Michała. W restauracji również go nie widzieli. Po pracy pojechała więc do domu, a tam zastała… list pożegnalny. Michał uciekł od długów, zobowiązań, problemów. No i od niej:

Przepraszam cię Aniu – pisał. – Zawiodłem nie tylko nas, ale przede wszystkim sam siebie. Chciałem dobrze – przesadziłem. Może w następnym życiu pójdzie nam lepiej.

Do dziś pamiętam dzień, kiedy Ania przyjechała do nas

Nigdy nie widziałem jej w takim stanie. Poprosiła, żebyśmy pozwolili jej zostać. Cały czas płakała. W końcu poszła spać, a ja kręciłem się po domu wściekły na tego jej Michałka. Zasnąłem dopiero około czwartej nad ranem. Gdy córka obudziła mnie o dziewiątej, byłem nieprzytomny. Pobudzona Anka trajkotała mi nad głową coś o restauracji, a ja powoli dochodziłem do siebie.

– Tato, obudź się! Musimy pogadać – powiedziała w pewnej chwili.

– Myślałem, że już wczoraj wszystko przegadaliśmy.

– Nie wszystko. Ja całą sprawę jeszcze raz przemyślałam…

– Kiedy, w nocy?

– Nie, rano. Od szóstej nie śpię.

– I co wymyśliłaś?

Moja córka wpadła na szalony pomysł. Postanowiła ratować restaurację. Przekonywała, że to będzie jej sposób, by stanąć na nogi. Odzyskać pewność siebie. Imponowała mi jej odwaga, ale nie czułem, żeby to był dobry pomysł. Tym bardziej że jej postanowienie uzależnione było od naszej pomocy. Żeby zająć się restauracją, Ania musiała rzucić etat, zamieszkać u nas, a do tego zdobyć pieniądze na kolejną próbę ratowania interesu. Musiałbym wziąć kredyt.

– Ja wiem, że to dużo, ale pamiętasz, czego mnie zawsze uczyłeś? Że trzeba umieć się podnieść i dążyć do celu mimo wszystko… Pamiętasz? Pamiętałem. Jednak nie przypuszczałem też, że gdy przyjdzie do sprawdzania moich życiowych nauk w praktyce, w grę będą wchodziły tak duże sumy.

To był burzliwy weekend. Przez całą sobotę i niedzielę kłóciliśmy się z córką o ten pomysł. Dyskutowaliśmy nad jego zasadnością, rozmawialiśmy o tym, czy jest w ogóle szansa, by uczynić tę restaurację rentowną. Żona starała się nas uspokoić, ale widziałem, że i ona ma głowę pełną obaw. W końcu oboje jednak uznaliśmy, że nie możemy jej odmówić. Postanowiliśmy zaryzykować. Za nami ciężkie osiemnaście miesięcy. Bardzo ciężkie, ale owocne i radosne. Bo gdy tylko Ania zabrała się za restaurację po swojemu, ta zaczęła kwitnąć.

Córka obniżyła ceny dań, zatrudniła nowego kucharza, z którym przygotowała bardziej przystępne menu, wprowadziła tanie lancze biznesowe na wynos, zorganizowała promocję, sama jeździła na zakupy i siedziała na miejscu od rana do wieczora. Pół roku później knajpa zaczęła działać tak dobrze, że można było zacząć spłacać długi.

Dziś córka jest na prostej. Dogląda restauracji, spędza tam mnóstwo czasu i walczy w sądzie o rozwód z orzeczeniem o winie męża. Chce formalnie przejąć majątek, przede wszystkim lokal. Problem polega na tym, że po Michale ślad zaginął. Ktoś tam widział go w Anglii, kto inny w Irlandii. Ale dziś już wiem, że niezależnie od tego, co przyniesie los, moja córka da sobie radę. Po cichutku puszę się, że to moja zasługa. Moje wychowanie.

Więcej prawdziwych historii:
„Mój syn popełnił samobójstwo rękami własnego ojca. Każdego dnia boję się, że stracę też męża…”
„Po śmierci żony wydało się, że miała romans. Jej kochanek nie wie, że ona nie żyje. Niech myśli, że puściła go kantem”
„Mój kochanek ma kochankę. To dziwne, wiem, ale i od męża, i od niego wymagam wierności”

Redakcja poleca

REKLAMA