„Zaszłam w ciążę z facetem, który miał rodzinę. Latami ukrywałam przed córką, kim jest jej tata. Teraz chce poznać ojca”

kobieta, która rozpamiętuje przyszłość fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Powiedział mi, że nie życzy sobie kontaktów, więc grzecznie zastosowałam się do jego woli. W akcie urodzenia Agnieszki wpisałam fikcyjne imię ojca, nazwisko dostała po mnie. Miałam nadzieję nigdy nie wracać do tej sprawy. Po co komplikować sobie życie?”.
/ 06.03.2022 06:27
kobieta, która rozpamiętuje przyszłość fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Właśnie piłyśmy kawę z moją przyjaciółką, Magdą, kiedy Agnieszka wróciła ze szkoły. Rozebrała się i zjawiła w pokoju z wielkim arkuszem papieru.

– Mamuś, mamy narysować drzewo genealogiczne na jutro. Musisz mi pomóc. Nie wiem, co wpisać po stronie ojca.

– Możemy to odłożyć na później? – zapytałam. – Rozmawiam z ciocią.

– Nie możemy. Tylko to mam zadane, a zaraz muszę wychodzić na angielski!

Moja córka ma dopiero jedenaście lat, lecz potrafi być bardzo stanowcza.

Magda popatrzyła na mnie i westchnęła.

– Chyba najwyższy czas, żebyś załatwiła tę sprawę – powiedziała cicho.

Agnieszka rozłożyła swój arkusz i zastygła z długopisem w dłoni.

– No, to kogo mam tu wpisać?

Zaczęłam podawać jej imiona rodziców ostatniego z moich partnerów, który niedawno się od nas wyprowadził.

– Co to za babcia i dziadek, których ja w ogóle nie znam! Jakoś wszystkie dzieci mają normalnych dziadków. A tata to kiedy przyjedzie? – fuknęła córka, niechętnie wpisała podane imiona, po czym zwinęła karton i wyszła, trzaskając drzwiami.

– Przestań wreszcie mącić dziecku w głowie – odezwała się Magda. – To chyba był już jej trzeci „tata”. Oczywiście, to nie moja sprawa, ale chyba powinnaś jej wyprostować papiery, zanim zacznie pytać i szukać na własną rękę. Przykro mi to mówić, Jolu, ale zachowujesz się naprawdę niepoważnie. Ojciec to ważna sprawa. Szczególnie dla dzieci w tym wieku.

– Wiesz co, powiem ci, że to nie twój interes i nie powinnaś się wtrącać – zdenerwowałam się na Magdę.

– Rób, jak chcesz, ale pamiętaj, że mała wyliczy kiedyś tych ojców na palcach i rzuci ci aktem urodzenia w twarz, jeśli tego nie załatwisz teraz. A poza tym dlaczego ty tak chronisz tego człowieka? I co z tego, że ma rodzinę? Jest tak samo odpowiedzialny za życie Agnieszki jak i ty.

Milczałam, więc moja przyjaciółka wstała i zaczęła się ubierać.

– Wychodzę, bo nie da się z tobą rozmawiać. Sama zachowujesz się jak dziecko! Możesz jej dalej szukać tatusiów, powodzenia! Tylko że biologiczny ojciec jest jeden, a Aga prędzej czy później zrobi wszystko, żeby go poznać…

Byłam wtedy młoda i głupia

Tego już było dla mnie za wiele.

– Wyjdź natychmiast, bo nie mam ochoty tego słuchać. I nie życzę sobie więcej wsadzania nosa w moje sprawy. Nie potrzebuję twoich dobrych rad. Nigdy nie byłaś w takiej sytuacji.

– I nigdy na szczęście nie będę. Ale wiem, co bym zrobiła na twoim miejscu.

Po wyjściu Magdy długo nie mogłam się uspokoić. Łatwo jej mówić – żyje sobie z kochającym mężem, dobrze ustawiona. Nawet jej się nie śniło, ile problemów może mieć samotna matka.

„Ale chyba w kwestii ustalenia ojcostwa ma rację” – pomyślałam.

Agnieszka nosi moje nazwisko, natomiast imię ojca w akcie urodzenia było fikcyjne – Andrzej… Moja córka jest owocem krótkotrwałego romansu z instruktorem narciarskim, który przeżyłam na obozie sportowym pod koniec studiów.

Nie utrzymywaliśmy później znajomości, był to człowiek dużo ode mnie starszy i miał już rodzinę. Zresztą przed rozstaniem powiedział, że nie życzy sobie dalszych kontaktów. Byłam wtedy bardzo młoda i głupia. Nie chciałam komplikować życia ani sobie, ani jemu. Bałam się.

Z pomocą rodziny udało mi się skończyć studia, znaleźć pracę. Uparłam się, że nie chcę mieć nic wspólnego z ojcem dziecka, i żadne prośby ani groźby nie pomogły. Ostatecznie przecież potraktował mnie na koniec okropnie. Tajemnicę zachowałam dla siebie. Wiedziała o tym tylko Magda.

Czasami z wielkim trudem, ale jakoś dawałam sobie radę, wychowując samotnie dziecko. Później poznałam Piotra, który spędził z nami najwcześniejsze dzieciństwo Agnieszki, ale po dwóch latach odszedł. Podobnie inni. W sumie, w ciągu tych jedenastu lat, próbowałam ułożyć sobie życie z trzema mężczyznami. Niestety, ostatecznie nic z tego nie wyszło.

Przykro mi było słuchać tyrady Magdy, jednak moja do bólu szczera przyjaciółka mówiła to, co sama w głębi serca czułam od dawna – Agnieszka ma prawo znać nazwisko swojego ojca.

Nie chciał ze mną gadać

Wieczorem, kiedy córka zasnęła, wyciągnęłam karton z papierami jeszcze z czasów studiów, gdzieś miałam jego adres i telefon… Znalazłam, tylko czy aktualny? Drżącymi rękami, ze ściśniętym żołądkiem, wybrałam numer. Usłyszałam męski głos, to był on. Nie byłam w stanie się odezwać. Odłożyłam słuchawkę.

„Nie dam rady – kołatało mi się w głowie. – Jak mu to powiedzieć po tylu latach?” Wrzuciłam jego imię i nazwisko w Google i wyłowiłam spośród wielu osób tę znaną mi twarz. Aga to wykapany ojciec!

Zadzwoniłam do Magdy.

– Magda, przepraszam. Masz rację. Muszę to zrobić, ale sama nie dam rady. Po prostu nie mam odwagi. Musisz mi pomóc, proszę… Mam jego numer.

– Dobra. Przyjadę jutro wieczorem i zrobimy to razem. Jak nie będzie chciał rozmawiać, to po prostu złożysz pozew o ustalenie ojcostwa.

Następnego wieczoru, siedząc obok Magdy, ponownie wybrałam jego numer. O dziwo, rozpoznał mnie i początkowo wykazał zaciekawienie. Jednak na moje rewelacje zareagował bardzo agresywnie.

– Chyba kpisz ze mnie?! – przerwał moją opowieść o Agnieszce. – Jakim prawem po tylu latach się do mnie zgłaszasz? Chcesz mi zrujnować życie? Czego chcesz, pieniędzy? Nie życzę sobie więcej takich telefonów! – odłożył słuchawkę.

Czułam się strasznie.

– Nie przejmuj się. Wiem, że to trudne, ale zrób to dla Agnieszki. Złożysz pozew, zrobicie badanie DNA i wszystko będzie jasne – przekonywała mnie Magda. – Ty już swoje przeszłaś. Nie pozwól mu się zastraszyć, tak jak kiedyś.

– Tym razem się nie dam! – obiecałam przyjaciółce i sobie.

Dwa dni później prawnik pomógł mi napisać pozew, który złożyłam w sądzie. Teraz czekam na ustalenie terminu sprawy. Wiem, że wywołałam burzę w życiu ojca Agnieszki, ale mam też głębokie przekonanie, że postępuję słusznie. Robię to przecież dla najważniejszej osoby w moim życiu, dla mojej córki.

Czytaj także:
„Byłam bliska rozpaczy, gdy zgubiłam cenną rodzinną pamiątkę. Ale dzięki temu znalazłam coś jeszcze cenniejszego”
„Na studiach mieli mnie za bohatera, bo zagrałem na nosie komunistycznej władzy. Zrobiłem to... z miłości”
„Odkąd wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, nasze dziecko budzi się w nocy z krzykiem. Wiemy już, co się stało”

Redakcja poleca

REKLAMA