„Rodzice nie rozumieją, że potrzebujemy ich finansowego wsparcia. Planują podróże, a nam skąpią pieniędzy na dom”

Zatroskana kobieta fot. iStock by GettyImages, turk_stock_photographer
„Budowa domu była moim marzeniem. I kiedy wreszcie się to udało, to byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Bardzo liczyłam na finansowe wsparcie rodziców, którzy mieli oszczędności i wysokie emerytury. Oni jednak postawili na podróże, a nas zostawili zupełnie bez grosza”.
/ 13.01.2024 18:30
Zatroskana kobieta fot. iStock by GettyImages, turk_stock_photographer

Mieszkanie w bloku było dla mnie udręką. Mały metraż, brak zieleni i głośni sąsiedzi, którzy w każdą sobotę urządzali imprezę. Nic dziwnego, że miałam tego już po dziurki w nosie, a każdy powrót do mieszkania wywoływał we mnie złość.

— Mam dosyć mieszkania tutaj — powiedziałam mężowi, gdy u sąsiadów na górze znowu rozpoczęła się głośna impreza. Wiedziałam, że mam przed sobą nieprzespaną noc.

— Przecież to tylko jedna noc — Kamil próbował mnie uspokoić. To fakt, sąsiedzi balowali tylko raz w tygodniu. Jednak dla mnie nie było to pocieszenie, gdyż nawet ta jedna noc dawała mi nieźle w kość.

— Łatwo ci mówić — powiedziałam z pretensją. — Ty śpisz jak suseł, a ja muszę się męczyć — dodałam.

Kamilowi takie imprezy nie za bardzo przeszkadzały, mnie natomiast doprowadzały do szewskiej pasji.

— Jak będą zbyt głośno, to powiadomimy spółdzielnię — powiedział. Jednak ja wiedziałam, że to nic nie da. Już wielokrotnie próbowałam załatwić tę sprawę w administracji, jednak za każdym razem słyszałam, że w takiej sytuacji najlepiej dogadać się z sąsiadami. Jednak nic z tego nie wychodziło, bo nasi sąsiedzi mieli w nosie nasze prośby i skargi.

— Ja tak dłużej nie wytrzymam — westchnęłam i poszłam przygotowywać kolację. A w duchu przygotowywałam się na kolejną bezsenną noc.

Mijały kolejne miesiące, a nasi sąsiedzi nie zamierzali przystopować z cotygodniowymi imprezami. I kiedy ja byłam gotowa przeprowadzić się do rodziców, to mój mąż zrobił mi niespodziankę.

— Kochanie, mam świetną wiadomość — powiedział któregoś dnia po powrocie z pracy.

— Ciekawe jaką — odpowiedziałam zgryźliwie. Nasi imprezowicze znów przygotowali się do zabawy, więc nie mogłam mieć dobrego humoru.

— Dostałem propozycję zakupu działki po bardzo okazyjnej cenie. To właśnie tam wybudujemy nasz wymarzony dom — dodał. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.

— Budujemy dom? — zapytałam.

— Dokładnie tak — odpowiedział Kamil i mocno mnie przytulił.

W tym momencie byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Wtedy nie myślałam, jak sobie poradzimy finansowo. Ani ja, ani Kamil nie zarabialiśmy kokosów. Jednak to się nie liczyło. Najważniejsze było to, że w końcu miałam szansę na urzeczywistnienie marzeń o wyprowadzce z bloku i przeprowadzce do domu.

Budowa pochłonęła wszystkie oszczędności

Cena działki była faktycznie bardzo okazyjna. Dlatego na pierwszym etapie budowy domu poradziliśmy sobie bez kredytu. Jednak potem nie było już to możliwe.

— W ostatnich miesiącach ceny bardzo poszły w górę — powiedział mój mąż, który siedział na kanapie i przeglądał katalogi z materiałami budowlanymi. — A do tego dochodzi robocizna, która też nie należy do najtańszych. Nie mam pojęcia, jak my to wszystko ogarniemy finansowo — dodał z westchnięciem.

Postawienie fundamentów naszego nowego domu pochłonęło wszystkie nasze oszczędności, wiec dalsza budowa bez zastrzyku finansowego nie była możliwa.

Jednak ja byłam pełna nadziei i energii. Za nic w świecie nie chciałam zrezygnować z marzeń o domu z ogrodem.

— Przecież możemy sprzedać mieszkanie — powiedziałam.

— I gdzie będziemy mieszkać? — zapytał Kamil. Widziałam, że ta propozycja nie za bardzo mu się podoba.
Ale ja już miałam już pewien pomysł.

— Na czas budowy domu przeprowadzimy się do moich rodziców — powiedziałam.

Kamil spojrzał na mnie z niechęcią. Nie przepadał za moją mamą.

— To nie jest dobry pomysł — westchnął.

— Daj spokój. To tylko kilka miesięcy, więc na pewno damy radę — odpowiedziałam. Sama też nie chciałam mieszkać z rodzicami, ale wiedziałam, że to jedyne wyjście.

Moglibyście pomóc nam finansowo

Początkowe tygodnie u naszych rodziców były spokojnie i całkiem miłe. Kamil brał mnóstwo nadgodzin, przez co prawie nigdy nie było go w domu. Ja też brałam dodatkowe zlecenia, więc cały dzień biegałam z jednej szkoły językowej do drugiej. Dlatego też nie było okazji do kłótni i sprzeczek. Z rodzicami widywaliśmy się wieczorami, a nasza komunikacja ograniczała się do szybkiego przywitania i czasami zjedzenia wspólnej kolacji.

Jednak któregoś wieczoru mój mąż wpadł na pomysł, który stał się początkiem kłótni z rodzicami.

— Słuchaj Martyna, mam pewien pomysł — powiedział, gdy już leżeliśmy w łóżku. To był ciężki dzień. Po przeliczeniu wszystkich wydatków okazało się, że dokończenie naszego domu może przerosnąć nas finansowo.

— Tak? — zapytałam. Byłam tak zmęczona, że myślałam już jedynie o tym, aby zamknąć oczy.

— Twoi rodzice mają spore emerytury i całkiem pokaźne oszczędności. Myślisz, że mogliby nam pomóc? — zapytał mnie Kamil. Nigdy nie myślałam o tym, aby prosić rodziców o pomoc. Ale dlaczego nie?

— Mogę z nimi porozmawiać — powiedziałam. Z każdą kolejną minutą byłam coraz bardziej pewna, że jest to bardzo dobry pomysł. W końcu, po co rodzicom tyle pieniędzy.

— Byłoby super — powiedział Kamil i cmoknął mnie w policzek. A potem oczywiście zasnął od razu po przyłożeniu głowy do poduszki.

Cały ranek zastanawiałam się, jak poprowadzić rozmowę z rodzicami. Nie byłam pewna, jak zareagują. Owszem, rodzice pomagali mi finansowo podczas studiów, ale cały czas powtarzali, że powinnam jak najszybciej się usamodzielnić. Jak zatem mogliby zareagować na moją propozycję? Postanowiłam sprawdzić to od razu.

Tego dnia miałam nieco luźniejszy dzień, więc rozmowę zagaiłam już po obiedzie.

— Mam do was ogromną prośbę — powiedziałam podczas zbierania naczyń ze stołu.

— Tak? — zapytała mama i odwróciła się do mnie. Jakoś nie wyczułam w jej głosie zachęty.

— Budowa domu pochłonęła już wszystkie nasze oszczędności. Dodatkowo wydaliśmy już wszystko z kredytu — zaczęłam. Kontrolnie spojrzałam na rodziców, ale z ich oczu nic nie mogłam wyczytać. — A jeszcze czekają nas prace wykończeniowe, meblowanie i wyposażanie domu — mówiłam dalej.

— No tak, to duży wydatek — zauważył tata, który do tej pory milczał.

— Jak moglibyśmy ci pomóc, córeczko? — zapytała mama z uprzejmym uśmiechem. Odetchnęłam głęboko.

— Pomyślałam sobie, że moglibyście wspomóc nas finansowo — wypaliłam. Rodzice milczeli, co nie zapowiadało zbyt wielkiego sukcesu. — Macie spore emerytury i niezłe oszczędności. A przecież nie wydajecie zbyt dużo — dodałam.

Rodzice wymienili spojrzenia. Od razu poczułam, że za chwilę usłyszę coś, co wcale mi się nie spodoba.

— Byłoby miło, gdybyś nie liczyła naszych pieniędzy — powiedział tata, a w jego głosie zabrzmiała nutka złości. "Chyba nic z tego nie będzie" — pomyślałam.

— Bardzo chcielibyśmy wam pomóc, ale niestety nie mamy takiej możliwości — powiedziała mama, która wyraźnie próbowała rozładować napiętą atmosferę.

— Dlaczego? — zapytałam zdziwiona. Nigdy w życiu nie domyśliłabym się powodu.

Nie mamy obowiązku wam pomagać

Okazało się, że moi rodzice kupili kamper.

— W przyszłym roku zamierzamy podróżować po świecie — powiedziała mama. — Podróż kamperem zawsze była naszym marzeniem i teraz wreszcie możemy je spełnić — dodała, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.

— Będziecie podróżować kamperem? W waszym wieku? — nie mogłam ukryć zdziwienia.

— Nie jesteśmy przecież jeszcze tacy starzy — obruszył się tata. — Poza tym jesteśmy zdrowi i w świetnej formie.

Z tym musiałam się zgodzić. Moim rodzice byli okazami zdrowia, a odpowiednia dieta i aktywność fizyczna sprawiały, że prezentowali się znacznie lepiej niż ich rówieśnicy. Co jednak nie oznaczało, że podróż kamperem była dobrym pomysłem.

Jednak nie chodziło tylko o to. Zakup kampera i podróżowanie po świecie wymagało sporych zasobów finansowych.

— Wiedzieliście, że budujemy dom. A mimo to zdecydowaliście się na tak kosztowne hobby — nie mogłam ukryć wyrzutu w głosie. I chociaż w głębi duszy wiedziałam, że nie powinnam tak mówić, to jednak nie mogłam się powstrzymać. Byłam bardzo zła, że moi rodzice, zamiast nas wspierać finansowo, wybierają się w podróż dookoła świata.

— Ale to wy budujecie dom, nie my — odpowiedziała mama. — Nie mamy obowiązku, aby wam to finansować.

— Ale nie chodzi o finansowanie. Chodzi o pomoc — odpowiedziałam, nie mogąc powstrzymać się przed podniesieniem głosu.

— Pomagamy wam już wystarczająco — do rozmowy wtrącił się tata. — Mieszkacie u nas, nie dokładacie się do rachunków i za nic nie płacicie. To mało? — zapytał.

Tutaj też musiałam przyznać im rację. Rodzice nie domagali się od nas zapłaty, a my nie wychodziliśmy z taką propozycją. Oszczędzaliśmy każdy grosz, aby mieć na rosnące koszty budowy domu. Pomimo to nie mogłam pogodzić się z tym, że rodzice są tacy samolubni.

— Wszyscy rodzice pomagają swoim dzieciom. Tylko nie wy! — wykrzyczałam ze złością.

— Na pewno sobie poradzicie — usłyszałam spokojny głos swojej mamy. — Nasza decyzja jest nieodwołalna — dodała na koniec. A ja wiedziałam, że dalsza dyskusja nie ma sensu.

Wieczorem wszystko opowiedziałam Kamilowi. Początkowo się zdenerwował, ale potem przyznał, że nie mamy prawa wymagać od nich pomocy finansowej. Ja byłam innego zdania. Pewnie dlatego odmowa rodziców tak bardzo mnie zabolała. Nie mogłam uwierzyć w to, że zostawią nas z niedokończonym domem, a sami ruszą kamperem na podbój świata. I chociaż z czasem złość mi nieco minęła, to zadra pozostanie we mnie na długo. 

Czytaj także:
„Mój mąż ma tyle wspólnego z romantykiem, co weganin z golonką, ale teraz mnie zaskoczył. Czułam, że ma coś na sumieniu”
„Zięć robi z mojej córki maszynę do rodzenia dzieci. Twierdzi, że będzie zapładniał do skutku, aż Zośka urodzi mu syna”
„Mąż myślał, że nasza 17-letnia córka jest w ciąży. Chyba powinnam się przyznać, że to ja spodziewam się dziecka”

Redakcja poleca

REKLAMA