kocham swojego męża, to mężczyzna mojego życia. ale od czasu do czasu potrzebuję się rozerwać, najlepiej z innym facetem. Nikomu o tym nie mówiłam. Raz chciałam się zwierzyć Ewie, najbliższej przyjaciółce. Na szczęście jakoś tak zagaiłam, że wyszło, jakbym mówiła o znajomej. Po tym, jak zareagowała Ewa, zrozumiałam, że moja tajemnica musi pozostać w ukryciu.
Maciek był moim pierwszym facetem. Zostałam wychowana po katolicku, wierzyłam w to, że powinnam zachować czystość aż do ślubu. Z Maćkiem poszłam do łóżka, gdy już byliśmy zaręczeni, a w kościele ksiądz czytał zapowiedzi naszego ślubu. Wtedy razem doszliśmy do wniosku, że skoro i tak spędzimy razem życie, to miesiąc nie robi już różnicy. A tak bardzo byliśmy ciekawi siebie…
Ciągle jestem pewna, że Maciek jest miłością mojego życia. I że chcę się zestarzeć przy jego boku. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym jednocześnie być zakochaną w dwóch różnych osobach. Jestem stuprocentową monogamistką. Tyle że w ogóle nie łączę miłości i uczucia ze swoimi jednorazowymi, czysto fizycznymi przygodami. To po prostu realizacja pragnień i zachcianek, jak kupno ciastka czy nowej torebki.
Wszystko zaczęło się trzy lata po ślubie
Mania miała dwa lata z kawałkiem i właśnie zaczynała chodzić do żłobka. Ja ciągle byłam na urlopie, miałam odpocząć, pozałatwiać różne sprawy – jak się okaże, że Mania się w żłobku zaaklimatyzowała – wrócić do pracy. Nagle miałam czas dla siebie, po raz pierwszy od dawna. Na jednym z filmowych kanałów zaczęłam oglądać holenderski film. Bohaterka spotykała się z nieznajomym facetem w hotelu i uprawiali seks. Film był bezpruderyjny, bohaterowie kochali się w najbardziej niezwykłych konfiguracjach. Podobało mi się. Ale wiedziałam, że nie mogę nic z tego zaproponować Maćkowi. I nagle do mnie dotarło, że nie mam pojęcia, jak to jest z innymi facetami. I że chciałabym spróbować.
Zawsze mi się wydawało, że z mężem w sypialni radzimy sobie bardzo dobrze. Do tej pory monotonia mi nie przeszkadzała. To było jak jedzenie ciągle tych samych, smacznych, sprawdzonych potraw. Ale ja zaczęłam marzyć o egzotycznej kuchni. Marzenia marzeniami – jak się jednak zabrać za ich realizację? Raz skłamałam, że idę wieczorem spotkać się z Ewą. Poszłam do klubu. Siedziałam sama przy barze z kieliszkiem martini i czekałam. Na filmach zawsze do kobiety przy barze przysiada się w końcu jakiś przystojniak. Niestety, nic takiego się nie zdarzyło.
Wróciłam do pracy. Trzy miesiące później firma wysłała mnie w delegację do Gdańska. Tam poznałam Marcina, szefa naszego lokalnego biura. Nie był piękny, ale bardzo intrygujący. Zaproponował kolację. Zgodziłam się. Było dużo wina, potem drinki w barze i tańce. Marcin odprowadził mnie do hotelu. Przy windzie spojrzał mi w oczy. Musiał w nich znaleźć zgodę, bo pojechał ze mną na górę. Było inaczej, gwałtowniej, ale rano nie byłam pewna, czy lepiej niż z Maćkiem.
Przez chwilę myślałam, że zrealizowałam już moją fantazję i na tym koniec. Rok później byliśmy na wakacjach w Chorwacji. Jednego wieczora posprzeczałam się z Maćkiem. Trzasnęłam drzwiami i poszłam na spacer. Trafiłam do baru pełnego tubylców. Zamówiłam kieliszek lokalnej wódki, potem kolejny. I poszłam na parkiet. Po chwili zorientowałam się, że nie tańczę sama. Odwróciłam się. Młody przystojniak uśmiechnął się szeroko. I położył mi ręce na biodrach. To był szybki seks na plaży. Prawie zwierzęcy. Nigdy nie poznałam nawet imienia tego chłopaka. Po prostu wstałam, ubrałam się i wróciłam do hotelu. Wykąpałam się i przytuliłam do męża.
– Przepraszam – wyszeptałam. – O cokolwiek nam poszło, przepraszam.
Maciek odwrócił się do mnie. Kochaliśmy się powoli, tak jak zwykle. Tej nocy został poczęty Franio.
Przez cztery lata nie ciągnęło mnie do innych mężczyzn. Pewnie nie miałam na to po prostu siły. Franio dużo chorował, nie przesypiał nocy. W ciągu dnia próbowałam odsypiać, ale zaraz trzeba było iść do przychodni, na zakupy, a potem biec po Manię do przedszkola.
Seks z mężem to nie to samo
Franek nie poszedł do żłobka. Zostałam z nim w domu przez trzy lata. W dniu, w którym Mania poszła do szkoły, a Franek do przedszkola, rzuciłam się na łóżko w pustym mieszkaniu. Nareszcie! – pomyślałam. Maciek dobrze zarabiał, nie chciał, żebym wracała do pracy. Ale ja miałam dość roli kury domowej. Potrzebowałam wyzwań, ludzi. I potrzebowałam nowej przygody. Tomek dołączył do naszego zespołu, gdy ja byłam na urlopie. Poznaliśmy się dopiero po moim powrocie.
– Monika, poznaj Tomasza. Będziecie razem pracować. Lepiej się polubcie, bo zapewniam, będziecie spędzać razem dużo czasu – szef uśmiechnął się i sobie poszedł.
Przyjrzałam się mojemu nowemu koledze. Trochę młodszy ode mnie. Wysportowany. Miał taki chłopięcy urok, który zawsze na mnie działał. Ale obiecałam sobie kiedyś, że żadnych romansów w pracy. To zbyt ryzykowne.
– No to do roboty. Co my tu mamy… – uznałam, że im szybciej zajmiemy się pracą, tym lepiej.
To był pracochłonny projekt. Klient miał siedzibę w Poznaniu. Kilka razy byliśmy tam w jednodniowych delegacjach. Ta ostatnia też miała być taka. Plan: kończymy sprawę, podpisujemy umowę i wracamy do Warszawy pociągiem o 17.
– Bardzo przepraszam, ale mój wspólnik nie może do nas dołączyć. Źle się poczuł, jest na badaniach w szpitalu. Pewnie wieczorem go wypuszczą i jutro będziemy mogli zamknąć sprawę – oznajmił nam szef firmy. Nie było wyjścia. Znaleźliśmy z Tomkiem hotel, kupiliśmy po szczoteczce do zębów i poszliśmy zwiedzać Poznań.
Pierwszy raz rozmawiałam z Tomkiem nie o sprawach służbowych. Okazało się, że jest bardzo interesującym facetem. W młodości uprawiał pływanie, teraz trenował triathlon, biegał w maratonach. W ostatnie wakacje zjechał motorem Nową Zelandię. A o swoich przygodach bardzo barwnie opowiadał. W czasie kolacji, przy drugiej butelce wina, zaczęłam się zastanawiać, czy wytrwam w moim postanowieniu „zero romansów w pracy”. Gdy Tomek, otwierając mi drzwi przy wyjściu, delikatnie dotknął moich pleców, byłam już pewna, że je złamię.
Tomek o nic nie zapytał. Po prostu wziął ode mnie klucz do mojego pokoju, otworzył go i wszedł ze mną do środka. Następnego dnia podpisaliśmy umowę i wsiedliśmy do pociągu. Oboje czuliśmy się dziwnie. W nocy było super, ale teraz byłam na siebie wściekła. Przecież będziemy musieli dalej razem pracować. Mamy udawać, że nic się nie stało?
Już dojeżdżaliśmy do Warszawy, gdy Tomek odezwał się:
– Zobaczymy się jeszcze?
Pokręciłam przecząco głową. Ale on złapał mnie za rękę i zmusił, żebym na niego spojrzała.
– Jesteś pewna?
Nie byłam. Wbrew rozumowi umówiłam się z nim na piątek. Spotykaliśmy się przez dwa miesiące w jego mieszkaniu. Czasem wieczorem, czasem w przerwie na lunch. Wiedziałam, że to niebezpieczne. Że mogę stracić rodzinę. Ale byłam jak uzależniona. Opamiętałam się, gdy na podwórku Tomka spotkałam kuzynkę Maćka.
– Cześć, musiałam podrzucić koledze papiery do domu, biedak złamał nogę – łgałam i modliłam się, żeby nie pojawił się Tomek.
Udało się, ale zrozumiałam, że muszę z tym skończyć. Mój kochanek nie był zadowolony, jednak mnie rozumiał.
– Wiem, że masz rodzinę i ją kochasz. Tylko że ja się w tobie zacząłem zakochiwać – wyznał, a ja wiedziałam, że to moja wina, że do tego dopuściłam.
W końcu Tomek poprosił szefa o przeniesienie do innego działu. To duża firma, widujemy się czasem na korytarzu. Od tamtej pory ograniczam się do jednorazowych przygód. Najlepiej z dala od domu. Ale nie potrafię z nich zrezygnować. Maciek nie może się o tym nigdy dowiedzieć. Nie zrozumiałby. Kiedyś próbowałam zacząć rozmowę o otwartych związkach.
– Nie mógłbym być z tobą, gdybyś mnie z kimś zdradziła – warknął.
Nie odważyłam się mu powiedzieć, że moim zdaniem seks z innym facetem to nie jest zdrada. I że gdyby on chciał się przespać z inną, to nie miałabym nic przeciwko. Moja rodzina jest dla mnie bardzo ważna. I nie wyobrażam sobie życia bez Maćka, Mani i Frania. Wmawiałam sobie, że od teraz to musi mi wystarczyć. Prawie się udało. Wytrzymałam dwa miesiące. Tydzień temu były imieniny mojej koleżanki. Błagałam Maćka, żeby poszedł ze mną. Ale nie, uparł się, że woli zostać w domu i obejrzeć mecz. Poszłam sama. I gdy ten brunet poprosił mnie do tańca, wiedziałam, że moje postanowienie diabli wzięli.
Monika, 38 lat
Czytaj także:
„Planowałam wymarzone święta, a dostałam piękną katastrofę. Na czele rodzinnej porażki stanął teść i mój mąż”
„Na świątecznym jarmarku obok prezentów znalazłam dawną miłość. Zakazane czucie rozpaliło mnie jak lampki na choince”
„Teściowa zdradziła mi swój przepis na sernik na Święta, ale chciała czegoś w zamian. To było obrzydliwe”