„Zazdrościłam koleżance szykownych strojów, więc postanowiłam skopiować jej styl. Niestety, nie wyszło mi to na dobre”

kobieta, która zazdrości koleżance wyglądu fot. iStock by Getty Images, SeventyFour
„Tego dnia nie mogłam doczekać się końca pracy. Niespokojnie spoglądałam na zegarek. Chciałam szybko pobiec do galerii handlowej i zacząć wielkie szukanie, przymierzanie i kupowanie. Zmiana mojego stylu miała nastąpić już niebawem! „Jutro w pracy będą mówić, że na nowo się urodziłam” – cieszyłam się w duchu”.
/ 13.06.2023 21:30
kobieta, która zazdrości koleżance wyglądu fot. iStock by Getty Images, SeventyFour

Kiedy Gośka wpadła do biura, nie mogłam oderwać od niej wzroku. Kiedyś pracowała w naszym katowickim magistracie, a teraz tylko od czasu do czasu zaglądała na minutkę, gdy akurat przechodziła obok. W białych dżinsach, beżowych balerinkach i jaskrawo pomarańczowym sweterku zarzuconym na trykotową koszulkę z zabawnym nadrukiem wyglądała po prostu super.

Zawsze miała styl, którego jej zazdrościłam. W sklepach bez zastanowienia sięgała po kolorowe ciuchy i odważnie je łączyła, uzyskując bardzo ciekawe efekty. Na tle Gośki prezentowałam się jak szara mysz. W zwykłych dżinsach, jakiejś bluzce i klasycznej marynarce wyglądałam jak setki kobiet. Można by odnieść wrażenie, że takim nie zależy na dobrej prezencji. Ale to nie była prawda.

Chciałam wyglądać inaczej – ciekawie i atrakcyjnie, ale nie miałam pojęcia, jak to osiągnąć. W sklepie wybierałam rzeczy podobne do tych, które już miałam w szafie, skutkiem czego ubywało mi pieniędzy z portfela, a w moim wyglądzie nadal nic się nie zmieniało. Miałam pokaźną kolekcję koszulek i swetrów w bezpiecznych kolorach: czarnym, białym i beżowym, a także spodnie i spódnice w tradycyjnych fasonach. Jeden ciuch był podobny do drugiego, a ja co dnia wyglądałam niemal tak samo.

„Dlaczego nie jestem taka jak ona?” – zastanawiałam się nieraz. Chciałam być kolorowa i odważna w ubiorze, a zupełnie mi to nie wychodziło.

Najwyższy czas na zmianę wyglądu

Nie mogąc samodzielnie wymyślić niczego oryginalnego, wpadłam na pewien plan. Postanowiłam kopiować styl Gośki! „I tak widujemy się sporadycznie, od dawna nie pracujemy przecież już w jednym biurze, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żebym podpatrzone u niej rzeczy, kupowała dla siebie” – uspokajałam się w myślach, bo nade wszystko nie chciałam, żeby Gośka zorientowała się, że się na niej wzoruję. To byłoby upokarzające.

Wykorzystując fakt, że nadal plotkowała z koleżankami na korytarzu, kilka razy przeszłam obok niej, niemal niezauważona. Przyjrzałam się, co ma na sobie, i zanotowałam w pamięci. Musiałam dokładnie zarejestrować każdy szczegół jej garderoby, a potem odnaleźć podobny w którymś ze sklepów. Nie było to trudne, bo wiedziałam, gdzie Gośka najczęściej robi zakupy. Liczyła się z każdym groszem i najchętniej kupowała w sieciówkach.

– Bardzo ładna bluzka – powiedziałam, kiedy chwilę potem wyszłyśmy razem na papierosa, bo o ile wiedziałam, że białe dżinsy i rozpinany sweterek kupiła w galerii handlowej, o tyle zupełnie nie miałam pojęcia, gdzie znalazła taki fajny

T-shirt, a bardzo chciałam mieć taki sam, albo przynajmniej bardzo podobny.

– Nie uwierzysz, wygrzebałam go w tym sklepiku z używaną odzieżą, w którym byłyśmy kiedyś razem – powiedziała, tym samym pozbawiając mnie złudzeń, że znajdę identyczny dla siebie.

Mina mi zrzedła.

– Nie martw się. Było sporo podobnych – dodała po chwili, dając mi nadzieję, że i ja kupię tam coś równie ładnego.

Tego dnia nie mogłam doczekać się końca pracy. Niespokojnie spoglądałam na zegarek. Chciałam szybko pobiec do galerii handlowej i zacząć wielkie szukanie, przymierzanie i kupowanie. Zmiana mojego stylu miała nastąpić już niebawem! „Jutro w pracy będą mówić, że na nowo się urodziłam” – cieszyłam się w duchu, bo wreszcie miało się spełnić to, o czym od dawna marzyłam. Z ciągle wyglądającej tak samo Bożeny, miałam przeistoczyć się w kogoś zupełnie innego.

Powinnam znaleźć swój własny styl

Chociaż to, jak wyglądałam w białych dżinsach, do końca mnie nie zadowalało, wrzuciłam je do koszyka, podobnie jak pomarańczowy sweterek i beżowe baleriny. Postanowiłam przymierzyć wszystko jeszcze raz w domu, na spokojnie, bo przecież w razie czego mogłam wszystko zwrócić, a póki co poszukać w tym sklepie za grosik czegoś ładnego.

W mieszkaniu zaparzyłam sobie herbaty, a następnie rozłożyłam zakupy i zaczęłam uważnie przyglądać się wszystkim rzeczom. Buty co prawda niezupełnie były identyczne jak te Gosi, bo zamiast kwiatka miały sporą kokardkę, ale uznałam, że są w porządku. Podobnie jak sweterek. Ten, który miała moja koleżanka wpadał trochę w czerwień, mój był zdecydowanie bardziej pomarańczowy, jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. „Miało być podobnie, a niekoniecznie zupełnie tak samo” – tłumaczyłam sobie.

Jednak kiedy stanęłam przed lustrem ubrana w to, co chwilę temu kupiłam, byłam niemile zaskoczona. Chociaż na pierwszy rzut oka wszystko, co miałam na sobie, było podobne do tego, co miała Gośka, to wcale nie dodawało mi to szyku. Ona, ubrana w białe spodnie, wyglądała dziewczęco i smukło, tymczasem ja – jakbym ważyła więcej niż w rzeczywistości. Te dżinsy mnie pogrubiały! A przecież chodziło o zupełnie odwrotny efekt. Podobnie pomarańczowy sweterek, który dla mnie był za krótki i podkreślał, że nie mam talii. Na domiar wszystkiego to nie były kolory dla mnie.

Byłam rozczarowana. Miałam nadzieję, że w nowych ciuchach, identycznych jak te mojej koleżanki, będę wyglądała równie ciekawie jak ona. Tymczasem ten strój był zupełnie nie dla mnie! Wyglądałam w nim wręcz karykaturalnie! Ciężko opadłam na kuchenne krzesło i smutno patrzyłam przed siebie. Wszystkie rzeczy, poza koszulką z używanej odzieży, która przyda się do chodzenia po domu, musiałam zwrócić, bo żadna nie była dla mnie.

Kiedy tak siedziałam, dotarło do mnie, że nigdy nie będę taka jak Gosia, bo jestem kimś innym. Mam inną figurę i w innych kolorach jest mi dobrze. Zamiast kopiować jej styl, muszę znaleźć swój własny. I tym właśnie w najbliższych dniach mam zamiar się zająć. Pierwsza próba mi się nie powiodła. Ale mam nauczkę. Teraz wiem, że muszę próbować sama. I wierzę, że niebawem ludzie będą patrzyli na mnie z taką samą przyjemnością, jak ja na kolorowo i odważnie ubraną Gośkę. No, Bożena, do dzieła!

Czytaj także:
„Koleżanka miała wszystko – wygląd, kasę i rodzinę. Gdy patrzyłam na moje zwykłe życie, zżerała mnie zazdrość”
„Koleżanka zazdrościła mi pieniędzy i pozycji. Sama nie umiała zapracować na swój sukces, więc odebrała wszystko mnie”
„Zazdrościłam przyjaciółce, że jej mąż obsypuje ją prezentami. Do czasu, gdy okazało się, że robi to, bo ma swoje za uszami”

Redakcja poleca

REKLAMA