„Zaliczyłam wpadkę z żonatym facetem. Nie zdradziłam córce, kim jest jej ojciec, a ona teraz chce go poznać”

smutna kobieta fot. Adobe Stock, Wrangler
„Zabronił mi się ze sobą kontaktować, a ja po prostu zrobiłam, co kazał. Kiedy tylko Agnieszka przyszła na świat, wymyśliłam imię ojca, bo przecież coś trzeba było wpisać w akcie urodzenia. Nazwisko dostała po mnie. Myślałam, że już nigdy nie będę musiała wracać do tego tematu”.
/ 21.01.2024 20:30
smutna kobieta fot. Adobe Stock, Wrangler

Popijałyśmy właśnie kawę z moją starą dobrą znajomą, Magdą, kiedy Aga przyszła ze szkoły. Zdjęła kurtkę i stanęła w pokoju z ogromnym arkuszem papieru w dłoni.

Ciągle kłamałam

– Mamusiu, na jutro mamy narysować nasze drzewa genealogiczne. Pomożesz mi? Pojęcia nie mam, co wpisać tam, gdzie powinien być tata i jego rodzina.

Może później, dobrze? – rzuciłam. – Widzisz, że rozmawiam z ciocią.

– Nie, mamo. Nic z tego! Tylko to mam do zrobienia na jutro, a przecież zaraz muszę wychodzić na angielski!

Agnieszka dopiero co skończyła jedenaście lat, ale potrafi postawić na swoim. Magda spojrzała na mnie z ukosa i westchnęła ciężko.

– Najwyższa pora, żebyś jej wszystko wyjaśniła – szepnęła.

Aga rozłożyła wielką płachtę papieru i czekała z długopisem w pogotowiu.

– No dobra, to kogo mam tu wpisać?

Podałam jej imiona rodziców mojego ostatniego faceta, który dopiero co wyprowadził się od nas z domu.

– Babcia i dziadek? Nigdy ich nawet nie widziałam! Wszyscy moi koledzy mają normalnych dziadków, a ja jakoś nie mogę! I kiedy w końcu wróci tata? – wybuchła Agnieszka, niechętnie wpisując we właściwe miejsca podane imiona, po czym odłożyła arkusz papieru i wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi.

Przyjaciółka mnie zdenerwowała

– Przestań robić dziecku wodę z mózgu – odezwała się Magda. – To chyba już trzeci rzekomy tata, którego poznała. Wiem, że to nie moja sprawa, ale myślę, że powinnaś zrobić wreszcie porządek w jej papierach, zanim sama zacznie szukać odpowiedzi. Przykro mi to mówić, Jola, ale zachowujesz się jak pięciolatka. Ojciec to nie takie byle co. Zwłaszcza dla dzieci w wieku Agi.

– Słuchaj, to cię nie dotyczy! W ogóle, jak sama zauważyłaś, nie powinnaś wtykać nosa w nie swoje sprawy. – Od razu podniosła mi ciśnienie.

– Zrobisz, jak zechcesz, ale pamiętaj, że kiedyś ta mała przypomni ci wszystkich tych tatusiów i podsunie przed oczy akt urodzenia, jeżeli nie załatwisz tego teraz. A zresztą, czego ty się boisz? I co z tego, że on ma swoją rodzinę? Jest tak samo odpowiedzialny za Agnieszkę jak i ty.

Nie odpowiedziałam, więc znajoma wstała i zaczęła się zbierać do wyjścia.

– Wiesz co, ja spadam, bo z tobą się nie da gadać. Ty sama najpierw dorośnij! Albo szukaj jej kolejnych tatusiów, powodzenia! Tylko pamiętaj, że prawdziwy ojciec jest jeden i Aga prędzej czy później zaprze się i w końcu go znajdzie...

– Lepiej już idź, bo nie chce mi się już tego słuchać. I daruj sobie tę fałszywą troskę. Nie potrzebuję, żebyś się do czegokolwiek wtrącała. Zresztą, nie masz o niczym pojęcia. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłaś!

– I na szczęście nigdy nie doświadczę. Tyle że wiem, w przeciwieństwie do ciebie, co bym zrobiła w takiej sytuacji.

Wróciły wspomnienia

Kiedy Magda wyszła, przez dłuższy czas nie mogłam się uspokoić. Łatwo powiedzieć, zwłaszcza komuś takiemu jak ona – z mężem, który ją kocha i świetnym dorobkiem życiowym. Nie sądziłam, żeby w ogóle wiedziała, ile problemów na swojej drodze może napotkać kobieta wychowująca samotnie dziecko.

„Tyle tylko, że chyba akurat co do ustalenia ojcostwa ma rację” – pomyślałam.

Aga ma co prawda moje nazwisko, ale imię ojca w akcie urodzenia przecież zmyśliłam. Przyszła na świat w wyniku krótkiego romansu z instruktorem narciarskim, z którym byłam na obozie sportowym podczas ostatnich lat studiów.

Później nie kontaktowałam się w ogóle z tym człowiekiem – był znacznie starszy ode mnie, miał żonę i rodzinę. Przed naszym ostatnim spotkaniem powiedział, że nie chce mnie więcej widzieć. Byłam wtedy na tyle młoda i naiwna, że nie chciałam stwarzać problemów ani sobie, ani jemu. Przerażało mnie to wszystko.

Próbowałam znaleźć zastępczego ojca

Dzięki wsparciu rodziny ukończyłam studia i znalazłam pracę. Postanowiłam, że nie będę mieć kontaktu z ojcem dziecka i żadne słowa bliskich nie zdołały mnie przekonać do zmiany zdania. W końcu potraktował mnie źle, zwłaszcza przy rozstaniu. Nosiłam więc swoją tajemnicę w sercu. Tylko Magda wiedziała o wszystkim. 

Choć nie było łatwo, jakoś sobie radziłam, wychowując Agę samodzielnie. Później spotkałam Piotra, który był z nami przez dwa lata. Tak samo działo się z innymi – przychodzili i odchodzili. Ogólnie rzecz biorąc, przez te jedenaście lat, starałam się stworzyć wspólne życie z trzema różnymi facetami. Niestety, nic z tego nie wyszło.

Słuchanie wyrzutów Magdy było dla mnie trudne, ale moja wyjątkowo szczera przyjaciółka powiedziała prawdę, przed którą sama od dawna starałam się uciec – Agnieszka miała prawo wiedzieć, jak nazywał się jej biologiczny ojciec.

Po prostu mnie spławił

Kiedy Aga już spała, wzięłam stary karton pełen dokumentów jeszcze z czasów studiów i uważnie go przeszukałam. Wiedziałam, że gdzieś tam miałam zapisane jego dane – adres i numer telefonu... Udało mi się je znaleźć, ale nie miałam pojęcia, czy wciąż są aktualne. Z duszą na ramieniu i żołądkiem skręconym w supeł, wybrałam odpowiedni numer.
Z głośnika popłynął męski głos – to był on. Nie mogłam z siebie wydusić słowa. Momentalnie zerwałam połączenie. Wrzuciłam jego imię i nazwisko w Google i z całej masy ludzi wyłapałam znajomą twarz. On i Aga byli jak dwie krople wody.

Zadzwoniłam do Magdy.

– Magda, sorry. Oczywiście, miałaś ze wszystkim rację. Muszę to zrobić, ale sama nie dam rady. Za bardzo się boję. Musisz mi pomóc, błagam... Mam jego numer.

– W porządku. Przyjadę jutro wieczorem i zrobimy to razem. Jak nie będzie chciał gadać, to po prostu złożysz papiery do sądu, żeby ustalić ojcostwo.

Kiedy kolejnego wieczoru usiadłam koło Magdy, po raz drugi wybrałam jego numer. Ku mojemu zaskoczeniu, rozpoznał mój głos i na początku wydawał się zaciekawiony. Kiedy jednak powiedziałam mu wszystko, zareagował bardzo gwałtownie.

– Co? No chyba sobie ze mnie żartujesz?! – wszedł mi w słowo, kiedy mówiłam o Agnieszce. – I masz czelność dzwonić do mnie po tylu latach? Po co? Teraz chcesz mi zniszczyć życie? Pewnie chcesz kasy? Nie dzwoń do mnie więcej! – I po prostu się rozłączył.

Czułam się naprawdę beznadziejnie.

– Głowa do góry. Wiem, że to nic przyjemnego, ale zrób to dla Agnieszki. Złożysz pozew, potem zrobicie test DNA i prawda wreszcie wyjdzie na jaw – namawiała mnie Magda. – Ty już swoje wycierpiałaś. Nie daj mu się! Nie zastraszy cię tak, jak poprzednio.

– Tym razem nie odpuszczę! – zapewniłam przyjaciółkę i siebie.

Po dwóch dniach prawnik pomógł mi w napisaniu pozwu, który szybko złożyłam w sądzie. Teraz pozostaje mi czekać na ustalenie terminu rozprawy. Zdaję sobie sprawę, że narobię niezłego bigosu w życiu ojca Agi, jednak jestem pewna, że robię to, co trzeba. Przecież to wszystko dla mojej ukochanej córeczki.

Czytaj także: „Marzyłem o dziecku, ale moja żona nie chciała o tym słyszeć. Zasłaniała się karierą i figurą”
„Rozpieszczam synową, bo syn nie potrafi o nią zadbać. Marzę o tym, żeby zostawiła tego chłystka i wpadła w moje ramiona”
„Aga zerwała zaręczyny tuż przed ślubem. Zazdrosny narzeczony nie mógł się z tym pogodzić i doprowadził do tragedii”

 

 

Redakcja poleca

REKLAMA