„Zaprosiłem młodą ślicznotkę na swój materac, lecz nie wykorzystałem okazji. Nasze spotkanie to znak od Boga”

dumny meżczyzna fot. iStock, Markus Bernhard
„Co miałem zrobić w tej sytuacji? Czy mogłem jej odmówić? Dokąd by poszła w takim stanie? Gdyby coś jej się przydarzyło, nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Była mi już bliska”.
/ 21.01.2024 19:15
dumny meżczyzna fot. iStock, Markus Bernhard

Odkąd tylko pamiętam, zawsze spędzałem wakacje pod namiotem. Na początku z moimi rodzicami, potem z kolegami, a na końcu samodzielnie. Mimo że miałem coraz mniej czasu na urlopy, zawsze przynajmniej raz w roku pojawiałem się na kilka dni na polu namiotowym, nawet poza sezonem. Potrzebowałem tych kilku dni, aby być sam na sam z sobą.

W tym roku dotarłem na biwak późno wieczorem. Rozłożyłem namiot w ciemnościach, napompowałem materac. Nie jestem już nastolatkiem i po nocy spędzonej na karimacie odczuwam ból w kościach. Ostatecznie poszedłem spać. Obudziłem się o szóstej rano.

Poszedłem wykąpać się do jeziora

Pływałem chyba dwie godziny. Wracając do mojego namiotu, zatrzymałem się na zakupy w najbliższym markecie. Na śniadanie zjadłem świeże pieczywo z pasztetem z puszki i pomidorem. Następnie spryskałem się sprayem odstraszającym komary i udałem się w czterogodzinną wyprawę do lasu. Miałem ambitne plany obejść jezioro dookoła.

Po długim i męczącym spacerze wreszcie poczułem się jak na wakacjach. Byłem w takiej euforii, że zupełnie nie zwracałem uwagi na komary ani na jeszcze bardziej irytujące towarzystwo. Zaraz za moim namiotem zagnieździła się głośna grupa dwudziestolatków – cztery dziewczyny i trzej mężczyźni, którzy udawali twardzieli.

Ich namioty były rozstawione jeszcze gorzej niż mój. Była dopiero pora lunchu, a oni już wypili co najmniej trzy piwa na osobę. Byli bardzo hałaśliwi, a wśród nich najgłośniejsza była drobna blondynka z intensywnym makijażem, która swą drobną posturę próbowała chyba sobie zrekompensować głośnym zachowaniem, wulgarnością i zuchwalstwem. Dominowała nad całą grupą, machając na wszystkie strony butelką piwa.

Znałem takie kobiety aż nazbyt dobrze

Udawały, że są twarde i zdecydowane, we wszystkim starały się dorównać mężczyznom, robiły głupie rzeczy, byle tylko wszystkim zaimponować. Tak jak moja siostrzenica. Westchnąłem ciężko na jej wspomnienie.

Przyjechałem tutaj, aby naładować akumulatory, a nie tęsknić za pewną dziewczyną, która była dla mnie niczym córka. Wszystko przez tą dziewuchę. Przywołała wspomnienia, których wolałbym nie przywoływać. Ale przecież nie będę zmieniać ośrodka campingowego tylko dlatego, że towarzystwo mi nie odpowiada.

Moje zachowanie zazwyczaj nie przypomina typowego postępowania turysty. Idę spać, gdy inni dopiero zaczynają się bawić w pobliskich barach. Budzę się, kiedy inni dopiero kładą się spać. Opuszczam plażę, kiedy reszta jeszcze odpoczywa, a kiedy inni się budzą, ja już zwiedzam okolicę lub regeneruję siły po posiłku. A gdy oni zaczynają imprezować, ja przygotowuję się do odpoczynku.

Postanowiłem, że nie będziemy sobie wchodzić w drogę. Włożyłem luźne szorty i zdecydowałem, że przed posiłkiem wybiorę się jeszcze na chwilę popływać. To zawsze zaostrza apetyt. Mam taka ulubioną rozrywkę: pływam pod pomostem i rozglądam się za monetami, które przypadkiem wypadły z kieszeni ludzi i wpadły do wody przez szczeliny w deskach.

Ten pomost jest naprawdę olbrzymi. Do eksploracji jest ponad dwadzieścia pięć metrów, przy czym moją ambicją jest przepłynięcie tego dystansu na jednym oddechu. Naturalnie, po drodze zbieram wszystkie monety, które zdołam dostrzec w piasku.

Tego dnia miałem dużo szczęścia: natknąłem się na dwie monety o nominałach pięciu złotych oraz garść drobnych, więc postanowiłem, że mam prawo do nagrody w postaci dwóch piw do posiłku. Bardzo przyjemna perspektywa. Wykonałem ostatnie zanurzenie, zmierzając w stronę drabinki, obok której rozłożyłem mój ręcznik.

Właśnie wynurzałem się na powierzchnię, kiedy woda przede mną niespodziewanie zaczęła pluskać. Szybko pokonałem dystans dzielący mnie od źródła, by zauważyć, że do wody wpadła jakaś osoba z pola namiotowego. Była cała ubrana. Chwyciłem ją pod pachy i wyciągnąłem na płyciznę. Parskała i odkaszliwała wodę z płuc. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem na pomost resztę jej grupy. Bawili się doskonale, czego nie można było powiedzieć o mojej towarzyszce, która była wściekła jak osa.

– Daj mi spokój, zboczeńcu! – rzuciła, gdy w końcu skończyła się szarpać.

Jej make–up zaczynał już ściekać z twarzy, tworząc czarne smugi. Mascara rozmazała się dookoła jej oczu, sprawiając, że wyglądała dziwnie, a jednocześnie diabolicznie.

– Czy potrafisz pływać, dzieciaku? – zadałem jej zirytowany pytanie, na co zareagowała instynktownie, mocniej zaciskając ręce na mojej szyi.

– I co? Tak głęboko tutaj jest? – odpowiedziała ostrożnie.

– Mniej więcej dwa metry.

Kiedy to usłyszała, zacisnęła usta i przytuliła się do mnie jeszcze mocniej. Instynkt wygrał z dumą. Z wielkim trudem udało mi się ją odczepić od siebie, kiedy dotarliśmy do drabinki.

– Idioci! – wrzasnęła już na pomoście. – Tutaj jest głęboko, a ja nie potrafię pływać! Gdyby nie ten... – pomachała ręką w moją stronę – ten dziadek, mogłabym się utopić! Co wam odbiło?!

No no już się uspokój. Szczęśliwie dla ciebie wpadłaś na tego dziadziusia, który nie ma pojęcia, jakie szczęście go spotkało – odparł jeden z jej kolegów. – Może teraz on się tobą zaopiekuje? Mam cię powoli dość. Przyjmiesz taką z litości, a ona ci wejdzie na głowę. Co jest z tobą nie tak? Uciekłaś z domu? A może cię wywalili, bo też nie mogli z tobą wytrzymać, co?

Kończąc wypowiedź, odwrócił się na pięcie i odszedł, a w jego ślady poszła reszta grupy. Dziewczyna na moment zamilkła, wyraźnie zaskoczona sytuacją. Ja też nie miałem nic do powiedzenia, skoro dziewczyna ewidentnie została odrzucona przez swoje towarzystwo.

– Co teraz? – spytała, ujmująco bezsilna.

– Jakiś dziadek zaprosi cię na kolację. Mam nadzieje, że lubisz rybę? Piwo też ci postawie, pod warunkiem, że jesteś dorosła.

– A co? Podobają ci się nastolatki? Jeśli tak, to muszę cię rozczarować, bo jestem już dość stara i mam na to dowód.

Miałem dość tej panny

Gdyby nie pewne wspomnienia, nieustające poczucie winy i nieco współczucia, z pewnością potraktowałbym tę pannę tak jak jej koledzy.

Niedaleko plaży była niewielka smażalnia. Zajęliśmy miejsce w krótkiej kolejce, a kiedy nadszedł nasz czas, zamówiłem dwa steki z rekina, podwójną sałatkę, dwie porcje frytek i dwa piwa. Dziewczyna rzuciła na mnie podejrzliwe spojrzenie.

– Skąd ten rekin? Z jeziora? Nie jest na liście dań. Czy zawsze atakujesz dziewczyny tak żenującymi tekstami? Czy zamierzasz próbować tego przy mnie, wujaszku? I co? Śledź będzie udawał rekina? – rzuciła mi seksualną aluzję, która według niej miała być chyba śmieszna.

– Czy ty masz jakąś obsesje na punkcie seksu? – szepnąłem. Jednocześnie zwróciłem się do pani Kasi, która obserwując nas z ciekawością, notowała nasze zamówienie. – To przyjaciółka mojej siostrzenicy. Przepraszam za jej zachowanie. Uważa, że wszyscy dorośli to wrogowie, a ludzie po czterdziestce to zboczeńcy, szczególnie mężczyźni.

Dziewczyna o jasnych włosach zrobiła grymas, jak gdyby właśnie zjadła cytrynę. Natomiast pani Kasia, z uśmiechem pełnym zrozumienia, podała przyjemnie schłodzony browar. Musieliśmy jeszcze trochę zaczekać na rybę. Po około dwudziestu minutach przyniesiono nam do stolika steki z mięsa rekina. Myślałem, że znów zacznie narzekać, ale zdecydowała się spróbować i zdziwiona powiedziała:

– Hej, wujku, ten rekin jest naprawdę smaczny.

– I bez ości – dodałem.

– Wspaniale!

I wreszcie zamilkła, konsumując jedzenie z takim apetytem, jakby od dawna nic nie jadła. Po skończonym posiłku zapytała mnie bez zbędnych wstępów.

– Czym się zajmujesz, wujku?

– Restauruję stare samochody, a następnie je sprzedaję.

– Skąd je masz?

Z różnych źródeł. Przeszukuję internetowe aukcje, złomowiska, komisy, wsie, składy złomu...

– Rozumiem – kiwnęła głową. – Jesteś złomiarzem. Powinnam poznać po samochodzie, którym jeździsz.

Parsknąłem do szklanki z piwem. Nadano mi wiele określeń i pseudonimów, ale określenie "złomiarz" padło po raz pierwszy. Tak samo, jak nikt do tej pory nie odważył się określić mojego starodawnego willisa, pochodzącego z okresu drugiej wojny światowej, mianem złomu. Przywróciłem go do stanu używalności dla siebie i od tamtej pory był tylko mój, mimo że oferowano mi za niego sporo pieniędzy.

– Przypuszczam, że ty wolisz takie samochody – skinąłem głową w stronę olbrzymiego terenowego samochodu, który zaparkował przed pobliskim motelem.

– I źle przypuszczasz, wujku – odparła z irytacją. – Nie jestem blacharą.

– Przepraszam, jeśli cię obraziłem, ale to ty nazwałaś mojego willisa gratem.

Odpowiedziała wzruszeniem ramion.

– Mężczyźni są naprawdę dziwni, jeśli chodzi o swoje samochody. Ok, wujku, już przestań kręcić nosem. Rozumiem, że twoje auto to coś wyjątkowego. Te nieroby aż zaiskrzyły oczami na jego widok. Nawet próbowali ci go zwinąć. Ale powiedziałam im, że nie wydajesz się na tyle naiwnym gościem, żeby tacy durnie jak oni mogli ci zabrać samochód.

– A co oni na to?

Zjawiła się obok mojego namiotu

W odpowiedzi tylko mocno zacisnęła usta i odwróciła spojrzenie. Jej mimika, demonstracyjne milczenie i udawana obojętność przypominały mi Agę tak bardzo, że aż przeszył mnie ból.

Być może powinienem utrzymać dystans do tej nastolatki. Zaprowadziłem ją do miejsca, gdzie rozstawione były namioty. Bez słowa przyłączyła się do swoich przyjaciół, natomiast ja przebrałem się i wyruszyłem na przechadzkę.

Kiedy wróciłem późnym wieczorem, zauważyłem, że moja wesoła załoga poszła na imprezę, a jasnowłosa dziewczyna siedziała przed moim namiotem na torbie. Była zapłakana, zasmarkana i pijana na umór.

– Zamierzam zamieszkać u ciebie – wymamrotała. – Pasuje ci to?

Co miałem zrobić w tej sytuacji? Czy mogłem jej odmówić? Dokąd by poszła w takim stanie? Gdyby coś jej się przydarzyło, nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Była mi już bliska. Już ją znałem i czy chciałem, czy nie, czułem, że jestem za nią odpowiedzialny.

– Pasuje – rozłożyłem namiot, a ona bez zbędnych ceregieli wrzuciła do środka swoją torbę, a następnie sama wskoczyła do wnętrza. Zajęła lewą część materaca. Kiedy położyłem się obok niej, zaczęła mówić niewyraźnie:

– Tylko trzymaj łapy przy sobie. Przepraszam, ale jesteś po prostu za stary dla mnie, a poza tym źle się czuję, więc dla twojego bezpieczeństwa lepiej mnie nie dotykaj...

– Znowu to samo... – westchnąłem.

– Wolę uprzedzić – wymamrotała. – Żeby później nie było, że nie ostrzegałam. Zawsze mówię wcześniej, że nie odwdzięczam się tak za pomoc.

Poczułem dreszcze po tym wyznaniu. Czy naprawdę wierzyła, że ta zasada ochroni ją przed niewłaściwym zachowaniem? Była jeszcze bardziej naiwna, niż myślałem. Jeżeli dotąd nikt nie zdecydował się ją wykorzystać, to miała więcej szczęścia niż rozumu.

– Nie będę Cię dotykał ani się do ciebie dobierał – zapewniłem. – Nie myślę o tym w ogóle. Nie jesteś w moim typie, młoda. Teraz już idź spać.

Bałbym się o nią

Pobudka była koszmarem. Powietrze w namiocie było tak nasycone oparami nieprzetrawionego alkoholu, że prawie nie dało się normalne oddychanie. Dziewczyna chrapała przez rozwarte usta, a bez prowokującego makijażu i tej buntowniczej miny wyglądała na znacznie młodszą i bardziej bezradną niż dzień wcześniej. Niech sobie odpoczywa. Powoli wyszedłem z namiotu i udałem się nad jezioro, a następnie do sklepu.

Kiedy powróciłem ze zakupami, nie było już jej ekipy. Jak widać, szybko się zwinęli? I pozostawili mnie z tą dziewczyną? Być może tak jest lepiej. Martwiłbym się, gdyby pojechała razem z nimi. Obudziłem dziewczynę pewnym, sprawdzonym sposobem – podsuwając jej pod nos filiżankę pachnącej kawy.

Mała czarna jest skutecznym lekarstwem na kaca. Zwęża naczynia krwionośne i pomaga zwalczyć ból głowy. Przygotowałem dla niej również napój izotoniczny, sok pomidorowy i sok pomarańczowy. I planowałem dopilnować, aby wypić wszystko. Na razie popijała kawę małymi łykami, spoglądając na mnie z nieufnością i niepewnością. Wyraźnie nie miała zielonego pojęcia, jak znalazła się w moim namiocie.

– Czy my...? – zaczęła, a jej twarz skrzywiła się nieznacznie.

– Czy naprawdę teraz o tym myślisz? Byłaś tak pijana, że mogłem... – spojrzałem na nią stanowczo – lecz bez obaw, nie miałem takiego zamiaru. I nie będę miał. Ustalmy to definitywnie, bo wygląda na to, że nie dociera to do twojej skacowanej głowy. Być może jestem perwersyjny, ale nie pociągają mnie młode dziewczyny, które mogłyby być moimi córkami. To po pierwsze. Po drugie, nie jesteś za bardzo w moim typie. Po trzecie. Mam swoje zasady i nie wykorzystuję pijanych kobiet. Czy to wystarczy?

Wakacje z wujkiem

Przypuszczałem, że będzie oburzona, lecz jedynie westchnęła:

– Przeczuwałam, że nadajesz się na dobrego wujka – wręczyła mi pustą filiżankę, wyszła ze swojego śpiwora, zgarnęła kosmetyki i skierowała się w kierunku łazienki. Zanim wróciła, co zajęło jej trochę czasu, przygotowałem śniadanie. Ożywiona chłodnym prysznicem, ponieważ ciepłej wody w biwakowym WC nie było, wyglądała na bardziej świadomą. Pewnie dlatego zauważyła, że jej kompania zniknęła.

– A oni gdzie? – zapytała szeptem.

Wzruszyłem ramionami.

– Kiedy wstałem, już ich nie było.

– Czyżby mnie zostawili? – wykonała grymas, jakby była na skraju płaczu. – To dopiero dranie.

– Nie jesteś sama, jestem przecież ja – przypomniałem jej o mojej obecności.

Rzuciła mi lekko pogardliwe spojrzenie.

– Urlop z wujkiem. No po prostu szaleństwo – wymamrotała.

– Nie potrwa długo, więc nie przejmuj się. Zjedz coś na śniadanie. I napij się tego – wskazałem przygotowany przeze mnie napój. – Jeśli nie dasz rady tu, możesz zabrać ze sobą na przechadzkę. Gdy poczujesz się lepiej i nie będzie ryzyka, że zwymiotujesz mi w samochodzie, odwiozę cię tam, gdzie zechcesz.

– O matko! Jakiż to jesteś irytujący, wujku. Kto twierdził, że pragnę gdzieś jechać? Kto powiedział, że mam gdzieś wracać, ha? Do licha! – zdała sobie sprawę, że powiedziała zbyt wiele. – Ale dobra, przecież też jestem na wakacjach. Skoro ustaliliśmy, że nie będziesz się wpieprzał, możemy spędzić tu jeszcze trochę czasu. Razem. Dlaczego by nie?

Nie miałem pojęcia, jak odpowiedzieć, więc zareagowałem ironią:

Czyżbyś robiła mi przysługę? Wygląda na to, że naprawdę nie zdaję sobie sprawy, jaki zaszczyt mnie spotkał.

– Dokładnie! Jestem w stanie być miła, gdy tylko zechcę – uśmiechnęła się szeroko. Przerysowanie i prowokacyjnie, lecz bezspornie atrakcyjnie.

To nawet nie jej uśmiech sprawił, że od razu mi się spodobała. Raczej chodziło o ten wyraz twarzy, oczy, których nie mogłem zignorować. Wyrażały bezradność, strach, samotność To wszystko tworzyło jedną całość. Widziałem już to w oczach pewnej dziewczyny.

Później było już za późno

Aga przepadła bez śladu i do dziś nie udało nam się jej odnaleźć. Nie byłem w stanie jej odmówić, niezależnie od tego, jak absurdalna lub nieodpowiednia wydawała się jej prośba.

– Dobrze. Ale ja też stawiam warunek. Nie pij. Albo przynajmniej nie aż tak dużo.

– Dlaczego?

– Gdy pijesz, włazisz obcym mężczyznom do namiotu, który potem śmierdzi jak melina.

– Będziesz mnie wychowywał? Wcale nie muszę pić! – zareagowała oburzona. – Nie jestem żadną alkoholiczką!

– To świetnie.

Na moment zapanowała cisza, badaliśmy się spojrzeniem niczym zawodnicy bokserscy przed pojedynkiem. Następnie ona, nieco nieśmiało, ale zapewne po raz pierwszy szczerze, uśmiechnęła się.

– No weź, nie przesadzaj. Nie byłeś już taki obcy, wujku. Nie weszłabym do namiotu z kimś zupełnie obcym – nawet pod wpływem alkoholu. Nie wyobrażaj sobie, bóg wie czego, ale... budzisz zaufanie.

Zakaszlałem i mruknąłem:

– My, staruszki, tak już mamy.

Nie pozwolę jej odejść

Inga dotrzymała obietnicy. Spędziliśmy razem trzy dni, które pozostały z mojego urlopu, a ona przez ten czas, nie wypiła nawet kropli piwa. Również ja dotrzymałem swojego słowa. Odnosiłem się do niej jak do Agi.

Pouczałem, żartowałem, opowiadałem śmieszne historyjki, uczyłem pływania, kupiłem jej kapelusz, żeby nie dostała udaru słonecznego, upewniałem się, że pije odpowiednią ilość wody, aby uniknąć odwodnienia, troszczyłem o nią, karmiłem i rozmawiałem, kiedy tylko miała na to ochotę. I zauważyłem, iż pomimo wewnętrznego sprzeciwu, coraz bardziej angażuję się w ten niecodzienny związek.

Zaczęło mi zależeć na tej małej, jednak nie było w tym absolutnie żadnego podtekstu erotycznego. Inga budziła we mnie jedynie uczucia ojcowskie, które stawały się coraz silniejsze. Być może widziałem w niej swoją siostrzenicę? Być może pragnąłem ją w niej dostrzegać. Być może miałem poczucie, że pomagając jej, zwracam dług komuś, kto kiedyś pomógł lub pomoże Adze?

Ostatecznie, musiałem jednak wracać do domu. Dziewczyna oświadczyła, że chce jechać ze mną. Nie zapytałem jednak po co. W ciągu kwadransa spakowaliśmy nasze rzeczy i wsiedliśmy do samochodu. Obydwoje byliśmy w fatalnych nastrojach. Przez jakieś piętnaście minut jechaliśmy w ciszy, aż w końcu Inga zapytała.

– Ile lat ma twoja bratanica?

– Jeśli nadal żyje, to dwadzieścia siedem.

– Czy jest możliwość, że nie żyje?

Odpowiedź na to pytanie była dla mnie trudna. Mimo że upłynęło ponad dziesięć lat, moje uczucia były nadal żywe i ciężko mi było zaakceptować stratę.

– Nie jestem pewien. Nie udało nam się do niej dotrzeć. Być może nie staraliśmy się wystarczająco mocno. Liczyliśmy na to, że wydorośleje z tego swojego autodestrukcyjnego buntu, że nabierze rozumu, ale sytuacja ciągle się pogarszała. Nie chciała słuchać naszych rad, nie rozmawiała z nikim, w końcu zdecydowała się na zerwanie kontaktu z rodziną. Nie mamy pojęcia, gdzie przebywa, co robi, z kim przebywa, czy ma co jeść i gdzie śpi. Mam nadzieję, że nadal żyje i że jeśli kiedyś zdecyduje się na powrót, to odnajdzie drogę do nas lub spotka kogoś, kto będzie mógł jej w tym pomóc.

Nigdy wcześniej nie zdecydowałem się na taką szczerość przed drugą osobą. Moja otwartość chyba zaszokowała dziewczynę. Pogrążyła się w milczeniu. Nagle, jakby wybuchła:

– Czy to dlatego zaoferowałeś mi schronienie jak bezdomnemu? Pomagasz mi, bo przypominam ci pannę, której nie widziałeś od dekady? Która zignorowała ciebie i twoją rodzinę, a ty nadal na nią czekasz? Tak? Jestem jej sobowtórem? Obawiasz się, że mogę podzielić jej los?

Zdobyła moje serce

– O co ci chodzi? Nie rozumiem, skąd ta złość

Z westchnieniem, prychnięciem, a następnie z ponurym uśmiechem skomentowała:

– Jestem zazdrosna. Czy gdybyś mnie lepiej poznał, nadal chciałbyś mi pomóc? Czy kiedykolwiek nad tym myślałeś? Że będziemy mieli kontakt, nawet jak wysiądę z tego samochodu? Nie martw się. Nie szukam bogatego tatuśka, ale być może potrzebujesz kogoś do pomocy? Wiesz, poszukuję zatrudnienia i przełożonego, który nie jest zainteresowany sukienkami.

I tak oto. Zupełnie niespodziewanie, zdobyła moje serce. Niezależnie od tego, co by się działo, nie pozwolę, aby ta młoda dziewczyna zniknęła. Nie pozwolę, by kolejna dziewczyna, udająca dorosłą, wymknęła się spod mojej opieki. Walczyłbym o nią do upadłego.

Czytaj także:
„Córka oznajmiła, że rzuca pracę i wyjeżdża do Ameryki. Serce mi pęka, bo wiem, że nie dożyję do jej powrotu”
„Rozpieszczałam męża wbrew radom mamy. A on zamiast mnie docenić, stwierdził że jest pod kloszem i uciekł do kochanki”
„Rodzice nie rozumieją, że potrzebujemy ich finansowego wsparcia. Planują podróże, a nam skąpią pieniędzy na dom”

Redakcja poleca

REKLAMA