„Odmówiłam szefowi przyjemności na wyjeździe integracyjnym. Uraziłam jego męskie ego, więc okrutnie się mnie pozbył”

zasmucona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Przez cały wieczór Marek nie ustępował mnie na krok. Zawsze znalazł sobie jakąś wymówkę, by się wokół mnie zakręcić. Zaczął się do mnie przystawiać. W końcu dał za wygraną, ale po jakimś czasie, gdy znaleźliśmy się sami na korytarzu, wprost zapytał, czy nie chcę spędzić z nim nocy. Odmówiłam”.
/ 10.11.2023 08:30
zasmucona kobieta fot. Getty Images, Westend61

To miał być zwykły wyjazd integracyjny, których było już sporo w moim życiu. Trzydniowy zjazd z atrakcjami plenerowymi, wystawnymi obiadami i wieczornymi imprezami. Byłam już do tego przyzwyczajona i chętnie na nie jeździłam, bo lubiłam ludzi z mojej obecnej pracy.

Niestety nie spodziewałam się tego, co zrobi mój nowy szef. Zszokowało mnie jego zachowanie, ale jeszcze bardziej to, co stało się później...

Cieszyłam się na wyjazd

Razem z pozostałymi przedstawicielami firmy mieliśmy wypoczywać w jednym z górskich hoteli. Świeże powietrze, spokój, malownicze okoliczności przyrody i cały nasz dział. To miała być świetna zabawa, od świtu do nocy! W końcu taki jest sens firmowej integracji, prawda?

Na miejscu mieliśmy świetne warunki, a ja wprost nie mogłam się doczekać tego, co mnie czekało. Darmowe obiady, super aktywności w plenerze, darmowe drinki, bankiet z muzyką na żywo... Miała to być też świetna okazja do tego, by poznać nowe szefostwo, między innymi wysokiego rangą menadżera, który przybył do nas z innego miasta i od tej pory miał kierować naszym działem. Zresztą miał to być mój bezpośredni przełożony. Dlatego cieszyło mnie to, że poznamy się właśnie w takich luźnych, nieoficjalnych okolicznościach.

Pamiętam nasz pierwszy dialog.

— Podoba się Pani? — zapytał takim tonem, że aż zabrzmiało to dość dwuznacznie. Był wysoki, przystojny, miał miły i ciepły tembr głosu. Dało się odczuć, ze działa na kobiety.

— Tak, jestem pod wrażeniem organizacji tego wyjazdu. Chciałam wykorzystać tę okazję, żeby lepiej się poznać. Również z nowym szefostwem — celowo nie powiedziałam, że chodzi o niego, tylko o grupę menadżerów. Nie chciałam, żeby coś sobie pomyślał.

— Hmm — mruknął. — To już mnie pani poznaje. Marek jestem — wyciągnął dłoń w moją stronę i przywitaliśmy się.

— Agnieszka.

— Agnieszka, piękne imię. Cieszę się, że jesteś z nami na tym wyjeździe.

—  Dziękuję. Jako menadżer na pewno czujesz, że to bardzo wymagająca rola —  w myślach skarciłam się za taką bezpośredniość. Zdawałam sobie sprawę z tego, że mogło to zabrzmieć tak, jakbym nie wierzyła w jego kompetencje. Ale on się nie zraził, tylko uśmiechnął.

— Wymagająca, powiedziałabyś? Może to zależy od punktu widzenia. Ale chyba jestem mile zaskoczony, że ktoś tak ambitny jak Ty do nas dołączył. Ale teraz przepraszam, muszę lecieć, wzywają mnie — mówiąc to, odłożył filiżankę z herbatą na sąsiedni stolik i poszedł gdzieś dalej.

A mi zrobiło się przy nim jakoś tak gorąco. Czy on właśnie ze mną flirtował?

Nie chciałam wikłać się w romanse

Następnego poranka myślałam sobie o całej tej rozmowie. Dało się wyczuć, że Marka chyba do mnie ciągnie. Te spojrzenia, ten głos, te sugestywne zdania... Tak jakby chciał czegoś więcej. Ulec mu? Chyba nie, bo właśnie wchodziłam w nowy związek. To byłoby dość nieodpowiedzialne. Poza tym, do cholery, przecież to był mój szef! Nie chciałam wikłać się w biurowe romanse. Nie byłam takim typem osoby.

Tego dnia były zaplanowane grupowe kajaki. Dostałam się do grupy z moim nowym szefem, chociaż na szczęście nie płynęliśmy w jednym kajaku. Niespodziewanie, mniej więcej w połowie spływu, zerknął na mnie, uśmiechał się szelmowsko, po czym zaserwował mi... chlapnięcie wodą. Nie na tyle, żeby jakoś bardzo mnie zmoczyć. Po prostu chciał zwrócić moją uwagę. Nie wiedziałam, jak na to zareagować, więc tylko uśmiechnęłam się, a potem go zignorowałam Marka.

— Czy to nie było dziwne? — zapytałam koleżankę, z którą płynęłam. Chyba dostrzegła moje rumieńce.

— Trochę tak — powiedziała cicho i dostrzegłam jej ironiczny uśmieszek.

Przez resztę dnia nie myślałam o niczym innym. On powoli zawracał mi w głowie! Apogeum miało jednak nastąpić po wieczornym bankiecie. Przez cały wieczór Marek nie ustępował mnie na krok. Zawsze znalazł sobie jakąś wymówkę, by się wokół mnie zakręcić. Niestety, tego wieczora wypił nieco za dużo i zaczął się do mnie przystawiać.

— Co ty jesteś jakaś taka... — szeptał mi do ucha, zbliżając się do mnie.

Zaczął bawić się moimi włosami, mimo że całym ciałem protestowałam przeciw takiej bliskości, szczególnie w miejscu publicznym.

— Daj już spokój — zrugowałam go. — Odczep się ode mnie. Nie w takim stanie.

W końcu dał za wygraną, ale po jakimś czasie, gdy znaleźliśmy się sami na korytarzu, wprost zapytał, czy nie chcę spędzić z nim nocy. Odmówiłam. I tym samym uraziłam jego ego.

W biurze nie było zbyt kolorowo

Kolejnego, ostatniego dnia, nie odezwał się do mnie już ani słowem. Nawet na mnie nie spojrzał, drań jeden! Wtedy się na nim poznałam. A więc taki był jego cel! Chciał jedynie zaciągnąć mnie do łóżka, a te całe gierki były po nic... Szkoda gadać. Nie chciałam tracić czasu na takich facetów.

Po powrocie z wyjazdu, nowy szef zaczął mi zarzucać brak zaangażowania. Co gorsza, zaczął przekazywać mi zadania, które wyraźnie wychodziły poza moje kompetencje. A do tego nakładał na mnie jakieś chore terminy oddania. To było niemożliwe, by wypracować tyle w regulowanych godzinach. Pracy było tyle, że musiałam brać nadgodziny.

Co więcej, Marek cały czas zniecierpliwiony dopytywał, kiedy wreszcie oddam zaległe projekty. Gdy powiedziałam mu, że zwyczajnie się nie wyrabiam, usłyszałam, że widocznie za mało się staram. Że ktoś inny chętnie przygarnie moje stanowisko, skoro nie potrafię docenić tej możliwości.

Tak coś czułam, że będzie chciał się zemścić za tamtą odmowę. Jego zachowania wskazywały na jedną motywację: chciał, żebym straciła pracę. Albo sama się zwolnię pod presją, albo oni mnie wyrzucą z powodu niewywiązywania się z obowiązków. Jedno i drugie mogłoby realizować strategię i plan mojego nowego szefa z piekła rodem...

To był koszmar

Doprowadzono mnie do sytuacji, w której musiałam przystopować. Zaczęły mi dokuczać problemy zdrowotne, doszła do tego bezsenność. On przecież znęcał się nade mną mentalnie! Wkrótce, zaczęłam odczuwać stres i presję w pracy jak nigdy wcześniej. Zasypiałam nad dokumentami, a noce spędzałam na próbach opanowania nowych umiejętności. Mimo że nieustannie pracowałam, efekty mojej pracy były dalekie od satysfakcjonujących.

Po kilku tygodniach tortur, kiedy obiecałam sobie, że nie dam sobie dłużej tego zgotować, przyszedł dzień, którego się bałam. Marek poprosił mnie na rozmowę. Podczas tej rozmowy, mój niedoszły kochanek oskarżył mnie o kompletny brak zaangażowania i niewystarczający poziom pracy. Wprost powiedział, że jestem niekompetentna i że w najlepszym interesie firmy będzie moje zwolnienie. Byłam zdruzgotana. Nie była to krytyka konstruktywna, a jednostronne oskarżenie. Wiedziałam, że nie mogę już dłużej pracować w tej toksycznej atmosferze.

Podjęłam decyzję o odejściu z firmy. Było to trudne, ale wiedziałam, że to jedyna droga, by chronić swoje zdrowie psychiczne i zrezygnować z toksycznego szefa, który zemścił się na mnie za odmowę amorów na wyjeździe integracyjnym.

Ja jednak pozostaję wierna samej sobie. I uważam, że zawsze warto bronić swojego poczucia godności i szanować swoje granice, nawet jeśli to związać się może z rezygnacją z pewnych okazji. Nie ta praca, to inna. A związek i respekt do samej siebie to coś, czego nie da się kupić za żadne pieniądze i za żadne stanowisko.

Czytaj także:
„Byłam dla matki zbędnym balastem, bo wolała swoich fagasów. Gdy kolejny ją porzucił, stanęła z walizkami w moim progu”
„Obracałem milionami i żyłem jak krezus. W jednej chwili los się odmienił i nie miałem nawet grosza przy duszy”
„Mój wygląd był dla mnie przekleństwem. Los odmienił się, gdy uratowałem komuś życie”

Redakcja poleca

REKLAMA