„Byłam w szoku, gdy zajrzałam do plecaka mojego męża. Upokorzył mnie po tylu latach małżeństwa”

cierpiąca kobieta fot. Getty Images, BSIP
„Nigdy bym nie pomyślała, że po tylu wspólnych latach mógłby mi coś takiego zrobić! Płacząc, przypomniałam sobie, jak wszyscy mi mówili przed ślubem, że z takim przystojniakiem u boku to będę miała przechlapane, a ja naiwna, ślepo mu ufałam i nikogo poza nim nie widziałam…”.
/ 12.04.2024 08:32
cierpiąca kobieta fot. Getty Images, BSIP

W tym roku nasz syn rozpoczynał naukę w liceum, dlatego doszłam do wniosku, że nadszedł odpowiedni moment na przeprowadzenie z nim poważnej, męskiej rozmowy. Kto najlepiej się do tego nadaje, jeżeli nie jego ukochany ojciec? Niestety, mój mąż Staszek jakoś nie pałał entuzjazmem do tego zadania. Zasłaniał się ciągłym brakiem czasu, wiecznym zmęczeniem lub niechęcią wtrącania się w sprawy syna, który miał przecież na głowie mnóstwo innych rzeczy.

Byłam nieugięta

– Ale czy może być teraz dla niego coś poważniejszego niż szczera rozmowa z tatą na TE tematy? – ja nie dawałam za wygraną. – Naprawdę wolałbyś, żeby całą wiedzę brał z kolorowych czasopism albo od kumpli z osiedla?

– No ok, masz rację – westchnął Staszek z rezygnacją. – Ale przecież w dzisiejszych czasach szkoła też ich tego uczy, więc może... – spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.

– Nie, nie, nie. Nawet o tym nie myśl – powiedziałam twardo. – Idź i pogadaj z nim, i to migiem.

– No dobra, zrobię to zaraz po powrocie – odparł z rezygnacją w głosie. – Nad wodą będę miał chwilę, żeby sobie wszystko poukładać w głowie.

Kamień spadł mi z serca. A więc postanowione. Mój facet jak coś obieca, to mogę być pewna, że dotrzyma słowa. Jeszcze ani razu mnie nie zawiódł.

Byliśmy dobrą parą

Gdy brałam ślub, rodzina miała różne opinie o Staszku. Ciotki i kuzynki ostrzegały, że jest zbyt urodziwy, za dużo się śmieje i podoba się innym kobietom. Fakt, Staszek był niezłym ciachem: pokaźnego wzrostu, śniady, o przepięknych, błękitnych oczach i uśmiechu, który sprawiał, że wszystko wokół od razu stawało się jaśniejsze. Mimo że inne panie zerkały na niego z podziwem, przez cały ten czas ani razu nie dał mi podstaw, bym przestała mu ufać.

Mieliśmy dwóch cudownych synów i nie mogłam mieć żadnych powodów do narzekania. Staszek nie palił papierosów, nie nadużywał alkoholu, od czasu do czasu wyskoczył jedynie na piwo z kumplami. Nie marnował też czasu na głupoty, jak to robią inni mężowie.

Akceptowałam jego hobby

Z biegiem lat nawet jego zamiłowanie do wędkarstwa przestało mi przeszkadzać. Szczególnie, że za każdym razem przynosił do domu świeże okazy. Parę razy w miesiącu jedliśmy na obiad rybę – pstrąga lub szczupaka – które złowił Staszek. Muszę przyznać, że trafiłam na świetnego męża.

Wczesnym porankiem w niedzielę, obudziło mnie czułe muśnięcie mojego męża, który przed chwilą powrócił z pierwszych w tym sezonie nocnych łowów.

Złowione ryby są w ganku, oskrob je, jak już wstaniesz – dotarły do mnie jego słowa. – Ja się zdrzemnę, nie spałem całą noc – mówiąc to, wtulił się w poduszkę i po krótkiej chwili usłyszałam jego delikatne chrapanie.

Ech, pora było zwlec się z łóżka i zabrać do pracy. Planowałam zająć się rybami zanim zrobię śniadanie i pobudzą się chłopaki. Zarzuciłam na siebie podomkę i ziewając szeroko, podreptałam na ganek. W koszyku na ryby zobaczyłam dwa okazałe szczupaki, sporą płoć i kilka pstrągów. No, Staszek miał dziś niezłe szczęście na rybach.

Tego się nie spodziewałam

W czasie sprzątania postanowiłam uprzątnąć także plecak mojego męża. W środku od dawna walały się resztki jedzenia i inne drobiazgi. Wygrzebałam z niego pusty kubek termiczny, pogniecione opakowania po herbatnikach i jakieś małe pudełeczko. Pomyślałam, że to pewnie po czekoladkach, bo mąż uwielbiał słodkości, ale okazało się, że kartonik był nietknięty.

Przyjrzałam się temu bliżej i zamurowało mnie. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę: z kieszeni plecaka wyjęłam… pudełko kondomów! Patrzyłam się na to pudełko przez dłuższy czas, musiałam nawet założyć okulary, żeby lepiej się temu przyjrzeć…

No nie! Teraz już nie mam żadnych wątpliwości. W mojej głowie zrobiło się kompletnie pusto, tylko jedna rzecz cały czas nie dawała mi spokoju –przecież od dawna z tego nie korzystamy! Od kiedy parę lat temu przeszłam operację, nie musieliśmy się tym przejmować! Więc jakim cudem to wylądowało w torbie mojego faceta? I od razu znalazłam na to odpowiedź...

Na bank nie łowił żadnych ryb, tylko balował z jakąś panienką! Ma na boku jakąś laskę, u której nocował, bo raczej nie planował dmuchać tych kondomów, żeby zrobić z nich baloniki… A te ryby to ona z pewnością sama wcześniej w sklepie kupiła, żebym się nie połapała. Myślał, że nabiorę się na te szczupaki i pstrągi o świcie.

Czułam się upokorzona 

Kurczę, to co zrobił mi Stasiu to już przechodzi ludzkie pojęcie… Po tylu wspólnie spędzonych latach w związku, on wywinął mi taki numer! Jak przez mgłę pamiętam, że jeszcze przed ślubem ludzie mnie ostrzegali, że przy takiej ładnej buźce, to ja spokoju z nim nie zaznam, ale ja, naiwna, ślepo mu ufałam i nikogo poza nim nie widziałam… No i masz ci los, oto jak mi się odwdzięczył za moją miłość i oddanie!

Ponownie zerkając na opakowanie, odczytałam napis "Kondomy bananowe". Poczułam, jak na moje usta wpływa ironiczny grymas. Widać jego panienka gustuje w tandetnych rzeczach...

Nagle poczułam, jak zalewa mnie fala złości – za ten czas stracony, za to, że mnie okłamywał! A ten drań śmiał się tulić do mnie z samego rana! Kiedy dopiero co, całą noc zabawiał się z tą dziunią!!!

Ogarniająca mnie złość całkowicie odebrała mi rozsądek. Złapałam za ogon największego okonia i popędziłam do naszej sypialni. Niewiele myśląc o świeżo wypranej pościeli, zaczęłam w furii walić Staszka po głowie tą nieszczęsną rybą.

– Banana wam się zachciało! – wydarłam się na cały głos, ciskając w jego stronę gumkami. – A ja mam się z tymi szczupakami użerać? Chyba śnisz!

Byłam wściekła na męża

Kiedy z całej siły uderzyłam małżonka rybą, opadł na pościel i spojrzał na mnie nieprzytomnym wzrokiem.

– Co ty wyrabiasz?! – złapał okonia i wyrwał go z całych sił. – Oszalałaś do reszty, babo? Co tu się wyprawia?!

– Jeszcze będziesz zgrywał niewiniątko, ty parszywy kłamco?! – mój głos nagle zadrżał, bo cała złość jakby wyparowała, a zamiast niej poczułam taki smutek, że prawie nie byłam w stanie wydusić słowa przez łkanie. – Jak mogłeś mi to zrobić?!… Mnie i naszym chłopcom… I co teraz, pójdziesz do tej lafiryndy? Rzucisz rodzinę?

Kilka chwil później w drzwiach pokoju pojawił się starszy syn. Miał na sobie jeszcze piżamę, ledwo przytomny, ale patrząc na to, co się dzieje, spojrzał na nas zaskoczonym wzrokiem i zapytał:

– Co wy robicie? – jego oczy zatrzymały się na okoniu, którego Staszek ciągle ściskał. – Czemu tata ma w łóżku jakąś rybę? I z jakiej racji w ogóle tak wydzieracie się na cały dom? Człowiek nie może się wyspać, nawet w dzień wolny od szkoły!

– To nie ja się wydzieram, tylko mama – od razu odpowiedział Staszek. – I w dodatku mnie tłucze, a ja nie wiem za co.

– Mamo, a tobie co odbiło, że okładasz ojca? – Jarek zerknął na mnie z pretensją.

– Lepiej zapytaj tatę, czemu on nam to robi! Czemu od nas odchodzi…

– Odchodzę od was? – Staszek w końcu podniósł się z łóżka i odrzucił rybę. – O co tu chodzi? Bo już nic nie kumam.

Musiał to wyjaśnić

W tym momencie Jarek zbliżył się do łóżka, pochylił, podniósł z dywanu kondomy i wyciągnął dłoń w stronę taty.

To chyba należy do was – rzekł, wręczając pudełeczko Staszkowi. – I nie drzyjcie się tak, dajcie jeszcze pospać…

Po czym okropnie ziewając, opuścił pokój. Staszek przez moment stał nieruchomo, zerkając raz na mnie, raz na rybę, a innym razem na pudełko w swojej ręce.

– Grażynka, o co chodzi? – zapytał delikatnie. – Dlaczego opowiadasz takie bzdury?

Zamknęłam powieki, odliczyłam w głowie do dwudziestu, po czym popatrzyłam prosto w oczy małżonkowi. Usiłując opanować emocje, drżącym głosem spytałam, gdzie był zeszłej nocy.

– Jak to gdzie byłem? – zdziwił się mój mąż. – No przecież mówiłem, że poszedłem łowić ryby, o co ci chodzi?

– Masz inną, prawda? – znów załamał mi się głos. – To dla tej lafiryndy kupiłeś te gumki... Ale bananowy aromat to takie oklepane – uśmiechnęłam się kpiąco. – Nie stać cię już na coś oryginalniejszego?

Prawda była banalna

Staszek przez chwilę wpatrywał się w opakowanie. Po czym spojrzał na mnie i wybuchnął gromkim śmiechem.

– Kochanie, co ci strzeliło do głowy?! – z niedowierzaniem pokiwał głową. – Przecież to ty namówiłaś mnie , żebym poważnie pogadał z Jarkiem o męskich sprawach. No to się przygotowałem. Kupiłem mu to opakowanie kondomów. Rozumiesz, żeby pokazać, że go traktuję na serio, jak dorosłego mężczyznę, a nie jak jakiegoś gówniarza…

Totalnie mnie zatkało. Jak ja mogłam być taka głupia? Aż tak się rozpędzić? Oprócz braku zaufania wobec Staszka, który nigdy mnie nie oszukał, jeszcze przywaliłam mu okoniem! Zmordowanemu, ledwo żywemu, całkowicie niewinnemu biedakowi...

– Staszek, ty się połóż z powrotem, mną się nie przejmuj. Jeszcze ci tylko wymienię tę poduszkę, żebyś nie czuł rybiego zapachu – wymamrotałam skrępowana.

A on znowu wybuchnął śmiechem, chwycił mnie mocno do siebie i zaczął całować.

Czytaj także: „Dzieci nie chcą zostawać z teściową. Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, do czego je zmusza”
„Mąż umawiał się na randki z Internetu, bo potrzebował oddechu. Nie wierzyłam, że niewinny flirt”
„Byłam zła na męża, bo zawiódł mnie, gdy go potrzebowałam. Nie wiedziałam, że to część jego planu”

 

Redakcja poleca

REKLAMA