„Żeby poprawić relację w związku, za radą szwagra postanowiłem się oświadczyć. Nie mogłem wymyślić nic głupszego...”

mężczyzna, który chce się oświadczyć fot. Adobe Stock, Graphicroyalty
„– Ale jest git, sypiacie ze sobą? – zapytał Romek, a gdy potwierdziłem, stwierdził, że Malwina po prostu sprawdza moje zaangażowanie. – Babkom bije zegar biologiczny, wiesz – oświadczył z miną eksperta. – Jak się w końcu nie określisz, uzna cię za nierokującego i ruszy na dalsze łowy”.
/ 14.12.2022 18:30
mężczyzna, który chce się oświadczyć fot. Adobe Stock, Graphicroyalty

Gdy odwiozłem Malwinę pod blok, był wieczór. Myślałem, że mnie zaprosi na górę, ale stwierdziła, że jest skonana, dała mi buziaka i po prostu odeszła. Zrobiło mi się smutno, ostatnio coraz częściej miałem wrażenie, że ją tracę… Może i dobrze, że obiecałem szwagrowi pomóc w weekend przy dzieciach, samotny wieczór by mnie dobił.

– Chyba ktoś tu dziś nie zaliczył – przywitał mnie Romek, gdy wszedłem. – Dla mnie to lepiej, pomożesz mi bandę zapakować do łóżek.

Nie skomentowałem, tylko poszedłem przypilnować maluchów przy kolacji. Romek to fajny gość, ale za subtelny to nie jest. Raczej do bitki i do wypitki, niż do tańca i różańca.

Powinienem się wreszcie określić?

Wrócił do tematu, gdy jego dzieciarnia wreszcie zasnęła.

– Jak to właściwie jest z tobą i Malwiną, Rafał? – zapytał, otwierając piwo. – Przyjaźń czy kochanie?

– Romantyczne pytanie w nieromantycznych czasach – westchnąłem. – Wiem tylko tyle, że to kobieta mojego życia.

– To jak długo jeszcze zamierzasz się z tym bujać? – Romek podał mi piwo, wyjął z szafki szklanki i przeszliśmy do salonu. – Bierz ją, zanim się pojawi bardziej zdecydowany i sprzątnie ci dziewczynę sprzed nosa.

Ma doświadczenie, może warto go posłuchać

– Ale jak „bierz”? Mam ją walnąć maczugą i zaciągnąć do mojej jaskini? – zapytałem. – Za każdym razem, gdy mi się wydaje, że jest super, pojawia się jakiś smród… Na przykład ona snuje plany, w których mnie nie ma, kapujesz? Teraz na tapecie jest praca w Tuluzie, jej firma otwiera tam filię.

– Ale jest git, sypiacie ze sobą? – zapytał Romek, a gdy potwierdziłem, stwierdził, że Malwina po prostu sprawdza moje zaangażowanie. – Babkom bije zegar biologiczny, wiesz – oświadczył z miną eksperta. – Jak się w końcu nie określisz, uzna cię za nierokującego i ruszy na dalsze łowy.

– Jaki zegar, Roman? Malwina dzieci nie chce mieć – oświeciłem go.

– Twoja siora też tak twierdziła – zaśmiał się szwagier. – A teraz męczy bułę o trzecie!

Przyznam, że zamącił mi w głowie – tak na tę sprawę nigdy dotąd nie patrzyłem. A kiedy już zacząłem, wszystko zaczęło się zgadzać: deklaracje Malwiny o dozgonnym pozostaniu w bezdzietnym singielstwie miały sens tylko wtedy, gdy człowiek uznał je za prowokacje mające zmusić go do działania. Przecież żadna normalna dziewczyna nie mogła poważnie traktować takich kocopołów! 

Kurde, dobrze czasem starszego posłuchać. Zatem, czas na oświadczyny. Wiedziałem, że bez pierścionka się nie obejdzie i zacząłem podpytywać Malwinę, jaką lubi biżuterię. Stwierdziła, że trudno powiedzieć; po prostu kupuje, jak jej się coś spodoba.

– Facet, tu nie chodzi o kolejną błyskotkę, tylko o symbol – skorygował moje poglądy szwagier. – Musi być złoto i musi być diament, reszta to kwestia tego, na co cię stać.

Nie do końca byłem pewien, czy mnie stać, ale pierścionek, który w końcu nabyłem, naprawdę mi się spodobał i uznałem to za dobrą wróżbę. W dodatku Malwina zaprosiła mnie na jubileusz swoich rodziców – kolejny znak, że gwiazdy mi sprzyjały.

– Wiem, że rodzinny spęd to żadna atrakcja – krygowała się. – Ale muszę tam być, a  znów wszyscy będą mnie piłować o narzeczonego. Zrób dobry uczynek, Rafciu.

Chyba nie rozumiem kobiet...

Czyli rodzinka też miała powyżej nosa trzydziestoletniej singielki… Może nawet mógłbym liczyć na wsparcie, jeśli się odważę na ten szalony krok?

– Jednak masz łeb, chłopie – szwagier docenił moją kreatywność. – Będzie dobrze, nie bój żaby.

Czułem się raczej podekscytowany: jakbym w końcu wprowadził wózek mego życia na właściwy tor.  Zajechaliśmy pod zajazd, gdzie odbywał się jubileusz moją świeżo wypucowaną bryką, wysiadłem, otworzyłem Malwinie drzwi…

Rodzinka dopalająca kiepy na parkingu była pod wrażeniem. Wkrótce nas oblegli, zaczęło się podawanie ręki wujom, całowanie ciotek w wypachnione dłonie, potem przedstawiono mnie jubilatom. Całkiem do rzeczy familia i chyba mnie polubili. Były przemowy, toasty, potem atmosfera zrobiła się luźniejsza. I nagle, jakby ktoś tam z góry puszczał do mnie oko z dobrotliwym uśmiechem, któryś z wujów zawołał:

– Czterdzieści lat wspólnego życia Broni i Henryka! Czy jest na tej sali śmiałek, który podejmie wyzwanie?

Jak nie, jak tak?

Wstałem i zadzwoniłem łyżeczką o kieliszek. Zdezorientowana Malwina szarpnęła mnie za rękaw, ale obdarzyłem ją uśmiechem pełnym szczerej miłości i wyjąłem z kieszeni puzderko z pierścionkiem. Momentalnie zapadła wokół cisza jak makiem zasiał.

– Myślę, że to doskonały moment – rozejrzałem się po zdumionych twarzach, a potem zwróciłem do Malwiny: – Kocham cię, odkąd się spotkaliśmy. Jesteś gwiazdą, która opromienia moje życie… Czy zechcesz zostać moją żoną?

Ktoś zaklaskał, ktoś nerwowo kaszlnął… Ktoś zawołał: „No, powiedz tak, dziewczyno!”. A ona po prostu wstała i wyszła, przeciskając się między gośćmi.

– Biegnij, biegnij za tą wariatką! – pchnął mnie jakiś kuzyn.

Stała przed knajpą, próbując przypalić papierosa drżącymi rękami.

– Coś nie tak, Malwina? – kompletnie nie rozumiałem, co się dzieje. – Pierścionek ci się nie podoba?

– Mówiłam, że nie zamierzam wychodzić za mąż? – rzuciła ze złością fajkę na podjazd.

– No, mówiłaś…

– Mówiłam, że jesteśmy tylko friends with benefits?

– Tak… Tak.

– To skąd ci przyszło do głowy, żeby odwalać taki cyrk?! – wrzasnęła. – Co jest z tobą, facet? Masz problemy z głową czy jak?

– Ale ja, Malwinka… Ja naprawdę cię kocham – wyjaśniłem.

– I co w związku z tym? Mam sobie zmarnować życie z tej okazji?

Wróciliśmy do miasta osobno, ja jeszcze tej samej nocy. Teraz Malwina nie odbiera telefonów ode mnie, kontakt zupełnie się zerwał.

– Daj sobie spokój – skwitował szwagier. – Rozejrzyj się za normalną dziewczyną, zanim w twojej grupie wiekowej zostaną same odpady.

Jakoś nie mam odwagi… Ja chyba w ogóle nie rozumiem kobiet.

Czytaj także:
„Do kina weszłam jako sigielka, a wyszła zakochana jak nastolatka. Wszystko za sprawą tajemniczego kochanka”
„Nie byłem dobrym mężem, a żonę traktowałem jako pewnik. Nie umiałem się pogodzić z jej odejściem, trułem jej życie telefonami”
„Czułam, że to początek filmowego romansu, ale zderzyłam się z rzeczywistością. Kochanek ze snów okazał się zwykłą kanalią"

Redakcja poleca

REKLAMA