„Zięć i teść… wymieniali się kochankami! Szukali ich wśród swoich pracownic, a gdy się znudzili, oferowali im wypowiedzenia”

Rodzice kazali mi oddać dziecko do adopcji fot. Adobe Stock, nicoletaionescu
„– A może spotkalibyśmy się prywatnie, po pracy, w jakimś przyjemnym miejscu? – pada zza biurka. – Oczywiście, bez zobowiązań. Tylko że, w przeciwieństwie do mojego zięcia, ja mam gest! Moje dziewczyny dostają mieszkania, stałą pensję, czasami jakieś autka… Wszystkie są zadowolone. Te, które wcześniej sypiały z nim, twierdzą, że nie ma porównania”.
/ 02.12.2022 12:30
Rodzice kazali mi oddać dziecko do adopcji fot. Adobe Stock, nicoletaionescu

Dwudziestoletnia stażystka i jej czterdziestoletni kochanek i szef – co w tym dziwnego? Ona jest ładna i ambitna… On przystojny, seksowny, pewny siebie i wymagający. No i oczywiście bardzo bogaty. Tak się przedstawia pracownikom:

– Wymagam bezwzględnej lojalności. Nie znoszę, kiedy ktoś bryka nie do mojej muzyki! Aha… Dziewczyny mają być seksowne i w gotowości, nawet, kiedy ja nie patrzę!

Ona ma na imię Ewa, on Ksawery… Jest jej pierwszym mężczyzną.

Nikt cię nie chciał przede mną? – kpi z niej. – Ten po mnie powinien mi kupić łyskacza za fatygę… Przyjdzie już na gotowe!

Jej chce się płakać z żalu i upokorzenia

Myślała, głupia, że on ją kocha… Zwierza się najlepszej przyjaciółce, czyli mnie. Opowiada, jaki on jest wspaniały, jak go podziwia, jak mu nie dorasta do pięt.

– Co ty gadasz? – złoszczę się. – Jesteś najlepsza na roku, znasz trzy języki, wszystko chwytasz w lot, a on – co? Zwykły burak bez wykształcenia, tylko oblatany i bezczelny! Gdzie ty masz oczy, dziewczyno?

Ewa nie chce słuchać żadnych argumentów, na wszystko znajdzie wytłumaczenie. Miłość jest podobno ślepa, ale u Ewy ta głupota obejmuje wszystkie zmysły: nie widzi, nie słyszy, nie myśli… Albo raczej słyszy, myśli i widzi tylko to, co chce. Moja przyjaciółka pierwszy raz w życiu jest zakochana. Podoba się jej mocne bicie serca na widok Ksawerego, brak apetytu; nawet czekanie na telefon jej się podoba, bo jak on w końcu zadzwoni, zalewa ją taka fala szczęścia, o jakiej nigdy wcześniej nie miała pojęcia. Pragnie być z Ksawerym cały czas, ale to nie jest możliwe, bo on ma rodzinę, i wcale nie obiecuje, że się rozwiedzie z żoną.

Niczego się nie spodziewaj – uprzedza ją uczciwie od razu. – Żadnych zobowiązań… Żebyś potem nie miała żalu!

Nigdy nie spotykają się dwa razy w tym samym miejscu. Ksawery zawsze wybiera hotele oddalone od siebie, jest bowiem bardzo ostrożny. Boi się teścia, który zainwestował w firmę Ksawerego olbrzymie pieniądze i ma tam większość udziałów. Teść Ksawerego to jeszcze młody facet, ma dopiero pięćdziesiąt parę lat. Jest wdowcem zapatrzonym w swoją ukochaną jedynaczkę, którą Ksawery rozkochał w sobie, kiedy jako zwykły pracownik techniczny zaczął pracować w firmie przyszłego teścia. Dziewczyna miała wtedy prawie trzydziestkę, była niezbyt atrakcyjna, więc szybko dała się uwieść wygadanemu facetowi, który od razu chciał się z nią żenić.

Nic dziwnego – zwęszył swoją szansę…

Przez dziesięć lat małżeństwa zmajstrował jej czworo dzieci! Tak się zabezpieczył. Teść Ksawerego uwielbia wnuki; zrobi wszystko, żeby miały szczęśliwe, spokojne życie. Trzyma Ksawerego na krótkiej smyczy, ale i tak nie zna połowy jego tajemnic.

Ksawery jest uzależniony od podrywana. Zmienia dziewczyny jak skarpetki. Nie zwraca uwagi na ich urodę. Wszystko jedno, ładna czy nieładna, byle była nowa! Nie ukrywa tego nawet. Często mówi Ewie:

– Sam się dziwię, że jeszcze mi smakujesz. Odgrzewany obiad jest niejadalny!

– Gdyby Ksawery nie był taki piękny, dawno bym go rzuciła – skarży się Ewa. – Ale on wygląda jak jakiś amant filmowy! Gdzie się pojawi, tam babki szaleją…

W dodatku taką ma, cwaniak, metodę, że każdej najpierw opowiada, jak bardzo chciałby się zakochać do szaleństwa i na zawsze. Robi smutne oczy, pochyla głowę tak, żeby było widać, jaki ma muskularny kark i szerokie ramiona, i mówi ciepłym szeptem:

– Mam taki defekt, że nie jestem w stanie zaufać dziewczynie… To skaza z młodości, kiedy ktoś mnie oszukał i zdradził. Ciągle mi się wydaje, że nie zasługuję na prawdziwą miłość, że kobiety lecą na mnie, bo mam kasę… Tobie też nie wierzę!

Więc każda robi, co może, żeby go przekonać o swoim szczerym uczuciu. Wychodzą z siebie, tak się starają! Każda zapewnia:

– Ja jestem inna, zrobię dla ciebie wszystko, niczego w zamian nie chcę…

Ewa też to przerabiała. Natychmiast połknęła przynętę – i już jest na haczyku! Na każdej firmowej imprezie Ksawery bawi się z żoną. Strasznie jej wtedy nadskakuje. Udaje, że świata poza nią nie widzi! Jak wspomina Ewa, późną wiosną świętowali ważną nagrodę biznesową i on praktycznie przez cały wieczór nie odstępował żony. Z jednym małym wyjątkiem. W pewnej chwili Ewa poszła do toalety i ledwo zamknęła drzwi, a już był przy niej.

– Ciii – wyszeptał, podciągając jej spódnicę. – Za ładnie dziś wyglądasz, żebym ci darował…Noo, raz, dwa i uciekam…

Kiedy wróciła do sali, znowu siedział spokojnie obok swojej małżonki, popijał drinka i wyglądał na wyluzowanego faceta. Wtedy pierwszy raz zapragnęła wrzasnąć na całą salę, jaki z niego drań! Upiła się z żalu. Próbowała go za wszelką cenę wyciągnąć na parkiet, a kiedy jej się to wreszcie udało, tak się do niego kleiła, aż ją ordynarnie odepchnął i kazał spadać. Pamiętam, jak wtedy bełkocącym głosem zadzwoniła, żebym po nią przyjechała. Gdybym tamtego wieczoru nie wtaszczyła Ewy do samochodu i nie zawiozła do domu, kto wie, jak by jeszcze narozrabiała…

Ryczała przez całą drogę

Chlipała:

– Strasznie się czuję… Okropnie! Upokorzona, brudna, głupia! Beznadziejna, naiwna idiotka! Nie chce mi się żyć!

Ewa rozumie, że Ksawery niczego jej nie obiecywał, nie zawracał głowy rozwodem i nie bujał, że kocha, ale takie dziewczyny jak ona wiedzą swoje. Wszystko sobie wytłumaczą… Nie mówi o miłości? Trudno, widać nie potrafi. Zresztą, po co słowa? Okłamuje żonę? Zasłużyła na to! Jest brzydka, nudna, żałosna… I tak miała go za długo. Teraz moja kolej! Zabiera mi czas, wpędza w lata, miga się, zwodzi, buja? Eeee, wydaje mi się. Przecież dzwoni, chce się spotkać, jest mi z nim dobrze w łóżku. Mało?

Że faktycznie mało, Ewa zrozumiała miesiąc później, gdy jej miejsce zajęła inna kobieta. Młodziutka i naprawdę śliczna, zatrudniona na umowę-zlecenie jako pracownik administracyjny. Czas Ewy się skończył.

– Przyjmij to do wiadomości – usłyszała od Ksawerego. – Chyba nie masz żalu?

Miała żal. Była wściekła. Oczywiście postanowiła go odzyskać. Dzwoniła, czekała przed biurowcem, wysyłała mejle i esemesy, groziła, że zrobi sobie coś złego albo poleci z jęzorem do jego żony, bo już jej na niczym nie zależy! Wtedy dostała wymówienie – z prawem do urlopu w wymiarze dwóch tygodni. Jeszcze raz spróbowała się z nim skontaktować i tym razem odebrał telefon.

– Idiotko! – usłyszała. – Ty kretynko! Jak do ciebie mówić, żebyś pojęła? Mam cię dosyć, kapujesz? Daj mi spokój, bo cię może spotkać przykry wypadek… Ktoś ci na przykład przefasonuje buźkę i już żaden chłop nigdy na ciebie nie poleci. Dobrze ci radzę, zapomnij, że mnie znałaś!

Z tym nagraniem w komórce poszła do głównego szefa, czyli teścia byłego kochanka. Powiedziała sekretarce, że ma wiadomość dotyczącą firmy. Przyjął ją od razu…

Teść Ksawerego jest szczupły i nijaki

Ubiera się porządnie, ale tak, że nikomu się nie rzuca w oczy. Jego gabinet w niczym nie przypomina gabinetu Ksawerego; tamten jest wielki, urządzony jak z katalogu, elegancki… Skórzane fotele, rzeźbione meble, obrazy na ścianach, dizajnerskie lampy… U teścia Ksawerego jest jak w zwyczajnym pokoju biurowym. Nawet krzesła są normalne, ze sklejki i niezbyt wygodne. Teść Ksawerego ma miły i przyjazny głos. Kiedy mówi: „Słucham, pani w jakiej sprawie?”, od razu widać, że go faktycznie obchodzi, po co się przyszło.

Ewa od razu wyznaje, że chce się zemścić. Odtwarza nagranie, opowiada o randkach z Ksawerym, o tym, że nie była pierwszą, z którą zdradzał żonę, i nie jest ostatnią.

Pana córka o niczym nie wie – przekonuje. – Pan prezes także żyje w nieświadomości, że ten drań, pana prezesa zięć, zalicza babki, jak leci… Postanowiłam, że musi się pan o wszystkim dowiedzieć!

Teść Ksawerego bawi się ołówkiem, ale słucha uważnie. Nie sprawia wrażenia zaskoczonego, nawet się lekko uśmiecha.

– Ustalmy fakty – odzywa się, kiedy Ewa kończy mówić. – Lubię porządek, więc zacznijmy od początku… Była pani kochanką mojego zięcia, czy tak?

– Tak – potwierdza Ewa.

– Od jak dawna? – chce wiedzieć.

– Prawie od roku.

– Więc czemu nie przyszła pani do mnie zaraz po tym, jak mój zięć złożył pani taką niemoralną propozycję? – dopytuje.

Ewie opada szczęka. Faktycznie, czemu się zgodziła na seks bez zobowiązań? Powoli zaczyna rozumieć, że teść Ksawerego też się nią bawi jak kot złapaną myszą, że nie ma szans wyjść cało z jego pazurów. Jednak, jeszcze próbuje coś ugrać…

– Zakochałam się. Teraz tego żałuję.

– A gdyby mój zięć nie znalazł sobie nowej kochanki, byłaby pani teraz u mnie czy w jego łóżku? Proszę szczerze powiedzieć.

Ewa wstaje i chce wyjść z tego skromnego pokoju, żeby tylko nie widzieć i nie słyszeć człowieka, który kpi z niej w żywe oczy.

Przegrała, to już dla niej jasne!

Jednak teść Ksawerego najwyraźniej nie ma zamiaru odpuścić biednej Ewie.

– Jaki cel ma pani wizyta? – pyta coraz ostrzejszym tonem. – Składa pani skargę na swojego przełożonego, dobrze rozumiem? Proszę zatem podać powody. Oczywiście mam na myśli argumenty merytoryczne, w przeciwnym wypadku potraktuję to jak pomówienie! Zawsze możemy zmienić formę wypowiedzenia na taką ze skutkiem natychmiastowym. Proszę się zastanowić…

Ewa jest w ślepym zaułku. Ma za mało doświadczenia, żeby wygrać ze starym wygą, miota się więc i popełnia błąd za błędem.

– Myślałam, że panu prezesowi… zależy na… na szczęściu własnej córki… – jąka się, jeszcze bardziej pogrążając.

Ależ zależy, bardzo zależy! – słyszy. – Dlatego bronię jej przed skandalem, rozwodem, cierpieniem, kłopotami. Dopóki ja żyję, żadna mała, podła żmijka nie zakłóci jej spokoju. Rozumiemy się?

– Tak – mówi przestraszona Ewa.

– Doskonale! Jest pani miłą osóbką, sprawia pani pozytywne wrażenie osoby szczerej i naturalnej… Prawdę mówiąc, podoba mi się pani. Powiedziałbym nawet, że podziwiam pani odwagę i bezkompromisowość. Wydaje mi się także, że ma pani sporo zdrowego rozsądku i umie dbać o własne sprawy. Czy mam rację?

Ewa milczy zdumiona nagłą zmianą charakteru rozmowy.

Najpierw krytykował, teraz chwali?

O co mu znowu chodzi?

– A może spotkalibyśmy się prywatnie, po pracy, w jakimś przyjemnym, zacisznym miejscu? – pada zza biurka. – Oczywiście, bez zobowiązań. Tylko że, w przeciwieństwie do mojego zięcia, ja mam gest! Moje dziewczyny dostają mieszkania, stałą pensję, czasami jakieś autka… Wszystkie są zadowolone. Te, które wcześniej sypiały z Ksawerym, twierdzą, że nie ma porównania!

– To wy się wymieniacie laskami?…

Tylko tymi ładnymi! – śmieje się. – Pani ma szansę. Lubię duże piersi i wypięte, okrągłe pupy blondynek. To jak będzie?

Ewa próbuje się ogarnąć, uspokoić, ale w głowie ma kocioł jak po dużym drinku: „To szuja! – wścieka się. – Jeszcze większy łobuz od swojego zięciulka! Strzelę go w pysk!”. Ale jednocześnie nasuwają się inne refleksje: „Daje mieszkanie… Nieźle! Normalnie na własną chatę musiałabym spłacać kredyt przez trzydzieści lat! I studiować bym mogła bez problemów, i kasa by była…”.

Lecz najbardziej kusząca perspektywa czai się gdzieś w tyle głowy. Ewa wie, co by uleczyło jej zranioną dumę. Chce się zemścić i odegrać. Chce, żeby jej było na wierzchu!

„Zrobiłabym Ksaweremu koło pióra, gdyby stary się ze mną ożenił… Szlag by go trafił! – cieszy się. – Warto się zastanowić”.

Dlatego zamiast dać prezesowi w pysk, posyła mu uśmiech i tak się ustawia, żeby lepiej było widać te jej sterczące piersi i nabite pośladki, a potem zamyka za sobą drzwi.

„Znajdzie mnie, jeśli się napalił” – myśli.

Ewa należy do tych dziewczyn, które niczego się nie uczą. Sparzy się, będzie miała bąbel, bolesną ranę, będzie ją piekło, szczypało, jątrzyło się… Popłacze, pojęczy, podmucha, posmaruje maścią i…znowu wsadzi łapę w ogień. Na razie przechodzi z ręki do reki. Może się kiedyś ocknie… 

Czytaj także:
„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”
„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”
„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”

Redakcja poleca

REKLAMA