„Niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale ja nie chciałam być prostytutką jak mama i siostra. Wolałam studiować”

zamyślona dziewczyna fot. Adobe Stock, Valua Vitaly
„Słyszałam, że jestem inteligentna i mam talent do języków, że mogę zostać poliglotką i podróżować po świecie. Nie jako seksualne towarzystwo dla bogatego biznesmena, ale jako tłumaczka. To była dla mnie nowość”.
/ 03.10.2023 07:15
zamyślona dziewczyna fot. Adobe Stock, Valua Vitaly

Po raz pierwszy postawiłam się matce i siostrze, ale nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Nie wiem, jak będę żyć poza światem, który dotąd mnie otaczał. Nigdy o tym nie myślałam, zawsze wszystko było oczywiste. Powinnam teraz rozpoczynać dorosłe życie, skoro zdałam maturę, co dla mojej matki i siostry oznaczało, że wreszcie zacznę pracować. W tej samej branży co one.

To tylko branża rozrywkowa

Kiedy byłam mała, nie wiedziałam, co odpowiadać, gdy pani pytała, co robią nasi rodzice. Dzieciaki mówiły, że mama jest lekarzem albo pracuje w sklepie, że tata jeździ taksówką albo pracuje w banku.

– A ty? – pani podeszła do mnie. – Czemu nic nie mówisz?

– Bo ja nie wiem, kim jest mama – wzruszyłam ramionami. W tamtym czasie chyba nie bardzo mnie to interesowało, bo nie pamiętam żadnej rozmowy z mamą na ten temat.

– No, pomyśl, gdzie pracuje twoja mamusia – pani próbowała mnie naprowadzić na właściwe tory.

Nie pytała o tatę, bo wiedziała, że nie mam taty.

– Co robi, żeby zarobić pieniądze?

Ach, o to chodzi. To wiedziałam.

– Przyjmuje panów w swoim pokoju i zabrania mi tam wchodzić – powiedziałam zgodnie z prawdą. – A potem ma pieniądze. Sama widziałam! – zapewniłam bardzo z siebie dumna.

Pani poczerwieniała na twarzy, zamachała rękami i zabroniła mi o tym mówić. Nie wiedziałam, o co chodzi, więc zaraz po szkole zapytałam mamę, czemu pani się tak zdenerwowała. Mama śmiała się bardzo długo.

– Na przyszłość mów po prostu, że pracuję w sektorze usług publicznych, głównie w rozrywce. W sumie tak jest.

Wykułam te słowa na pamięć i powtarzałam, gdy ktoś mnie spytał.

Siostra zaczęła robić to samo

Kiedy moja siostra dorosła, dotarło do mnie, o jaki rodzaj rozrywki chodzi.

– Kasy coraz mniej, chyba musisz wejść już do interesu – powiedziała do niej mama.

Już nie zarabiała tyle, co kiedyś. Panowie nie przychodzili tak często.
Siostra przygotowywała się do matury, ale bardziej interesowało ją malowanie się i strojenie. No i wiecznie narzekała, że nie stać jej na to czy tamto.

– Do jakiego interesu? – spytałam. – Ja też chcę.

Myślałam naiwnie, że ja też mogłabym pomóc w łataniu domowego budżetu. Miałam już jedenaście lat, mogłam wyprowadzać psy, pomagać w koszeniu trawy w ogródkach, myć samochody, nawet opiekować się dziećmi. Naoglądałam się amerykańskich filmów dla nastolatków i…

– Jeszcze jesteś za młoda – skwitowała mama. – Ucz się na razie, bo te mądrzejsze więcej zarabiają.

Mama nie wdawała się szczegóły, ale od czego są starsze siostry. Milena aż się paliła, by skończyć tę „głupią szkołę” i zacząć pracować. Studia? Po co? Miała o wiele prostszy i szybszy pomysł na życie. No i przykład w domu.

– Młoda, nawet nie wiesz, ile faceci są w stanie zapłacić za towarzystwo w łóżku – wzdychała, wywracając oczami. – Zwłaszcza za takie młode, jędrne ciało jak moje… – przesuwała dłońmi po wcięciu w talii. – Dziewczyna taka jak ja może mieć wszystko. Tylko trzeba wiedzieć, kogo kroić. Ja wiem. Nie będę się skupiać na płotkach, jak mama. Ja będę chodzić po klubach i zarabiać prawdziwą kasę.

Mogłam nadal być dzieckiem, ale miałam w szkole biologię, w domu zaś telewizję i dostęp do internetu. Wcześniej coś podejrzewałam, teraz już wiedziałam. Wiedziałam, jak zarabia moja mama i jak zamierza zarabiać siostra. Tylko nie wiedziałam, co o tym myśleć.

To tylko seks

Z jednej strony zewsząd słyszałam te slogany, że kobieta powinna się szanować. Z drugiej ja szanowałam mamę, choć dostawała pieniądze za seks. To jak to było? Nie odważyłam się spytać mamy, poszłam więc do siostry.

– Głupia! Seks to tylko seks. Co za różnica, czy robisz to za pieniądze, czy z miłości, czy tylko po to, żeby przez chwilę było fajnie? Uwierz mi, że kiedy dostajesz za jedną noc tyle, ile inni za dwa tygodnie tyrki na kasie, masz w nosie szacunek jakichś zasznurowanych po szyję starych bab. Kilka nocy w miesiącu, czasem parę godzin i masz z głowy czynsz, o który inni martwią się tygodniami.  Same korzyści.

Cienie też były. Czasem z zamkniętego pokoju dobiegały dziwne odgłosy, a mama chodziła potem dziwnie ostrożnie. Czasem mocniej się malowała i nakładała więcej pudru. Czasem na jej ciele widziałam siniaki. Gdy pytałam, co się stało, odpowiadała, że wszędzie są wredni szefowie, trudni klienci i ciężkie negocjacje. Dlatego miała na podorędziu paralizator i wujka Oskara. Pojawiał się u nas, głaskał mnie po głowie i dawał cukierki, a od mamy brał kopertę z pieniędzmi. Za opiekę i ochronę – tak to się nazywało. Nawet go lubiłam, dopóki kiedyś nie zobaczyłam, jak bije jakąś dziewczynę po twarzy. 

Przyglądałam się z boku

Milena wracała do domu nad ranem, pachnąc męskimi perfumami, rzucała matce na stół kilka setek z uśmiechem zadowolenia na twarzy.

– No, ładnie, córuś, ale mogłabyś też…

– Nic z tego, mamo, nie będę łapać byle jeleni i sprowadzać ich tutaj. Co ty robisz, to twoja sprawa. Chcesz, to dalej sprowadzaj ich tutaj i bierz marne grosze. Ja mam większe ambicje.

Milena wydymała powiększone botoksem usta i szła pod prysznic, a potem do łóżka, by odespać zarwaną noc.

Chyba wtedy dotarło do mnie tak naprawdę, że moja matka i siostra są prostytutkami, którymi inni gardzą. Ja, słysząc wulgarne komentarze, nie umiałam odnieść tego do mojej rodziny. Tamte kobiety, te… inne  były brudne,  zniszczone nałogami. Moja matka i siostra takie nie były – obydwie zadbane i ładne, żyły tak jak większość ludzi. Tak samo robiły zakupy, płaciły rachunki, chodziły na spacer albo do kina. Tyle że zarabiały w sposób, który nie był społecznie akceptowany. 

Patrzyłam na świat wokół. Ludzie wiecznie narzekali, że harują jak osły i nic z tego nie mają, że ciągle na wszystko im brakuje, że muszą ciułać na byle pralkę albo brać kredyty. U nas nigdy nie było tego problemu, a jednocześnie mama i siostra nie skarżyły się na brak czasu.

Moja mama zawsze przychodziła na zebrania w szkole, bez wymawiania się dłuższą zmianą, pilnym spotkaniem, raportem na koniec miesiąca. Była uśmiechnięta, miła, a pieniędzy na swoje potrzeby i zachcianki miałam więcej niż moje koleżanki. Nigdy nie musiałam się martwić, czy będę mogła pojechać na szkolną wycieczkę, czy będzie nas stać na podręczniki we wrześniu, czy mogę kupić sobie nowe buty albo i dżinsy, bo ze starych wyrosłam.

Mama nawet opłacała dobrowolne składki na ZUS, żebyśmy miały ubezpieczenie zdrowotne, i co miesiąc coś odkładała na „długie wakacje”.

Miałam dołączyć do biznesu

Mama z siostrą zgodnie mówiły, że świetnie się zapowiadam. Byłam wysoka, zgrabna i ładna. Miałam gładką cerę i pełne usta, których nie musiałam ulepszać. No i mój biust rósł i rósł. Choć w szkole niektórzy się z tego śmiali, one kiwały z uznaniem głowami, gdy znowu zmieniałam rozmiar biustonosza na większy. W dodatku nie byłam głupia, co też było ważne.

– Musisz być mądra – tłumaczyła mi mama. – Musisz kalkulować, co się bardziej opłaca, ciągle myśleć. Nie możesz się stoczyć i tracić czujności. Inaczej ktoś cię oszuka, wykorzysta, skrzywdzi albo szybko spadniesz na samo dno. Musisz wiedzieć, kogo i jak oskubać. Musisz wiedzieć, w jakie rewiry się nie zapuszczać, kogo unikać, by nie stracić zębów i nie wylądować w czarnym worku.

Byłam smarkulą, kiedy słuchałam tych matczynych przestróg i opowieści siostry, co robiła z facetami, którzy jej płacili. Miałam głowę pełną obrazów, historii i… nie mogłam się doczekać, kiedy ja też zacznę zarabiać kasę. I to o wiele większą niż matka i siostra, bo przecież ja byłam najmłodsza, najładniejsza i najzgrabniejsza.

Lubiłam się uczyć

– Martyna, wstępnie zapisałam cię do konkursu językowego. Co się dziwisz, jesteś najlepsza w klasie – nauczycielka od angielskiego poprosiła, bym pozostała na przerwie na chwilę. – Wygrana pozwoli ci wziąć udział w olimpiadzie, a uważam, że masz ogromne szanse na to, by zajść do etapu wojewódzkiego albo i ogólnokrajowego. Da ci to szansę na zdobycie indeksu na uczelnię. Myślałaś może o anglistyce? Moim zdaniem byłabyś świetnym tłumaczem, masz autentyczny dar.

– No nie wiem, mam trochę inne plany… – uśmiechnęłam się grzecznie, bo wybuchnąć śmiechem nie wypadało.

Byłam taka dobra z angielskiego, bo siostra mówiła, że zagraniczni klienci płacą więcej. Wątpię, bym za jakieś tłumaczenie dostała aż tyle. Chciałam być taka mądra i cwana jak moja siostra. Nie jak mama, bo ona była z innej epok. Moja siostra miała stronę w necie, kosiła prawdziwą kasę i obiecała nauczyć mnie tego samego.
Miałam nadzieję, że przebiję ją, a potem kupię nam dom i pojedziemy na długie, długie wakacje.

Mimo wszystko wzięłam udział w konkursie. Dostałam się na olimpiadę i dość gładko przechodziłam kolejne etapy. I wtedy coś we mnie pękło.

Zaczęłam mieć inne plany

Szczególnie, że nagle zaczęłam być komplementowana za coś innego niż moje duże piersi i długie nogi. Słyszałam, że jestem inteligentna i mam talent do języków, że mogę zostać poliglotką i podróżować po świecie. Nie jako seksualne towarzystwo dla bogatego biznesmena, ale jako tłumaczka. To była dla mnie nowość.

Nauczyciele mnie chwalili. W lokalnej gazecie pojawił się nawet artykuł się o mnie, a sąsiedzi podchodzili i mi gratulowali. Mówili, że są ze mnie dumni. Obcy ludzie. A siostra i mama nie. Dlaczego? Nagle zwątpiłam w mój plan.

Anglistka powtarzała, że powinnam wybrać dobrą uczelnię, w stolicy, Poznaniu albo Krakowie, która pozwoli mi rozwinąć umiejętności i  talent. A po takim kierunku, zwłaszcza gdybym jeszcze wybrała drugi język na lingwistyce, mogłabym pracować za granicą, zajść daleko, że biłyby się o mnie korporacje czy instytucje międzynarodowe.

To sprawiło, że zaczęłam inaczej patrzeć na mamę i siostrę, na naszą rodzinę. Nigdy nie myślałam o nas jak o patologii, ale… Czy to normalne, by matka chciała dla swojej córki takiej profesji?  Może one nie miały innego wyboru, może Milena nie chciała go mieć, ale ja stanęłam na rozdrożu, gdzie rodzinna „tradycja” nie była jedną opcją.

– Chyba zwariowałaś!

Tak zareagowały, gdy im oświadczyłam, że zdobyłam indeks i chciałabym zacząć studiować, żeby mieć pracę i przyszłość.

– Zapomnij, dziewczyno! Jak najszybciej wchodzisz do interesu i zaczynasz na siebie zarabiać. Studia? Wybij to sobie z głowy! Niby z czego się utrzymasz, z czego akademik opłacisz? Ja ci kasy nie dam!

Wtedy spadły mi klapki z oczu spadły. Naraz pojęłam, czemu mama zdecydowała się nas urodzić. By mieć zabezpieczenie na starość, bo przecież emerytury nikt jej wypłacać nie będzie. Przekroczyła pięćdziesiątkę i musiała kończyć swoją „karierę”. Potrzebowała mnie i Mileny, by mieć dalej za co żyć, na poziomie, do jakiego przywykła. OK, rozumiem, wychowała mnie i zamierzałam się za to odwdzięczyć, ale nie tak. Chciałam spróbować wykorzystać moje talenty, a nie tylko ciało.

Za karę zostałam sama. Wystawiona za drzwi. Zdana tylko na siebie. Nie wiem, jak dam sobie radę, żyjąc w świecie, w którym nigdy nie planowałam żyć. Gdzieś z tyłu głowy mam, że zawsze istnieje dla mnie wyjście awaryjne. Wyszkolona przez matkę i siostrę, umiałabym bez trudu zarobić na siebie i swoją naukę, ale nie biorę tego pod uwagę. Chcę normalności.

Czytaj także: 

„Przez lata byłam dla mojej matki popychadłem. Teraz ona chce mojej łaski. Niech wiedźma radzi sobie sama”
„Mój facet to wieczny chłopiec. Stracił firmę, a wmawia mi, że będzie dobrze. Nie mam już sił”
„Mąż nie chciał mnie stresować w ciąży, więc kłamał. Długo nie wiedziałam, że ma już dwie byłe żony i czwórkę dzieci”

Redakcja poleca

REKLAMA