„Zdradziłam męża z kolegą z pracy. Paweł pokazał mi, jak to jest być pożądaną, kochaliśmy się prawie na każdej przerwie”

Kobieta, która zdradza męża fot. Adobe Stock, Nomad_Soul
„Początkowo miałam wyrzuty sumienia, ale z każdą kolejną kłótnią z Tomkiem o jego wieczorne wyjście, wyrzuty malały. W końcu poszłam z Pawłem do łóżka. Znów czułam się kobietą. Uległam mu. Uprawialiśmy seks w różnych miejscach”.
/ 15.11.2021 13:34
Kobieta, która zdradza męża fot. Adobe Stock, Nomad_Soul

Wszystko zaczęło się psuć między nami, gdy urodziła się nasza córeczka. Nie mieliśmy już dla siebie tyle czasu, co wcześniej. Po dniu pełnym zajęć przy dziecku, wyczerpana, nie marzyłam o niczym innym jak tylko o spaniu.

Potem, gdy wróciłam do pracy, było jeszcze gorzej. Ledwie ze wszystkim się wyrabiałam. Popołudniami musiałam zająć się Tosią, domem. W przerwach między praniem, sprzątaniem i gotowaniem starałam się chociaż na trochę usiąść do maszyny. Dorabiałam sobie szyciem, mam do tego dryg. Wieczorami padałam na twarz, a w nocy po kilka razy wstawałam do dziecka…

Do tego jeszcze dopadły nas problemy finansowe – wzięliśmy na dom kredyt we frankach i, jak wielu Polaków, gorzko tego pożałowaliśmy. Raty wzrosły, kapitał do spłaty nie malał… Poza tym w pracy również nie było kolorowo, miałam wrażenie, że szef tylko czeka na okazję, by mnie zwolnić. Dlatego starałam się robić wszystko na 200 procent, ale jak to zazwyczaj bywa – im bardziej się starasz, tym gorzej wychodzi. To wszystko naraz sprawiało, że częściej się z Tomkiem kłóciliśmy, niż normalnie rozmawialiśmy.

Mąż coraz później wracał z pracy, zdarzało się, że już grubo po 20., chociaż kończył o 16. W weekendy też zaczął wymykać się z kumplami na piwo. Zaczęłam nawet podejrzewać, że ma romans. Do dziś nie wiem, czy faktycznie go miał. Sama też nie byłam, niestety, święta.

Coraz lepiej dogadywałam się z Pawłem, naszym informatykiem. Wpadał do mnie na kawę, pogaduchy. Zawsze wprawiał mnie w dobry humor, swoimi komplementami sprawiał, że znów czułam się atrakcyjną kobietą. Potem zaczęły się esemesy, niby przypadkowy dotyk dłoni, jakiś pocałunek na dzień dobry. Początkowo miałam wyrzuty sumienia, ale z każdą kolejną kłótnią z Tomkiem o jego wieczorne wyjście, wyrzuty malały.

W końcu poszłam z Pawłem do łóżka. Chociaż w sumie ciężko to tak nazwać. Po prostu regularnie uprawialiśmy seks. Trwało to jakieś trzy miesiące. Spotykaliśmy się w pomieszczeniu gospodarczym lub łazience. Raz jeden zaszaleliśmy i znaleźliśmy się w hotelu.

Po wybuchu namiętności przyszło opamiętanie

Po trzech miesiącach postanowiłam z tym skończyć. Uświadomiłam sobie, że nie tędy droga. Miałam przecież dziecko, męża, w którym przecież jeszcze niedawno byłam zakochana do szaleństwa. Rodzinę, której nie chciałam stracić. I kiedy zdałam sobie sprawę, że tak się może stać, poszłam po rozum do głowy. Zerwałam z Pawłem wszelkie kontakty, w międzyczasie znalazłam pracę w innym biurze, i poza wyrzutami sumienia nic z mojej przygody nie zostało.

Wtedy też zaczęłam walkę o moją rodzinę. Odbyłam z Tomkiem wiele poważnych rozmów, oboje uświadomiliśmy sobie kilka spraw. Przewartościowałam niektóre rzeczy, zaczęłam więcej czasu poświęcać mężowi i córce. On też się zmienił, zaczął mi pomagać. Wracał z pracy wcześniej, ograniczył weekendowe wyjścia. Nie wiedziałam, czy wcześniej rzeczywiście balował z kumplami, czy miał kogoś. Nigdy o to nie pytałam. Najważniejsze, że udało nam się naprawić nasze relacje.

Kiedy Tosia miała cztery lata, urodziłam Alę. Wszystko układało się dobrze i byłam szczęśliwa. Do momentu, w którym nasza młodsza córka poszła do przedszkola…

Bardzo szybko zaprzyjaźniła się z jakąś Majką. Dużo o niej opowiadała, ciągle pytała, czy Majka może przyjść do nas i czy może odwiedzić ją. Cieszyłam się, że ma swoją pierwszą przyjaciółkę. Córka chętnie chodziła do przedszkola i wiedziałam, że przez całe osiem godzin jest tam radosna i zadowolona. Pewnego dnia spotkałam się w szatni z mamą Majki.

– Dzień dobry, nazywam się Karolina Malinowska, jestem mamą Majki. Córka mi cały czas opowiada o Alicji.

Uśmiechnęłam się i również przedstawiłam. Na dźwięk jej nazwiska poczułam dziwne ukłucie niepokoju. Tak samo nazywał się Paweł… Ale szybko stwierdziłam, że to popularne nazwisko, i uspokoiłam się. Karolina okazała się bardzo sympatyczna, umówiłyśmy się, że następnego dnia ja odbiorę obie dziewczynki, a wieczorem ktoś zjawi się u nas po Majkę.

Kolejnego dnia dziewczynki były wniebowzięte. Bawiły się razem całe popołudnie, zjadły naleśniki. Wieczorem wyskoczyłam na moment do sąsiadki, oddać jej książkę. Nie było mnie w domu dosłownie kwadrans. Kiedy wróciłam, zastałam w nim… Pawła! Na jego widok zamurowało mnie. Nie wiedziałam, co w ogóle powiedzieć, jak się zachować. Na szczęście on zachował się naturalnie.

– Daria? Nie wierzę! Kopę lat! No nie mów, że to z twoją córką przyjaźni się Maja? Jaki zbieg okoliczności! – powiedział z uśmiechem.

– To wy się znacie? – spytał zdezorientowany Tomek.

– Tak, pracowaliśmy razem – ucięłam krótko. – Dziewczynki, chodźcie, po Maję przyjechał tata – zawołałam.

– To co, może za tydzień zmiana? My zabierzemy Alicję do nas, a wieczorem rodzice ją odbiorą, co? – Paweł zwrócił się bezpośrednio do dziewczynek, które oczywiście od razu zaczęły piszczeć z radości.

– Zobaczymy, jak to będzie – próbowałam tonować ten entuzjazm.

Wieczorem Tomek spytał, dlaczego jestem taka spięta i zdenerwowana.

– Prawie się nie znamy, a nagle co tydzień będziemy zabierali Majkę albo wozili tam Alę. Nie podoba mi się ten pomysł. Przecież widują się w przedszkolu.

– Ale o co ci chodzi? Dziewczynki się uwielbiają. To chyba fajnie, że się razem bawią. Wolałabyś, żeby Ala oglądała bajki albo siedziała z Tosią przy tablecie? Ten facet wydaje się sympatyczny, masz z nim jakieś złe doświadczenia z pracy? Jak dobrze się w ogóle znacie? – zasypał mnie lawiną pytań.

Zdenerwowałam się jeszcze bardziej. W końcu wykręciłam się bólem głowy i poszłam się kąpać. Byłam spanikowana nagłym ponownym pojawieniem się Pawła w moim życiu. Ze zdwojoną siłą wróciły do mnie strach i wyrzuty sumienia. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego byłam taka głupia, dlaczego zdradziłam męża, dlaczego tak bardzo naraziłam naszą rodzinę…

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie przeszłość

Nie mogłam powiedzieć Tomkowi prawdy, wiem, że to by zniszczyło nasz związek. Musiałam więc udawać, że wszystko jest w porządku. Jak na złość dziewczynki coraz częściej się umawiały, a mnie powoli brakowało wymówek do odwoływania tych spotkań.

– Co ty wyprawiasz? O co ci chodzi? – napadłam kiedyś na Pawła, gdy akurat przyjechał po Majkę, a ja byłam sama.

– Ale co ja wyprawiam? Dziewczynki się polubiły, i tyle. A co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr. Wyluzuj! – stwierdził.

Nie rozumiałam, jak może być taki spokojny i zachowywać się, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ja cała aż drżałam, że coś może się wydać, że mogę stracić Tomka… Na moje nieszczęście Tomek któregoś razu oznajmił mi, że dostaliśmy zaproszenie do Malinowskich na kawę! Nie miałam najmniejszej ochoty tam pójść, ale nie chciałam, by Tomek czegoś zaczął się domyślać… Więc z nosem na kwintę poszłam i udawałam, że wszystko jest w porządku.

Karolina okazała się naprawdę sympatyczna i gdyby nie fakt, że miałam romans z jej mężem, byłabym szczęśliwa, że właśnie zyskałam kolejną świetną koleżankę. Faceci, niestety, też się polubili i szybko ustalili termin kolejnego spotkania. I tak zaczęła się nasza „przyjaźń”. Dziewczynki się uwielbiały, my się polubiliśmy. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie fakt, że nie mogłam pozbyć się strachu, wyrzutów sumienia, obaw…

Z czasem faceci zakumplowali się na tyle, że wychodzą razem na piwo, oglądają wspólnie mecze. Drżę za każdym razem, kiedy mają się spotkać. Czy może tym razem Paweł powie o jedno zdanie za dużo? Czy może pod wpływem alkoholu wyzna Tomkowi prawdę? Karolina zaczęła rzeczywiście traktować mnie jak przyjaciółkę. Zwierza mi się ze swoich problemów, z kłótni z Pawłem, z trosk i radości. Czuję się jak zdrajczyni, słuchając tego wszystkiego i wiedząc, że sypiałam z jej mężem. I to – jak się  okazało – tuż po ich ślubie…

Nie mam jednak wyjścia. Nie widzę innego rozwiązania. Nie mogę przyznać się mężowi do zdrady, nie mogę nikomu powiedzieć prawdy. Tomek by mi tego nie wybaczył. Nie teraz, nie po tym, jak zaprzyjaźniliśmy się z Malinowskimi… Żyję w stresie i strachu, z coraz większymi wyrzutami sumienia. I każdego dnia modlę się tylko, by za moje grzechy nie spotkała mnie największa kara, bym nie straciła mojej rodziny…

Czytaj także:
„Kochanek zostawił mnie i wrócił do żony. Kiedy jego syn potrzebował przeszczepu, poprosił mnie o zostanie dawcą”
„Przed pogrzebem brata wylądowałem w łóżku z jego żoną. Zaszła ze mną w ciążę, ale wszyscy myślą, że to syn jej męża”
„Mam romans z facetem, który jest starszy o 5 lat od mojego syna. Wstydzę się powiedzieć o tym związku rodzinie”

Redakcja poleca

REKLAMA