„Rozpieszczam synową, bo syn nie potrafi o nią zadbać. Marzę o tym, żeby zostawiła tego chłystka i wpadła w moje ramiona”

Mężczyzna w kwiecie wieku fot. iStock by GettyImages, digitalskillet
„Myślałem, że wychowałem syna na dobrego człowieka, który będzie z całego serca dbał o swoją żonę. Myliłem się. To ja musiałem w pewnym momencie zatroszczyć się o jego żonę. Żałowałem, że nie wybrała właśnie mnie... Dobrze, że w porę powstrzymałem swoje żądze, bo byłoby naprawdę nieciekawie”.
/ 15.01.2024 21:15
Mężczyzna w kwiecie wieku fot. iStock by GettyImages, digitalskillet

Emilia była dobrą młodą kobietą, do której zapałałem sympatią praktycznie już od pierwszego naszego spotkania. Zawsze uśmiechnięta i serdeczna, zapowiadała się na fantastyczną kandydatkę do wspólnego życia dla mojego ukochanego syna, Tomasza. Od samego początku przypatrywałem jej się z dużą nadzieją. Syn również, chociaż jednak w porównaniu z moim entuzjazmem, on odznaczał się w stosunku do Emilii raczej pewną rezerwą.

Pamiętam naszą rozmowę o jego planach matrymonialnych.

– Emilia wydaje się świetną dziewczyną – powiedziałem mu. – Dobrze wybrałeś, synu.

–  Dzięki, tato. Chyba jej się oświadczę – odpowiedział mi.

Tak bardzo brakowało mi kobiecego ciepła

Uśmiechnąłem się na to wyznanie. Byłem szczęśliwy, że w wieku trzydziestu lat syn w końcu sobie kogoś znalazł, a ja, jako pełny jeszcze wigoru pięćdziesięcioparolatek, będę miał taką miłą synową.

–  Chyba? –  kontynuowałem. –  Tomuś, to trzeba czuć!

–  Oj, przestań –  żachnął się. –  Nie w głowie mi już w tym wieku takie romantyczne uniesienia. Jestem ostatni z naszej paczki, który jest jeszcze niezaobrączkowany i Emilia chyba jest okej. Zmienię stan cywilny, a w życiu chodzi przecież o ustatkowanie się, nie?

Nie do końca aprobowałem wizję świata Tomka. Ja byłem raczej romantykiem. Wierzyłem w miłość, a nie w małżeństwa z rozsądku. Z moją świętej pamięci małżonką właśnie tak było. To była miłość mojego życia. Teraz tak bardzo brakowało mi kobiecego ciepła...

Tomek był zawsze zajęty pracą

Po ślubie młodych obydwoje wyprowadzili się do innego mieszkania, ale na szczęście w tym samym mieście. Byłem szczęśliwy, że mój syn znalazł miłość, ale szybko zorientowałem się, że jego zaangażowanie w związek było bardziej teoretyczne niż praktyczne. Zdążyłem zaobserwować, że Tomek był zawsze zajęty pracą, a gdy wracał do domu, zamiast skupić się na Emilii, pochłaniała go telewizja i komputer.

Spójrzmy prawdzie w oczy: zaniedbywał ją. A ona... Dla mnie była ideałem kobiety. Emilia miała swoje pasje i marzyła o podróżowaniu, odkrywaniu nowych miejsc i zdobywaniu doświadczeń. Przy Tomku się marnowała, wiedziałem to...

Starałem się spojrzeć na nią nie tylko jako na partnerkę mojego syna, ale także jako na wyjątkową osobę.
Chciałem ją wspierać jako dobry teść, którym starałem się być. Byłem gotów nauczyć się od niej, jak czerpać radość z prostych chwil, które często umykają nam w codziennym pędzie.

Wspierałem ją w realizowaniu marzeń, zwłaszcza tych związanych z podróżami. Planowaliśmy wspólnie trasy, rozmawialiśmy o miejscach, które chciałaby odwiedzić.

– Oczywiście, że pojadę z tobą do tych Czech – wyraziłem zainteresowanie jedną z jej propozycji. – Ale co na to Tomek?

– Ech – westchnęła Emilia. – Jak zwykle go nie ma. Zresztą... Nawet gdyby był... To i tak by mu się nie chciało ze mną jechać. A tyle jest pięknych miejsc do zobaczenia.

Spojrzałem na nią ze współczuciem: – Nie martw się. Coś wymyślimy.

Był to jeden z wielu takich wyjazdów, które odbywaliśmy wspólnie. A co jakiś czas obdarowywałem ją też drobnymi podarunkami, czekoladkami... Zależało mi na niej, na jej szczęściu.

Moje uczucia wobec Emilii ewoluowały

Ale chyba trochę się w tym wszystkim pogubiłem. Z czasem jednak zauważyłem, że moje uczucia wobec Emilii ewoluowały. Coś dziwnego zaczęło dziać się w moim sercu i głowie. Nie chodziło już wyłącznie o ojcowską czy teściową troskę, ale o coś więcej... Byłem zakochany w jej determinacji, jej uśmiechu, jej sposobie patrzenia na świat. To było coś, co przekraczało granice klasycznych relacji rodzinnych.

Zdawałem sobie sprawę, że musiałem zachować zdrowy dystans. Moje uczucia były jednostronne, a Emilia nigdy nie dawała mi powodów do tego, bym dawał sobie nadzieje na coś więcej. Zresztą... Jak mógłbym zrobić coś takiego własnemu synowi? To wbrew moralności. To była dla mnie tortura, musiałem radzić sobie z tym uczuciem i jednocześnie być dla niej neutralnym wsparciem, bez żadnych ukrytych intencji.

Musiałem przemówić mu do rozsądku

Stwierdziłem, że chyba najlepszym sposobem na to, by jakoś wybrnąć z tej sytuacji będzie porozmawianie z synem. Musiałem przemówić mu do rozsądku. Dlatego umówiłem się z nim na obiad.

– Synu, musimy porozmawiać o tobie i Emilii – zacząłem, starając się brzmieć spokojnie.

Tomek spojrzał na mnie ze zdziwionym wyrazem twarzy.

– O co chodzi, tato? – zapytał nieco zaniepokojony.

Postanowiłem jednak być szczery: – Emilia to wspaniała kobieta, a ty, moim zdaniem, zaniedbujesz ją. Zawsze jesteś zajęty pracą, a gdy wracasz do domu, to twój komputer zdaje się być ważniejszy niż ona. 

Spojrzał na mnie bez wyrazu, ale po chwili zmarszczył brwi i odłożył widelec.

– No dobra, może trochę przesadziłem, ale to normalne w małżeństwie, prawda? – mruknął.

– Normalne, żebyś zaniedbywał swoją żonę? – odpowiedziałem, starając się zachować spokój. – To nie jest zdrowe podejście do związku, synu. Emilia zasługuje na więcej uwagi i szacunku.

Tomek spojrzał na ziemię, zaczynając chyba rozumieć, że może być w tym trochę prawdy.

– Chciałeś ją, chciałeś z nią żyć, ale teraz musisz także zadbać o ten związek – kontynuowałem. – Niech to będzie dla ciebie sygnał, że coś trzeba zmienić – dodałem, starając się być jednocześnie ojcem i przyjacielem.

Tomek wzruszył ramionami, wydając z siebie zduszony westchnienie. – No dobrze, może masz rację. Postaram się coś z tym zrobić.

Ona na to zasługiwała

Uścisnąłem go delikatnie za ramię, i czułem, że moje słowa dotarły do niego. Uff... Nie chciałem go ranić, ale równocześnie wiedziałem, że musiał zrozumieć, jak ważne jest pielęgnowanie związku, zwłaszcza z taką wyjątkową kobietą jak Emilia. Poza tym...

Musiałem coś zrobić, bo za niedługo sam stałbym się "partnerem" mojej synowej. Raz pomyślałem sobie nawet, że szkoda, że nie wybrała mnie na męża.

Na szczęście po jakimś czasie zobaczyłem, że Tomek zaczyna poświęcać więcej czasu Emilii, że się stara. Z tygodnia na tydzień coraz bardziej aktywnie uczestniczył w jej pasjach, a nawet zaproponował wspólne planowanie wyjazdów. Zmienił swoje priorytety i zaczął zdawać sobie sprawę, że miłość i troska wymagają aktywnego zaangażowania.

Coś sobie uświadomiłem. Nawet jeśli Emilia nie wybrała mnie na męża, czułem się spełniony, widząc, jak moje starania pomogły mojemu synowi zrozumieć, jak ważne jest pielęgnowanie miłości i związku. Ona na to zasługiwała, a ja czułem się dumny, że mogłem odegrać rolę w odzyskiwaniu ich szczęścia. Dla mnie najważniejsze było dobro mojej rodziny, a teraz, patrząc na nich razem, wiedziałem, że warto było poświęcić czas i wysiłek, by to osiągnąć.

Czytaj także:
„Zięć to kawał drania. Zdradza moją córkę na prawo i lewo i jeszcze mnie szantażuje. Muszę mu płacić za milczenie”
„W moje urodziny dzieci przychodziły, tylko żeby się najeść i dostać wałówkę. W tym roku pocałują klamkę”
„Jedna z moich podwładnych kradła w pracy. Pod fartuchem kuchennym wynosiła pomidory, mąkę i płyn do mycia naczyń”

Redakcja poleca

REKLAMA