„Zakochałam się w ojcu koleżanki syna, a ten nakrył nas w garażu. Były mąż chce mi go odebrać, a syn nie chce mnie znać”

przestraszona kobieta fot. Getty Images, Kseniya Ovchinnikova
„Nie potrafiłam mu się oprzeć. Zaczął zrzucać ze mnie ubrania, a ja nie próbowałam protestować. Po chwili leżeliśmy na masce mojego samochodu. Nie usłyszeliśmy szczęku otwierającej się bramy. Do rzeczywistości przywołał nas dopiero krzyk Kacpra, który wrócił do domu po rower”.
/ 19.11.2023 22:06
przestraszona kobieta fot. Getty Images, Kseniya Ovchinnikova

Dla wielu kobiet rozwód jest równoznaczny z końcem prywatnego życia. Odchowują dzieci, później zostają same, a jedyną radością jest dla nich okazjonalna opieka nad wnukami. Przez pewien czas po rozstaniu z moim byłym mężem myślałam, że mnie też to czeka. Nie wiedziałam, że los ma wobec mnie inne plany.

Rozwód był dla mnie bolesny

Gdy poznałam Ryszarda, mój świat zmienił się nie do poznania. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta znajomość doprowadzi mnie na krawędź rozpaczy. Zawsze wierzyłam w wierność małżeńską, podobnie zresztą jak w pozostałe słowa przysięgi składanej przed ołtarzem. Miałam mocne podstawy, by trwać w przekonaniu, że „nie opuszczę cię aż do śmierci” nie jest tylko pustym frazesem. Moi dziadkowie przeżyli razem prawie 70 lat.

Moi rodzice w tym roku obchodzili złote gody i choć w ich życiu nie brakowało trudnych chwil, zawsze byli przy sobie, w miłości i wzajemnym szacunku. Ani jednego, ani drugiego nie otrzymuje się jednak z przydziału. Bezwarunkową miłością można obdarzyć tylko dzieci. Druga połówka musi sobie zasłużyć na uczucie.

Pamiętam to doskonale. To był jesienny dzień, jeden z tych, kiedy człowiek najchętniej nie wychodziłby z łóżka. Deszcz lał wtedy jak z cebra, a wichura kładła konary drzew. Nagle złamana gałąź zerwał linię energetyczną, a w biurze, w którym wtedy pracowałam, zapanowała niemal całkowita ciemność, którą tylko od czasu do czasu rozświetlały błyskawice przeszywające niebo. Nie było szans na szybkie usunięcie awarii, więc kierownik wysłał wszystkich do domu.

Zygmunt, wówczas jeszcze mój mąż, nie spodziewał się, że wrócę wcześniej niż zwykle. Gdyby tak było, na pewno znalazłby sobie inne miejsce do igraszek ze swoją sekretarką, zamiast niemal ostentacyjnie robić to na kanapie w salonie naszego rodzinnego domu. Wtedy jeszcze postanowiłam dać mu szansę. Dałam wiarę jego zapewnieniom, że kocha wyłącznie mnie i potraktowałam tę sytuację jako zwykły wybryk faceta, który niechybnie zaczyna zmagać się z kryzysem wieku średniego.

Pół roku później przekonałam się, jak bardzo byłam naiwna. Zygmunt brał prysznic, gdy dźwięk jego telefonu oznajmił nadejście wiadomości tekstowej. Leżałam w łóżku pochłonięta lekturą i całkowicie odruchowo sięgnęłam po telefon. Gdy otworzyłam skrzynkę nadawczą, zrozumiałam, że to nie mój aparat. „Byłeś dziś niesamowity! Chętnie powtórzę to jutro” – brzmiała treść wiadomości. W jednej chwili dotarło do mnie, że mój mąż nie zmienił się i nic nie zapowiada, że nastąpi to w przyszłości. Nie mogłam żyć z człowiekiem, który za nic ma mnie i moje uczucia. To był koniec naszego małżeństwa.

Nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca

Po rozwodzie zachowałam dom, a sąd przyznał mi opiekę nad Kacprem, naszym synem. To był dla mnie wyjątkowo trudny czas i mało brakowało, bym całkowicie się rozsypała. Musiałam jednak być silna, właśnie dla Kacpra. Dzieci przeżywają problemy rodziców znacznie bardziej niż oni sami.

Kacper znienawidził Zygmunta. Po naszym rozwodzie nie chciał się z nim widywać. Dopiero pomoc psychologa pozwoliła mu zrozumieć, że to, co spotkało naszą rodzinę, nie ma z nim związku. Pogodził się z rzeczywistością, która spadła na niego jak grom z jasnego nieba i zdołał ponownie zaprzyjaźnić się z ojcem.

Cieszyłam się, że Zygmunt nie ogranicza swoich rodzicielskich obowiązków do udziału w utrzymaniu naszego syna. Nastolatek potrzebuje ojca, bo nawet najlepsza matka nie jest w stanie zastąpić męskiego wzorca. Może i okoliczności naszego rozstania nie wskazują na to, że mój były jest idealnym przykładem dla dorastającego chłopaka. Muszę jednak uczciwie stwierdzić, że w roli ojca sprawdzał się bardzo dobrze.

Co działo się wtedy ze mną? Popadłam w stan przez niektórych nazywany porozwodowym marazmem. Gdy Kacper wychodził z domu, nagle odpływała ze mnie cała energia. Nie, nie zaniedbywałam swoich obowiązków, ale gdy nie miałam już niczego do zrobienia, siadałam przed telewizorem i nawet nie zastanawiałam się nad tym, co aktualnie jest nadawane. Błądziłam gdzieś myślami, sama nie wiem gdzie. Po prostu siedziałam tak, aż do powrotu mojego syna. Tak wyglądał każdy mój dzień.

Kacper zauważył, że dzieje się ze mną coś złego. Nie zaskoczyło mnie to, bo przecież razem z byłym mężem wychowałam mądrego chłopaka.

– Mamo, powinnaś sobie kogoś znaleźć. Przecież życie nie kończy się na rozwodzie – próbował mnie pocieszyć.

Ja jednak nie chciałam ponownie wiązać się z żadnym mężczyzną. Po co? Żeby znowu przechodzić przez to samo? Niebawem miałam jednak przekonać się, że moje serce nie jest jeszcze zamknięte na miłość.

On totalnie zawrócił mi w głowie

– Mamo, jadę dziś z Anką do kina – oznajmił Kacper.

– Na którą godzinę mam was zawieść?

– Nie musisz, odwiezie nas i przywiezie jej tata.

Godzinę później pod naszym domem zaparkowało eleganckie audi. Wybiegła z niego Ania, przyjaciółka mojego syna, a za nią wysiadł dobiegający pięćdziesiątki mężczyzna, już lekko łysiejący, ale wciąż przystojny... Nawet bardzo przystojny.

Podszedł do mnie, przedstawił się, po czym szarmancko ujął moją dłoń i pocałował ją. Pomyślałam wtedy, że takie zachowanie to dziś rzadkość. Ryszard zapewnił, że odwiezie Kacpra od razu po seansie, a w jego głosie było coś takiego, co sprawiło, że nawet przez chwilę nie martwiłam się o syna.

Wróciłam do domu, ale tym razem nie zajęłam zwyczajowo miejsca przed telewizorem. Poszłam do kuchni, zaparzyłam sobie filiżankę mocnej kawy i przez cały czas myślałam o Ryszardzie. Kilka godzin później szybę w kuchennym oknie rozświetliły światła jego samochodu.

– Mamo, czy możemy z Anką pograć jeszcze na Xboksie? – zapytał Kacper, gdy tylko wszedł do domu.

– Nie widzę żadnych przeciwwskazań, jeżeli tylko zgodzi się jej tata.

Zaprosiłam Ryszarda na kawę. Nie było sensu, żeby wracał do domu i za chwilę znowu odbierał córkę. Rozmawialiśmy o wszystkim: o dzieciach, teatrze, operze i życiu. Dowiedziałam się, że tak jak ja jest rozwiedziony. Był wspaniałym kompanem do konwersacji. Wysławiał się nienagannie, nie przynudzał i nawet najmniejszy drobiazg potrafił przedstawić w interesujący sposób. Nawet nie zauważyłam, kiedy minęło kilka godzin.

Ja i Kacper odprowadziliśmy gości do drzwi. Nie zorientowałam się, że wiodę wzrokiem za odjeżdżającym samochodem Ryszarda. Nie umknęło to uwadze mojego syna.

– Mamo, podrywaj kogo chcesz, ale zostaw w spokoju tatę Anki. Ja naprawdę ją lubię, jeśli wiesz, co mam na myśli, i nie chcę, żeby została moją przyrodnią siostrą – powiedział niby żartem, ale jednak z wyczuwalną nutką niepokoju.

– Głupi jesteś – zbyłam go w odpowiedzi.

– No właśnie coś mi się wydaje, że chyba nie – odburknął, ale już sam do siebie, bo ja myślami byłam w zupełnie innym miejscu.

Pojawił się w złym momencie

Tydzień później Kacper spędzał weekend u swojego ojca. Stwierdziłam, że to doskonała okazja, by zaprosić Ryszarda na kolację. Miałam szczęście. W ten sam weekend przypadał czas spotkania Ani z matką, więc on też był wolny. Nasza kolacja przeciągnęła się aż do śniadania. Ryszard przypomniał mi, jak wiele radości może sprawiać seks.

Poczułam się jak nastolatka, która straciła głowę dla chłopaka. Widywaliśmy się, kiedy tylko mogliśmy, ale oboje zgadzaliśmy się, że na razie musimy utrzymać to w tajemnicy przed naszymi dziećmi. Sekrety mają jednak to do siebie, że czasami wychodzą na światło dzienne, w przenośni i dosłownie.

Tego dnia Kacper miał spędzić czas z Anią. Oboje postanowiliśmy skorzystać z okazji. „Czekam na ciebie w swoim domu ;)” – napisałam mu we wiadomości. Ryszard przyjechał 20 minut później.

– Elżbieta? – usłyszałam dobiegające z domu wołanie.

– W garażu – odpowiedziałam.

– A co ty tu robisz?

– Chyba mam tu gdzieś butelkę niezłego wina, które uprzyjemni nam czas.

– Nie potrzebuję wina, by móc cieszyć się tobą – powiedział i natychmiast zaczął obsypywać mnie pocałunkami.

Nie potrafiłam mu się oprzeć. Zaczął zrzucać ze mnie ubrania, a ja nawet nie próbowałam protestować. Po chwili leżeliśmy na masce mojego samochodu. Oboje byliśmy sobą tak zaaferowani, że nie usłyszeliśmy szczęku otwierającej się bramy. Do rzeczywistości przywołał nas dopiero krzyk Kacpra, który wrócił do domu po rower.

– Do diaska, co wy wyprawiacie?! – usłyszeliśmy. Stał przed nami mój syn, a my niezgrabnie zakrywaliśmy się, by nie świecić golizną, przed nim i przed całą ulicą.

Kacper rozpłakał się i pobiegł do swojego pokoju. Natychmiast założyłam na siebie ciuchy i poszłam za nim.

– Synku posłuchaj...

– Zamknij się! Nie chcę cię już znać! Już nie jesteś moją matką! – wykrzyczał, nie dając mi szansy na wytłumaczenie się. – Idę do taty. Teraz będę z nim mieszkał!

Spakował kilka swoich rzeczy i rzeczywiście udał się do Zygmunta. Mój były mąż zadzwonił do mnie, gdy tylko zjawił się u niego nasz syn. Chciałam od razu przyjechać, ale stwierdził, że to nie jest dobry moment. „Chłopak musi trochę ochłonąć” – powiedział. Zgodziłam się z nim. Nazajutrz Zygmunt złożył mi wizytę. Od razu przeszedł do sedna.

– Co ty sobie wyobrażałaś? Zabawiać się z facetem jak jakaś smarkula? Nie pomyślałaś, że Kacper może wrócić?

– Nie, nie pomyślałam.

Nie chciałam się kłócić, bo wiedziałam, że ma rację. Zachowałam się wyjątkowo nieodpowiedzialnie. Zygmunt poinformował mnie, że od teraz będzie kontaktował się ze mną jego prawnik. Uznał, że będzie lepiej, jak sam zajmie się naszym synem. Sama też wynajęłam prawnika. Dowiedziałam się, że nie jestem na przegranej pozycji, ale chce mi się płakać na samą myśl, że mogę stracić dziecko. Bo nawet jeżeli Kacper zostanie przy mnie, nie wiem, czy uda mi się odzyskać jego zaufanie.

Czytaj także:
„Odmówiłam szefowi przyjemności na wyjeździe integracyjnym. Uraziłam jego męskie ego, więc okrutnie się mnie pozbył”
„Zostawiłam rodzinę dla kochanka, a on po miesiącu rzucił mnie. Kręciłam go, gdy byłam mężatką. Teraz jestem nudna”
„Ojciec przyzwyczaił mnie do luksusu. By ciągle żyć na tym samym poziomie, sprzedawałam ciało zagranicznym bogaczom”

Redakcja poleca

REKLAMA