Nie wiem, kto wymyślił tę teorię, że po menopauzie kobiecie spada libido. Mnie nie spadło, a wręcz przeciwnie! Przez całe życie obawiałam się kolejnej ciąży, a gdy przestało to być możliwe, wreszcie zaczęłam w pełni cieszyć się seksem! Niestety, mój mąż spędzał w trasie trzy tygodnie w miesiącu…
– Kobieto, ty mnie zamęczysz! – narzekał, kiedy wracał do domu, ale wiedziałam, że tak naprawdę podoba mu się mój nowy temperament w sypialni.
Mój mąż miał na mnie apetyt
Czesław był kierowcą, jeździł ciężarówkami praktycznie od zawsze. Doskonale pamiętam, gdy jeszcze nie byliśmy małżeństwem, moja mama, siostry i wszystkie koleżanki „martwiły” się o mnie. A konkretnie o to, że Czesiek jeździ po całej Europie, a tam wiadomo, kto stoi przy drodze lub czeka i kusi na leśnych parkingach.
– Słuchaj, weź to przemyśl – mówiły dziewczyny, kiedy oznajmiłam, że wychodzę za tego mężczyznę. – Faceta trzeba mieć na oku, wiedzieć, z kim pracuje i z kim się spotyka. A zawodowi kierowcy? Same kłopoty! Przecież o tych paniach mówi się „tirówki”. Jak myślisz, kto najczęściej korzysta z ich usług?
Starałam się tego nie słuchać, bo byłam pewna wierności ukochanego, ale rzeczywiście nie mogłam tego sprawdzić. Jeśli Czesio chciałby mnie zdradzać, nigdy bym się tego nie dowiedziała. A trzeba przyznać, że w pierwszych latach małżeństwa miał niezły apetyt na seks.
Tak, wtedy to on był moim, że tak powiem, przewodnikiem po świecie rozkoszy. Niemal się na mnie rzucał, kiedy wracał stęskniony po trasie, a w łóżku zawsze był nienasycony. Teraz to ja przejęłam inicjatywę. Ledwie wchodził do domu, już ciągnęłam go do sypialni. Próbowaliśmy więc nowych pozycji, eksperymentowaliśmy, nawet oglądaliśmy razem filmy erotyczne dla podgrzania atmosfery.
Niestety, to mi nie wystarczało. Kiedy Czesiek wsiadał do TIR-a i wyjeżdżał na europejskie drogi, mnie zaczynało „nosić”, jak to elegancko ujęła moja przyjaciółka.
– Nie masz wyjścia – orzekła w końcu, słuchając, jak narzekam na swoje niespełnienie podczas nieobecności męża. – Musisz mieć przyjaciela.
– Zwariowałaś?! – krzyknęłam na nią oburzona. – Nigdy nie zdradziłam i nie zdradzę Cześka! Co ty w ogóle wygadujesz?! Jak możesz!
Nie chcę, żeby Czesiek się dowiedział
Malwina tylko parsknęła śmiechem, a potem wyjaśniła, o jakiego „przyjaciela” jej chodziło.
Następnego dnia poszłyśmy razem do sex shopu. Pierwszy raz w życiu odwiedziłam taki przybytek i byłam zafascynowana tym, co można tam znaleźć. Malwina, która rozwiodła się siedem lat temu, okazała się nieźle obeznana z tematem i doradzała mi dyskretnie w wyborze odpowiedniego sprzętu.
W końcu, nie bez oporów i zażenowania, wybrałam sobie wibrator w kolorze fuksji i zapłaciłam za niego przy kasie, unikając wzroku ekspedientki. Zanim wyszłyśmy ze sklepu, upchnęłam nowy nabytek głęboko w torebce i podarłam paragon. Zdziwionej Malwinie wyjaśniłam, że obawiam się, by przez przypadek świstek nie wypadł mi w domu, gdzie mógłby go znaleźć Czesiek.
– Serio? Zamierzasz to przed nim ukrywać? – Malwina nie mogła tego pojąć.– Kobieto, masz pięćdziesiąt jeden lat, jesteś mężatką od dwudziestu sześciu, a zachowujesz się jak dziecko! Przecież wibrator to normalna sprawa, zwłaszcza że twój mąż ciągle wyjeżdża. Normalnie mu powiedz i…
– Przestań! – ucięłam. – Może i jestem niedojrzała, ale nic nie poradzę. Czesiek nie może się o tym dowiedzieć i już! Nigdy by nie zrozumiał!
Powinnam mu powiedzieć
Konsekwentnie więc chowałam mojego nowego „przyjaciela” w pojemniku na pościel w kanapie, za każdym razem owijając go w kraciastą poszewkę na jasiek. Kiedy mąż był w domu, nawet nie myślałam o tym sprzęcie, ale kiedy Czesiek wyjeżdżał, nie miałam skrupułów, by po niego sięgać.
Uważałam oczywiście, że Malwina ma rację – miałam prawo myśleć o swoich potrzebach seksualnych i je zaspokajać, szczególnie że mój mąż przecież w żaden sposób na tym nie cierpiał. Nie wyobrażałam sobie jednak, jak miałabym mu o tym powiedzieć. Owszem, w sypialni zachowywaliśmy się dość swobodnie, ale nie miałam pewności, czy Czesio by to dobrze przyjął.
A może zacząłby uważać, że już mi nie wystarcza? Że nie jest dla mnie wystarczająco męski? Albo martwiłby się, że zaczynam poszukiwać mocniejszych doznań i w końcu znajdę sobie kochanka? Nie daj Boże, uznałby to już za jakąś formę zdrady? Malwina uważała, że przesadzam. Co więcej, jej zdaniem te obawy były zupełnie dziecinne. – Masz rację – przyznawałam niechętnie. – Ale naprawdę boję się, że Czesiek mógłby źle zareagować. A tak, on o niczym nie wie, ja jestem zadowolona, wszyscy wygrywają, no nie?
Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę
Któregoś razu, kiedy Czesiek był w domu, tak zmęczyliśmy się igraszkami w sypialni, że zasnęłam jak zabita pomimo wczesnego wieczoru. Kiedy się obudziłam, męża nie było w łóżku. Zobaczyłam za to obok siebie zalaną czymś czerwonym poduszkę i pełna złych przeczuć poszłam do dużego pokoju…
Cicho podeszłam do drzwi i usłyszałam, jak mój mąż, siedzący przy stole, półgłosem do kogoś monologuje:
– Z Czesiem się nie napijesz? Daj spokój, masz, pijemy brudzia. No dobra, więc teraz możemy pogadać po męsku. To powiedz, Marysia mówiła ci o mnie? Bo mnie o tobie ani słowa! No widzisz, jaka ona jest, ta nasza żona… Dobra, weź się tak nie denerwuj, aż cały dygoczesz, stary. Ja przecież nie mam ci za złe. Jej zresztą też, to po prostu temperamentna kobieta jest. Ale co ja ci tam będę mówił, sam najlepiej to wiesz, no nie?
W tym momencie nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Tak, mój mąż, Czesław, przepijał właśnie kolejny kieliszek wódki do mojego wibratora, gawędząc sobie z nim przy stole. Na mój widok podniósł wzrok, a potem stuknął kieliszkiem swojego towarzysza, stojącego na baczność obok butelki.
– A, sorry, stary – mruknął, kiedy wibrator się przewrócił. – Ty chyba już za dużo wypiłeś, bo ustać nie możesz. Marysiu, przyłączysz się do nas? Właśnie się poznaliśmy z twoim przyjacielem. Ciekawe spotkanie. Zalałem poduszkę sokiem i szukałem poszewki, a tu nagle on na mnie wyskoczył… Słowo daję, tego się nie spodziewałem!
Nasze pożycie jeszcze bardziej rozkwitło
Iw ten sposób Czesław dowiedział się o moim małym sekrecie. Malwina ma rację: na pewno jestem trochę niedojrzała, ale jak w takim razie nazwać mojego małżonka przemawiającego z pełną powagą do wibratora? Chyba po prostu do siebie pasujemy.
Co ciekawe, po odkryciu tej tajemnicy, Czesio zdawał się być jeszcze bardziej nakręcony. Stwierdził, że ma szczęście, bo żony jego kolegów (a kierowcy TIR-ów naprawdę dużo plotkują na parkingach) niemal co do jednej nie są zainteresowane współżyciem.
– Wiesz, te panie stojące przy leśnych drogach dobrze wiedzą, kto tamtędy jeździ – mruknął. – Przecież gdyby TIR-owcy się nie zatrzymywali, to nie stałyby tam, no nie? A ja ci powiem jedno: nigdy bym się przy takiej pani nie zatrzymał. Nie dlatego, że jestem taki święty, tylko że tobie żadna nie dorównuje, Rybko. No bo kto jest taki głupi, żeby jeździć starym trabantem, kiedy w garażu czeka na niego sportowy mercedes?
Uśmiałam się z tego porównania. A kiedy Czesiek znowu wyjechał w trasę, zrobiłam coś, czego nie robiłam nigdy wcześniej. Wysłałam mu swoje zdjęcie z kąpieli podpisane „Twój mercedes w aktywnej pianie”. Rozmowy, jaką potem przeprowadziliśmy, nigdy nie zapomnę!
To jest moja krótka opowieść o tym, jak tuż po pięćdziesiątce odkryłam na nowo swoją seksualność i jak cudownie jest przeżywać to razem z mężem. I niech to będzie nawet jeden tydzień w miesiącu, ale za to jaki!
Czytaj także:
„Nie mam przyjaciółek, a z mężem wstydzę się rozmawiać. Ze swoich łóżkowych problemów zwierzam się internautkom”
„Teściowa zwierza się mojej żonie z kolejnych łóżkowych podbojów i złamanych serc. Ta baba to mentalna nastolatka”
„Mąż był łóżkowym nudziarzem, a po 40-tce zamienił się w prawdziwego ogiera. Albo to kryzys, albo kochanka”