Halina była jedną z tych kobiet, które wchodzą do pokoju i momentalnie stają się jego centralnym punktem. Jej głos, pełen troski i ciepła, zawsze uspokajał, a ręce, wiecznie zajęte czymś praktycznym – krojeniem ciasta, szykowaniem herbaty – wydawały się być stworzone do opieki nad innymi. Kiedy po raz pierwszy ją poznałam, od razu pomyślałam: „To będzie inna teściowa niż te, o których wszyscy narzekają”. I rzeczywiście – przez pierwsze miesiące naszej znajomości Halina była moją sojuszniczką. Doradzała mi, jak rozwiązywać drobne konflikty z Michałem, chwaliła moje gotowanie i zachęcała do wspólnych wyjść.
Nasz związek nie był łatwy
Z Michałem było inaczej. Nasz związek, początkowo pełen pasji, stopniowo przeradzał się w codzienną rutynę. Mniejsze i większe sprzeczki były coraz częstsze – o bałagan w kuchni, o jego wieczorne wyjścia z kolegami. Ale prawdziwe kłopoty zaczęły się wtedy, gdy Michał zaczął oskarżać mnie o rzeczy, których nigdy nie zrobiłam.
– Ty zawsze krytykujesz moją rodzinę! – rzucił pewnego wieczoru z wyrzutem.
Spojrzałam na niego oszołomiona. Nigdy nie powiedziałam złego słowa o jego matce. Wręcz przeciwnie, Halina była dla mnie jak przyjaciółka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam.
Mąż miał do mnie pretensje
Wieczór był chłodny, a w naszym małym salonie czuć było napięcie, które powoli narastało od kilku tygodni. Siedziałam na kanapie z kubkiem herbaty, próbując obejrzeć film, ale czułam na sobie wzrok Michała. W końcu przerwał milczenie:
– Ty nigdy nie potrafisz odpuścić, prawda? – zapytał oschle, odkładając telefon na stół.
– O co ci chodzi? – Spojrzałam na niego zdziwiona.
– Zawsze musisz coś wypominać. A ostatnio, odkąd mama się wtrąciła, tylko czekasz, żeby mnie zaatakować.
Zamrugałam z niedowierzaniem.
– Michał, co ty mówisz? Nie wypominam ci niczego, a już na pewno nie mieszam w to twojej mamy.
– Oczywiście, że nie! – zakpił. – Właśnie dlatego powiedziała mi, że uważasz mnie za nieodpowiedzialnego, tak?
Zamarłam. Słowa Michała były jak cios. Próbowałam sobie przypomnieć, kiedy mogłam coś takiego powiedzieć. Przecież zawsze starałam się być ostrożna w rozmowach z Haliną, żeby nie sprawić jej przykrości.
– Nigdy tak nie powiedziałam – odpowiedziałam stanowczo.
Michał tylko prychnął i wstał z kanapy.
– Wiesz co? Wydaje ci się, że wszystko robisz idealnie, ale twoja krytyka mnie wykańcza. Może zacznij najpierw od siebie.
Wyszedł z pokoju, zostawiając mnie z rozszalałym potokiem myśli. Kiedy to wszystko zaczęło się sypać? Czyżby Halina... Ale przecież nie, nie mogła tego zrobić. Zaufałam jej.
Tego wieczoru pierwszy raz poczułam, że coś w naszym małżeństwie pęka. I nie chodziło tylko o kłótnie – to było coś głębszego, jakby Michał był już po innej stronie barykady. Moje słowa zdawały się do niego nie docierać, a Halina, ta ciepła i wyrozumiała kobieta, nagle zaczęła mi się jawić w zupełnie innym świetle.
Teściowa zaprosiła mnie do SPA
Kiedy Halina zaproponowała wspólny weekend w SPA, odetchnęłam z ulgą. Po tej dziwnej kłótni z Michałem potrzebowałam chwili oddechu, a jego matka wydawała się idealnym towarzystwem. Zawsze była spokojna, opanowana, zarażała pozytywną energią. Spakowałam walizkę i w piątkowe popołudnie wyruszyłyśmy razem jej samochodem.
– Wiesz, Aniu, czasami Michał potrafi być... uparty – zaczęła Halina, gdy wjeżdżałyśmy na autostradę.
Jej głos był łagodny, ale w powietrzu czuć było napięcie.
Spojrzałam na nią kątem oka, próbując zrozumieć, do czego zmierza.
– Tak, wiem – odpowiedziałam ostrożnie.
– Ale kocha cię, to widać. Czasem po prostu trzeba mu pokazać, że jesteś po jego stronie – dodała, posyłając mi ciepły uśmiech.
Siedząc obok niej, poczułam nagle, jak opadają ze mnie emocje ostatnich dni. Chciałam wierzyć, że Halina naprawdę próbuje mi pomóc.
Wieczorem, w jacuzzi z lampką prosecco, rozmowa zeszła na nasze małżeństwo. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale zaczęłam się zwierzać.
– Mam wrażenie, że Michał mnie odpycha – wyznałam. – Jakby nie chciał już ze mną rozmawiać. A te ostatnie kłótnie... czuję się, jakbyśmy byli przeciwko sobie, zamiast razem.
Halina pokiwała głową, słuchając z uwagą.
– Michał to trudny człowiek, Aniu. Nie jest łatwo być jego żoną, ale widzę, jak bardzo się starasz. I to jest najważniejsze – powiedziała tonem, który miał mnie uspokoić.
Wracając ze SPA, zaproponowałam teściowej nocleg u nas, a ona chętnie się zgodziła. Tej nocy zasnęłam z poczuciem ulgi. Może jednak wszystko się ułoży? Może Halina naprawdę jest moją sojuszniczką?
Obgadywała mnie
Był cichy, niedzielny poranek. Michał jeszcze spał, a ja krzątałam się po kuchni, szykując śniadanie. W powietrzu unosił się zapach świeżo parzonej kawy, kiedy usłyszałam coś, co zmroziło mi krew w żyłach.
– Ona uważa, że nie dbasz o rodzinę – dobiegł mnie głos Haliny z sąsiedniego pokoju.
Początkowo myślałam, że mi się przesłyszało. Podeszłam bliżej drzwi salonu i wtedy usłyszałam Michała:
– Tak właśnie myślałem. Ciągle mnie krytykuje, a udaje niewiniątko.
– Nie chcę cię martwić, synku, ale mówiła, że jesteś nieodpowiedzialny. To dlatego tak się z tobą kłóci – dodała Halina, jakby tłumacząc całą sytuację.
Poczułam, jak moje ręce zaczynają się trząść. Stałam za ścianą, starając się zapanować nad chaosem w głowie. Jak to możliwe, że Halina... moja sojuszniczka, moja przyjaciółka... obracała przeciwko mnie wszystko, co jej powiedziałam?
Michał westchnął ciężko.
– Masz rację, mamo. Muszę być twardszy. Ona zbyt często próbuje postawić na swoim.
Nie mogłam tego dłużej słuchać. Cofnęłam się cicho do kuchni, serce biło mi jak oszalałe. Całe nasze rozmowy, nasze wyjazdy, te momenty, kiedy myślałam, że mogę jej zaufać... Wszystko to okazało się grą, manipulacją.
Byłam wściekła
Kiedy Michał wszedł do kuchni chwilę później, spojrzałam na niego z mieszaniną gniewu i żalu.
– Jak długo rozmawiacie o mnie za moimi plecami? – zapytałam zimno.
Zmarszczył brwi.
– O czym ty mówisz?
– O tym, co twoja matka powiedziała ci o naszych rozmowach – powiedziałam, próbując zachować spokój. – Michał, ona manipuluje tobą i naszym małżeństwem.
Michał tylko pokręcił głową, a ja widziałam w jego oczach, że ani słowa, które wypowiem, nie zmienią tego, co usłyszał od Haliny. Nie mogłam dłużej udawać, że nic się nie dzieje, ale nie chciałam teraz rozmawiać z teściową. Czekałam, aż wróci do siebie.
Teściowa udawała niewiniątko
Kiedy Michał wyszedł rano do pracy, postanowiłam porozmawiać z Haliną. Wciąż miałam nadzieję, że to jakieś nieporozumienie, że może nieświadomie przekazała Michałowi coś, czego nie zrozumiał.
W południe zapukałam do jej drzwi. Halina otworzyła z uśmiechem, jak zawsze.
– Aniu, kochanie! Co za niespodzianka – powiedziała ciepło, zapraszając mnie do środka.
Usiadłam przy stole w kuchni, czując, jak narasta we mnie złość. Nie było sensu owijać w bawełnę.
– Halino, musimy porozmawiać. Dlaczego powiedziałaś Michałowi rzeczy, które mówiłam ci w zaufaniu?
Jej twarz na moment stężała, ale szybko przybrała łagodny wyraz.
– Nie wiem, o co ci chodzi, Aniu – odpowiedziała, udając zdziwienie.
– Naprawdę? – rzuciłam ostro. – Michał wprost powiedział, że to od ciebie wie, że niby uważam go za nieodpowiedzialnego. Przecież wiesz, że to nieprawda.
Halina westchnęła ciężko, kładąc dłonie na stole.
– Kochanie, ja tylko chciałam pomóc. Michał czasem potrzebuje mocniejszego bodźca, żeby coś do niego dotarło.
Co za podła baba!
Zamrugałam z niedowierzaniem.
– Mocniejszego bodźca? Halina, on jest na mnie wściekły, a ja czuję, jakbyśmy się coraz bardziej oddalali. Myślałam, że mnie wspierasz, a nie, że robisz z niego narzędzie przeciwko mnie.
– Nie dramatyzuj – odpowiedziała chłodno. – To ty czasem nie potrafisz z nim rozmawiać. Próbuję wam pomóc, bo widzę, że Michał jest nieszczęśliwy.
– Nieszczęśliwy? Bo ty mu to wmówiłaś! – wybuchłam, wstając gwałtownie od stołu.
Halina pozostała niewzruszona.
– Powiem ci coś, Aniu. Nie obwiniaj mnie za to, że Michał zaczyna widzieć rzeczy, które wcześniej ignorował. Ja tylko otwieram mu oczy.
Stałam tam, oszołomiona, z sercem bijącym jak szalone. Czułam, że każde słowo Haliny to kolejny gwóźdź do trumny mojego małżeństwa.
– Jeśli naprawdę chcesz nam pomóc, to przestań wtrącać się w nasze życie – powiedziałam cicho, ale stanowczo.
Halina tylko uniosła brew, jakby chciała mi pokazać, że to ona tutaj rządzi.
Mąż trzymał stronę matki
Wieczór zapowiadał się spokojnie, ale ja wiedziałam, że to cisza przed burzą. Michał wrócił z pracy w milczeniu, ledwie na mnie spojrzał. Usiadł w salonie z telefonem w ręku, wyraźnie czekając, aż zacznę rozmowę. I zaczęłam.
– Musimy porozmawiać – powiedziałam, stając w progu.
Spojrzał na mnie z irytacją.
– Twoja mama kłamie, Michał!
– Nie kłamie! – wrzasnął, wstając. – Ty nigdy nie bierzesz na siebie winy za cokolwiek. Wszystko zawsze jest albo moją winą, albo mamy!
Poczułam, jak coś we mnie pęka.
– Twojej mamy?! Michał, ona nas niszczy! Jeśli tego nie widzisz, to nie ma nas!
Jego spojrzenie stało się lodowate.
– Jeśli musisz wybierać między mną a moją mamą, to już przegrałaś – powiedział cicho.
Te słowa były jak nóż w plecy. Nie odpowiedziałam. Po prostu odwróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi.
Nie widziałam dla nas ratunku
Stałam w korytarzu, wpatrując się w Michała, który wyglądał na spokojnego, niemal obojętnego. W dłoni trzymałam klucz od naszego mieszkania. Czułam, że to chwila, w której muszę podjąć decyzję, choć każda część mnie krzyczała, że to nie tak miało wyglądać.
– Naprawdę na to pozwalasz? – zapytałam cicho, głos mi drżał.
– Na co? – odparł chłodno, jakby niczego nie rozumiał.
– Na to, żeby twoja matka rozbijała nasze małżeństwo – wyszeptałam, patrząc na niego przez łzy. – Żebyśmy stali się obcymi ludźmi.
– To ty niszczysz wszystko – rzucił, odwracając wzrok. – Mama tylko próbuje ratować, co się da.
Te słowa były ostatnim ciosem. Wiedziałam, że w tym momencie przegrałam. Halina nie tylko mnie odsunęła, ale uczyniła mnie wrogiem w oczach Michała.
– Skoro tak, to żyjcie sobie razem – powiedziałam lodowatym tonem, rzucając klucz na komodę.
Michał spojrzał na mnie zszokowany, ale nic nie powiedział. Nie musiał. Wyszłam z mieszkania, zostawiając za sobą wszystkie złudzenia, jakie jeszcze miałam o nas.
Na klatce schodowej, w ciemności, zatrzymałam się na chwilę. Płacz cisnął mi się na gardło, ale nie pozwoliłam sobie na łzy. Już nie. Nie dla niego.
Anna, 37 lat
Czytaj także: „Szef się na mnie mścił, bo mu nie uległam. Puścił w obieg taką plotkę, że umierałam ze wstydu”
„Nie dałam siostrzenicy kasy na ślub, bo sama nie miałam na chleb. Reakcja siostry przeszła moje oczekiwania”
„Moja pasierbica to zło wcielone. Tej piekielnej smarkuli nawet wiadro wody święconej nie pomoże”