„Na świątecznym jarmarku obok prezentów znalazłam dawną miłość. Zakazane czucie rozpaliło mnie jak lampki na choince”

Kobieta na jarmarku fot. iStock by Getty Images, romrodinka
„Spotkanie z Piotrkiem wstrząsnęło mną bardziej, niż mogłam przypuszczać. Wracając do domu, wiedziałam, że nie mogę dłużej unikać rozmowy z Mirkiem. Był dla mnie wsparciem przez ostatnie lata, ale teraz czułam, że coś się zmienia”.
/ 12.12.2024 19:00
Kobieta na jarmarku fot. iStock by Getty Images, romrodinka

Dziesięć lat temu byłam pewna, że miłość to coś, co z czasem nabiera barw jak dobre wino. Ale życie pokazało mi, że nie zawsze jest tak kolorowo. Z Piotrem przeżyłam wszystko – od niesamowitych uniesień po bolesne rozczarowania. Zakończyliśmy nasz burzliwy związek, gdy oboje doszliśmy do wniosku, że zmierzamy w różnych kierunkach.

Teraz, mając u boku Mirka, próbuję zbudować coś trwałego i stabilnego. Wydaje się, że życie zaczyna się układać, a przyszłość nabiera kształtów. Jednak czasem, gdy siadam z kubkiem herbaty, zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie, gdybyśmy z Piotrem wtedy się nie rozstali. Czy rzeczywiście miłość musi być taka skomplikowana? Może przeszłość nie powinna mieć wpływu na to, co buduję z Mirkiem. Ale mimo wszystko, w głębi serca, czuję, że pewne historie nigdy nie zostają całkowicie zakończone.

Znowu go spotkałam

Spacerując między straganami na jarmarku bożonarodzeniowym, czułam jak świąteczna atmosfera przenika przez mnie ciepłem i zapachem korzennych przypraw. Świąteczne lampki mieniły się kolorami, a tłum ludzi przesuwał się powoli w takt dźwięków kolęd. Nagle, wśród tłumu, dostrzegłam znajomą sylwetkę. To był Piotr.

– Kasia? – usłyszałam jego zaskoczony głos. Obróciłam się, by spojrzeć mu w oczy, a serce zabiło mi mocniej, choć minęło tyle lat.

Piotrek, co za niespodzianka! – starałam się zachować spokojny ton, choć czułam, że nostalgia zaczyna we mnie wzbierać.

– Kto by pomyślał, że spotkamy się tutaj – powiedział, uśmiechając się lekko. – Jak ci się wiedzie?

Rozpoczęliśmy niezręczną rozmowę, oboje świadomi przeszłości, która kiedyś nas łączyła. Piotrek opowiadał o swojej pracy, wspominał o Asi, swojej obecnej partnerce, a ja powiedziałam mu o Mirku, nie zdradzając za dużo.

– Jakie to dziwne, prawda? – powiedział po chwili ciszy. – Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałbym sobie, że będziemy rozmawiać tak zwyczajnie.

Czas zmienia ludzi. My też się zmieniliśmy – odparłam, spoglądając na choinkę stojącą nieopodal.

Staliśmy w ciszy, otoczeni tłumem, ale jakby w swojej bańce wspomnień. Było coś w tej rozmowie, co sprawiało, że wracały dawne emocje. Nie wiedziałam, czy to magia świąt, czy coś więcej. Czułam jednak, że nostalgia za przeszłością była nieunikniona. Czy chciałam do niej wracać, czy tylko zrozumieć, dlaczego znów pojawiła się w moim życiu? Tego jeszcze nie wiedziałam.

Ciągle o nim myślałam

Po spotkaniu z Piotrkiem długo nie mogłam znaleźć spokoju. Wracając do domu, próbowałam uporządkować myśli, ale wspomnienia wciąż przywoływały minione chwile. Mirek czekał na mnie z kolacją, a jego uśmiech był jak oaza bezpieczeństwa. Mimo to, gdzieś w środku czułam dziwne ukłucie niepokoju.

Gdy już byłam sama w sypialni, myśli zaczęły napływać falą, której nie mogłam zatrzymać. „Dlaczego teraz?”, zastanawiałam się. Przecież nasze drogi z Piotrem rozeszły się dawno temu. Czy to spotkanie miało jakiekolwiek znaczenie dla tego, co zbudowałam z Mirkiem? Zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę czuję. Byłam rozdarta między tym, co było, a tym, co jest.

Patrzyłam na zegar, myśląc o rozmowie z Mirkiem. Może powinnam mu powiedzieć? Ale co właściwie miałabym mówić? Że spotkanie z przeszłością przypomniało mi o emocjach, które wydawały się pogrzebane? Bałam się, że wspomnienie o Piotrze mogłoby zniszczyć to, co mam teraz. Mimo to czułam, że muszę dojść do sedna tego zamętu wewnątrz siebie.

Miał dla mnie propozycję

Kilka dni później, w mroźny, grudniowy poranek, Piotr niespodziewanie zadzwonił. Chciał się spotkać, aby wyjaśnić kilka spraw, jak to ujął. Zgodziłam się, czując jednocześnie zaciekawienie i lekki niepokój. Spotkaliśmy się w małej kawiarni, gdzie za oknem śnieg spadał lekko na brukowane ulice.

Piotrek już czekał przy stoliku, a w jego oczach dostrzegłam połączenie niepewności i determinacji. Usiadłam naprzeciwko, próbując odczytać jego intencje.

Wspominaliśmy dawne czasy, chwilę ciszy, spojrzenia, które nie wymagały słów. To były momenty, które zdefiniowały naszą młodość, choć nie zawsze były łatwe.

– Asia jest cudowną osobą, naprawdę – powiedział, przechodząc do sedna. – Ale ostatnio czuję, że czegoś nam brakuje. Jakbyśmy oboje się zgubili w tej codzienności.

Słuchałam go uważnie, czując, że to samo odnosi się do mnie i Mirka. Może nie były to identyczne odczucia, ale jakaś część mnie zaczęła się zastanawiać, czy stabilność wystarczy, by czuć się spełnioną.

– Myślisz, że powinniśmy spróbować jeszcze raz? – zadał pytanie, które zawisło między nami jak ciężka mgła.

Nie znałam odpowiedzi. Wiedziałam tylko, że musimy być szczerzy wobec siebie, nawet jeśli oznaczałoby to powrót do bólu sprzed lat. Nasze obecne związki były pełne zalet, ale też niedopowiedzeń. Czy mieliśmy odwagę, by podjąć ryzyko i poszukać tego, co mogło wrócić?

Nie wiedziałam, jak mu powiedzieć

Spotkanie z Piotrkiem wstrząsnęło mną bardziej, niż mogłam przypuszczać. Wracając do domu, wiedziałam, że nie mogę dłużej unikać rozmowy z Mirkiem. Musiałam zrozumieć, co czuję, zanim podejmę jakąkolwiek decyzję. Mirek był dla mnie wsparciem przez ostatnie lata, ale teraz czułam, że coś się zmienia.

Siedzieliśmy przy stole w kuchni, a ja szukałam odpowiednich słów. Mirek spojrzał na mnie z troską, jakby wyczuwając, że coś mnie dręczy.

Kasia, co się dzieje? Jesteś ostatnio jakaś nieobecna – zaczął rozmowę, której się obawiałam.

– Mirek... – zaczęłam niepewnie. – Ostatnio dużo myślę o tym, czego naprawdę chcę od życia.

Wpatrywał się we mnie, czekając na ciąg dalszy. Zawahałam się, bo nie chciałam go zranić, ale wiedziałam, że muszę być szczera.

Chodzi o naszą przyszłość? – zapytał, a w jego głosie wyczułam niepokój.

– Trochę tak. Wiem, że mamy plany, ale czasem czuję, że coś mi umyka. Nie jestem pewna, czy potrafię to dobrze wyjaśnić – przyznałam, unikając jego wzroku.

Przez chwilę trwała między nami cisza, która wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Mirek w końcu westchnął i powiedział:

– Wiesz, że chcę tylko twojego szczęścia, prawda? Jeśli jest coś, co mogę zrobić, żeby cię wesprzeć, to tylko powiedz.

Jego słowa były jak balsam, ale czułam, że nie mogę zdradzić mu wszystkiego. Nie wspomniałam o Piotrze, o uczuciach, które niespodziewanie wróciły. Chciałam zrozumieć sama siebie, zanim podzielę się tym z kimkolwiek.

Musiałam zaryzykować

Kilka dni później znów spotkałam się z Piotrkiem, aby podjąć ostateczną decyzję. Umówiliśmy się w parku, który teraz pokryty był śnieżnym puchem. Cisza zimowego popołudnia zdawała się być idealnym tłem do rozmowy, która miała zaważyć na naszych przyszłych losach.

Szliśmy obok siebie, czując ciężar niewypowiedzianych słów. W końcu Piotr przerwał milczenie.

– Kasia, musimy podjąć jakąś decyzję. Wiem, że to wszystko nie jest łatwe, ale nie chcę, żebyśmy znów błądzili bez celu – powiedział z determinacją w głosie.

– Wiem – odpowiedziałam, zatrzymując się na moment, by spojrzeć mu w oczy. – Ale to, co mamy teraz, to nie tylko my dwoje. Są też Asia i Mirek. Nie możemy tego ignorować.

– Masz rację, ale z drugiej strony, co jeśli tym razem moglibyśmy zrobić to dobrze? – zapytał z nadzieją, której tak bardzo się bałam.

Zastanawiałam się nad konsekwencjami naszej decyzji. Z jednej strony była przeszłość, pełna emocji, które nie zawsze prowadziły do szczęścia. Z drugiej strony, obecne związki, stabilne, ale z czasem już teraz stające się rutyną. Co będzie dalej? Czy to właśnie Piotr był brakującym elementem mojego życia, czy tylko odbiciem tęsknoty za dawnymi czasami?

– To nie jest łatwa decyzja – westchnęłam ciężko. – Część mnie chce zaryzykować, ale druga boi się, że to tylko iluzja.

Jeśli nie spróbujemy, nigdy się nie dowiemy – odpowiedział cicho, jakby bardziej do siebie niż do mnie.

Zastanawiałam się, co naprawdę oznacza miłość i czy jesteśmy gotowi ponownie się zaangażować. Czy bylibyśmy w stanie odbudować to, co kiedyś mieliśmy, nie raniąc przy tym innych? Wiedziałam, że to chwila, w której muszę podjąć decyzję, ale odpowiedzi nadal mi umykały.

Stałam na rozdrożu

Stojąc w parku z Piotrem, czułam się jak na rozdrożu dróg, z których żadna nie wydawała się prowadzić do pewnego szczęścia. Nasza rozmowa pozostawiła mnie z większą ilością pytań niż odpowiedzi. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję, ale czy byłam gotowa poświęcić obecną stabilność dla niepewnej przyszłości?

Powrót do domu był pełen refleksji. Myślałam o Mirku, o jego cierpliwości i miłości, którą mi okazywał. Ale myślałam też o Piotrze, o jego obecności w moim życiu, która choć krótka, była intensywna i pełna namiętności. Co oznaczała dla mnie miłość? Czy była to stabilność, którą znalazłam z Mirkiem, czy może nieokiełznana siła uczuć, jakie kiedyś miałam z Piotrem?

Siedząc na sofie w salonie, zrozumiałam, że nie znajdę łatwej odpowiedzi. Czasami życie wymaga, byśmy zaakceptowali niepewność i działali mimo lęku przed tym, co nieznane. Wiedziałam, że muszę być szczera wobec siebie i wobec obu mężczyzn w moim życiu.

Decyzja, którą podejmę, nie była kwestią wyboru między przeszłością a teraźniejszością, ale raczej próbą zrozumienia, co jest dla mnie ważne. Przeszłość nie mogła decydować o mojej przyszłości, ale mogła mnie czegoś nauczyć. Ostatecznie, musiałam poszukać odpowiedzi w swoim sercu, gdzie kryły się prawdziwe pragnienia.

Noc była długa, a ja patrzyłam przez okno na spokojnie spadający śnieg, wiedząc, że czeka mnie trudna rozmowa zarówno z Mirkiem, jak i Piotrem. Wiedziałam, że niezależnie od tego, jaką drogę wybiorę, będzie ona miała swoje blaski i cienie. Życie to przecież ciągłe poszukiwanie sensu i prawdy o nas samych, nawet jeśli oznacza to pozostawienie niektórych drzwi na wpół otwartych.

Katarzyna, 32 lata

Czytaj także:
„W świątecznym prezencie od ukochanego dostałam krem na zmarszczki. To był cios poniżej pasa, który popamięta na długo”
„Bożonarodzeniowy jarmark puścił mnie z torbami. Wpadłam w pułapkę, przez którą w Wigilię chyba będę gryzła sianko”
„Poranne roraty wywróciły moje życie o 180 stopni. Na widok tego tatuśka zagrzałam się bardziej, niż lampion adwentowy”

Redakcja poleca

REKLAMA