Pawła poznałam na jednej ze studenckich imprez. I niemal od razu poczułam, że jest on mężczyzną mojego życia. Kilka dni po ukończeniu studiów zaczęłam naciskać na ślub, bo uważałam, że kolejnym krokiem w naszym związku powinno być założenie rodziny. Wszyscy dookoła się pobierali. A my?
Kochałam Pawła całym sercem
– To kiedy ślub? – zapytała mnie przyjaciółka, gdy wybrałyśmy się razem na zakupy.
To właśnie Magda kilka lat wcześniej zapoznała mnie z Pawłem i to dzięki niej poznałam miłość swojego życia.
– Mam nadzieję, że jak najszybciej – powiedziałam z uśmiechem.
Już od dłuższego czasu zastanawiałam się, kiedy Paweł poprosi mnie o rękę i coraz bardziej martwiłam się tym, że zupełnie nic nie robi w tym kierunku. Zaczęłam nawet kierować jego myśli w stronę oświadczyn. A to zachwycałam się pierścionkiem z brylantem, a to przystawałam przed witryną salonu z sukniami ślubnymi, a to opowiadałam o zaręczynach swoich koleżanek. A mój chłopak wciąż milczał.
– To może powinnaś wziąć sprawy w swoje ręce? – usłyszałam.
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem i tylko pokręciłam głową. Jakoś nie mogłam wyobrazić sobie sytuacji, w której to ja miałabym się oświadczać. Wprawdzie mieliśmy XXI wiek, ale ja w tym zakresie byłam tradycjonalistką.
– To może chociaż mu zasugeruj, że oczekujesz oświadczyn? – zaproponowała przyjaciółka. Na to mogłam się zgodzić.
Od razu po powrocie do domu zaczęłam przygotowywać romantyczną kolację. Ugotowałam ulubioną potrawę Pawła, wyjęłam drogie wino i założyłam jedną z najseksowniejszych sukienek w mojej skromnej kolekcji. A gdy tylko mój chłopak wrócił do domu, to od razu przystąpiłam do realizacji planu.
– Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać o naszej przyszłości? – zapytałam ze słodkim uśmiechem. Paweł popatrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy, a potem twierdząco pokiwał głową.
– Masz rację – powiedział po chwili. – Powinniśmy porozmawiać – dodał cicho.
Poczułam, jak moje serce zaczyna bić zdecydowanie mocniej, a puls niebezpiecznie zbliża się do górnych granic. „Wreszcie nadszedł ten moment” – pomyślałam uradowana. Byłam przekonana, że za chwilę Paweł wyciągnie pierścionek zaręczynowy i zapyta mnie, czy zechcę zostać jego żoną. Zupełnie nie spodziewałam się tego, co usłyszałam chwilę później.
– Wiem, że cię zranię – usłyszałam cichy głos Pawła. W tym samym momencie serce przestało mi niemal bić, bo już domyśliłam się, że usłyszę coś zupełnie innego od tego, czego się spodziewałam.
– Co ty mówisz? – zapytałam. Paweł spojrzał mi prosto w oczy, a potem spuścił wzrok.
– Poznałem kogoś innego – wykrztusił wreszcie. – To się wydarzyło już jakiś czas temu, ale ja nie miałem odwagi ci o tym powiedzieć. Teraz jednak muszę to zrobić. Nie dam rady tak dłużej żyć – usłyszałam. Paweł mówił coś jeszcze, ale ja już tego nie rejestrowałam. W głowie czułam jedynie szum, który próbował zagłuszyć moje własne myśli. Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział mój chłopak.
– Zrywasz ze mną? – zapytałam. W moim głosie tliła się jeszcze nadzieja, że Paweł cofnie wypowiedziane przed chwilą słowa i powie, że to tylko głupi żart.
– Przykro mi – powiedział jednak. A potem wstał od stołu, spakował się i wyszedł z naszego wynajmowanego mieszkania. W tym samym momencie uświadomiłam sobie, że straciłam miłość swojego życia. Zamarłam.
Robiłam wszystko, aby odzyskać Pawła
Przez kilka kolejnych dni nie mogłam się pozbierać. Całymi dniami leżałam w łóżku i zanosiłam się płaczem. Czułam się tak, jakbym straciła część swojego serca, które już nigdy nie zostanie naprawione.
– Musisz żyć dalej – próbowała przekonać mnie Magda, która odwiedzała mnie każdego dnia.
Ale ja nie chciałam jej słuchać. Moja przyjaciółka była w szczęśliwym związku i nie miała pojęcia, co to znaczy stracić ukochaną osobę.
– Nie pozwól, aby ten głupek zniszczył ci życie – przekonywała mnie.
A ja nie byłam w stanie tego zrobić. Nie potrafiłam żyć bez Pawła, a moja egzystencja bez niego wydawała się taka pusta i bezsensowna.
Po kilku dniach postanowiłam działać. Jak niemal każda porzucona kobieta nie chciałam pogodzić się z rozstaniem i stwierdziłam, że muszę zrobić wszystko, aby wpłynąć na zmianę decyzji mojego eks. Dlatego też zaczęłam wydzwaniać do Pawła i prosić go o spotkanie, podczas którego mielibyśmy jeszcze raz omówić jego decyzję.
– Ja już podjąłem decyzję – za każdym razem słyszałam z ust swojego byłego chłopaka. – I na pewno jej nie zmienię.
Jednak ja nie chciałam się z tym pogodzić. Cały czas bombardowałam Pawła telefonami i wiadomościami, w których błagałam go o spotkanie. W końcu mój były chłopak nie wytrzymał i mnie zablokował. Ale ja wtedy postanowiłam odwiedzić go w jego obecnym mieszkaniu. Od wspólnych znajomych dowiedziałam się, gdzie wynajmuje kawalerkę ze swoją obecną dziewczyną i zaczęłam go nachodzić w nowym miejscu. Za każdym razem nasze spotkanie wyglądało tak samo – ja błagałam go o ponowne przemyślenie swojej decyzji, a on za każdym razem mówił mi, że ja jestem już zamkniętym rozdziałem. W końcu któregoś dnia zagroził, że jeżeli się od niego nie odczepię, to wezwie policję. Wtedy się przestraszyłam i dałam mu spokój. Ale wtedy w mojej głowie pojawiła się chęć zemsty.
Dowiedziałam się, że planuje ślub
Kiedy wydawało się, że powoli dochodzę do siebie, to dotarła do mnie wiadomość, która ponownie zrzuciła mnie w otchłań rozpaczy.
– Słyszałaś, że Paweł się żeni? – zapytała mnie koleżanka ze studiów, którą spotkałam na sobotnich zakupach.
Akurat ona nie wiedziała, jak mocno przeżyłam rozstanie z Pawłem, więc nie miała pojęcia, że ta wiadomość ponownie złamała mi serce. I o ile wcześniej mogłam mieć jeszcze nadzieję, że odzyskam swojego byłego chłopaka, to ta informacja zupełnie pozbawiała mnie jakichkolwiek szans. „A to palant!” – pomyślałam o Pawle i w tym samym momencie przyszło mi do głowy pewne rozwiązanie. Doszłam do wniosku, że zrobię wszystko, aby nie dopuścić do tego ślubu.
Zemsta jest słodka
Kilka kolejnych tygodni zastanawiałam się, co mogę zrobić, aby zranić Pawła i jego przyszłą żonę. W końcu podjęłam decyzję. Dowiedziałam się, kiedy i gdzie mój eks będzie brał ślub i cierpliwie czekałam na ten dzień.
W dniu ślubu Pawła i jego dziewczyny pojawiłam się przed kościołem. Patrząc na młodą parę i zgromadzonych gości nie mogłam powstrzymać łez. „To ja miałam przysięgać mu wierność w nieskazitelnej bieli” – pomyślałam zrozpaczona. I wtedy przebiegła mi przez głowę myśl, że może powinnam odpuścić i zająć się swoim życiem. Ale zaraz pomyślałam, że nie dam mu tej satysfakcji i że zniszczę jego życie tak, jak on zniszczył moje.
Poczekałam na rozpoczęcie uroczystości, a potem weszłam do kościoła. Muszę przyznać, że młoda para wyglądała przepięknie. W oczach Pawła zobaczyłam taką miłość, jakiej nigdy nie widziałam wcześniej. Od razu było widać, że jest szaleńczo zakochany. „Niedoczekanie” – pomyślałam ze złością i przystąpiłam do realizacji swojego planu.
– Muszę coś powiedzieć – powiedziałam głośno. A kiedy wszyscy spojrzeli w moją stronę, to poczułam się silna jak nigdy dotąd.
Paweł od razu mnie rozpoznał, a w jego oczach pojawiło się przerażenie. Chyba domyślał się, że zaraz wydarzy się coś strasznego.
– Dobrze się zastanów, zanim zdecydujesz się powiedzieć „tak” temu człowiekowi – zwróciłam się do narzeczonej Pawła. W jej oczach zobaczyłam niepewność, co dodało mi animuszu. – Twój przyszły mąż to zdrajca i drań. Przez kilka ostatnich miesięcy byliśmy kochankami, a kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży, to zostawił mnie i powiedział, że mam radzić sobie sama. Chcesz takiego męża? – zapytałam niewinnie.
W kościele zrobiło się głośno. Narzeczona Pawła spojrzała na niego pytającym wzrokiem, a potem odwróciła się w moją stronę. Mój eks próbował jej coś tłumaczyć, ale w jej oczach widziałam strach i niepewność. Nie była pewna, kto mówi prawdę.
– Zastanów się – powtórzyłam jeszcze raz. A potem odwróciłam się na pięcie i wyszłam z kościoła.
Nie widziałam, co było dalej, ale wszystkiego dowiedziałam się od swojej przyjaciółki. Narzeczona Pawła przerwała ślub i powiedziała, że w takiej sytuacji musi zastanowić się, co ma dalej robić. Podobno Paweł przekonywał ją, że to wszystko jest nieprawdą, ale ona nie dała się przekonać. Po kilku dniach dostałam SMS od Pawła z pytaniem, jak mogłam mu to zrobić. „Tak samo jak ty mi” – odpisałam. A potem wyłączyłam telefon.
Kilka miesięcy po tym wydarzeniu dowiedziałam się, że narzeczona Pawła zerwała z nim i wyjechała do innego miasta. Nie wiem, co słychać u mojego eks. I tak naprawdę nie chcę wiedzieć. Z perspektywy czasu wiem, że to, co zrobiłam, było złe. Ale wtedy uważałam, że jest to jedyne wyjście.
Czytaj także:
„Oddałam mężowi serce, a on wyczyścił mi konto i zwiał. Już od dawna grzał sobie miejsce w łóżku kochanki”
„Szef całkowicie zmienił moje życie. Najpierw wylądowaliśmy w łóżku, a potem zatrudnił mnie jako żonę”
„Byłam w szoku, gdy zajrzałam do plecaka mojego męża. Upokorzył mnie po tylu latach małżeństwa”