„Zanim kwiaty na grobie mamy zwiędły, ojciec już przygruchał sobie kochankę. Dla mnie to jasne, że drań cały czas ją zdradzał”

Wściekły mężczyzna fot. Adobe Stock, AntonioDiaz
„Szlag mnie trafił. Ojciec zawsze był skryty, ale teraz to już przesadził. Wprowadzał obcą babę tylnymi drzwiami do naszej rodziny, nic mi o tym nie mówiąc?! Co ja mam powiedzieć choćby dzieciom? Nie chciałem tego słuchać! Tak łatwo przyszło mu zastąpić mamę inną?".
/ 22.11.2022 16:30
Wściekły mężczyzna fot. Adobe Stock, AntonioDiaz

Przestał się nią zachwycać. Jego komplementy zastąpiły złośliwe uwagi, szyderstwo i drwina. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy moi rodzice byli dobrym małżeństwem, to jeszcze niedawno powiedziałbym, że chyba tak. Bo przecież przeżyli ze sobą blisko czterdzieści lat. Były w ich życiu gorsze i lepsze dni, ale trwali razem. Musieli się więc ze sobą dobrze czuć, skoro nie myśleli o rozstaniu. Każde z nich mogło odejść od drugiego, jednak tego nie zrobili.

Myślałem, że ja kocha

Ojciec był starszy od mamy o 12 lat i wiem, że długo starał się, by została jego żoną. Poznali się, gdy przyszedł do jej liceum uczyć fizyki. Ona była wtedy w maturalnej klasie i nie zwracała na niego uwagi, choć jemu spodobała się od pierwszego wejrzenia.

Tata był przystojny i wiedział, jak adorować kobiety, więc natychmiast zakochała się w nim żeńska połowa liceum, ale ta jedna, na której mu zależało, nie zwracała na niego uwagi. Miała ambitne plany, chciała iść na medycynę. Uczyła się więc pilnie i nie w głowie jej były miłostki, szczególnie z nauczycielem.

Tata wiedział, że dopóki dziewczyna nie skończy szkoły, nie ma u niej żadnych szans. Planował, że uderzy w konkury dopiero, gdy ona dostanie się na medycynę. Niestety, zabrakło jej kilku punktów, znalazła się na liście oczekujących. Zatrudniła się więc w szpitalu jako salowa, by zyskać dodatkowe punkty, które miały jej pomóc za rok dostać się na wymarzone studia. Musiała jeździć do szpitala czasami także na nocną zmianę i w tym tata dostrzegł szansę dla siebie.

Miał starego garbusa, którego wiecznie remontował w weekendy, więc zaoferował mamie, że będzie ją podwoził. Powiedział, że nie wyobraża sobie, aby jeździła sama. Wiem, że mama się wahała, czy przyjąć jego pomoc, ale szpital znajdował nieco poza miastem, a do przystanku było daleko. Przyjęła propozycję taty, który w ten sposób dopiął swego. Wiedział, że wykorzysta swoją szansę. Oczarował mamę, omotał, rozkochał w sobie.

Z miłości do niej rzucił kiepsko płatną posadę w szkole i zajął się, wraz z kolegą, wyrabianiem sztucznej biżuterii. Musiał jeszcze przekonać kobiety handlujące na bazarach, aby brały towar właśnie od niego. Nie była mu do tego potrzebna wiedza uniwersytecka, raczej urok osobisty, a tego mu nigdy nie brakowało...

Najpierw nie miała bladego pojęcia o gotowaniu

Mama po kilkumiesięcznej katorżniczej pracy w szpitalu stwierdziła, że jednak medycyna nie jest dla niej. Kiedy tak się zastanawiała, co powinna ze sobą zrobić, tata jej się oświadczył. Wahała się, ale chyba zaintrygował ją ten przystojny mężczyzna, który tak o nią zabiegał. Pochlebiało jej, że dla niej zajął się prywaciarstwem, choć marzył o karierze akademickiej.

– Chcę, żebyś miała wszystko, na co zasługujesz – zapewniał ją. – Przy mnie na pewno niczego ci nie zabraknie.

Obiecał jej to. Zaufała mu i za niego wyszła, przysięgając przed ołtarzem, że nigdy go nie opuści. Rodzice mojej matki i jej znajomi byli zdumieni, bo nikt się po niej tego nie spodziewał. Ale ona wtedy uważała, że dobrze robi, gdyż ojciec naprawdę ją kochał. Ona jego też.

Podobno na początku ich związku tacie wszystko się w mamie podobało. Nawet to, że nie miała zielonego pojęcia o gotowaniu, więc sam musiał się tego nauczyć.

– Hania kiedyś dodała mąkę ziemniaczaną do ciasta, bo jej pszennej zabrakło. Uznała, że jak zmiesza obie, nikt nawet nie zauważy różnicy! – śmiał się z pobłażaniem. – Oczywiście, ciastem można było strzelać z armaty zamiast kulami, takie było twarde.

Pamiętam z dzieciństwa, że mama codziennie smażyła nam nasze ulubione naleśniki i robiła w termosie gorące kakao do szkoły. Jednak to tata uchodził za ostoję rodziny, a mama, którą bardzo kochaliśmy, za nieco roztrzepaną i zapominalską. Często mój brat i ja czuliśmy się dojrzalsi od niej, nawet kiedy jeszcze chodziliśmy do podstawówki.

Żaden z nas nie pamięta, kiedy tata zmienił swój stosunek do mamy. Już się nią nie zachwycał. Coraz częściej ją krytykował. Musiało to narastać niezauważenie, aż doszło do tego, że tata zaczął do znudzenia wytykać jej wszelkie możliwe błędy. Wszędzie i zawsze. Nie tylko wtedy, gdy byliśmy w rodzinnym gronie, ale także w obecności znajomych.

– Niczego nie potrafisz dobrze zrobić – wyrzucał jej, utrzymując, że nie dopiera jego koszul i źle je prasuje, a kiedy idzie po zakupy, zawsze zapomina, który gatunek jabłek on najbardziej lubi.

Zarzucał jej też, że jest nieporządna i nadmiernie gadatliwa, chociaż nie ma wiele do powiedzenia. Gdy wydorośleliśmy z bratem na tyle, żeby wyprowadzić się z domu, ojciec wygłaszał swoje krytyczne uwagi pod adresem mamy jeszcze spokojnym tonem. Wydawało mi się więc, że wie, co mówi, że robi to życzliwie i ma rację. Dopiero moja żona zwróciła moją uwagę na to, że tata odnosi się do mamy z drwiną i sarkazmem, a czasem wręcz z niej szydzi!

– Kotku, już dawno bym cię rzuciła, gdybyś się mnie w ten sposób traktował. Przecież on ją niszczy tą swoją złośliwością – usłyszałem. – Nie rozumiem, dlaczego twoja mama się z nim nie rozwiedzie. Przecież dostałaby połowę majątku, może nawet alimenty. W końcu także jej się coś należy z tej firmy, którą twój ojciec zbudował, kiedy ona wychowywała ciebie i brata.

Tym razem wylew ją pokonał

Po raz pierwszy zauważyłem, że ojciec zachowuje się wobec mamy niewłaściwie, gdy zachorowała i musiała pójść do szpitala. Odwiedzałem ją z żoną bardzo często, podczas gdy tata prawie się tam nie pojawiał. Stwierdził nagle, że nie lubi lekarzy i jak wielu mężczyzn ma syndrom białego fartucha.

Nie uwierzyłem mu, ponieważ nigdy wcześniej nie reagował w ten sposób na jakiegokolwiek doktora. Uważałem, że zmyśla, i miałem mu za złe, że nie odwiedza mamy, tym bardziej że stale o niego pytałaKiedy wyzdrowiała, niby wszystko wróciło do normy, to znaczy on nadal ją krytykował na każdym kroku, a ona milczała. Gdy rok później znowu zaniemogła, wezwał wprawdzie karetkę, ale nie raczył nawet pojechać do szpitala. Mama zmarła po kilku dniach.

Myślałem, że ojciec będzie cierpiał po odejściu mamy. Choćby dlatego, że przeżyli razem prawie czterdzieści lat. Ja byłem z moją żoną dopiero od dziesięciu, a jednak z pewnością bym za nią bardzo tęsknił, gdyby jej zabrakło. Po pogrzebie zaproponowałem nawet, żeby ojciec zamieszkał z nami. Myślałem, że wtedy poczuje się mniej samotny. Odmówił.

Trzy miesiące po pogrzebie wyjechaliśmy z Ewą i dziećmi na zimowe wakacje. Nie było nas przez dwa tygodnie. Kiedy wróciliśmy, zadzwoniłem do ojca, aby go zaprosić na sobotni obiad.

– Nie mogę przyjść. Będę zajęty – odparł.

„Ciekawe, czym aż tak bardzo, że nie może wpaść…“ – zdziwiłem się w duchu.

– Wnuki się z tatą stęskniły. Będą pytały, dlaczego dziadek nie przyszedł – powiedziałem do słuchawki.

– To wyjaśnij im, że biorę ślub – odparł.

Pomyślałem, że się przesłyszałem albo że to jakiś żart.

Jednak nie… On naprawdę się żenił!

– Z kim?!

Byłem w szoku. Przecież nic nam nie powiedział! Nawet nie zechciał nas wcześniej o tym zawiadomić i zaprosić na ślub!

– Nie znasz jej – odparł wymijająco.

Szlag mnie trafił. Ojciec zawsze był skryty, ale teraz to już przesadził. Wprowadzał obcą babę tylnymi drzwiami do naszej rodziny, nic mi o tym nie mówiąc?! Co ja mam powiedzieć choćby dzieciom? Że mają nową babcię, zanim na grobie poprzedniej zwiędły wieńce?…

– Zdradzałeś mamę? – zdenerwowałem się, bo inaczej nie umiałem sobie wytłumaczyć tego jego błyskawicznego ożenku.

Nie sądziłem, że bardziej mnie zaboli, kiedy ojciec temu zaprzeczy.

– Ależ skąd! Magdę poznałem już po śmierci Hani. Na jednym z portali randkowych – odparł spokojnie. – Mimo prawie siedemdziesięciu lat mam jeszcze swoje potrzeby – dodał jakby z domieszką dumy…

Nie chciałem tego słuchać! Tak łatwo przyszło mu zastąpić mamę inną?

– Mówiłam ci, że on nigdy twojej matki nie szanował – moja żona dolała oliwy do ognia. – Żeby się żenić, kiedy jeszcze trwa żałoba?!

I tak po latach otworzyły mi się oczy i musiałem przyznać jej rację. Tata mamę poniżał przez całe moje życie. Była wspaniałą kobietą, a on wmówił nam, że jest nieporadna życiowo i bez niego by sobie nie poradziła. Być może wmówił to także jej, gdyż od niego nie odeszła, choć był dla niej taki przykry.

A może jednak go kochała i wybaczała mu to, że ją lekceważy, bo wierzyła w jego miłość? Tego się już nie dowiem, ale wiem jedno: gdyby miała świadomość, że po jej śmierci błyskawicznie ożeni się z inną, na pewno inaczej by na niego spojrzała. Uznałaby go – jak ja go teraz widzę – za cynicznego egoistę.

Czytaj także:
„Bałam się, że córka nigdy nie wyjdzie za mąż. Paweł do ołtarza się nie garnął, ale dziecko jej zrobił i zostawił samą"
„Liczyłam, że wspólne wakacje wzbudzą w nas gorących kochanków. Uwodziłam i flirtowałam, a mąż i tak był zimny, jak lód”
„Dzieci chciały wyrzucić dorobek naszego życia na śmietnik. Tak się teraz traktuje starszych ludzi: jak zbędne graty”

Redakcja poleca

REKLAMA