„Zaszłam w ciążę z kochankiem, ale on nie nadaje się na ojca. Nie mam wyjścia, chyba będzie nim musiał zostać mój mąż…”

kobieta, która zaszła w ciążę z kochankiem fot. Adobe Stock, JustLife
„Przystopowałam trochę z alkoholem. Oczywiście, zauważył to. Tłumaczyłam to zmęczeniem, pracą, tym, że pora dorosnąć. Ja za to zauważyłam, że on codziennie jest na rauszu albo całkiem pijany. Jakoś do tej pory mi to nie przeszkadzało. Bawiliśmy się oboje. Hulaj dusza, piekła nie ma. Teraz zaczęłam dostrzegać, że to jest już nałóg”.
/ 18.10.2022 08:30
kobieta, która zaszła w ciążę z kochankiem fot. Adobe Stock, JustLife

Zakochałam się w trybie natychmiastowym. Jakby trafił mnie grom z jasnego nieba. Odebrał zdolność klarownego myślenia, poluzował mięśnie tak, że trudno było mi utrzymać się na nogach. Takie rzeczy widuje się w komediach romantycznych, ale w życiu? Zwłaszcza moim – jestem zrównoważona i racjonalna.

Świętowaliśmy w pubie kolejny sukces firmy. Jeszcze jedna kampania reklamowa, która umocniła nas na rynku i przyniosła kokosy. Lały się piwo i wódka, taka nasza tradycja. Jak praca – to do upadłego, jak zabawa – to trzeba iść na całość. Byłam już nieźle wstawiona, gdy przy barowej ladzie ktoś się o mnie oparł.

– O, przepraszam. Zarzuciło mnie troszkę… – powiedział, a ja podniosłam na niego mętnawy już wzrok i zamarłam, zabrakło mi słów.

Był piękny. Wysoki, szczupły facet z potarganymi blond włosami i błękitnymi oczami. I z uśmiechem niegrzecznego chłopca.

– Przepraszam, naprawdę… Mogę  ci jakoś wynagrodzić to… zderzenie? Mam na imię Tolek i z chęcią zaproponuję ci coś do picia.

– Hania, z chęcią… – tylko na tyle mogłam się zdobyć.

Robiliśmy to z Tolkiem przy każdej okazji

Tolek pracował w radiu. Miał żonę, sześcioletniego synka i niepohamowany pociąg do balangowania. Szybko staliśmy się popularną parą „bankietową”. Wpadaliśmy na imprezy, do klubów i knajp, wypijaliśmy, co było do wypicia, i gnaliśmy dalej, w poszukiwaniu miejsca, gdzie można było się kochać. W tej materii nie byliśmy wybredni. Uprawialiśmy seks w toaletach, parkach, nad Wisłą, w kinie albo bramie. Jak nas wzięło, to poszły konie po betonie, nic nie mogło nas powstrzymać.

Dopiero z Tolkiem zrozumiałam, czym jest seks. To pewnie dziwne, już od kilku lat byłam mężatką. Wyszłam za kolegę z roku, bo bardzo tego chciał. Trochę marny powód, ale taka jest prawda. Damian zakochał się we mnie, był miły, troskliwy i miał plan na życie. Pomyślałam, że nic złego się nie stanie, jeśli weźmiemy ślub. Wyniosę się wreszcie z domu, zostanę żoną i będę wiodła spokojne mieszczańskie życie.

Damian był szczęśliwy i dumny (nigdy nie rozumiałam powodów tej dumy, bo uważałam się za osobę raczej przeciętną). Miał mnie, miał poczucie bezpieczeństwa, więc mógł koncentrować się na pracy zawodowej. Został na uczelni i szybko piął się po szczeblach kariery naukowej, a ponieważ był zdolny i pracowity, pisał, brał udział w panelach dyskusyjnych, w debatach telewizyjnych uchodził za specjalistę. Finansowo wiodło nam się całkiem nieźle. Od czasu gdy ja zaczepiłam się w firmie reklamowej, można powiedzieć, że szło nam lepiej niż dobrze.

Uporządkowane, dostatnie życie. Przewidywalne i nudne. Seks między nami praktycznie nie istniał. Damian był chyba aseksualny. Po pierwszych miesiącach, podczas których zdarzało nam się uprawiać seks, w jakiś naturalny sposób ta sfera życia wygasła. Myślę, że Damian tego nie potrzebował. Uznał, że już jestem jego, przybił mi pieczątkę przynależności, więc nie było potrzeby się wysilać. Nie rozmawialiśmy na ten temat. Także dlatego, że mnie też tak było wygodniej. Dopóki nie pojawił się Tolek, myślałam, że niczego więcej mi nie potrzeba.

– Jak to? Nie sypiacie ze sobą? – nie dowierzał Tolek.

– No nie. On sypia ze swoją karierą naukową, a ja z tobą…

– Dziwne… dziwne… Ale poczekaj, to znaczy, jak się kładziecie do łóżka, to co? On nic? Nie próbuje cię jakoś potarmosić, chwycić za biust albo za pupę?

– Nie próbuje…

Nienormalny jakiś?

– Przestań. Ludzie są różni.

Damian niczego się nie domyślał. Każde moje kłamstwo kupował natychmiast. O nic nie pytał ani niczego nie drążył.

– Byłam z Elką i tak się zagadałyśmy, że była już północ. Nie chciałam już dzwonić i cię budzić – tłumaczyłam się, gdy wracałam rano po całonocnym łajdactwie.

– W czwartek wyjeżdżam na trzy dni do Krakowa. Wiesz, cała banda z pracy, chcemy trochę poszaleć i obejrzeć wystawę w Bunkrze…

– Jasne, jasne, tylko uważaj na siebie – kiwał tylko głową i natychmiast wracał do lektury.

Cieszył się, że żyję pełnią życia i nie próbuję odrywać go od pracy.

Byłam zazdrosna o jego żonę

Właśnie w Krakowie doszło do pierwszej awantury między mną a Tolkiem. Mówiłam mu, że jest miłością mojego życia, że nie wyobrażam już sobie świata bez niego, i że strasznie cierpię na myśl o tym, że po tych naszych szaleństwach, on wraca do żony i dotyka jej ciała. Byłam zazdrosna nawet o to, że on o niej mówi, że idą z dzieckiem do parku albo na zakupy. O wszystko.

– Jak możesz kłaść się do łóżka z obcą babą? – wyrzucałam mu.

– No przestań. Jaką obcą? Przecież to moja żona.

– Dla mnie jest obca. Nie znam jej i nie chcę poznać. Nienawidzę jej, rozumiesz to?

– Przestań świrować.

– Nie przestanę. Mogę w każdej chwili odejść od Damiana. A ty?

– Mówiłem ci już, że ich nie zostawię. Przynajmniej do czasu, kiedy Maciuś nie dorośnie na tyle, żeby móc to zrozumieć.

– Mam w dupie twojego Maciusia i jego matkę, wywłokę!

– Psujesz wszystko. Jest jak jest. Poznaliśmy się, gdy byliśmy w takiej a nie innej sytuacji życiowej. Mam małe dziecko. Czy to trudno zrozumieć? Kocham cię, ale kocham też mojego syna, i nie zrobię nic, co mogłoby go skrzywdzić. On ma prawo na mnie liczyć. Nie zostawię go.

– To mnie zostaw! Skoro traktujesz mnie jak dostawcę usług seksualnych. Zostaw!

– Wiesz, że nie umiem i nie chcę.

Potem wszystko wróciło do normy. Chodziliśmy do łóżka przy każdej okazji. Czasami się awanturowałam, czasami było mi już wszystko jedno. I wtedy zaszłam w ciążę. Celowo. Będzie, co ma być. Chcę mieć jego dziecko. Albo to jest miłość życia albo nie. Nic mu nie powiedziałam. Jestem dorosła, najwyżej urodzę i sama wychowam.

Przystopowałam trochę z alkoholem. Oczywiście, zauważył to. Tłumaczyłam to zmęczeniem, pracą, tym, że pora dorosnąć. Ja za to zauważyłam, że on codziennie jest na rauszu albo całkiem pijany. Jakoś do tej pory mi to nie przeszkadzało. Bawiliśmy się oboje. Hulaj dusza, piekła nie ma. Teraz zaczęłam dostrzegać, że to jest już nałóg. Że alkohol nim rządzi. Zrobiłam także coś, do czego najtrudniej mi się przyznać. Doprowadziłam do seksu z Damianem. Patrzył na mnie, jak zdumiony spaniel, ale jakoś dał radę. Dziecko musi przecież mieć ojca.

– Naprawdę? – Damian przyjął nowinę ze zdumieniem. – To się stało wtedy?

– No a kiedy?

– No tak. To dobrze, prawda?

– Bardzo dobrze.

W końcu musiałam powiedzieć Tolkowi o ciąży.

– Taaaak? A mówiłaś, że z nim nie śpisz? – nie przyszło mu do głowy, że to on jest ojcem.

– Bo nie śpię.

– No to jak? To znaczy? Że co?

Nie wiem, co mam z tym zrobić

– Nic nie znaczy. Co cię to obchodzi? Mówię tylko, że jestem w ciąży, i że w związku z tym nie zamierzam się już z tobą upijać. I jeszcze to, że nie masz powodu do niepokoju. Jestem dorosła i sama sobie potrafię radzić w życiu. Ty masz swoją rodzinę, a ja mam swoją.

– No tak – był nawalony i chyba to do niego dotarło jedynie fragmentarycznie, bo zadzwonił już następnego dnia, i to z samego rana.

– Mów zaraz, czy chciałaś powiedzieć, że jesteś w ciąży ze mną?

– Toleczku, powiedziałam to, co powiedziałam. Ciebie to nie dotyczy bez względu na to, kto jest ojcem. Nie bój się, nie będziesz musiał płacić alimentów. Już spokojniejszy?

– To nie jest tak całkiem bez znaczenia, kto jest ojcem. To nie jest tak, że sobie robicie dziecko i już.

– To jak to jest?

– Tak, że dziecko ma dwoje rodziców. Chcę wiedzieć, czy jestem ojcem i czy mnie wykorzystałaś?

– Biedny wykorzystany chłopiec! Idź się wypłakać na biuście tej swojej żonki! – parsknęłam.

– Wiesz co? Jesteś podłą ździrą!

– A ty szlachetnym rycerzem?!

– Mam cię w dupie!

– Z wzajemnością.

Nie wiem, czego chcę. Nie wiem, czy mogłabym związać się na dobre z Tolkiem, z miłością mojego życia. Naprawdę nie wiem. Nie wiem, jak to wszystko załatwić z Damianem, przecież on nie jest niczemu winny. Wpadł niechcący w tryby jakiejś piekielnej machiny, której zasad działania nawet taki specjalista jak on nie jest w stanie zrozumieć. Wiem, że zabrnęłam. Wiem, że za miesiąc urodzi się mój synek, i że będzie miał na imię Kacper. I wiem, że bez względu na to, jak potoczą się losy nas wszystkich, to właśnie on jest miłością mojego życia.

Czytaj także:
„Pokochałem kobietę 15 lat starszą od siebie. Ona nie chciała się wikłać w ten związek, ale połączyło nas… przeznaczenie”
„Gdy mąż wyjeżdża, w moim łóżku wcale nie wieje chłodem. Mam swoje potrzeby, więc musiałam nauczyć się zaspokajać je inaczej"
„Miałam czułego królewicza, a zachciało mi się brutala z ciałem adonisa. Szybko odkryłam, że zmarnowałam szansę na miłość”

Redakcja poleca

REKLAMA