„Mąż był łóżkowym nudziarzem, a po 40-tce zamienił się w prawdziwego ogiera. Albo to kryzys, albo kochanka”

zaniepokojona kobieta fot. iStock by GettyImages, elenaleonova
„Nie sądziłam, że po 12 latach małżeństwa mój mąż jest w stanie czymkolwiek mnie zaskoczyć. Nigdy nie był wybitnym kochankiem, a z naszej sypialni zwykle wiało nudą. Jednak po czterdziestce zmienił się nie do poznania. Miał kochankę czy dopadł go kryzys wieku średniego?”.
/ 07.09.2023 20:15
zaniepokojona kobieta fot. iStock by GettyImages, elenaleonova

– Nie wiem, co się z nim dzieje – zwierzyłam się przyjaciółce, gdy któregoś dnia umówiłyśmy się na kawę na mieście.

– Kobitki martwią się raczej o to, że facetom w pewnym wieku się odechciewa – Aśka znała temat, ponieważ niejednokrotnie gadałyśmy o tym, co zrobić, żeby mój małżonek wykazał w łóżku jakąkolwiek inicjatywę.

– No właśnie – westchnęłam – bardzo mnie to niepokoi.

Powinnaś z nim porozmawiać – Aśka wzruszyła ramionami i sięgnęła po filiżankę wypełnioną aromatyczną kawą.

– Wiem, wiem… Tylko jak się do tego zabrać? Jeszcze się obrazi, że znowu coś mi nie pasuje albo wysnuwam jakieś niesłuszne podejrzenia – byłam naprawdę zmartwiona.

Niestety, jedynym wytłumaczeniem całej tej sytuacji było to, że Paweł ma kogoś. Wyobrażałam sobie, że to na pewno młodsza i atrakcyjniejsza ode mnie kobieta, z którą realizuje wszystkie swoje fantazje erotyczne.

Seks ze mną ma natomiast uśpić jego sumienie – być może ma wyrzuty, z którymi w inny sposób nie potrafi sobie poradzić. Mam świadomość tego, że nie mam już 20 lat, a moje ciało – pomimo tego, że dbam o siebie – nie jest już takie, jak dekadę czy dwie dekady temu.

Jestem w stanie zrozumieć, że w miarę upływu czasu w kwestiach łóżkowych następują pewne zmiany, ale w tym przypadku były one wręcz radykalne. Niejedna żona byłaby zapewne uradowana z takiego obrotu sprawy, ale u mnie wzbudzało to jedynie niepokój. Zwłaszcza że nasz staż małżeński do krótkich nie należał.

– Jeśli do niczego się nie przyzna, a pewnie nie, to zabaw się w detektywa – Aśka powiedziała na głos to, o czym myślałam już wcześniej. Miałam jednak moralne opory przed wdrożeniem tego pomysłu w życie.

– Nie jestem dobra w te klocki, ale chyba innego wyjścia nie mam – sapnęłam ciężko, bo perspektywa przeprowadzenia śledztwa wcale nie wydawała mi się ekscytująca.

Nie poznawałam własnego męża!

– Kochanie, mam prezent dla ciebie – uśmiechnął się Paweł tajemniczo.

Właśnie skończyliśmy kolację, którą on sam przygotował. Wcześniej mu się to nie zdarzało, więc porządnie opadła mi szczęka, kiedy wieczorem po powrocie z pracy zastałam pięknie nakryty stół i męża krzątającego się w kuchni. Dobiegające z niej zapachy sprawiły, że natychmiast zrobiłam się głodna.

– Prezent? Dla mnie? – nie potrafiłam ukryć zaskoczenia.

Wręczył mi eleganckie pudełeczko przewiązane czerwoną wstążką. Poczułam się nieco dziwnie, gdyż nie byłam w stanie przypomnieć sobie, kiedy ostatnio dostałam od niego upominek czy kwiaty. Dobrałam się do zawartości opakowania i słów mi zabrakło. Kupił mi piękną, koronkową bieliznę.

– Dziękuję – wydukałam, byłam strasznie zmieszana.

– Założysz ją dziś dla mnie? – podszedł bardzo blisko, czułam jego rozgrzany oddech na swojej szyi.

– Paweł, ja…

Nie zdążyłam dokończyć. Jego dłonie wędrowały po całym moim ciele. Chciałam zaprotestować i wykrzyczeć mu twarz, że oszalał, lecz bezwiednie poddałam się jego pieszczotom. Powoli zaciągnął mnie do sypialni, gdzie doznałam kolejnego szoku. Płatki róż na pościeli, nastrojowe światło świec, oszałamiający zapach kadzidła. Czy aby na pewno miałam do czynienia z Pawłem, którego znam tak długo – a przynajmniej wydawało mi się, że znam? Spędziliśmy upojną noc – do tej pory, przez tyle lat bycia razem, nie kochaliśmy się w taki sposób.

Nie omieszkałam o wszystkim opowiedzieć Aśce – oczywiście pikantne szczegóły zachowałam dla siebie.

– Rozumiem, że nie rozmawialiście? – była zaciekawiona.

– Nie było na to czasu – nie musiałam patrzeć w lustro, żeby stwierdzić, że moją twarz oblał rumieniec.

– Ja ci mówię, na bank ma jakąś babę – słowa te sprowadziły mnie na ziemię i przypomniały o małym dochodzeniu, jakie miałam przeprowadzić.

To, co znalazłam u Pawła, odebrało mi mowę

Jeszcze tego samego dnia, w którym odbyłam rozmowę z przyjaciółką, dobrałam się do telefonu męża. Byłam tym faktem mocno zestresowana i zarazem zniesmaczona – w końcu naruszałam cudzą prywatność bez wiedzy i tym bardziej zgody danej osoby.

Nie znalazłam żadnych niestosownych wiadomości czy zdjęć. Może po prostu świetnie się kamuflował i na bieżąco usuwał z komórki wszelakie podejrzane treści? Autentycznie nie miałam bladego pojęcia, co o tym myśleć. Doszłam do wniosku, że muszę jeszcze koniecznie sprawdzić laptopa Pawła. Każde z nas miało swój komputer. Do tej pory nie wnikałam w to, co mąż robi na swoim, niemniej przeważnie używał go do celów służbowych.

Jak przez ten cały czas mogłam być aż tak ślepa? Zamknęłam laptopa i odłożyłam go na miejsce. Musiałam trochę poczekać na okazję, żeby się do niego dobrać, a teraz nie mogłam zdecydować, co myśleć.

W najgorszych scenariuszach zakładałam, że w historii przeglądarki znajdę adresy portali randkowych czy stron z filmami dla dorosłych. Tymczasem odkrycie, jakiego dokonałam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W głowie miałam totalny mętlik.

Okazało się, że mój mąż wcale nie był łóżkowym nudziarzem, za którego go uważałam. Do tej pory wydawało mi się, że znam go jak kieszeń w ukochanych dżinsach, ale srodze się myliłam.

Niczym pelikan łykałam bajkę o nocnych zmianach w magazynie. Nigdy tego nie weryfikowałam, bo i po co? Pieniędzy nam nie brakowało, Paweł w terminie płacił rachunki, z niczym nie zalegaliśmy i nie szarpaliśmy się z kredytami. Zmiany nocne owszem były, tylko nie w magazynie, a w klubie ze striptizem.

Mężczyzna poślubiony przeze mnie kilkanaście lat temu rozbierał się przed kobietami za kasę.

Musiałam natychmiast z kimś porozmawiać, więc zadzwoniłam do Aśki i poprosiłam o pilne spotkanie. Był wieczór, wsiadłam w taksówkę i pojechałam do niej. Aż usiadła z wrażenia, gdy przedstawiłam jej rezultaty śledztwa.

Na scenie zobaczyłam męża

– Chodźmy tam – oznajmiła bez wahania.

– Teraz? – byłam doszczętnie skołowana.

– Wiesz, który to klub? – Aśka była podniecona.

– No wiem – stęknęłam ciężko, chociaż wolałabym tego nie wiedzieć.

W ciągu niespełna godziny byłyśmy na miejscu. Klub „Amnezja” okazał się niezwykle elegancki. Wystrój w stylu glamour, we wnętrzu unosiła się elektryzująca, podszyta erotyzmem atmosfera. Kobiety w różnym wieku, ale też wielu mężczyzn. Rozglądałam się nerwowo, na niczym nie mogąc skupić uwagi. Wreszcie doczekałam się występu, a na scenie zobaczyłam męża… Aśka pociągnęła mnie za rękę.

– Podejdźmy bliżej – uśmiechnęła się filuternie.

– Zobaczy mnie – byłam potwornie spięta.

– Przecież o to chodzi, prawda?

Paweł od razu nas dostrzegł, lecz zachował kamienną twarz. Nie dałam rady dotrwać do końca występu. Wybiegłam z klubu zapłakana i taksówką udałam się prosto do domu. Zjawił się jakieś dwie godziny później.

– Kochanie, wszystko ci wyjaśnię – to były jego pierwsze słowa, gdy ujrzał mnie zaryczaną na kanapie.

Z kim ja żyję pod jednym dachem? – wydusiłam z siebie przez łzy.

Wyznał, że nie miał odwagi przyznać się do tego, w jaki sposób zarabiał, a raczej dorabiał, bo nie było to stałe zajęcie – dlatego milczał. Bał się, że się z nim rozwiodę. Tłumaczył, że inaczej nie potrafił poradzić sobie z przeświadczeniem, że mam go za fajtłapę i nieudacznika. Twierdził, że nie zasługuje na kogoś takiego, jak ja z racji na problemy z potencją, o których wstydził się ze mną rozmawiać.

Dopiero niedawno wybrał się do lekarza, zaczął też terapię. Pragnął przekonać się, że nadal jest stuprocentowym samcem, stąd pomysł ze striptizem. Dopiero to dodało mu tyle odwagi, żeby spróbować wynagrodzić mi lata łóżkowych rozczarowań. Słuchałam tego z niedowierzaniem i smutkiem. Tym razem nie kłamał. Czy mu wybaczę? Pewnie tak, ale nie wiem, co będzie dalej.

Czytaj także:
„Kochanka okiełznała mnie jak niesfornego ogiera. Choć zaczęło się od końskich zalotów, to w końcu ona chwyciła za lejce”
„Odrzuciłam romantyka, bo zachciało mi się ogiera. Drań zdradził mnie z pierwszą lepszą kochanką i zostałam na lodzie”
„We wsi uważali mnie za dziwaczkę, bo zamiast brać, co podleci, szukałam drugiej połówki. Ale to ja miałam rację, nie oni”

Redakcja poleca

REKLAMA