„Zakochałem się w żonie kumpla. Myślałem, że jestem dyskretny, ale oni od razu zorientowali się, że ją podrywam”

mężczyzna zakochany w żonie kolegi fot. Adobe Stock
Emilia była atrakcyjna, a moja Gośka ciągle chodziła w spodniach i sportowych butach. Nie chciałem z nią zrywać, żeby mieć wyjście awaryjne, ale sama się zorientowała. Kamil i Emilia też. Może za często wpraszałem się do nich na kawę i wpadałem na nią niby przypadkiem?
/ 23.03.2021 12:28
mężczyzna zakochany w żonie kolegi fot. Adobe Stock

Mieszkaliśmy z Kamilem w jednym bloku, bawiliśmy się w jednej piaskownicy i chodziliśmy do tej samej grupy w przedszkolu. To była taka znajomość, która zaczęła się w chwili, kiedy Kamil przyłożył mi wiaderkiem do piasku po głowie, a potem trwała i trwała. Różnie z nami bywało, przede wszystkim dlatego, że Kamil nie był ani grzecznym, ani ułożonym chłopcem.

Ja, choć dużo spokojniejszy, też nie dawałem sobie w kaszę dmuchać. Kiedy w podstawówce pobiliśmy się o dziewczynę, wychowawca obniżył nam stopnie ze sprawowania, a od rodziców dostałem miesiąc szlabanu na wszystko. U Kamila było chyba jeszcze gorzej, ale nie chciał się przyznać. Po maturze Kamil wyjechał za granicę, namawiał mnie, żebym z nim jechał, ale nie chciałem, miałem w planach studia.

Spotkaliśmy się ponownie, kiedy właśnie zaczynałem pracę

Kamil pojawił się na imieninach naszego wspólnego kumpla. Rzuciliśmy się sobie w ramiona.

– Kopę lat! – wykrzyknął mój przyjaciel.
– Co tam u ciebie? – zapytałem. – Tyle czasu nie dawałeś znaku życia.

Kamil opowiadał dużo i chętnie. Pracował gdzieś w Szwecji, na jakiejś budowie. Chwalił się, że zarobił kupę kasy, a teraz wrócił i założy własny biznes.

– Już nie muszę harować na kogoś, teraz ludzie będą pracowali na mnie. Ja będę leżał i liczył pieniążki – podsumował.

Chciało mi się śmiać, bo on naprawdę wierzył w to, co mówił. Myślał, że własna firma sama się prowadzi, naiwniak.

– Wpadnij do nas – zapraszał Kamil przy rozstaniu. – Masz adres – wcisnął mi w rękę wizytówkę. – Odwiedź nas, zobaczysz, jakie śliczne mieszkanie kupiłem.
– Was? – spojrzałem na niego uważnie.
– Oj – machnął ręką – zapomniałem ci powiedzieć, że niedawno się ożeniłem.
– Ze Szwedką? – zapytałem odruchowo.
– Nie, z Polką. Też tam pracowała – dodał.

Byłem zaszokowany. Kamil się ożenił? Przecież on zmieniał dziewczyny częściej niż niektórzy skarpetki… Ja też miałem dziewczynę, ale do ślubu raczej mnie nie ciągnęło. Gośka, owszem, zaczynała coś tam napomykać delikatnie. Starałem się jednak omijać ten temat.

Mam czas – myślałem, a tak naprawdę nie byłem do końca pewien, czy to na pewno ta, z którą chcę spędzić całe życie. Ciekaw byłem bardzo, jak wygląda żona Kamila, dlatego nie odkładałem odwiedzin. Mieszkanie mój kumpel rzeczywiście kupił ładne, na nowoczesnym, strzeżonym osiedlu. Musiał sporo zarobić, a początkowo sądziłem, że to tylko takie przechwałki.

Ale co tam mieszkanie, żonę to dopiero miał śliczną!

– Emilia – przywitała mnie w przedpokoju drobna, młoda dziewczyna z bardzo długimi, czarnymi warkoczami. Miała takie ogromne, piękne oczy, takie ciemne, że prawie czarne. Nie mogłem oderwać od niej wzroku.

– Ej – Kamil szturchnął mnie w ramię – nie gap się tak, bo zazdrosny będę.

To ja byłem zazdrosny, bardzo zazdrosny. Od pierwszego spojrzenia zakochałem się w żonie kolegi, żonie przyjaciela. Była śliczna, miała mnóstwo wdzięku, uroku. Po prostu była taka, jakiej ja zawsze szukałem. I do tej pory nie znalazłem. To Kamil ją znalazł, gdzieś w dalekiej Szwecji. Ożenił się? On, ten niepoprawny kobieciarz?

Nie potrafiłem z nimi rozmawiać, byłem zbyt rozkojarzony, co chwilę zerkałem na Emilię, na jej twarz, piersi, nogi… Kiedy wróciłem do swojej pustej kawalerki, byłem pewien, że właśnie się zakochałem. Mój związek z Małgosią właściwie już przestał istnieć, mimo że ona jeszcze o tym nie wiedziała. To mądra dziewczyna, zorientowała się więc szybko, że coś się wydarzyło.

– Zmieniłeś się, Paweł – stwierdziła.
– Zdaje ci się – mruknąłem.
– Nic mi się nie zdaje. Zachowujesz się tak, jakby cię tu ze mną nie było.
– O czym ty mówisz, Gośka? – burknąłem, choć sam nie wiedziałem, dlaczego udaję.

Może, gdybym tylko wiedział, że mam najmniejszą szansę u Emilki, natychmiast zerwałbym z Gośką. Ale jak miałem mieć szansę?

– Paweł! – Gośka szarpnęła mnie za ramię. – O czym ty myślisz? A może powinnam zapytać, o kim? – spojrzała na mnie podejrzliwie. – Ty kogoś masz? Kogoś poznałeś?

I wtedy się przyznałem. To znaczy nie przyznałem się do myślenia o Emilce, przyznałem się do tego, że jest inna kobieta, i że nasz związek nie ma już przyszłości. Gośka rozpłakała się, ale nie robiła mi awantury.

– Myślałam, że mnie kochasz – wykrztusiła tylko. – Myślałam, że założymy rodzinę, że…
– Przecież ja ci nic nie obiecywałem – powiedziałem i natychmiast tego pożałowałem.

Poczułem się jak ostatnia szuja. Wcale nie chciałem skrzywdzić tej dziewczyny. To wszystko, te emocje, zauroczenie, to stało się jakby poza mną. Po prostu nie potrafiłem już myśleć o nikim innym tylko o żonie Kamila.

Kilka dni później spotkaliśmy się w sklepie. Nie było to przypadkowe spotkanie, chociaż ona na pewno tak właśnie myślała. Przez godzinę krążyłam w pobliżu domu kumpla, aż wreszcie się doczekałem… Pomogłem Emilce wynieść zakupy i włożyć do bagażnika samochodu.

– Zapraszam cię na kawę – zaryzykowałem, a ona nie odmówiła.

Patrzyła na mnie tymi swoimi ogromnymi, czarnymi oczami tak, że ciarki przechodziły mi po plecach. Przy kawie jednak cały czas opowiadała o Kamilu, jak ciężko pracował w Szwecji, ile pieniędzy zarobił i jaki to biznes będzie robił w Polsce. Nie mogłem już tego słuchać.

– Kochasz go? – zapytałem.

Emilka spojrzała na mnie zdziwiona.

– Bardzo kocham – odpowiedziała po długiej chwili milczenia. – Ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego o to pytasz.
Nie pasujecie do siebie – stwierdziłem.
– A ty niby skąd możesz to wiedzieć? – w jej głosie zadźwięczała leciutka kpina.
– Wiem, znam Kamila od lat.

Emilka roześmiała się głośno.

– Ale mnie nie znasz zupełnie. Zresztą – ciągnęła – Kamila znałeś jako chłopca…
– Myślisz, że aż tak się zmienił?

Emilka przyglądała mi się w milczeniu, miałem wrażenie, że bada każdy kawałek mojej twarzy, jakby starała się w niej wyczytać wszystkie myśli.

– Nie wiem, czy się zmienił – powiedziała w końcu. – I nie wiem, do czego właściwie zmierzasz. Albo mi powiesz, albo już sobie pójdę.
– No, przecież tak tylko gadamy…
– Nie wierzę ci, Paweł – Emilka dopiła kawę i wstała. – Pójdę już.

Nie zatrzymywałem jej, patrzyłem, jak odchodzi, kołysząc szczupłymi biodrami. Miała na sobie spódniczkę i buty na bardzo wysokich obcasach. Ślicznie wyglądała. Zupełnie inaczej niż Gośka, która pracowała jako rehabilitantka i chyba z przyzwyczajenia wiecznie chodziła w spodniach i sportowych butach.

Już zacząłem się zastanawiać, gdzie i w jaki sposób znowu spotkam się z Emilką

Nie było to takie proste, bo ona chyba niezbyt lubiła zakupy i najwięcej czasu spędzała w domu. Zdążyłem to zaobserwować i trochę podpytać Kamila. „Wpaść na nią” nie było łatwo, więc zacząłem ich odwiedzać. Chyba ze dwa razy udało mi się trafić na moment, gdy Kamila nie było w domu, ale jego żona wcale się wyrywała z zaproszeniem mnie do środka.

Za pierwszym razem poczęstowała mnie kawą, ale atmosfera szybko zrobiła się dziwnie napięta, a Emilka milczała, przyglądając mi się podejrzliwie. Za drugim razem w progu poinformowała mnie, że Kamila nie ma, a ona jest zajęta.

– Nie poczęstujesz mnie kawą?
– Nie – odpowiedziała krótko.
– No, popatrz – pokiwałem głową – a ja myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi.
– Przecież my się wcale nie znamy, Paweł – usłyszałem w odpowiedzi.
– No to… właśnie moglibyśmy się poznać – zaryzykowałem.
– Nie chcę się z tobą poznawać – Emilka zamknęła mi drzwi przed nosem.

Planowałem powiedzieć Kamilowi, że ma niegościnną żonę, która nawet kawy żałuje przyjacielowi, ale nie zdążyłem. Mój kumpel zadzwonił do mnie zupełnie niespodziewanie i umówił się ze mną na piwo. Nie mam pojęcia, co Emilka mu nagadała, ale przyszedł wściekły i nabuzowany. Od pierwszej chwili zaczął kłótnię.

Czy ty masz ochotę na moją żonę? – zapytał zamiast cześć czy dzień dobry.

Zaskoczył mnie tym pytaniem, niby co miałem mu odpowiedzieć. Mogłem albo skłamać, albo powiedzieć prawdę. Wolałem skłamać.

– Oszalałeś, stary? – udałem oburzenie. – Co ci chodzi po głowie?

Kamil zamówił dla nas po piwie i rozpoczął monolog. Dowiedziałem się, że jestem suk*****, krętacz i manipulant. Dorzucił jeszcze wiele podobnych określeń, nie zapamiętałem wszystkich. Usiłowałem mu przerwać, jednak mi nie pozwolił. Stwierdził, że Emilka wszystko mu powiedziała. A potem dodał, że i on, i jego żona nie życzą sobie kontaktów ze mną.

– Nagadała ci głupot – broniłem się. – Wierzysz jakiejś dziuni zamiast kumplowi?

– To nie jest żadna dziunia, tylko moja żona, jeśli zapomniałeś – powiedział to takim zimnym tonem, że trochę się przestraszyłem. – Nie podrywa się żon kolegów – ciągnął – w ogóle niczyich żon się nie podrywa, jeśli nie wiesz.

– Ale ja przecież nie… – zacząłem, ale nie pozwolił mi dokończyć.
– Ty ją po prostu ordynarnie rwałeś, stary – stwierdził. – Powinienem dać ci w pysk, ale wyrosłem już z tego – wstał. – Na tym kończymy naszą rozmowę. I znajomość.

Wyszedł,a ja zostałem sam. W knajpie i w życiu. Sam – bez Emilki, bez Gośki i bez kumpla, który nie chce mnie znać.

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Nie bawi mnie bycie babcią. Nie dla mnie niańczenie 4-latki
Mój 13-letni syn ma konto na portalu erotycznym
Gdy mój mąż umierał, odkryłam że ma romans

Redakcja poleca

REKLAMA