„Zdradziłem narzeczoną na wieczorze kawalerskim. Chciałem jej powiedzieć, ale dopiero po ślubie”

zszokowany mężczyzna fot. Adobe Stock, Alex
„– Co pani tu robi?! – zawołałem zupełnie skołowany. – Kochanie, uspokój się... To ja, Kleopatra – odpowiedziała ziewając. – Nie mów, że nie pamiętasz... Nie przejmuj się, twoi przyjaciele już wszystko załatwili. Muszę ci powiedzieć, że, jak na tę ilość wypitego alkoholu, spisałeś się bardzo dobrze – powiedziała”.
/ 19.02.2024 22:00
zszokowany mężczyzna fot. Adobe Stock, Alex

Słyszy się często, że wieczór kawalerski to ostatni moment, by dać upust swojej energii i bawić się bez hamulców przed staniem się wiernym mężem na całe życie. Miałem okazję doświadczyć tego na własnej skórze.

Nie chciałem żadnych panienek

– Będzie morze alkoholu i urocze dziewczyny, które będą nas zabawiać i spełnią twoje wszystkie życzenia – zapewniał Michał, mój świadek i jeden z chłopaków odpowiedzialnych za organizację imprezy.

Miałem dość mieszane odczucia na temat wieczoru kawalerskiego. Cieszyłem się na spotkanie ze starymi przyjaciółmi. Wiedziałem, że taka odskocznia będzie dla mnie idealna w trakcie tych stresujących przygotowań do ślubu. Z chęcią wypiję coś z kumplami, porozmawiam, ale nie byłem zainteresowany towarzystwem panienek ani „ostatnim kawalerskim numerkiem”. Nie zrobiłbym czegoś takiego Adzie na dwa tygodnie przed naszym ślubem!

– Nie mam pojęcia, co knujecie, ale nie chcę żadnych dziewczyn z agencji. Absolutnie żadnych! – oznajmiłem swoim kumplom.

– Bez obaw, Antek, nie denerwuj się niepotrzebnie! Zrelaksuj się, zapewniam cię, że będziesz się świetnie bawił – zapewnił mnie Maciek.

Impreza się rozkręcała

Naprawdę nie wiedziałem, co mnie czeka. Nikt nie chciał mi zdradzić, co, gdzie i z kim. Wszystko było tajemnicą aż do samego końca. Gdy dotarłem na miejsce, czyli do jednego z barów w środku miasta, zobaczyłem, że na moją imprezę kawalerską przybyło mnóstwo osób. Wśród nich byli moi współpracownicy, przyjaciele z uczelni, a nawet kilka osób z czasów liceum, w tym paru naprawdę świetnych kumpli, których dawno nie widziałem.

– Antek, dawaj, co u ciebie słychać! Jak się masz na dwa tygodnie przed zaobrączkowaniem? – naśmiewał się jeden z przyjaciół.

– Stary, tak dawno się nie widzieliśmy! Powinniśmy się spotkać na jakieś piwo, odnowić znajomość, przedstawić sobie nasze dziewczyny!– zaproponował inny, z którym na studiach przeżyłem masę świetnych imprez.

W pubie wypiliśmy po kilka piw. Grupa dobrze się zgrała, wszyscy rozmawiali, śmiali się. Ktoś już podrywał dziewczyny z sąsiedniego stolika, kilka osób tańczyło na parkiecie. A to był tylko początek...

– No to zaczynamy zabawę, chłopaki! Idziemy do miejsca, w którym czeka nas znacznie więcej atrakcji – zaproponował Michał.

Poszliśmy do klubu go-go

Naszym celem okazał się klub go-go, ukryty w jednej z małych uliczek w centrum miasta... Mieliśmy zarezerwowane dwie prywatne kabiny. W półmroku, przy dźwięku głośnej muzyki, obserwowaliśmy dziewczyny w skąpych strojach, które tańczyły na scenie przy rurach. Co tam się działo! Pokazywały swoje ciała, zmysłowo tańcząc i wykonując ruchy, które robiły wrażenie.

– Wznoszę toast za ciebie, Antek! Ciesz się tymi widokami, dopóki jeszcze masz szansę! – krzyknął mój kolega Kacper, proponując toast.

– A może chciałbyś bliżej poznać którąś z tych kobiet? – namawiał inny przyjaciel.

Chociaż alkohol zaczął już działać i poczułem się rozluźniony, wciąż miałem kontrolę nad sytuacją. Na kobiety tańczące na rurach mogłem popatrzeć, ale nic poza tym. Nie planowałem zaczepiać ich ani tym bardziej iść z nimi do jakiegoś pokoju na zapleczu na prywatny taniec czy jeszcze bardziej wyuzdane rozrywki. Przecież byłem zajętym facetem!

Kusiła mnie

Po kilku chwilach jednak któraś z dziewczyn zatrudnionych w klubie wylądowała na moich kolanach, oczywiście gorąco dopingowana przez moich kolegów.

– Jak się czuje przyszły pan młody? Słyszałam plotki, że ten dzień jest dla ciebie wyjątkowy i że chciałbyś go zapamiętać do końca życia... Mogę ci w tym pomóc – zasugerowała, przejeżdżając dłonią po moim udzie.

– Na pewno będzie wyjątkowy i bez twojej pomocy – odpowiedziałem, uśmiechając się uprzejmie.

– Czyżbym ci się nie podobała? – nie poddawała się, dotykając mnie swoim biustem.

Wymknąłem się z jej ramion pod pretekstem wizyty w łazience. Kiedy wróciłem, dziewczyna zniknęła z naszego boksu. Na stół wjeżdżały za to kolejne butelki alkoholu. Jedna za drugą. Efekty spożycia alkoholu były już odczuwalne dla wszystkich. Mój wzrok zaczął się rozmazywać, miałem problemy z mówieniem, a tworzenie zrozumiałych i poprawnych zdań stało się dużym wyzwaniem. Mimo to, jak na prawdziwego pana młodego przystało, jako najważniejszy uczestnik tej imprezy, ciągle wznosiłem kolejne toasty i co chwilę opróżniałem z kimś kolejną szklankę.

Urwał mi się film

To, co działo się później, przykryła gęsta mgła alkoholowego odurzenia... Mówiąc krótko, nie pamiętam co się działo. Pamiętam tylko pojedyncze, wyjęte z całości obrazy: ostatni taniec przy rurze, przechadzka ulicami centrum, przystanek na kebaba, a na koniec wizyta u Michała, ale już w mniejszym gronie. Mówił coś o tym, że teraz dopiero zacznie się prawdziwa zabawa...

Kiedy obudziłem się następnego dnia, głowa bolała mnie tak, jak jeszcze nigdy wcześniej. Czułem, jakby miał mi zaraz wybuchnąć mózg. Do tego strasznie mnie suszyło – jakbym nie pił wody już od co najmniej tygodnia. Kiedy w końcu otworzyłem oczy i zdołałem się rozejrzeć, zobaczyłem obcą kobietę leżącą w łóżku obok mnie! Natychmiast się zerwałem i wyskoczyłem spod pościeli. Ona tak samo.

– Co pani tu robi?! Co się stało?! – zawołałem zupełnie skołowany.

– Kochanie, uspokój się... To ja, Kleopatra – odpowiedziała ziewając. – Nie mów, że nie pamiętasz... Nie przejmuj się, twoi przyjaciele już wszystko załatwili. Muszę ci powiedzieć, że, jak na tę ilość wypitego alkoholu, spisałeś się bardzo dobrze – powiedziała, po czym podniosła się, otuliła prześcieradłem i wyszła z pokoju.

Zaniemówiłem, obserwując jak odchodzi. Nie mogłem w to uwierzyć! Zacząłem więc powoli przypominać sobie wydarzenia z poprzedniego wieczoru. Początki były mi dobrze znane, jednak każda następna godzina coraz bardziej zacierała się w mojej pamięci. Kleopatra? Skąd ta Kleopatra, do licha?! Pomyślałem na moment o jednej dziewczynie, która chyba siedziała z nami już po wyjściu z klubu, ale nie miałem pojęcia, skąd ona tam się wzięła.

Wybiegłem z pokoju do kuchni. A tam, przy butelce wody, siedział wyraźnie zszokowany gospodarz mieszkania.

Byłem w szoku

– Co tu się dzieje?! Skąd ta dziewczyna w moim łóżku?! – zastanawiałem na głos, spanikowany.

Michał się uśmiechnął.

– No i jak, była fajna? – zapytał.

– Niczego nie pamiętam! Tylko mi nie mów, że my... eee... to...! – krzyknąłem.

– Tak, jak już byłeś nieźle wstawiony... Ledwo stałeś na nogach. Ale chcieliśmy jeszcze ci zafundować wisienkę na torcie!

– O mój Boże.... Przecież was prosiłem! Powiedziałem, że nie chcę żadnych dziewczyn z agencji! – wrzeszczałem wściekły.

– No niby tak, ale wiesz jak to jest, jak już wszyscy są podpici. Ktoś wpadł na pomysł, ktoś inny zadzwonił i nagle panna była już pod naszym domem... Więc zrobiliśmy jej drinka, a później ona zaczęła się tobą zajmować – wyjaśnił.

– I co ja teraz powiem Adzie?

– Bez stresu, co się dzieje na wieczorze kawalerskim, zostaje na wieczorze kawalerskim! Nikt nie musi wiedzieć, co nie? – kumpel starał się mnie uspokoić, ale bezskutecznie.

Nie potrafiłem się pozbierać po tym szoku. Z jednej strony czułem się źle, że moi przyjaciele, mimo mojego protestu, ściągnęli dla mnie dziewczynę, ale z drugiej strony... przecież to ja skończyłem z nią w łóżku!

Chciałem wyznać Adzie prawdę

„Ada, słuchaj... Naprawdę tego nie chciałem, ale byłem pijany... I jakoś tak się zdarzyło”, starałem się ustalić w swojej głowie, co powiem swojej narzeczonej.

Ale Michał zdecydowanie odradzał mi jakiekolwiek wyznania. Radził, abym trzymał język za zębami i zachował wydarzenia poprzedniej nocy dla siebie. Nie czułem się z tym dobrze, więc zdecydowałem, że wyznam Adzie wszystko, ale już po ślubie, kiedy wszystkie emocje opadną.

Kilka dni później spotkałem się z Michałem i jego dziewczyną spotkanie na lunch w mieście. Nie miałem okazji jeszcze poznać jego partnerki, a miał zamiar przyprowadzić ją na moje wesele, więc nie było czasu do stracenia. Po sobotnich wybrykach nie byłem zbyt chętny na to spotkanie, ale Michał był nieugięty.

Tego się nie spodziewałem

Do restauracji dotarłem punktualnie. Moja narzeczona miała dołączyć troszkę później, ponieważ coś jej się przeciągnęło w biurze. Wybrałem więc stolik i zaczekałem na pozostałych towarzyszy. Właśnie przeglądałem kartę dań, gdy z tyłu usłyszałem znajomy głos:

– Ha, tu jesteś! Pozwól, że ci przedstawię moją ukochaną... Patrycjo, to jest Antek – oznajmił kolega.

Spojrzałem w górę, odkładając kartę z daniami, a tuż nade mną stała... Kleopatra! Moja szczęka opadła niemal do podłogi. Nie mogłem zrozumieć co się dzieje, dopóki Michał nie wybuchnął głośnym śmiechem:

– Antoś, nie bądź zły, ale trochę cię nabraliśmy na wieczorze kawalerskim... Nie było żadnej laski z agencji – powiedział. – Kleopatra to moja dziewczyna.

– Ale jak to? Przecież była ze mną w łóżku! – wykrzyknąłem, gwałtownie podnosząc się z krzesła.

– To był tylko kawał! Przespałeś słodko całą noc, ale kiedy zauważyliśmy, że zaczynasz się budzić, przekonałem Patkę, żeby na chwilę do ciebie dołączyła.

Pomimo złości na kumpla, który tak paskudnie zabawił się moim kosztem, poczułem wielką ulgę. Czyli nic się nie stało! Nie było żadnej Kleopatry ani zdrady! I nie jestem jednak skończonym draniem.

Czytaj także: „Mąż traktuje dom jak hotel, a mnie jak pokojówkę. Ma być wszystko pod linijkę i bez dyskusji. A o dzieciach nie ma mowy”
„Ojciec wychowywał mnie na posługaczkę. Kobieta miała słuchać swego pana i wykonywać polecenia w kuchni i w łóżku”
„Znajomi na siłę chcą mnie swatać. Nie potrzebuję w domu samca i jego brudnych gaci, by czuć się wartościową kobietą”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA