„Zerwałam z facetem przez jego małe przyrodzenie. Nie chciałam mu o tym mówić, ale się uparł...”

Problem z rozmiarem przyrodzenia partnera fot. Adobe Stock
Nie chciałam robić mu przykrości, wiem, że faceci mają fioła na punkcie swojego przyrodzenia. Ale Karol się uparł…
/ 15.03.2021 09:08
Problem z rozmiarem przyrodzenia partnera fot. Adobe Stock

Długo wydawało mi się, że nie mam szczęścia do mężczyzn. Spotykałam się z kilkoma, ale dość szybko kończyłam znajomość. Nie pasowało mi, że są tacy wychuchani, delikatni, chudzi. Klasyczne wymoczki. W ciuchach prezentowali się jeszcze całkiem nieźle. Ale nago, tragedia! Klata jak u myszy, rączki i nóżki jak patyczki. Bałam się przytulić bo myślałam, że im coś złamię. Nie oznacza to oczywiście, że tęskniłam za grubasami. Co to, to nie! Marzył mi się po prostu prawdziwy, silny facet. Z sześciopakiem na brzuchu, dużymi bicepsami, muskularnymi udami. A do tego sprawnie działającym mózgiem.

Rozglądałam się, rozglądałam i nic. Ewentualni kandydaci albo nie byli mną zainteresowani, albo sama ich spławiałam po kilku minutach rozmowy. Nie chcę być złośliwa, ale boskie ciało i inteligencja rzadko idą u mężczyzn w parze. I kiedy już prawie straciłam nadzieję, poznałam Karola. Nie dość, że wyglądał jak z reklamy męskiej bielizny, to jeszcze miał szare komórki na miejscu. I widać było, że ich używa. Słowem ideał, chłopak z moich snów.

Nie chciałam się spieszyć

Umówiliśmy się na randkę, potem kolejną. Im lepiej go poznawałam tym byłam nim coraz bardziej zachwycona. Wygadany, mądry, wesoły. A do tego dżentelmen. Nie próbował zaciągnąć mnie od razu do łóżka. Grzecznie i cierpliwie czekał aż dam mu zielone światło. A mnie coraz bardzie kusiło, by mu je zapalić. Za wszelką cenę chciałam go przy sobie zatrzymać. W myślach snułam już nawet plany na przyszłość. Wyobrażałam sobie, że zostajemy parą, po kilku latach bierzemy ślub i żyjemy jak bajce długo i szczęśliwie.

Możecie mi wierzyć lub nie, ale naprawdę mnie wzięło nie na żarty. Zwlekałam więc z tym zielonym światłem kilka tygodni bo nie chciałam, żeby pomyślała, że jestem łatwa. W końcu jednak nie wytrzymałam. Ile można żyć w celibacie z takim ciachem u boku! Po kolejnym spotkaniu nie pożegnałam się więc z nim czule przed blokiem, tylko zaciągnęłam do siebie na górę. I przeżyłam szok.

To był jakiś dramat!

Początek był nawet obiecujący. Przytulanki, całuski, wzajemne rozbieranie się, czyli klasyczna gra wstępna. Zrobiło się miło i naprawdę bardzo gorąco. Czar prysł, gdy zrzuciliśmy z siebie wszystkie ciuchy. Spojrzałam na jego przyrodzenie i zdębiałam. Między nogami miał bardzo niewiele. Powiedziałabym nawet, że prawie nic. Nie należę do tych które uważają, że prawdziwy facet zaczyna się od dwudziestu centymetrów, ale takiego maleństwa w życiu nie widziałam!
– Coś nie w porządku? – wyrwał mnie z osłupienia jego głos.
– Nie, nie, wszystko ok – zmieszałam się.
– No to chodź tu do mnie. Tak długo na to czekałem – wziął mnie w ramiona.

Poddałam się chwili. Postanowiłam zapomnieć o tym maleńkim rozmiarze i dać facetowi szansę się wykazać. Nie raz przecież czytałam, że wielkość nie ma znaczenia, że mężczyźni z małymi penisami też potrafią zaspokoić kobietę. Że są różne techniki, sztuczki. Niestety, Karol nie miał o nich pojęcia. Pracował jak pan Bóg przykazał, wreszcie skończył, a ja nie czułam nic. Jakby jakieś chucherko na mnie wlazło, nie potężny chłop umięśniony jak marzenie. Byłam tak zawiedziona, że chciało mi się wyć do księżyca. Tymczasem on był z siebie bardzo zadowolony.
– Uff, było ekstra. Dawno nie miałem takiej jazdy. A tobie się podobało? – zapytał, gdy zmęczony opadł na łóżko.
– Jasne. Było świetnie – wykrztusiłam, bo co miałam powiedzieć? Prawdę? Głupio mi tak jakoś było.
– To super. Prześpimy się teraz troszkę, a potem zabawimy się raz jeszcze – cmoknął mnie w policzek, przykrył się kołdrą i odwrócił na bok. Po chwili spał jak zabity.

Zabawiliśmy się, a jakże. To znaczy on się zabawił, bo mnie tętno nie podskoczyło nawet do osiemdziesięciu. Leżałam i czekałam aż zafiniszuje. Mimo takiej porażki nie zamierzałam jeszcze kończyć znajomości z Karolem. Łudziłam się, że może jednak jakoś się dopasujemy, że mój ideał zacznie się bardziej starać. Pójdzie do jakiegoś seksuologa, podszkoli się. Sama nie wiem… Przecież musiał widzieć, że seks z nim mnie nie kręci.

Musiałam to zakończyć

Nic z tego! Kolejne nasze intymne spotkania kończyły się kompletną klapą. I to coraz większą, bo do kolejnych prób podchodziłam z coraz gorszym nastawieniem. W końcu tak się zniechęciłam, że postanowiłam zerwać z Karolem. Było mi trochę szkoda, bo dobrze czułam się w jego towarzystwie, ale nie miałam zamiaru dłużej rezygnować z seksu. Przez te nieudane zbliżenia byłam coraz bardziej rozdrażniona i spięta.

Któregoś pięknego wieczoru powiedziałam mu więc, że było mi bardzo miło, ale to nasze ostatnie spotkanie. Nie zamierzałam tłumaczyć, dlaczego. Nie chciałam sprawiać mu przykrości, wpędzać w kompleksy. Wiem, że faceci mają fioła na punkcie swoich penisów. Ale Karol się uparł. Koniecznie chciał poznać przyczynę rozstania. Twierdził, że mnie kocha, że wszystko można naprawić, zmienić. Męczył mnie, marudził, w końcu nie wytrzymałam.
– Chodzi o seks. Nie pasujemy do siebie w łóżku. Oboje bardzo się staraliśmy, ale nic z tego nie będzie. A dla mnie intymność jest bardzo ważna – zaczęłam ostrożnie. 
– Jak to? Przecież mówiłaś, że ci ze mną dobrze! – zdziwił się.
– No tak… Ale liczyłam na coś więcej…
– A niby na co? Na fajerwerki? Inne dziewczyny nigdy nie narzekały. Ba, po każdej nocy piały z zachwytu! Ty pierwsza składasz reklamacje – naburmuszył się.
– Milczały, bo też chciały być delikatne…
– W jakim temacie?
– Naprawdę chcesz wiedzieć?
– Wal śmiało. Jestem facetem z krwi i kości, a nie beksą.
– Chodzi o twoje, hm, przyrodzenie…
– Co z nim? – odruchowo zerknął na swój rozporek.
– Wybacz, ale nie jest, że tak powiem, imponujących rozmiarów… – wypaliłam. Poczerwieniał.
– Moim zdaniem wcale nie odbiega od standardów – wysyczał.
– Niestety,  odbiega… To dlatego nam nie wychodzi… Naprawdę, bardzo mi przykro. Jesteś super i na pewno znajdziesz dziewczynę, której nie będzie to przeszkadzało. Mnie przeszkadza – zrobiłam smutną minę.

Dziś trochę żałuję, że byłam aż tak szczera, ale co miałam zrobić? No dobra, mogłam załatwić to inaczej. Powiedzieć na przykład, że zakochałam się w innym kolesiu. Ale dlaczego miałam kłamać? Faceci bez ogródek mówią nam, że mamy za duże tyłki, fałdy na brzuchu, albo za małe cycki. To dlaczego my mamy milczeć na temat długości ich penisów? Że niby to uderza w ich męskie ego? A informacja o zbyt małych lub obwisłych piersiach w nasze damskie nie uderza? Uderza, i to mocno!

Poza tym byłam przekonana, że Karol rzeczywiście chce poznać prawdziwą przyczynę naszego rozstania. Bardzo się jednak pomyliłam. Karol przez dłuższą chwilę milczał. Siedział i gapił się w podłogę. A potem nastąpił wybuch! O rany, ależ on się wkurzył. Krzyczał, że z jego penisem jest wszystko w porządku, że wszyscy kumple z siłowni mają takie, i że to ja jestem szeroka jak brama wjazdowa do pałacu prezydenckiego. Pewnie dlatego, że wpuszczam przez nią za dużo samochodów. Gdy usłyszałam tę obelgę, to aż się zatrzęsłam ze złości.

Wrzasnęłam, że jak ktoś się faszeruje sterydami, to nie dziwota, że ma w spodniach pisklaka a nie ptaka i żeby sobie lalkę nadmuchiwaną kupił, bo żadna normalna dziewczyna do łóżka z nim nie pójdzie. A samochody owszem, wpuszczam, bardzo chętnie. Ale te dla dorosłych, a nie dziecięce zabawki… Naprawdę nie chciałam, żebyśmy się rozstawali w złości, ale skoro zaczął mnie obrażać, to musiałam się bronić.

No i skończyło się, jak się skończyło. Karol wrzasnął, że nigdy mi nie daruje tej obrazy i wyszedł trzaskając drzwiami. Huknął tak mocno że omal z futryny nie wypadły. Od tamtej pory się mści. Opowiada znajomym na mój temat niestworzone rzeczy, rozsiewa plotki. Że niby puszczam się na lewo i prawo, że lepiej się ode mnie trzymać z daleka. Początkowo to ignorowałam, ale straciłam cierpliwość. Zagroziłam mu, że jeśli nie przestanie mnie oczerniać, to wpuszczę do internetu zdjęcie jego żałosnego przyrodzenia. Mam takie jedno w telefonie. Popatrzę na nie, gdy znowu zamarzy mi się jakiś mięśniak. Na razie rozglądam się za chudzielcami… 

Więcej prawdziwych historii:
„Teściowa po wypadku chciała mieć syna tylko dla siebie. Zabrała mi męża, a naszym dzieciom ojca”
„Doniosłam na własnego męża do skarbówki. W więzieniu nie miał okazji, by mnie zdradzić”
„Na rodzinne wakacje z dzieciakami zamiast żony zabrałem kochankę. Od dawna chciałem skończyć to małżeństwo”

Redakcja poleca

REKLAMA