– Piękne te turkusy – westchnęłam z zazdrością, dotykając dużych, niebieskich kamieni zdobiących szyję mojej koleżanki. – Takie niespotykane.
– To prezent od Waldka – odparła Ania z dumą. – Nie powiem, stara się…
– Jakaś rocznica była? – spytałam.
– Nie. A czy musi być jakaś okazja, żeby mąż zrobił ci przyjemność? – wzruszyła ramionami. – Waldek zawsze mi coś przywozi z delegacji, pamięta o mnie…
Westchnęłam w duchu. Mój Kacper jakoś nigdy nie pomyślał, żeby sprawić mi niespodziankę ot tak, bez żadnej okazji… Byliśmy dopiero rok po ślubie, lecz jakoś nie zwykł okazywać mi swoich uczuć przez prezenty. Dobrze, że choć o urodzinach pamiętał. W porównaniu z nami Ania i Waldek to już małżeństwo doświadczone, a proszę, jak ten jej chłop wciąż się o nią stara.
– Kacper chyba nie ma czasu na takie rzeczy – odparłam, żeby coś powiedzieć.
– Głupoty gadasz! – parsknęła Anka. – Co czas ma do tego? Nie o to chodzi!
Powiedziała, że mój mąż najwyraźniej należy do tej kategorii facetów, co jak już zdobędą kobietę, to uważają, że mają ją zaklepaną na własność i nie muszą się więcej starać o jej względy. Jego jest i koniec. No i czasem trzeba takim gościem trochę potrząsnąć, by zrozumiał, że żona to nie mebel, który postawi w kącie i tak ma stać, tylko żywy człowiek. Poza tym ta żona może się też spodobać innemu mężczyźnie, więc jak ślubny nie będzie się starał, to łatwo może ją stracić.
Muszę sprawić, żeby był o mnie zazdrosny
Trochę się pośmiałam z tego jej gadania, bo mówiła jak kobieta z trzydziestoletnim stażem małżeńskim. Ale jak się tak głębiej zastanowiłam, to uznałam, że ma rację… Może Kacprem faktycznie trzeba trochę potrząsnąć, pokazać mu, kogo ma w domu. Nie stołek czy kredens, tylko młodą, pełną uroku kobietę.
– Zawsze możesz zrobić tak, żeby Kacper był o ciebie zazdrosny, żeby cię docenił, zaczął pamiętać o sprawianiu ci drobnych przyjemności – rzuciła Ania, dotykając swoich turkusów. – Jak mój.
– Ale co według ciebie mam zrobić? – spytałam, trochę zdezorientowana.
– Musisz sprawić, żeby twój mąż myślał, że masz adoratora – uśmiechnęła się. – Takiego, który daje ci kwiaty, pisze wiersze i tak dalej. No wiesz, o co chodzi.
Tak, wiedziałam, wiedziałam… Może to i dobry pomysł? Taki bukiet róż w wazonie, zwłaszcza o tej porze roku, gdy kwiaty są drogie, powinien zwrócić uwagę Kacpra. Może rzeczywiście zrobi się troszkę zazdrosny, gdy pomyśli, że dostałam je od jakiegoś innego faceta.
– Ja ci wyślę te kwiaty, z liścikiem, i zobaczysz – Anka cieszyła się jak dziecko, które ma zrobić komuś kawał. – Zaproszenie na kolację murowane! Przypomni mu się, że powinien zadbać o żonę.
Nie byłam tego taka pewna, zbyt dobrze znałam swojego męża, ale co mi szkodziło spróbować? No i kilka dni potem na komodzie czerwieniła się dumnie kompozycja z kilkunastu róż w stylowym koszu. Kosztowały taką kasę, że głowa bolała, ale w końcu miał to być eksperyment – jak to ujęła Ania – polepszający nasze małżeńskie relacje, więc uznałam, że warto.
Niestety, bukiet nie wywarł większego wrażenia na Kacprze.
– Ładne kwiaty dostałaś – powiedział tylko przy obiedzie, ledwie rzuciwszy na nie okiem. – W pracy jakaś okazja była?
– Nie, to od klienta, z liścikiem, nigdy bym się nie spodziewała – kłamałam jak z nut. – Chcesz przeczytać? – wyciągnęłam w jego stronę ozdobną kopertę.
– To jest list do ciebie, nie do mnie – wzruszył tylko ramionami. – Ale jak się upierasz… – szybko przebiegł wzrokiem po kartoniku. – No, rzeczywiście, wyjątkowo miły klient, pewnie dobry kredyt mu zaproponowałaś – uśmiechnął się.
– Nie jesteś zazdrosny? – zdziwiłam się. – Przecież zaprasza mnie na kolację.
– Dlaczego miałbym być zazdrosny? – Kacper wzruszył ramionami. – Znam cię i wiem, że nawet jak by cię do Paryża na tę kolację chciał zabrać prywatnym odrzutowcem, to i tak nie skorzystasz.
Zaczęliśmy się śmiać i nawet byłam na siebie zła, że uciekłam się do takiego głupiego wybiegu, żeby sprowokować męża. On mi ufał, a ja się tak wygłupiłam… Chciałam jak najszybciej zapomnieć o całej sprawie, lecz przez poczucie winy nadal było mi głupio. Postanowiłam więc jakoś wynagrodzić mężowi moją nieuczciwość i upiec mu coś słodkiego, bo wprost uwielbiał domowe ciasta.
To pismo jest jakieś znajome...
Padło na miodowy przekładaniec, który kiedyś jedliśmy u Ani i Waldka: wyjątkowo mu smakował. Ja nie byłam za dobra w wypiekach, ale kumpelka dała mi przepis, więc pomyślałam, że jak się postaram, to przekładaniec mi wyjdzie. I rzeczywiście, w sobotę postawiłam na stole okrągły torcik, przekładany powidłami i masą grysikową. Widziałam, jak Kacprowi na jego widok rozbłysły oczy.
– Znowu o czymś zapomniałem? – spytał wesoło. – Mamy może jakąś rocznicę, urodziny czy imieniny?
– To tak bez okazji, chciałam ci zrobić przyjemność – przytuliłam się do męża.
– Wiem, jak lubisz takie ciasto, więc bardzo się starałam, żeby mi wyszło – pocałowałam go. – Bo cię kocham, skarbie.
Trzymał mnie przez chwilę w ramionach, a potem westchnął ciężko.
– Kasia, ja wiem, że czujesz się może zaniedbywana – powiedział ze skruchą. – Nigdy na nic nie mam czasu, w firmie taki młyn, że czasem zapominam, jak się nazywam, przemęczony jestem – tłumaczył się. – Ale obiecuję ci, że jak się tylko trochę obrobię, to pójdziemy na kolację albo do kina – ucałował mnie we włosy. – A może w ostatki wybierzemy się do jakiejś knajpki, potańczymy, zjemy coś dobrego? W poniedziałek zarezerwuję dla nas stolik na starówce. Co ty na to?
Cieszyłam się na to wyjście, już dawno nigdzie nie byliśmy razem. A Kacper był tego dnia wyjątkowo czuły, wciąż mnie przytulał, całował. I zaoferował się sam, że pozmywa po obiedzie. Więc zadowolona ułożyłam się na kanapie przed telewizorem. Ale nie dane mi było niczego obejrzeć, bo po chwili Kacper wszedł do salonu. W rękach trzymał jakąś kartkę.
– Co to jest? – spytał. – Chyba przepis na to ciasto, które upiekłaś, nie?
– Rzeczywiście – uśmiechnęłam się. – Anka mi go dała ostatnio, a co?
Spojrzał na mnie dziwnie. Potem zerknął na kartkę i jeszcze raz na mnie.
– Wiesz co, Kasiu… To pismo jest jakieś znajome, już je gdzieś widziałem – powiedział bardzo powoli.
To ja już wolę nic nie dostawać
W tym momencie zrobiło mi się gorąco. Wiedziałam, że jak Kacper raz coś zobaczy, to zapamięta na całe życie. Jego fotograficzna pamięć była słynna w całej rodzinie. Przepis Anka napisała odręcznie, tak jak bilecik przy różach. To tylko kwestia czasu, nim Kacper się zorientuje.
W pierwszej chwili chciałam coś wymyślić, ale gdy spojrzałam mężowi w oczy, zrozumiałam, że nie mogę znowu go okłamywać. Powinnam przyznać się do wszystkiego, zanim odkryje prawdę.
– Kacper, ja cię przepraszam – szepnęłam. – Masz rację, znasz to pismo z kartonika przypiętego do róż. Ja tylko chciałam, żebyś był o mnie zazdrosny, no i przysłałam sobie te róże, a bilecik napisała Anka – chlipnęłam skruszona. – Nigdy nie kupujesz mi kwiatów ani nic innego, a ona ciągle dostaje od męża prezenty. Nie miałam się czym pochwalić…
Kacper przyglądał mi się w milczeniu. Jego wzrok był poważny i aż się przestraszyłam, że uraziłam go tymi różami, podeptałam jego uczucia. Zrobiło mi się strasznie przykro, bo przecież wcale nie chciałam skrzywdzić męża.
Lecz nagle zaczął mówić. O tym, jak to mąż Aśki nie bez przyczyny tak ją obsypuje dowodami swojej pamięci. Podobno Waldkowi często zdarzają się skoki w bok. Na tych swoich delegacjach zwyczajnie zdradza żonę. Wszyscy jego kumple o tym mówią, ale Aśka nawet się nie domyśla, bo mydli jej oczy tymi prezentami. Że z niego niby taki dobry, kochający mąż. A to tylko rekompensata za zdrady.
Żal mi się zrobiło koleżanki. Bo na co jej te wszystkie prezenty, skoro Waldek ją oszukuje? To ja już wolę nic nie dostawać, a być pewna wierności Kacpra, tak jak teraz. I nagle coś mi przyszło do głowy, spojrzałam na niego podejrzliwie.
– Ale ta kolacja w ostatki to nie jest żadna rekompensata? – spytałam szybko.
– No coś ty, Kasiu! – wziął mnie w ramiona, przytulił. – Ja niczego nie muszę ci rekompensować, zapewniam cię.
Czytaj także:
„Przyjaciółka zdradzała męża i chciała wciągnąć mnie w tę farsę. Za kłamstwo i alibi zaoferowała mi weekend w SPA”
„Rozwiedliśmy się z hukiem po roku małżeństwa. Mąż zdradzał mnie z moją przyjaciółką, nakryłam ich w naszym mieszkaniu”
„Zazdrościłam przyjaciółce kariery i światowego życia, bo moje jest nudne jak flaki z olejem. Jak się okazało, niesłusznie”