„Zamiast o mężu fantazjowałam o kimś innym, a on udawał, że to akceptuje. Pewnego dnia pokazał mi, jak duży popełniam błąd”

mąż i żona w windzie fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Z Danielem nie mamy przed sobą tajemnic. Wie o moich fantazjach i uważa, że dopóki nie fantazjuję o realnych mężczyznach, nie ma problemu. Przeciwnie, lubi czasami posłuchać, co mi >>robił<< Profesor z >>Domu z papieru<< albo doktor Max ze >>Szpitala New Amsterdam<<. Często wręcz podpytuje, czy ten i ów mój wyobrażony kochanek był lepszy od niego”.
/ 21.11.2022 17:15
mąż i żona w windzie fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Nowa praca wiązała się z nowym życiem. Przeprowadziliśmy się do dużego miasta, znaleźliśmy mieszkanie, Daniel wynajął pomieszczenie na poddaszu starej kamienicy i zaaranżował je na studio. Mój małżonek jest zawodowym fotografem, jego specjalnością są portrety i sesje dla par czy „brzuszkowe”, dlatego bardzo cieszył się z tego poddasza.

Ja z kolei nie mam nic z artystycznej duszy – jestem analityczką finansową i pracuję głównie dla dużych firm. W mieście, do którego się przeprowadziliśmy, znalazłam zatrudnienie w międzynarodowej korporacji, której oddział mieścił się na czternastym piętrze wieżowca w samym centrum.

Już drugiego dnia pracy w windzie spotkałam dziewczynę z recepcji.

– Ciekawe, czy dzisiaj znowu się zatnie – mruknęła, przyciskając czternastkę na szklanym panelu.

– Jak to? – wytrzeszczyłam oczy.

– No tak, to twój pierwszy dzień… No więc te windy czasem się zacinają. W zeszłym miesiącu dwa razy, przed świętami trzy. Nic groźnego, nie spadają oczywiście, tylko cholery można dostać, jak wiesz, że od dziesięciu minut szuka cię szef, a ty tkwisz w zepsutej windzie. A potem gość z administracji budynku mówi ci, że wszystko jest w porządku i nic więcej poza kolejnym serwisem nie może zrobić. Czekam, aż utknie tu jakiś VIP, i dopiero wtedy do nich dotrze, że to jest jednak problem.

Dziewczyna mówiła jeszcze dużo, nawet kiedy wysiadłyśmy i zmierzałyśmy w stronę firmowej kuchni. Dowiedziałam się nie tylko tego, że windy czasem zawodzą, ale też wszystkiego, co nowa pracownica powinna wiedzieć o firmowych zwyczajach, obsłudze ekspresu, owocowych piątkach i ustawieniach klimatyzacji.

Klimatyzacja mnie nie interesowała, a kawę było całkiem łatwo zrobić, więc nie zaprzątałam sobie tym głowy. Ale o windzie pomyślałam jeszcze parę razy podczas ośmiu następnych godzin. Nie mam szczególnie bogatej wyobraźni, ale jest coś, co przeżywam w fantazji wszystkimi zmysłami. Widzę, słyszę, czuję zapachy, dotyk… i, przyznam szczerze, nie zawsze potrafię zakończyć te myśli. To fantazje erotyczne.

Mój mąż o wszystkim wie...

Jestem szczęśliwą mężatką i nigdy nie zdradziłam Daniela, ale w wyobraźni kochałam się już chyba ze wszystkimi przystojniakami z Hollywood. Czasami niekoniecznie z nimi, ale z granymi przez nich postaciami. Na przykład Wiedźmin – tak, w serialowym kostiumie i charakteryzacji – „spotkał” mnie kiedyś na klatce, ranny i słaniający się na nogach, a ja, niczym elfka albo czarodziejka, zaopiekowałam się nim, starłam mu krew z czoła, a on odzyskał wigor. I to jak odzyskał! Wychędożył mnie przy ścianie tak namiętnie, że potem co przechodziłam przez klatkę, to czułam falę podniecenia.

Z Danielem znamy się od siedemnastu lat i nie mamy przed sobą tajemnic. Wie o moich fantazjach i uważa, że dopóki nie fantazjuję o realnych mężczyznach, nie ma problemu. Przeciwnie, lubi czasami posłuchać, co mi „robił” Profesor z „Domu z papieru” albo doktor Max ze „Szpitala New Amsterdam”. Często wręcz podpytuje, czy ten i ów mój wyobrażony kochanek był lepszy od niego.

– A czy pieścił cię palcami o tak…? – mruczy do mnie czasami mąż po opowieści, że kochałam się Batmanem w jego batmobilu.

– Taaaak… – wzdycham wtedy, wijąc się pod jego dłonią.

– A czy robił ci ustami… właśnie tak? – kontynuuje Daniel i „schodzi na dół”.

Czasami się z nim droczę, że Batman albo Jon Snow był śmielszy czy bardziej namiętny, a wtedy mąż stara się mnie przekonać, że mimo wszystko to on zawsze będzie moim prywatnym bogiem seksu. On to lubi, ja uwielbiam, a moje fantazje nie dość, że nikomu nie szkodzą, to jeszcze wzbogacają nasze życie erotyczne. Na koniec zawsze wzdycham, że nikt nie równa się Danielowi w łóżku i mógłby on takiego Jacka Reachera czy innego supergliniarza sporo nauczyć.

Niestety, przeprowadzka, nowa praca, jego nerwowe poszukiwanie zleceń i cały stres temu towarzyszący mocno odbiły się na naszym pożyciu małżeńskim. Ja wracałam z biura wykończona psychicznie, on całymi dniami biegał na sesje w parkach i na Starówce, wykorzystując letnią pogodę, więc w domu musiał odpoczywać fizycznie.

Kiedy myśmy się kochali ostatnio? – zapytał raz, kiedy oboje przysypialiśmy, oglądając w łóżku film.

Jego ręka wędrowała już po moich piersiach, a usta po nagim ramieniu.

– Nie wiem, ale dzisiaj nie bardzo mam siłę… – westchnęłam.

Na moment jego dłoń się zatrzymała, a potem zapytał zniżonym głosem:

– Dobra, to może powiedz mi, kogo ostatnio spotkałaś…

Nigdy wcześniej nie zrobił czegoś takiego

To było jak ustalone hasło. W ten sposób ja zaczynałam mu opowiadać moje fantazje, co podniecało nas oboje. Ale kiedy o to zapytał, zdałam sobie sprawę, że od kiedy zaczęłam nową pracę, nie fantazjowałam o żadnym superbohaterze.

– Niemożliwe! – Daniel i jego dłoń nie chcieli się poddać. – A może po prostu nie chcesz mi już o tym opowiadać?

Wtedy przypomniała mi się winda. Tyle że jak dotąd ani razu nie udało mi się doprowadzić żadnej fantazji do końca, bo w pracy zaraz ktoś czegoś chciał, ktoś coś mówił, przychodził pilny mail albo trzeba było odebrać telefon.

Na razie jest tylko winda – stwierdziłam z niejakim rozczarowaniem. – Całkiem spora, dużo by tam można dokonać, w dodatku często się obiecująco zacina na dziesięć minut, ale słowo ci daję, że nie miałam czasu nad tym porządnie pomyśleć…

Daniel był rozczarowany kolejnym czysto platonicznym wieczorem, a rano wręcz miałam wrażenie, że jest zły. Mój mąż to dusza człowiek i kiedy nagle zaczął unikać mojego wzroku i w jakiś dziwnie wymijający sposób opowiadać o planach na cały dzień, poczułam się nieswojo. Jeszcze bardziej się wystraszyłam, kiedy zadzwonił do mnie tuż przed przerwą obiadową.

– Jestem na dole, możesz po mnie zjechać? – zapytał, a mi zamarło serce. – Chcę zobaczyć twoje nowe biuro, a teraz chyba masz przerwę, nie?

Nigdy wcześniej nie zrobił niczego takiego. To mogło oznaczać tylko jedno: rozzłościł go nasz post seksualny i był wściekły. Co zamierzał? Wyprowadzić się? A może tylko bardzo poważnie porozmawiać? Zjechałam do marmurowego holu z trzepoczącym się ze zdenerwowania sercem. Mąż czekał na dole bez jakieś złowróżbnej miny, ale nadal nie wiedziałam, co robił w moim biurowcu.

– Naprawdę chcę zobaczyć, jak się urządziłaś w pracy – powiedział i podał mi papierową torbę pachnącą obiadem. – Możemy chyba razem zjeść w waszej firmowej kuchni, prawda?

Kiwnęłam głową i zaprowadziłam go do wind. Po kilkunastu sekundach jedna przyjechała, zwożąc ludzi spieszących na lunch. Do góry jechaliśmy tylko my. Nacisnęłam czternastkę i chciałam odwrócić się do Daniela, ale kiedy winda ruszyła, poczułam, że mnie obejmuje od tyłu, a potem…

– Co ty robisz? – przeraziłam się, widząc, jak naciska przycisk „Stop”.

W moich fantazjach pojawia się już tylko on

– Występuję w twojej fantazji – mruknął, obejmując mnie ciaśniej jednym ramieniem, a wolną dłonią rozpinając mi guziczki bluzki.

– Czekaj… – chciałam zaprotestować, ale mi nie pozwolił.

– Dopóki nie naciśniemy przycisku połączenia alarmowego, winda będzie stała przez kilka minut – wymruczał mi w szyję. – A my jesteśmy dwójką nieznajomych, którzy w niej utknęli… Nie martw się, wcześniej sprawdziłem, że nie ma tu kamer.

Wszelka ochota do protestu odeszła mi, kiedy jego palce ścisnęły mi sutek, a druga dłoń zsunęła się niżej. Jednym ruchem zadarł mi spódnicę i pochylił mnie do przodu, tak że znalazłam się twarzą w twarz ze swoim odbiciem w ogromnym lustrze. Widziałam w tym lustrze swoje rozchylone usta i rumieniec na policzkach, kiedy mój mąż jedną dłonią szczypał moje sutki, a drugą rozpinał sobie rozporek.

Patrzyłam sobie w rozszerzone źrenice, kiedy wbił się we mnie, a potem mocno, gwałtownie, niemal brutalnie zaczął mnie bzykać. Nie wiem, ile to trwało, nim winda drgnęła i zaczęła sunąć do góry. Błyskawicznie się od siebie oderwaliśmy, poprawiliśmy ubrania, a potem… wysiedliśmy na pierwszym przystanku, jak gdyby nigdy nic.

Doszłam dopiero kilka minut później w toalecie na ósmym piętrze. Wciąż byłam oszołomiona i wykończona orgazmem, kiedy mój mąż poprawił mi włosy, a potem rzucił przez ramię „do widzenia, nieznajoma” i wyszedł.

Pracuję w tej firmie już trzeci rok, a w moich fantazjach o windzie pojawia się wyłącznie Daniel. I muszę przyznać, że cokolwiek byśmy robili w mojej wyobraźni, tamten raz „na żywo” zawsze pozostanie najlepszy!

Czytaj także:
„Całe życie darliśmy koty, ale po drugim rozwodzie mój brat zamieszkał z nami. Było mi żal bezdzietnego straceńca”
„Na wieść o moim rozwodzie tata dostał zawału, a mama udaru. Nic dziwnego, oddali zięciowi większość majątku”
„Po śmierci męża sąsiadce odbiło. Sprowadza sobie kochanków, gzi się z byle kim, a Staszek się w grobie przewraca”

Redakcja poleca

REKLAMA