„Zamiast się rozwieść z nudną żoną, znalazłem ognistą kochankę. Miałem wszystko: jazdę w łóżku i domowe obiadki”

mężczyzna zdradza żonę fot. iStock, PeopleImages
„Kiedy znów zaczęła nawijać o szkole i dzieciach, tylko przewróciłem oczami. Odliczałem minuty do momentu następnego spotkania z Kają. Przy niej czułem się wreszcie męski, atrakcyjny, dostrzegany”.
/ 09.10.2023 20:30
mężczyzna zdradza żonę fot. iStock, PeopleImages

Jolka była dobrą znajomą mojej siostry, Gabrieli. Poznaliśmy się, kiedy wpadła do niej pożyczyć jakiś film. Najpierw pomogłem jej go znaleźć, a potem jakoś tak zaczęliśmy rozmawiać o innych produkcjach i zeszło nam ponad godzinę. Wtedy wydawało mi się, że mamy ze sobą tyle wspólnego. Tyle tematów do obgadania. Tyle filmów i książek do omówienia.

Choć nigdy nie byłem humanistą, lubiłem od czasu do czasu obejrzeć coś dobrego, a w wolnych chwilach często sięgałem po kryminały. Chyba dlatego tak dobrze dogadywałem się z Jolką, która uczyła polskiego w pobliskim liceum. Wydawało mi się, że będziemy świetną parą i bez problemu damy radę uzupełniać się nawzajem. Nie myślałem o nudzie czy monotonii w związku. Ona była we mnie zakochana, ja w niej chyba też i nic innego się nie liczyło. Dlatego wzięliśmy ślub.

Koszmarnie się z nią nudziłem

Po czterech latach małżeństwo wyraźnie mi spowszedniało. Jolka była taka… przewidywalna. W naszej relacji nie było żadnych zaskoczeń, żadnych gwałtownych emocji. Nasze życie intymne w dodatku praktycznie nie istniało, bo ona albo była zbyt zmęczona, albo akurat nie miała nastroju.

Zresztą, kiedy już znalazła wolną chwilę, w której nie musiała poprawiać klasówek czy zwyczajnie nie padała akurat na twarz, wolała usiąść i obejrzeć ze mną film.

– Nie masz ochoty po prostu spędzić ze mną czasu? – mawiała wtedy. – Przecież do łóżka jeszcze zdążymy pójść.

Nieraz miałem na końcu języka jakąś zjadliwą odpowiedź, która zasugerowałaby jej, co o tym myślę, ale przełykałem irytację i siadałem z nią przed telewizorem. Doszło nawet do tego, że znienawidziłem samą czynność oglądania, bo odbierała mi to, czego pragnąłem najbardziej. A czym było małżeństwo bez seksu? Wtedy wydawało mi się, że takie związki po prostu nie miały szans istnieć.

Kaja była inna

Któregoś piątkowego popołudnia wróciłem z pracy, a Jolka drzemała na kanapie. Byłem pewny, że nie obudzi się przed kolacją. A to oznaczało, że powinienem sam zadbać o obiad dla siebie. Nie wątpiłem, że zostawiła mi coś w lodówce, ale miałem już po dziurki w nosie samotnych posiłków. Moja żona gotowała doskonale, ale co z tego, skoro zazwyczaj ze mną nie jadła?

Zirytowany, postanowiłem wyjść z domu i zjeść coś na mieście. W barze najpierw siedziałem sam, ale potem nawinęła się pewna brunetka. Miła, ładna i biuściasta. Nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym – po prostu flirtowaliśmy. Ona wydawała się zmartwiona faktem, że siedzę tu taki samotny i zagubiony, ja z kolei zdziwiłem się, że przyszła sama.

– Nie mam chłopaka ani męża – przyznała. – Ty masz żonę i nie jesteś szczęśliwy. Więc może po prostu dobrze mi samej? – Uśmiechnęła się szeroko, a potem przygryzła wargę. – Chociaż ciebie chętnie bym uszczęśliwiła, Oliwer.

Była zupełnie inna niż Jolka. Stanowcza, spontaniczna, chętna do wyzwań i eksperymentów. Nie przeszkadzało jej to, że mam żonę i inne zobowiązania. Chciała się bawić, czerpać z życia, a mnie dokładnie tego brakowało. Dlatego już po tym naszym pierwszym spotkaniu wylądowaliśmy w łóżku. Dobrze, że w pobliżu był hotel, a moja naiwna żona bez trudu uwierzyła, że musiałem zostać w biurze i dokończyć projekt po godzinach.

W końcu mogłem zaszaleć

Odkąd spotykałem się z Kają, zacząłem akceptować swoje monotonne życie z Jolką. Komplementowałem jej obiady, wykazywałem entuzjazm podczas wspólnych kolacji i oglądałem z nią te jej filmy. Chętnie wdawałem się też w dyskusje na temat poszczególnych fabuł czy bohaterów. Jedyne, czego nadal nie mogłem znieść, to nieustające opowieści o szkole.

Miałem wrażenie, że to wszystko sprawia jej przyjemność. Więcej się uśmiechała, mniej spała i częściej znajdowała czas, żeby ze mną posiedzieć. Mimo to wciąż uważałem, że życie z nią byłoby potwornie nudne, gdyby w odpowiedni sposób nie urozmaicała go Kaja.

Kiedy znów zaczęła nawijać o szkole i dzieciach, tylko przewróciłem oczami. Odliczałem minuty do momentu następnego spotkania z Kają. Przy niej czułem się wreszcie męski, atrakcyjny, dostrzegany. Wiedziałem, że w nocy nie zmrużę oka, bo będę o niej myślał. A moje udane małżeństwo? To był tylko żart.

Uwielbiałem chwile z Kają. Dodawały mi siły, napędzały do pracy i stawiania czoła kolejnym życiowym przeciwnościom. Mimo że ani ja jej niczego nie obiecywałem, ani ona mi, staliśmy się sobie dość bliscy. Bardziej jak kumple i namiętni kochankowie w jednym, niż jako prawdziwa para, która miałaby budować wspólną przyszłość. Zresztą, od domu i tych spraw, była Jolka. O to przecież chodziło, żeby sobie wszystko poukładać.

Nie wiem, jak się dowiedziała

Miałem nadzieję, że moje idealne życie będzie trwało jak najdłużej. Mogłem się jednak domyślić, że nic nie trwa wiecznie, zwłaszcza jeśli jest budowane na kłamstwie. To przecież musiało się w końcu wydać. Do tej pory nie potrafię wytłumaczyć, jak to się stało, że Jolka się dowiedziała. Po prostu pewnego dnia, kiedy wróciłem po pracy, zamiast jak zwykle drzemać na kanapie, siedziała na niej i czekała, aż wrócę. Oczy miała podkrążone, napuchnięte i załzawione, a wokół niej leżało pełno wysmarkanych chusteczek.

– Nic nie mów – powiedziała cicho, kiedy otwierałem usta, żeby się odezwać. – Wiem o wszystkim.

– O… wszystkim? – powtórzyłem głupio. Nadal łudziłem się, że chodzi o coś innego. Że mój romans wcale nie wyszedł na jaw.

– Jak ona ma na imię? – spytała. Głos mocno jej drżał. – W czym jest lepsza ode mnie?

Ponownie otworzyłem usta, ale nie wiedziałem, co powinienem jej powiedzieć. Że z nią mogłem sypiać kiedy chciałem, gdzie chciałem i jak chciałem? Że nigdy nie zanudzała mnie opowieściami o naburmuszonych dzieciakach z liceum i nie zmuszała do oglądania filmów, kiedy aż mnie rozsadzało z podniecenia? Nie zrozumiałaby.

Uznała, że jestem zimny i wyrachowany. A ja po prostu chciałem poczuć odrobinę szczęścia. Sprawić, by moje życie było naprawdę pełne. I w chwili, gdy zadawała te pytania, naprawdę wierzyłem, że wszystko, co zrobiłem do tej pory, miało sens.

Zostałem sam

Jolka odeszła. Złożyła papiery o rozwód i teraz nie jesteśmy już małżeństwem. Z początku właściwie się tym nie przejąłem. Przekonywałem sam siebie, że to nawet lepiej, bo wreszcie będę miał spokój. Nikt nie będzie mi o niczym truć, będę mógł sypiać, z kim zechcę i kiedy zechcę, a potem sam sobie ustalę porządek dnia. No dobrze, może nigdzie nie dostanę tak dobrej kuchni, jak u niej, ale to przecież można przełknąć.

Problem w tym, że po jakichś czterech tygodniach zrozumiałem, że to nie to. Kaja była owszem, fajna i beztroska, ale… nie potrafiła dać mi bliskości i właściwie wcale nie chciała mi jej dawać. Nie rozumieliśmy się nawzajem. A mnie brakowało kogoś, kto chciałby ze mną porozmawiać, dowiedzieć się, jak mi minął dzień.

Coraz częściej tęsknię za naszym wspólnym oglądaniem filmów. Teraz już wiem, że rozmowy o fabule i bohaterach wcale nie były głupie, a ich prowadzenie wcale mnie nie nudziło. Wieczory spędzam w samotności, zwykle przed wyłączonym ekranem. A Kaja? Już dawno w ogóle się nie spotykamy. Gorzej jednak, że Jolka wciąż nie chce mnie znać. Nawet po tym, jak ją przeprosiłem. Na przyjaźń też raczej nie zasłużyłem, bo zawiodłem ją na całej linii. Ale może kiedyś?

Czytaj także:
„Wychowywała mnie pierwsza żona mojego ojca. W przeciwieństwie do biologicznej matki ona potrafiła mi okazać uczucia”
„Jola to prawdziwa zołza. Najpierw odebrała mi stanowisko w pracy, a potem wolność i poduszkę w sypialni”
„Niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale ja nie chciałam być prostytutką jak mama i siostra. Wolałam studiować”

 

Redakcja poleca

REKLAMA