„Zawsze nienawidziłam swojej siostry. Ona o tym wiedziała, dlatego nie zadzwoniła do mnie nawet, gdy umierała...”

kobieta, która zawsze nienawidziła siostry fot. Adobe Stock, sebra
„Póki rodzice żyli, bez słowa łamałyśmy się opłatkiem, żeby ich nie ranić. Po ich śmierci zupełnie zerwałyśmy kontakt. Nienawiść zatruła moje życie. Zrozumiałam to jednak dopiero, gdy Helena zmarła i zostałam na świecie sama jak palec”.
/ 29.10.2021 11:00
kobieta, która zawsze nienawidziła siostry fot. Adobe Stock, sebra

Moja złość zniszczyła życie nie tylko mnie. Była jak gangrena atakująca po kolei wszystkich, którzy stanęli mi na drodze. Tak Bardzo chciałabym cofnąć czas, ale to niemożliwe. Straciłam szansę.

Przestałyśmy ze sobą rozmawiać kilka dekad temu

Owszem, spotykałyśmy się na rodzinnych zjazdach w święta, dopóki żyli rodzice, nawet dzieliłyśmy się opłatkiem, ale wszystko odbywało się bez słów. Nigdy jej nie lubiłam. Od małego omijałam ją z daleka i rywalizowałam z nią o wszystko. Najpierw o miłość rodziców, potem o wyniki w szkole, jeszcze później o przyjaciół… Jednak skrzętnie ukrywałam tę niechęć do Heleny przed wszystkimi, a najbardziej przed rodzicami. Dziś myślę, że rodzice musieli coś zauważyć, chociażby to, że nigdy nie bawiłyśmy się razem.

Wprawdzie Helena była młodsza ode mnie o sześć lat, a to całkiem sporo, więc może rodzice uznali, że to nic niezwykłego, że interesują nas inne rzeczy. W każdym razie nie namawiali nas do wspólnych zabaw. Moje rozmowy z siostrą ograniczały się do koniecznych zwrotów, a gdy nie było w pobliżu nikogo, najchętniej milczałyśmy. Szczęśliwie nie musiałam dzielić z nią pokoju, bo każda z nas miała swój, dzięki czemu mogłyśmy czuć się swobodnie.

Omijając się, dotrwałyśmy do końca mojego liceum

Potem wyjechałam na studia do innego miasta i zaczęłam nowe życie. Życie bez siostry. Wreszcie odetchnęłam pełną piersią. Nie znalazłam jednak na studiach ani przyjaciół, ani męża. Postanowiłam zostać w P. tylko dlatego, żeby nie wracać do domu. Znalazłam pracę, wynajęłam mieszkanie i… wiodłam swoją coraz bardziej beznadziejną egzystencję.

Rodzice tak bardzo prosili, że uległam i przyjechałam na tydzień do domu. Nie przyznałam się, że czuję się rozczarowana pracą, miastem, życiem, sobą. Nigdy nie rozmawialiśmy o takich sprawach, więc dlaczego mielibyśmy robić to teraz. Dałabym sobie rękę uciąć, że Helena ucieszyła się na mój widok. Studiowała już i część wakacji spędzała u rodziców. Ale ja jak zwykle zmroziłam ją wzrokiem.

Dwa dni po moim przyjeździe doszło między nami do potwornej awantury. Dziś już nie pamiętam, od czego się zaczęła, pewnie jak zwykle od krzywych spojrzeń. Nie potrzebowałyśmy więcej… Tyle że wtedy posunęłyśmy się za daleko. Powiedziała coś, co obudziło we mnie potwora. Uderzyłam Helenę z całej siły w twarz, pięścią. Zachwiała się, złapała za nos, z którego lała się krew, spojrzała mi w oczy i powiedziała:

– Nie wiem, za co mnie tak nienawidzisz, nigdy nie wiedziałam. Przez długi czas nawet cierpiałam z tego powodu. Chciałam mieć siostrę, kogoś, komu będę się zwierzać, z kim będę mogła prowadzić nocne rozmowy o chłopakach, ciuchach… Ale teraz już nie cierpię. Udało ci się! Od dzisiaj nie masz już siostry. Masz mnie z głowy. I nigdy więcej się do ciebie nie odezwę. Rozumiesz? Nigdy więcej! Nigdy!

Patrzyłam na nią, przerażona tym, co zrobiłam

Helena dotrzymała obietnicy. Nie odezwała się do mnie nawet na pogrzebach rodziców. Najpierw odszedł tata, niedługo później mama… Mąż wytrzymał ze mną dwa lata.

– Żal mi ciebie, Zośka – powiedział, odchodząc. – Może kiedyś przejrzysz na oczy, ale wtedy może być już za późno na cokolwiek.

Były mąż miał rację, niestety Zostałam sama. Ale nawet wtedy nie przyszło opamiętanie. Pewnego popołudnia odebrałam telefon. Dzwonił mąż mojej siostry, którego nigdy nie poznałam. Skąd znał mój numer? Nieważne. Poinformował mnie o śmierci Heleny. Chorowała. Czekała na przeszczep nerki, ale nie było dla niej dawcy.

– Dlaczego do mnie nie zadzwoniła? – prawie krzyknęłam. – Przecież oddałabym jej swoją nerkę!
– Pytałem ją o to. Powiedziała, że nie ma siostry. Musiałem przysiąc, że póki ona żyje, ja nie skontaktuję się z tobą.

Nie zdążyłam powiedzieć mojej siostrze, jaką straszną idiotką byłam. Przez zapiekłą złość, nienawiść i głupotę straciłam wszystkich, których kochałam. Zasłużyłam na to.

Czytaj także:
Zamiast spadku po ojcu, dostałam jego długi. Wszystko przez jego głupotę
Wymyśliłam sobie chłopaka, żeby zabłysnąć przed znajomymi w pracy
To, że jestem wdową, nie znaczy że umarłam za życia

Redakcja poleca

REKLAMA