„Zakochałam się w pacjencie, który jest w śpiączce. Nie wiem, czy czekać, aż się obudzi, bo przecież mam narzeczonego”

zdesperowana młoda kobieta fot. Getty Images, Peter Dazeley
„Moja fascynacja Patrykiem osiągnęła jeszcze wyższy poziom. Spędzałam u niego każdą wolną chwilę. Ostatnio posunęłam się nawet do tego, że zostawałam z nim chwilę po pracy i czytałam mu książki”.
/ 16.09.2023 07:15
zdesperowana młoda kobieta fot. Getty Images, Peter Dazeley

Przyglądałam mu się stanowczo zbyt długo. Nie mogłam tak po prostu odwrócić wzroku i odejść. Ciekawiło mnie, jaki jest, co robił przed wypadkiem, czy kogoś ma. Bo ja miałam przecież Marka. W tamtej chwili jednak nie byłem pewna, czy to coś dla mnie w ogóle znaczy.

Lubiłam swoją pracę

Praca w szpitalu była stresująca, to prawda. Wiedziałam jednak od początku, na co się piszę. Nie ja zresztą miałam najwięcej powodów do stresu. Nie byłam przecież lekarką ani nawet stażystką, tylko pielęgniarką. Ludzie różnie mnie traktowali. Jedni szukali wsparcia, drudzy krzyczeli, ulegając skrajnym emocjom, jeszcze inni w ogóle mnie nie zauważali, oszołomieni lub skupieni na przeżywanym bólu.

Pracowałam na oddziale pełnym beznadziejnych przypadków. Takich, z którymi nie było kontaktu, takich, którzy musieli się pogodzić z nagłym kalectwem i takich, którzy mogli się już nigdy nie obudzić. Dla wielu z nich nie było już ratunku, a jednak potrafiłam znaleźć w sobie optymizm, bo przecież byli tacy, co wychodzili na prostą.

Dostawali kolejną szansę. Miałam też świadomość, że robię tu coś dobrego. Rodzina mnie podziwiała i wspierała na każdym kroku. A ja byłam im wdzięczna za to, że trwali niezmiennie przy mnie.

Nie był jak każdy inny

Na nasz oddział trafił kolejny pacjent po groźnym wypadku samochodowym. Był w śpiączce. Tak, jak wielu innych. Mimo to coś nakazało mi zatrzymać się przy jego łóżku na krótki moment i popatrzeć w pobladłą twarz. Mężczyzna, Patryk, jak się dowiedziałam, miał trzydzieści lat. Mimo niezdrowego, jasnego odcienia cery, był naprawdę przystojny. Gęste, ciemne włosy opadały mu na czoło, nadając mu niewinnego, nieco chłopięcego uroku. Wyglądał, jakby po prostu zasnął.

Przyglądałam mu się. Nie mogłam odwrócić wzroku i odejść. Ciekawiło mnie, jaki jest, co robił przed wypadkiem, czy kogoś ma. Bo ja miałam przecież Marka. W tamtej chwili jednak nie byłem pewna, czy to coś dla mnie w ogóle znaczy. Oczywiście, moment później skarciłam się za takie myśli i wyszłam. Bo przecież Marek był dobrym człowiekiem – chodziliśmy ze sobą przeszło pięć lat. Jak mogłam w ogóle uznać, że warto go porzucić dla obcego mężczyzny, który nawet nie wiedział o moim istnieniu?

Miał tylko babcię

Do Patryka regularnie przychodziła tylko pewna starsza pani. Dziwiłam się nawet trochę, że nikt inny go nie odwiedza. Nie miał rodziny? Znajomych? Przyjaciół?

– Pani tak często do mojego Patryczka przychodzi – zagadnęła mnie kiedyś, gdy weszłam do sali podczas jej odwiedzin. – Dobrze, że ktoś się o niego troszczy.

Uśmiechnęłam się wtedy serdecznie.

– Taką mam pracę – odparłam. – Muszę doglądać wszystkich pacjentów na oddziale.

– No tak, tak – zgodziła się. Potem jednak jej czoło przecięła chwilowa zmarszczka. – Ach, nie ma szczęścia ten mój wnuczek. Najpierw panna go zostawiła, teraz ten wypadek…

– Przykro mi – stwierdziłam szczerze. – A znajomi? Bo, przepraszam, jeśli jestem wścibska, ale tylko pani tu do niego zagląda.

– Nic nie szkodzi. – kobieta wymusiła uśmiech. – Patryczek za tą całą Kate do Anglii wyjechał. Mieszkał tam już pięć lat, ale kiedy uciekła do tego swojego chłoptasia, uznał, że przyjedzie tu, do domu, do staruszki. – pokręciła głową, a w oczach zalśniły jej łzy. – Tylko ja mu jeszcze zostałam. Rodzice nie żyją, znajomi mieszkają za granicą…

– Taka babcia jak pani to prawdziwy skarb – rzuciłam pokrzepiająco. Było mi jej naprawdę żal. Jej i Patryka.

Nabrała powietrza, próbując się uspokoić.

– Żebym chociaż wiedziała, czy on się obudzi – szepnęła. – Bo pan doktor mówił, że może spać jeszcze tydzień, miesiąc, rok, a może i nigdy już nie otworzy oczu – westchnęła. – Żebym tego jeszcze dożyła…

Myślałam tylko o Patryku

W domu byłam jakaś przygaszona. Nic mnie nie cieszyło, nie reagowałam na żarty Marka, chociaż wyraźnie starał się mnie rozweselić.

– Co tam się wydarzyło, Oliwia? – nie wytrzymał w końcu. –  Mogę ci jakoś pomóc?

Rozciągnęłam usta w bladym uśmiechu.

– Nie, nie – zapewniłam szybko. – Jestem po prostu zmęczona. Ale… bardzo miło, że pytasz.

Pocałowałam go w czoło i poszłam się szybciej położyć. Mimo tego nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o Patryku, jego babci i tej całej smutnej historii. Czemu los tak sobie z niego zadrwił? Wyjechał za swoją miłością, a teraz został sam i nawet nie wiadomo, czy się obudzi, a jeśli tak, to w jakim stanie.

Kolejnego dnia miałam wolne, więc spędzałam czas z narzeczonym. Marek był miły i uprzejmy jak zwykle, ale… coś się w tej naszej rozmowie nie kleiło. Jakby coś się zepsuło, przestało mnie do niego przyciągać. Jeszcze miesiąc temu świata poza nim nie widziałam i nie mogłam się doczekać ślubu. Teraz… Teraz zastanawiałam się, czy to w ogóle ma sens. Dlaczego ja właściwie z nim byłam?

Moja fascynacja Patrykiem osiągnęła jeszcze wyższy poziom. Spędzałam u niego każdą wolną chwilę. Ostatnio posunęłam się nawet do tego, że zostawałam z nim chwilę po pracy i… czytałam. Ludzie w śpiączce podobno dostrzegają część z tego, co dzieje się wokół nich, dlatego postanowiłam mu w ten sposób dotrzymywać towarzystwa.

Wybierałam beletrystykę, którą sama czytałam, a która mogłaby się spodobać mężczyźnie. Brałam więc powieści kryminalne, sensacyjne, niekiedy fantastykę czy science-fiction. Każdego dnia znajdowałam czas, by przeczytać mu chociaż rozdział. Drżałam za każdym razem, gdy wydawało mi się, że poruszył palcem u dłoni czy że jego powieki nieznacznie się uniosły. On jednak spał jak zaklęty.

Marek robił mi wyrzuty

Któregoś wieczora, gdy wróciłam do domu, Marek czekał na mnie w salonie. Był wyraźnie zły.

– Mama była cię odwiedzić w szpitalu – odezwał się, mając na myśli swoją matkę. – Nie dotarła, bo coś ją wytrąciło z równowagi – zmarszczył brwi. –  Podobno siedziałaś przy łóżku jakiegoś faceta i mu czytałaś. Od kiedy to należy do twoich obowiązków, co?

– Przestań – mruknęłam zmęczonym głosem. – To tylko parę zdań z książki. Patryk prawie nikogo nie ma i…

– Skąd go znasz? – przerwał mi napastliwie.

– Nie znam! – rzuciłam natychmiast. – Raz czy dwa spotkałam jego babcię i mówiła, że został z nią sam. Nie ma rodziców, dziewczyna go rzuciła, a mieszkał w Anglii, więc nie ma też na miejscu znajomych.

– No wzruszająca historia – szydził. – No to niech mu kogoś wynajmie. Albo niech sama mu czyta, bo ty chyba nie musisz.

– Nie muszę, ale chcę ‒ stwierdziłam, ostrzej niż zamierzałam.

Zaśmiał się, jakbym powiedziała coś zabawnego.
– Nie rozumiem, po co to w ogóle robisz? – mruknął. – Przecież on i tak nie kontaktuje. Ze mną nie wyszłaś z domu od trzech tygodni, ale na siłę dotrzymujesz towarzystwa jakiemuś gościowi, co to nawet nie wiadomo, czy przeżyje.

Zmrużyłam oczy, oburzona tym, jaki potrafi być nieczuły.

– Nie będę o tym z tobą rozmawiać – burknęłam. – Idę spać.

A jeśli się nie obudzi?

Patryk jest już w śpiączce cztery miesiące. Jego stan pozostaje bez zmian, ale jego babcia powoli zaczyna tracić nadzieję. Ja… nie do końca wiem, co o tym sądzić. Czuję, że ten człowiek jest mi bliski. Bliższy niż ktokolwiek inny. Może to głupie, ale chyba się zakochałam. Nie potrafię już myśleć o nikim innym, nawet o Marku. Choć dalej ze sobą jesteśmy, między nami układa się coraz gorzej.

On przestał rzucać te swoje dowcipy, chodzi ponury i tylko od czasu do czasu zacznie jakiś temat. Ja z kolei jestem wiecznie zmęczona i nie mam siły ani ochoty wdawać się z nim w żadne dyskusje. Chciałabym być z Patrykiem. Gdyby się obudził, przekonałabym go, że jestem tą jedyną. Że nie porzucę go jak Kate i zostanę z nim na zawsze. Gdziekolwiek chciałby zamieszkać czy się udać.

Byłam gotowa na zmiany, na odrobinę szaleństwa, które napędzało moje mocno bijące serce. Polubiłam jego babcię i myślę, że szybko zostałybyśmy przyjaciółkami. Mogłabym się nią opiekować, by nie czuła się taka samotna. Może nawet zamieszkalibyśmy wszyscy razem?

Tyle tylko, że wciąż nie wiem, czy on się obudzi. Czy któregoś dnia w ogóle mnie zobaczy i, co najważniejsze, czy spodoba mu się to, co zobaczy. A co, jeśli rzucę wszystko, zostawię Marka, a nasza wspólna przyszłość okaże się tylko mrzonką?

Czytaj także:
„Myślałem, że po 30-tce trafi mi się już tylko samotna matka lub rozwódka. Do czasu, aż zakochałem się w pięknej lekarce”
„Zakochałem się w Kindze bez pamięci i chciałem poznać jej córkę. Od jej matki dowiedziałem się, że żadna 5-latka nie istnieje”
„Zakochałem się w jej misternie zaplecionym warkoczu, później przepadłem za nią całą. Lata mijały, a ja na nią czekałem”

Redakcja poleca

REKLAMA